♦️14♦️ Szaleństwo Cz.1
Matt:
- Nadajemy na żywo z miejsca zdarzenia. Niespełna kilka godzin temu doszło tu do straszliwej zbrodni , jaką jest morderstwo ze szczególnym okrucieństwem . Ofiara to 30-Letni Michael Kors, który został odnaleziony przez swoją córkę , 11-letnią Lenę. Mężczyzna został brutalnie potraktowany . Jego nogi i ręce były oddzielone od reszty ciała, brzuch był rozpruty , a z jego środka zniknęły wnętrzności . Na miejscu nie znaleziono broni ani odcisków palców , nie ma żadnych śladów , które mogły by wskazać kto był mordercą . Jeśli macie jakieś istotne informacje , proszę się zgłosić na policję , a tym czasem zalecamy zostać w domu i pozamykać wszystkie drzwi i okna . W mieście nie jest teraz bezpiecznie , więc prosimy też nie wychodzić po zmroku - reporterka zakończyła wywiad , a ja oparłem się o oparcie krzesła i westchnąłem.
-To już piąte morderstwo w tym tygodniu - zaczął Liam - I co najlepsze , to są zupełnie przypadkowe osoby .
-Wiem - Mówię drapiąc się po głowie .
-Żadnego kontaktu i Lili i resztą!
-Wiem!
-To paranoja ! - rzucił papierami w górę , przez co notatki z miejsc zbrodni rozsypały się po całej podłodze .
-Tego mężczyznę zabiła Deaney. Wyjaśnia to brak wnętrzności - podnoszę kilka kartek z ziemi - Brak nerek u rodziny Gor , świadczy o tym , że był to Jack - przewracam kartki - Następnie byli Lili , Jeff i Nina - wskazuje na zdjęcia ofiar - W między czasie dochodziło do tajemniczych zniknięć , co świadczy o udziale Slendera i reszty .
-Ale to nie ma sensu - rzekł Liam - Osoby są zupełnie przypadkowe. Nie mogli by tak ryzykować .
-Byłem w rezydencji kilkukrotnie , ale za każdym razem była pusta. Coś jest stanowczo nie tak .
Patrzyłem na dokumenty w zamyśleniu .
W przeciągu kilku dni zamordowano aż pięć osób , z czego koło ośmiu zniknęło bez śladu . Mało tego , za każdym razem kiedy przychodziłem do Rezydencji Slendera , pomieszczenie było puste , a niedługo później robiło się głośno w mediach na temat tych morderstw.
Jestem w 100% pewny , że są w to zamieszani , ale ich działania są chaotyczne i pozbawione sensu . Zupełnie jakby tracili panowanie nad sobą .
-I co teraz ? - zapytał Liam.
-Idziemy złożyć im wizytę ponownie .
***
-Pocałowaliśmy klamkę - stwierdza Liam.
Dotarliśmy do rezydenci niespełna godzinę później . Oczywiście nikogo w środku nie było. Przeszukaliśmy pomieszczenia , ale na próżno.
-Gdzie oni się podziewają? - zapytałem sam siebie .
I wtedy wywołałem wilka z lasu . Przed nami stała , odwrócona do nas plecami Deaney . Poznałem są po tych nienaturalnie długich pazurach .
- W końcu ! - krzyknął uradowany Liam - Deaney gdzie są wszyscy ?
Obserwowałem dziewczynę uważnie. Mam złe przeczucie.
Dziewczyna odwróciła do nas głowę , lekko ją przy tym nachylając. Jej uśmiech jak i wzrok były bardziej psychopatyczne niż zazwyczaj , na dodatek jej zęby przypominały igły .
-Nowe zabawki ... - Wymamrotała.
Odwróciła się i zaczęła powoli iść w naszą stronę .
-Liam mam pomysł . Wiej! - Krzyknąłem i załapałem go za ramię .
Ile sił w nogach zaczęliśmy biec przed siebie . Usłyszałem tylko śmiech Deaney i kroki co znaczy, że biegła za nami .
-Nie poznaje nas ?! - zapytał chłopak.
-Najwyraźniej!
-I co teraz ? Wiecznie przed nią uciekać nie mo... - nie dokończył .
Przed nami z nikąd pojawiła się właśnie Deaney .
Zamachnęła się rękami w naszą stronę, a jej paznokcie wydłużyły się o wiele bardziej .
-Padnij !
Runęliśmy na ziemię , unikając jej ciosu. Zaczęła się śmiać , a jej ataki przybrały na sile i szybkości . Nie znałem Deaney od tej strony , ale jeśli czegoś nie wymyślimy , skończymy jak szaszłyki .
-Przepraszam Deaney - Powiedział Liam .
Z kieszeni wyjął paralizator i wycelował w nią . Poraził ją prąd i po paru sekundach padła na ziemię sparaliżowana.
-Polecam wiać póki możemy. Na długo jej to nie powstrzyma - odparł .
