Stony. Jestem przy Tobie.
Wszystko zaczęło się od tego że avengers chcieli znaleźć kamień czasu. Udało im się to lecz kamień ten odmłodził Iron Mana. I teraz Tony jest szesnastolatkiem. Niestety kamień czasu ze względu na swoją moc wyżądził więcej szkód i przywrócił na przykład dinozaury i wiele innych niebezpieczeństw z tamtych epok. Kapitan został z chłopakiem, natomiast cała reszta pobiegła bronić nowego Yorku. Steve przyglądał się jak Tony naprawia zbroje a następnie przeniósł wzrok na widok za oknem.
Wtem usłyszał odgłos upuszczonego kawałka metalu. Gdy się odwrócił zobaczył bladego chłopaka który zaciskał rękę na klatce piersiowej
-Aaaahhggg. Krzyknął i upadł na kolana.
-TONY! Kapitan znalazł się od razu przy nim.
-Tony co się dzieje!!
-Nie wiem, to boli. Wysapał.
Steve przytulił chłopaka. Po kilku minutach oddech młodszego wyrównał się.
-Już mi lepiej. Zapewnił
-Napewno?? Spojrzał zmartwiony na bladą twarz nastolatka.
-Yhm. Pokiwał głową.
-Sir, więzień z celi uciekł. Usłyszał odgłos Jarvisa.
-Red Scall.
-Idź, nic mi nie będzie, muszę naprawić zbroje.
-Dobrze ale gdyby coś się działo masz mi to zgłosić. Powiedział kapitan a następnie ruszył do więziennej celi.
Pov.Steve
Gdy byłem już w celi, zauważyłem wychodzącego Czaszkę.
-Wracaj do celi, drugi raz nie poproszę.
-Nie mam zamiaru tu siedzieć, straciłem zbyt wiele czasu. Muszę znaleźć kamień.
-Po moim trupie! Warknąłem i ruszyłem do ataku lecz strzelił z blastera do mnie i moje plecy zderzyły się ze ścianą. Upadłem dość mocno.
-kamień czasu !!!!
-Tony. Szepnąłem i straciłem przytomność.
Red Scall szedł korytarzem i szukał dzieciaka.
-Stark!!! Gdzie jesteś!! Krzyknął i wszedł do pracowni gdzie powinien być chłopak. Tony schował się za ścianą i gdy redscull wszedł do środka mocno go walnął z otwartej pięści.
Następnie zaczoł uciekać lecz redscull gdy go tylko dogonił złapał go uderzył nim o ścianę, gdy chłopak upadł zaczoł odkładać go po twarzy.
-Oddawaj mi kamień czasu!!! Krzyknął zirytowany.
-Nigdy. Następnie odepchnął go nogami od siebie i próbował iść. Gdy redscull chciał go złapać został walnięty tarczą kapitana.
-Odsuń się od niego.! Krzyknął kapitan.
Tony podniósł się obolały z ziemi i pokuśtykał popierając się blatu kuchennego.
-Hej.... Cap.....
-Tony?Co się stało!!! Przeraził się gdy zobaczył że nastolatek krwawi.
-To nic. Odpowiedział
Następnie gdy zrobił krok upadł prosto w ramiona kapitana.
-TONY!!! Tony mów do mnie!!!
-Bb-boli. Wyszeptał a po policzkach poleciały łzy.
-Już spokojnie, jestem przy tobie. Już dobrze. Pogłaskał go po włosach.
Kamień czasu kolejny raz zadziałał i Tony zgioł się w bólu. Steve wzioł chłopaka na ręce i zaniósł do rogu szpitalnego. Ostrożnie wyjoł kamień i widząc że to pomogło zaczoł wycierać krew z twarzy chłopaka. Tony gdy tylko odzyskał przytomność uśmiechnął się na widok dobrze znanej mu blond czupryny.
-Jak się czujesz?
-Lepiej dzięki Steve.
-Gdzie idziesz?? Zapytał gdy zobaczył że kapitan ubiera swoją kurtkę.
-Idę zobaczyć co u drużyny, zaraz wracam obiecuję.
-Zostaniesz ze mną jeszcze na chwilę? Poprosił.
-Cały czas będę przy Tobie Tony.
Odpowiedział uśmiechając się.
-Dzięki Cap.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top