♦️12♦️ Trochę inaczej cz. 3

-Co jest ?! - krzyknęła Lili .

Dwóch z nich podbiegło i chwyciło Lili z obu stron , uniemożliwiając jej ruch .

Trzeci natomiast podbiegł do mnie i powalił na ziemię.

-Mamo! - wołała Lili.

-Puszczaj mnie! - zacząłem się szarpać .

-Grupa B na górę, znajdzie ją - odezwał się jeden z nich .

Czwórka agentów pobiegła na górę.

-Puszczaj ! - zacząłem się szarpać mocniej .

Co oni do cholery wyprawiają?!

Mężczyzna , który wysłał czwórkę swoich ludzi na górę , nakazał ruchem ręki puścić mnie, co też uczyniono .

Ich szef zdjął maskę , która zasłaniała jego twarz. Wściekłem się, kiedy zobaczyłem , że to mój wuj jest za to odpowiedzialny .

W tym czasie Lili oswobodziła się z uścisku jednego z agentów i uderzyła go w krocze . Podczas gdy szarpała się z drugim , mój wujek podszedł do niej i psiknął jej czymś w twarz . Dziewczyna niemal natychmiast straciła przytomność .

-Przetransportujcie ją do jedności E. Niech nie spuszczają jej z oczu - rozkazał .

Agent posłusznie wykonał rozkaz . Przerzucił sobie dziewczynę przez ramię i wyszedł .

-Szefie z na górze nikogo nie ma .

Na schodach ukazała się grupa , która miała rozkaz przeszukać piętro .

-Sama do nas przyjdzie. Mamy coś na czym zależy jej bardziej niż na własnym życiu - rzekł twardym tonem.

Ruchem ręki kazał wszystkim wyjść.

-Możesz mi wyjaśnić, co ty do cholery wyrabiasz ?! - krzyknąłem , kiedy wszyscy wyszli .

-Matthew , przejrzyj wreszcie na oczy . Otaczają cię mordercy , a ty ślepo się koło nich kręcisz - powiedział , patrząc na mnie .

-O co ci chodzi ?

-Kobieta, której szukamy to Krwawa Mary , a dziewczyna w którą byłeś ślepo zapatrzony to jej córka .

Wkurzyłem się .

Wujek zawsze uważał się na kogoś , komu wolno wymierzać sprawiedliwość . Rzucał bezpodstawne oskarżenia na wszystkich i wszystko , więc nie miałem wątpliwości , że teraz też tak jest .

-Znowu zaczynasz - warknąłem - Oskarżasz je bezpodstawnie!

-Mam niezbite dowody Matt - powiedział spokojnie - Chcesz je zobaczyć ? To najpierw zdecyduj się po czyjej stronie stoisz .

Po tych słowach wyszedł , zostawiając mnie kompletnie skołowanego .

Może i mój wujek jest jaki jest , ale nie raz dzięki niemu ujęto groźnych morderców. W tym momencie nie wątpię , że mówił prawdę .

Stałem tak jeszcze kilka minut obmyślając plan działania , gdy w przedpokoju z lustra wyszła mama Lili . Czyli to prawda ...

Przyjrzałem się jej twarzy . Jej białka oczu były czarne a tęczówki czerwone , z jej oczy leciały krwawe łzy .

Spojrzała na mnie , a jej twarz wróciła do normy .

Sam nie wiedziałem co teraz mam zrobić . Zabić ją? Wydać im ? Czy może pomóc jej uciec ?

Wszystko jeszcze raz sobie przemyślałem . Działanie wujka , zachowanie Lili i jej mamy ...

Spojrzałem na nią .

-Jak pani mogła zostawić Lili na pastwę losu ?!

Sam byłem w szoku że powiedziałem to , niemalże krzycząc na nią .

-Uspokój się Matt. Gdybym się im wtedy pokazała , zabili by Lili od razu . Na razie jej potrzebują, więc jej nie zabiją. Poza tym jest bezpieczna dopóki jest tam jej ojciec - rzekła wycierając krew z policzków .