Puściliśmy się biegiem do jakiegoś bezpiecznego miejsca , a była nim na chwilę obecną rezydencja Slendera .
-I co dalej ....? - zapytałem zdyszany - To nie jest najlepsza kryjówka .
-Musimy się dostać do agencji - odpowiedział Liam - I tam zastanowić się , co się dzieje .
Liam miał rację , ale pytanie jak to zrobić , aby nie nadziać się na któregoś psychopatę.
-Chodźmy , mogą tu wrócić - rzekłem.
Powoli wyszliśmy z rezydenci i rozglądając się co rusz , poszliśmy do agencji .
***
-Musi być jakaś przyczyna ich zmiany - mówi Liam.
Byliśmy już w mieście, więc jesteśmy bardziej bezpieczni niż w lesie . Chociaż i to było wątpliwe .
-Jesteśmy niedaleko agencji, może tam uda nam się coś odkryć - odpowiadam.
Po niespełna 15 minutach byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do mojego gabinetu , który nie był zbyt duży. Biurko z fotelem stało na środku, na nim był komputer. Po lewej była szafa na dokumenty , a po lewej różnej maści sprzęt od broni po nadajniki .
-Spróbuję coś wykryć radarem. Może wpływa na nich coś , czego normalni ludzie nie dostrzegają - mówię i podchodzę do sprzętu .
-A jeśli nic nie wykryje? - zapytał Liam.
-To będziemy kombinować dalej - odpowiadam .
Włączyłem radar , który po chwili zaczął działać . Antena zaczęła się kręcić , a na monitorze mogliśmy zobaczyć pobliski obszar , który normalnie jest na zielono , ale tym razem , kolor został przykryty niebieskimi falami .
-Co to jest ? - Liam podszedł do mnie .
-Zdaje się , że miałem rację - Podkręciłem radar - Tak jest w całym mieście i okolicach . Cokolwiek to wywołało, ma bardzo duży zasięg .
-Możesz namierzyć źródło ?
-Chwila ...
Poszperałem trochę , próbując namierzyć skąd pochodzi najmocniejszy sygnał .
-Nie . Fale są na tyle słabe , że nie mogę wykryć źródła , ale na tyle silne , żeby w jakichś sposób oddziałowywać na Lili i resztę.
-Myślisz , że to jest przyczyną? - zapytał .
-Właśnie to powiedziałem - wywracam oczami - trzeba jakoś znaleźć źródło , ale ten sprzęt jest za słaby .
-Więc myślę , że mogę wam pomóc - odezwał się czyjś twardy głos .
Szybko się odwróciliśmy . Za nami stał Jonathan Miller wraz z Liu. No super .
-Ty bierzesz Juniora ? - zapytał Liam , wyciągając broń .
-Spokojnie - rzekł Liu - Wbrew pozorom , Jonathan serio chce pomóc.
-Dlaczego mamy mu wierzyć ? Pozatym , dlaczego nie ześwirowaliście jak reszta ? - zapytałem , będąc w gotowości do ewentualnej walki .
-To proste . To co spowodowało , że nasi mordercy wrócili do pierwotnych poczynań to tak zwane Fale Ultramagnetyczne , a dokładniej dźwięki - Tłumaczy Miller - Nie są one słyszalne , ale w pewien sposób docierają do kory mózgowej , co powoduje Szaleństwo, ale tylko u tych , którzy jak to powiedzieć ... - zastanowił się - Nie są zdrowi psychicznie .
-Prościej rzecz ujmując , zwariowali tylko mordercy ?
-Dokładnie .
-W takim razie dlaczego Liu nie ześwirował? - wskazuje na chłopaka .
-Znalazłem go jak razem z Jeff'em próbowali się pozabijać . Jeff uciekł , ale zdołałem opanować Liu - tłumaczy .
-Jak? - zapytał Liam .
Liu odwrócił głowę i wskazał na swoje ucho . Była w nim... Zatyczka do uszu .
-Nie zbyt oryginalne , ale skuteczne - Mówi Jonathan.
-Mam jeszcze jedno pytanie: Dlaczego mamy ci ufać ? Przecież od zawsze gardziłeś nimi i zawsze starałeś się zabić Lili . Wcale bym się nie zdziwił jak to ty byś za tym stał - Mówię groźnie.
Westchnął .
-Wasza inteligencja nie jest nawet na poziomie podstawowym - mówi zirytowany - Gdybym nie chciał wam pomóc , nie przychodził bym tutaj . Nie przeczę , że myśl o tym , że pozabijają się wzajemnie jest przyjemna , ale wolałbym osobiście się rozprawić z Lili i resztą tego brudu .
-Skoro już skończyliśmy , to proponuję zacząć działać - wtrącił się Liu .
Spojrzałem na Liam'a. Myślał tak samo jak ja . Nie ufam temu całemu Miller'owi , ale nie da się ukryć , że jego ojciec był specjalistą w sowim fachu i Junior niestety też taki jest .