Powiedziała to tak spokojnie , że można by pomyśleć, że nie zależy jej na córce , jednak jej oczy mówiły wszystko. Była tam złość wymieszanie ze strachem .

-A teraz karty na stół - podeszła do mnie i patrzyła prosto w oczy - Uratuję moją córkę Matt. Z tobą lub bez ciebie . Jeśli spróbujesz mnie powstrzymać , zginiesz - w jej głosie było słychać grozę .

Zacisnąłem rękę w pięść . Byłem aż zbyt pewny swojej decyzji i nie będę jej żałował .

-Chcę pani pomóc - Odpowiedziałem .

Była wyraźnie zdziwiona moim zachowaniem w tej sytuacji .

-Matt , to ...

-Wiem . Znam Lili już wystarczająco długo, aby stwierdzić , że nie jest złą osobą
... No może nie na tyle złą. Rozumiem już wasze działania - patrzyłem na nią uważnie - Oglądałem wiadomości , czytałem gazety . Wszędzie były opisywane szczegóły waszych zbrodni , jednak nie to mnie zainteresowało . Ofiary miały na swoim koncie ciężkie morderstwa , tylko takie osoby ginęły . Teraz już wiem . Mordujecie tych ludzi aby zaspokoić swoje potrzeby , a jednocześnie wymierzacie sprawiedliwość - westchnąłem - nie podzielam tych działań , bo to jednak zabijanie ludzi , jednak dopóki nie atakujecie niewinnych , macie moją pomoc.

Gdy skończyłem swoją mowę, matka Lili patrzyła na mnie , zastanawiając się , czy mi zaufać , czy zabić .

Po chwili jednak uśmiechnęła się .

-Masz rację tylko w połowie - rzekła .

Gestem ręki kazała mi usiąść, co też uczyniłem . Udałem na kanapie , a Mary usiadła naprzeciw mnie .

-Ponieważ chcesz mi pomóc , to wyjaśnię ci co nieco - zamknęła oczy.

Mogę tylko się domyślić, że przywoływała wspomnienia jeszcze zza czasów narodzin córki .

-Każdy z nas ma mroczne cienie z przeszłości. To prawda , że zabijamy tylko osoby , które mają ludzi na sumieniu , jednak nie zawsze tak było ...

***
Lata temu zabijaliśmy wszystkich, którzy nam się nawinęli. Kobiety , mężczyzn , dzieci . Zapach krwi , tortury , to wszystko sprawiało nam przyjemność . Rozkoszowaliśmy się smutkiem i chęcią zemsty tych , którzy w jakichś sposób byli blisko z ofiarą. Policja nie mogła nas złapać, byliśmy zawsze krok przed nimi .

Wtedy pojawiło się NATO.

Deptali nam po piętach i nawet mordowanie w nocy stawało się dla nas niebezpieczne .

Na jakiś czas zaprzestaliśmy swoich działań , jednak nie mogliśmy tak wiecznie . Chęć mordu była zbyt duża.

Wtedy pojawił się pomysł z przestępcami .

Mordowalśmy bez skrupułów wszystkich zabójców, gwałcicieli , pedofili . Byliśmy dla nich bezlitośni . Ekstaza którą odczuwaliśmy kiedy czuliśmy zapach krwi i patrzyliśmy na zmasakrowane zwłoki sprawiła , że tak już zostało .

Nasze działania spotkały się ze sprzeciwem ... Ale i z poparciem . Ku naszemu zdziwieniu , wiele osób popierało nasze działania , przez co mogliśmy zaspokajać swoje potrzeby , ale i unikać członków NATO . Można powiedzieć że dostaliśmy zieloną kartę od ludu . Im więcej aprobaty było w naszym działaniu ze strony ludzi , tym trudniej agentom było nas złapać . Dzięki temu mieliśmy wolną rękę.

***
-Oczywiście nie da się cały czas zabijać tych złych . Nawinęły się niedowiarki , ale jak to mówią "Są zyski są straty" - uśmiechnęła się i spojrzała na mnie - Więc? Po tym co ci powiedziałam , nadal chcesz nam pomóc ?

Podczas jej opowieści miałem mieszane uczucia , ale teraz lepiej ich rozumiem . Czytałem o nich nie raz i nie dwa . Każdy z nich coś stracił przez co urosła w nich chęć zemsty , która przerodziła się w styl życia . Mordowanie dla nich , jest jak dla nas jedzenie czy słuchanie muzyki . Może i nie robią tego dla dobra ludzi , tylko dla swojego , ale mimo wszystko , słuchając jej nie zmieniłem swojej decyzji .

-Uratuję Lili , nawet jeśli miało by to oznaczać zdradę - mówię pewnie .

Kobiecie uśmiech nie schodził z twarzy .

-Dobrze więc - wstała z miejsca i podeszła do lustra - Chodź . Pora abyś wkroczył do naszego świata Matt.

***
Mary:

-Nie ma na co czekać - powiedział Jack .

-Spokojnie Jack - odparł Slender - Nie ma co działać pochopnie. Nie wiemy nawet gdzie jest ta cała jednostka .

-To żaden problem - uśmiechnął się Ben - Włamanie się do ich systemu to jak odebranie dziecku lizaka.

-Zatem ustalone . Kiedy tylko Ben odkryje ich położenie , ruszamy - rzekł Jack, gotowy do działania .

-Dziękuję wam - uśmiechnęłam się .

Uratowanie Lili wcale nie będzie takie proste . Nawet jeśli Ben włamie się do ich systemu i ich zlokalizuje , to będziemy musieli się przedrzeć przez zabezpieczenia . Nie są aż tak głupi aby mieć jakieś lustra w budynku , zważając na to , że jednostka ta powstała dla takich jak my . Ale przedrę się przez to . Porwali moją córkę i zapłacą za to życiem .

-Mam małe 'Ale' - dodał Jeff - Uratowanie smarka: Okej . Włamanie się do najbardziej strzeżonego miejsca na świecie: Okej . ALE jaką mamy pewność , że nas nie wsypie? - mówiąc to , wskazał na Matt'a - Jakby nie było , wchodzimy do mrowiska uzbrojonych po zęby robotnic .

Matt:

-Oh nie przejmuj się , poderżnę mu gardło i wypruję flaki jeśli zawiedzie - Uśmiechnęła się niewinnie .

Przeszły mnie ciarki . Chyba zacznę żałować swojej decyzji .

-Matt nigdy nie był i nie będzie taki jak my - Dodał Slenderman - Ale jego pomoc może nam się przydać.

Jedyny racjonalista z całej ekipy .

Eyeless Jack zdjął swoją maskę i zwrócił swoje puste oczodoły w moim kierunku .

-Lepiej nas nie zawiedź dzieciaku , inaczej na własnej skórze przekonasz się co czuły nasze ofiary - Powiedział groźnie.

Kiwnąłem tylko głową . Nie miałem odwagi się odezwać , zwłaszcza , że miałem wokół siebie niebezpiecznych ludzi . I to nie do końca wszyscy to byli ludzie .

-W takim razie wszystko ustalone - Mary klasnęła w dłonie .

-Pora poderżnąć parę gardeł - uśmiechnął się Jack , ukazując swoje ostre niczym u rekina zęby.

Czekaj na nas Lili .

***

Dotarcie do tej całej jednostki nie było trudne , gdyż znajdowała się dosłownie parę kilometrów od miasta i wcale nie próbowali jej ukryć .

Wielki budynek , który otaczała wysoka i pod zapięciem siatka . Światła reflektorów oświetlały jednostkę zewsząd i okolicę.

Ukryliśmy się za wzniesieniem niedaleko budynku .

-Dwuch strażników na zewnątrz i jeden snajper na dachu - powiedział Toby wpatrując się uważnie w nasz cel - najpierw trzeba go usunąć .