Junior domyślił się , że mu nie ufamy i powiedział :
-Jak chcecie to załóżcie mi jedną z tych waszych bransolet - wywrócił oczami - To jak? Działamy czy dalej tracimy czas?
Spojrzałem na Liu , który tylko wzruszył ramionami .
-Dlaczego chcesz nam pomóc ? - zapytałem , zakładając mu bransoletę szpiegowską.
Kiedy tylko spróbuje coś kombinować , bransoleta porazi go prądem .
-Wyrżnięcie całego miasta nie jest szczytem moich marzeń - odparł - Jeśli skończą tu , pójdą dalej. Są teraz bardziej niebezpieczni niż kiedykolwiek .
Ma rację . Musimy znaleźć źródło ich dziwnego zachowania , zanim pozabijają wszystkich w mieście i Niedajboże siebie na wzajem .
***
-Tak się zastanawiam ... Dlaczego Liu i Jeff próbowali się pozabijać ? Przecież są braćmi - zapytał Liam .
Byliśmy w kryjówce Miller'a , żeby podrasować sprzęt , który ma namierzyć źródło naszego problemu.
-To wrodzona już nienawiść - tłumaczy Miller , grzebiąc przy sprzęcie - Gdybyście uważnie czytali historię Liu to byście wiedzieli.
-Ale podobno mu wybaczyłeś - spojrzał na Liu .
Zdaje się , że Jonathan musi nam wszystko tłumaczyć , bo Liu na słowa Liam'a spuścił wzrok na ziemię.
-Puste słowa - odparł Miller - To leży głęboko w jego jak i Jeff'a psychice . Mimo iż wydaje się , że ich braterska więź wróciła - spojrzał na Liu - To każdy z nich posiada ziarenko nienawiści .
-To już przeszłość - odparł Liu - Nie wypowiadaj się na tematy , o których nie masz pojęcia Miller.
-Ja tylko mówię swoje spostrzeżenia - odparł - A jak jest naprawdę , to wiecie tylko wy .
-Nie na tym polega nasze zadanie - przerwałem , bo Liu już chciał odpowiedzieć - Jonathan , masz już coś ?
-Wasz sprzęt jest dosyć niskiej klasy . Najtańszy model na rynku , ale podrasowałem go na tyle ile mogłem - odpowiedział i walczył sprzęt .
Na ekranie pokazało się to co ostatnio , jednak można było zobaczyć , gdzie jest większa fala i jak się rozchodzi.
-Zadziałało! - krzyknął Liam .
-Silny sygnał pochodzi z jednego miejsca... - odpaliłem swój telefon i włączyłem lokalizator - Stara elektrownia na obrzeżach miasta .
-Tak się składa , że jesteśmy niedaleko - mówi Liu , wskazując na wysoki i obszerny budynek niecałe kilkaset metrów od nas - Nie traćmy czasu .
-Chodźmy bo... - Jonathan nie dokończył bo w jego ramieniu wylądował sztylet. Znajomy sztylet .
Odwróciłem się . Za nami stała Lili z szaleństwem w oczach i uśmiechem , który mnie przeraził . To nie była moja Lili .
-Liam , zabierz stąd Miller'a i idźcie z Liu do elektrowni . Ja się nią zajmę - rzekłem , wyjmując z ramienia Jonathan'a sztylet .
-Ona cię zabije ! - krzyknął Liam .
-Matt , ona nie jest teraz sobą. Bawienie się w bohatera i mówienie , że może to zwalczyć nic nie da - odparł Liu , biorąc naszego sojusznika pod ramię.
-Wiem - warknąłem - Po prostu idźcie . Ja ją zatrzymam .
W końcu posłuchali mnie i wyszli z kryjówki , a ja stanąłem oko w oko z moją ukochaną, która zastanawia się pewnie teraz , jak bardzo boleśnie i brutalnie mnie zabić.
_______________________________
Yes! Kolejny pomysł zakończony sukcesem! 😁
Ale...
To był mój ostatni pomysł . Opublikuje drugą część i kupa ):
Nie mam już pomysłu , a jeśli wy macie to piszcie .
Ale i tu specjalnie podkreśle:
ŻADNEGO LOVE STORY LILI I MATT'A A TYM BARDZIEJ ŻADNYCH ICH DZIECI!
Ja rozumem że byście chcieli, a przynajmniej niektórzy , ale już po prostu komentarze i wiadomości prywatne mam zapchane tym tematem . Żadnych dzieci . Po prostu nie chce tego pisać , nie mam nawet na to pomysłu . Nie zrozumcie mnie źle , po prostu nie chce pisać czegoś , co mi się nie podoba :)
Dajcie znać co myślicie i poprawcie mi błędy jeśli jakieś są, jutro po pracy siądę do lapka i będę robić poprawki :) może po drodze coś wpadnie xd
I co? Do zobaczenia w drugiej części ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top