-Ja się tym zajmę - odpowiedział Slenderman .

-A ja się zajmę dwójką przy bramie - Uśmiechnęła się Deaney .

Mama Lili poprosiła ją o pomoc zanim ruszyliśmy. Nie zdziwiłem się , że Deaney również jest jedną z nich. Nawet w szkole nie starała się ukrywać swojej psychopatycznej duszy , ale wtedy nie wydawało mi się to dziwne ani podejrzane . Po prostu taki miała charakter.

-Jeff i Jack wejdą do środka , kiedy tylko Deaney da znak - tłumaczy Mary - Matt odwróci uwagę agentów , znajdujących się w środku , a ja spróbuję znaleźć Lili . Reszta czeka w gotowości .

-Wchodzimy kiedy tylko zobaczymy, że sytuacja wymyka się spod kontroli - Powiedział Candy Pop.

-Do dzieła - powiedział Jack.

W tym momencie Slenderman zniknął. Spojrzałem w miejsce gdzie powinien być snajper . Dosłownie w przeciągu sekundy wysoki na 3 metry mężczyzna usunął agenta bezgłośnie , wyrywając mu głowę przy pomocy jednej ze swoich macek .

Deaney praktycznie od razu ruszyła szarżą na pozostałą dwójkę. Nie dała im szansy na wykonanie ruchu , ani wezwanie pomocy . Padli martwi na ziemię , a Deaney trzymała w rękach ich serca .

Zaśmiała się niczym dziecko , które dostało nową zabawkę .

-To było dziecinnie proste - powiedziała zadowolona , miażdżąc organ trzymany w ręce .

Niedobrze mi się zrobiło na ten widok . Na pewno znalazł by się inny sposób na przedostanie się do środka ... Albo to ja próbuję sobie to wmówić , żeby nie mieć tych wszystkich ludzi na sumieniu.

-Twoja kolej Matt - rzekła Mary .

Kiwnąłem głową i od razu pobiegłem w kierunku wejścia do budynku. Zaraz za mną byli Jeff , Jack i Mary.

Moje podejrzenia wzbudził fakt , że za ogrodzeniem nie było ani jednego agenta . Takie placówki zazwyczaj są lepiej strzeżone , ale nie miałem czasu się lepiej nad tym zastanowić .

Otworzyłem drzwi wpisując kod , który znalazłem w komputerze wujka.

Drzwi otworzyły się, a my wślizgnęliśny się do środka .

Rozejrzałem się.

Dwa długie korytarze i ani jednej żywej duszy .

-Rozdzielamy się - powiedział Jack.

-Nie - złapałem go za ramię - znajdźmy pomieszczenie z monitoringiem. Będziemy mogli łatwiej znaleźć Lili i dowiedzieć się na czym stoimy.

-Matt ma rację - dodała Mary - Podejrzanym jest fakt , że tylko trzech agentów strzegło wejścia .

-A macie w ogóle pomysł , gdzie jest to pomieszczenie , o którym mówicie ? - zapytał Jeff .

Mary milczała przez dłuższą chwilę .

-Na końcu korytarza po lewej stronie . Ostatnie drzwi - rzekła w końcu .

-Skąd to wiesz ? - zapytałem kiedy biegiem ruszyliśmy we wskazanym kierunku .

-Slenderman i Ben - odpowiedziała krótko .

Chyba nigdy nie przestaną mnie zadziwiać .

Mary:

Weszliśmy do pomieszczenia , wcześniej upewniając się , że nikogo w nim nie ma .

Patrzyliśmy na ścianę stworzoną z monitorów, na których widniało każde pomieszczenie znajdujące się w tej jednostce .

-Widzicie ją gdzieś ? - zapytał Jack .

-Nie - warknęłam .

Utwierdziłam się w przekonaniu , że spodziewali się nas i pojęli wszelkie starania , aby nas wsiąść z zaskoczenia i pozabijać .

-Jeff wracaj do reszty i powiedz im , żeby się przygotowali - mówię pewnie .

Jeff nic nie odpowiedział tylko wybiegł z budynku . Jak raz robi to, o co się go prosi .

-Slender, czy w budynku jest miejsce bez kamer ? - zapytałam w myślach .

Telepatia to jedna z jego umiejętności . Bardzo przydatna .

-Tak - usłyszałam po chwili - Ben twierdzi , że jest tylko jedno takie pomieszczenie . Kierujcie się na pierwsze piętro . Drugie drzwi na prawo . Tylko bądźcie ostrożni .

-Na górę - ruchem ręki kazałam chłopaką biedz za mną .

-Masz jakiś plan ? Jakby nie było idziemy prosto w ich pułapkę - zapytał Jack kiedy biegliśmy.

Oczywiście , że nie mam planu . Ale w tym pokoju na pewno jest moja córka i zrobię wszystko aby ją uratować . Nie mogę jej stracić .

-Nie rób nic , dopóki nie dam ci sygnału - powiedziałam stanowczo .

Rzucanie się na nich od progu nic nam nie da . Zabiją nas w przeciągu sekundy.

Wiem kto za tym stoi i z pewnością tylko czeka na ten moment . Ale jeśli nie zaatakujemy to nie zabije nas od razu. Zależy mu tylko na tym , aby nas zamknąć i torturować , ewentualnie zdobyć sławę , że udało mu się złapać legendy . Ale nie ze mną te numery. Żeby się mnie pozbyć , będą potrzebowali egzorcysty .

***
Matt:

-Długo kazaliście na siebie czekać - odparł wuj , kiedy tylko wpadliśmy do pomieszczenia .

Stał na środku ,a za nim dziesięciu ludzi uzbrojonych i gotowych do rozstrzelania nas .

Pokój był kompletnie pusty. Oświetlały go zaledwie dwie lampy , przymocowane do sufitu .

-Gdzie jest moja córka Gregory? - warknęła mama Lili .

Jej twarz przybrała znowu ten mroczny wygląd. Staliśmy obok niej . Jack był gotowy do ataku , ściskając w dłoni Skalpel.

-Bardziej martwisz się o córkę? Nie zastanawiasz się , gdzie jest twój mąż? - zapytał i uśmiechnął się.

Jej mąż? Faktycznie Lili kiedyś wspominała , że jej ojciec jest szefem tej jednostki. Nie spotkaliśmy go do tej pory .

- To jest jeden z powodów , dla których marzę o tym , aby powiesić twoją głowę na palu - warknęła .

-Co się stało z pani mężem ? - zapytałem .

-Dawno wącha kwiatki od spodu - dodał Jack.

-Jak to?!

-Zabili go , kiedy odkryli prawdę - odpowiada Mary - dowiedziałam się tego dwa dni temu. Nie mówiłam nic Lili , bo nie chciałam aby działała pod wpływem emocji . Sama mierzyłam się z bólem i wściekłością.

Spojrzałem na Krwawą Mary .

Zacisnęła ręce w pięści , niemal trzęsąc się ze złości . Z jej oczy zaczęło płynąć więcej krwi .

-Tak kończą zdrajcy - mówiąc to, wujek spojrzał na mnie - Jesteś zbyt łatwowierny Matt , zupełnie jak twój ojciec . On też myślał tak jak ty. Że te potwory mają swoje powody do zabijania. Chciał ich bronić , tłumaczyć , dlatego skończył jak skończył .

-Ty... - chciałem się na niego rzucić , ale Jack mnie powstrzymał .

-On cię prowokuje Matt - odparł .

-Dosyć gadania! - kobieta trafiła cierpliwość - Gdzie jest moja córka Will?!

-Oh, mówisz o niej ?

Odsunął się lekko w bok , a jeden z agentów rzucił coś na ziemię przed nami.

To była Lili !

Nieprzytomna i poraniona . Na jej rękach i nogach dostrzegłem nacięcia , gdzieniegdzie były też siniaki . Była cała we krwi , ledwo żyła .

-Twoja córka jest całkiem silna . Zdążyła zabić piątkę ludzi gołymi rękami , zanim udało mi się ją poskromić - odpowiada jak gdyby nigdy nic .

Mary padła na kolana przed ciałem córki i przytuliła ją czułe.

Byłem wściekły i chciałem się na niego rzucić , podobnie jak Jack , ale wiedzieliśmy , że jeśli cokolwiek zrobimy , rozstrzelają nas jak kaczki .

Spojrzałem na kobietę .

Z jej oczu poleciało więcej łez. Była zdruzgotana i wściekła .

-Kto zadziera z jednym z nas , zadziera ze wszystkimi - warknął Jack .

-Wzruszające - odparł beznamiętnie wuj.

Mary ucałowała córkę w czoło i wstała z klęczek.

-Jack, Matt , zabierzcie ją stąd - rzekła kobieta .

Jack podszedł do białowłosej i wziął ją na ręce .

Nie mogłem dostrzec twarzy Mary , ponieważ zasłaniały ją długie czarne włosy .

-Odebraliście mi męża i skrzywdziliście moją córkę - powiedziała cicho.

-Cel - powiedział wujek William, a jego ludzie wycelowali w nas bronie.

-Przekonacie się na własnej skórze , kim jest Krwawa Mary - rozbrzmiał mroczny głos , dochodzący z jej gardła .

-Zwijamy się .

Jack pchnął mnie w kierunku wyjścia. Kiedy wybiegliśmy z pokoju , drzwi zamknęły się z hukiem i usłyszeliśmy strzały.

-Chcesz ją tak zostawić ?! - krzyknąłem przerażony.

-Radzę ci wynająć księdza młody - odpowiada Jack, biegnąc - No chyba, że nawet na pogrzeb twój wujek nie zasługuje .

Patrzyłem na niego , dopóki nie usłyszałem krzyków przerażenia i chyba dźwięku łamiących się kości .

Przełknąłem głośno ślinę .

Krwawa Mary zafundowała im koszmar na żywo .

*Kilka dni później*

Lili:

-Znowu to samo ! - krzyknęłam rozdrażniona rzucając pada , który w efekcie zetknięcia ze ścianą, rozwalił się .

-Nie potrafisz przegrywać - zaśmiał się Ben .

-To ty nie umiesz grać uczciwie ! - Rzuciłam się na niego .

Minęło kilka dni od tej rzeźni , która miała miejsce w Jednostce E. Moje rany już się prawie zagoiły dzięki Slenderowi . Mama opowiedziała mi o tym , co stało się z ojcem . Przyznaję , zrobiło mi się trochę żal , ponieważ zginął , próbując nas chronić, ale jego śmierć nie poszła na marne. Dla nas wszystko skończyło się dobrze .

-Ej , obczajcie to - Jack wskazał na ekran telewizora , w którym leciały właśnie wiadomości .

-Od kilku dni policja stara się wyjaśnić sprawę , która na pewno zapanie wszystkim w pamięć - mówi reporterka , stojąca przed wejściem do placówki - Jednostka E , która odpowiadała za ujęcie groźnych morderców , została zamknięta z powodu wyrżnięcia wszystkich agentów , znajdujących się w środku . Większość zamordowanych miała powyrywane kończyny , połamane kości i zmasakrowane wnętrzności . Czy to było ostrzeżenie ze strony morderców ? Czy możemy czuć się bezpieczni po tym zajściu? Co zrobi NATO? Będę państwa informować na bieżąco . Z miejsca zdarzenia, Alexa Mirror.

- No i to rozumiem - uśmiechnął się Jeff .

-Daliśmy czadu - odpowiada Ben .

-Jednak po tym zajściu , musimy zmienić miejsce zamieszkania.

Na środku pokoju pojawił się Slenderman i mama . Slender rozdzielił mnie i Ben'a i kontynuował .

-Po tej akcji ratunkowej , niebezpiecznie jest zostać tutaj , zwłaszcza, że wiedzą już , że jesteśmy blisko .

-Chcecie odejść ?!

-Spokojnie Lili - odparła mama - Będziemy bliżej miasta niż ci się wydaje - uśmiechnęła się - po prostu znowu na jakiś czas będziemy na uboczu , dopóki sprawa nie ucichnie .

-Czyli zamieszkamy z nimi ? - uśmiechałam się .

Mama tylko kiwnęła głową , a ja rzuciłam jej się na szyję .

I tak to wygląda .

Przenieśliśmy się do opuszczonej rezydencji za lasem , niecałe 3 km od miasta .

Deaney zamieszkała razem z nami , a ja zdążyłam się zaaklimatyzować wśród nich .

Prawie zapytacie się co z Matt'em .

Po tej całej historii zamieszał sam i po tym jak pochował wujka , wrócił do szkoły, ja z resztą też . Moja tożsamość nadal jest tajemnicą, więc nic mi tam nie grozi . O dziwo dużo mnie łączyło z chłopakiem i oczywiście jemu również zawdzięczam życie . Ale nie myślcie sobie, że wyjdzie z tego jakieś love story . Nasze relacje nie uległy zmianie , dalej mnie denerwuje a ja uprzykrzam mu życie . Świadomie lub nie stał się jednym z nas. Może nie morduje , ale przekazuje nam informacje na temat postępów w śledztwie .

-Witaj piękna - przywitał się Matt .

Siedziałam z Deaney na dziedzińcu szkoły , kiedy nas zauważył i postanowił truć mi tyłek .

-Cześć bestio - odpowiadam .

-W tej bajce piękna dała buziaka bestii , mogę na to liczyć ? - powiedziawszy to , zrobił dziubek .

-Hm... Zamknij oczy - uśmiechnęłam się .

Jak posłuszny piesek wykonał moje polecenie , nadal robiąc dziubek .

Dałam znak Deaney , żeby wyciągnęła paczkę , którą wcześniej jej dałam .

Zaśmiała się cicho i podała mi ją . Otworzyłam pudełko i wyjęłam sporych rozmiarów rybę . Może i oklepane , ale zabawne .

Zbliżyłam usta ryby do jego i obie wybuchłyśmy śmiechem , kiedy otworzył oczy i zaczął pluć dookoła , próbując pozbyć się rybiego posmaku .

-Masz branie rybko - wydukałam między napadmi śmiechu .

-Niezła sztuka - zaśmiała się Deaney.

-Bardzo zabawne - mówi Matt , wycierając usta .

-Pasujecie do siebie .

Wcisnęłam rybę w ręce Matt'a i usiadłam obok Deaney.

Chłopak zamiast się zdenerwować , uśmiechnął się złośliwe .

-Kolej na was dziewczyny - powoli kierował się w naszym kierunku z rybą.

-Rybogłowie ! - pisnęła Deaney i zaczęła uciekać .

-Deaney ty zdrajco! - krzyknęłam za nią i zaczęłam też biec .

Matt biegł za nami , cmokając i celując w nas tą rybą.

Ale nie myślcie sobie, że takie dni będą zawsze w końcu ...

Każdy ma swoje potrzeby .
________________________________

W końcu udało mi się skończyć tego One shota 😌

Jeszcze raz dziękuję AgnieszkaRokicka za pomoc 🖤

Cieniolubna zamiast ojca jest wujek , mam nadzieję że ci to nie przeszkadza ;)

Z góry przepraszam za błędy , poprawie je w najbliższym czasie 🙏 po prostu nie chciałam czekać z publikacją 😁

Dajcie znać co myślicie i do zobaczenia mam nadzieję niedługo ;)

Ps. Pomysły jakiekolwiek na one shoty piszcie albo na priv albo w komentarzu . Nie piszcie na mojej tablicy bo będzie z tego spam i będę tu usuwać .

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top