Biuro 18+
-Zgodnie z raportami, Knuckles co weekend siedzi u siebie w klubie. Na zmianę podpisując papiery i rozmawiając z pijanymi już gośćmi. On sam nie pije z nimi. Oprócz jego grupy, nikt inny nie wchodzi do jego biura, a klucze ma tylko on. Czyli to on będzie naszym głównym celem.- Kilku funkcjonariuszy stało dookoła dużego stołu, na którym były rozsypane dokumenty dotyczące siwego mężczyzny oraz plan budynku Arcade.
-Czyli skoro nakazy nie działały, to mamy się włamać do jego biura?- Hank Over zabrał głos, marszcząc lekko brwi. Nie chciał łamać prawa w szczególności jeśli oni wszyscy mieli być ludźmi prawnymi. Sami składali na to przysięgi.
-Nakazy dodawały nam tylko dodatkowej roboty. Erwin Knuckles ma dobrych adwokatów co wystarczająco utrudnia nam pracę. - Odpowiedział mu wysoki brunet, siedzący na jednym z foteli w rogu pokoju.
-Widzieliście kiedyś włamującego się policjanta? To brzmi idiotycznie.- odpowiedział mu szatyn, kończąc tym wymianę zdań między nimi.
-Nie będziemy się nigdzie włamywać.- Sony Rightwill zabrał ponownie głos, patrząc po kolei na swoich funkcjonariuszy.- Ktoś musi wejść tam podstępem. Nie obchodzi mnie czy zrobicie to zaprzyjaźniając się z Knucklesem, czy ogłuszając go kijem od mopa. Musimy wejść do jego biura.
-Można wejść do klubu jako gość i po prostu zacząć z nim rozmawiać kiedy wyjdzie.- rzucił swój pomysł Capela, odzywając się pierwszy raz od początku spotkania.
-Albo go poderwać i mieć nadzieję, że będzie miał ochotę na szybki numerek w biurze.- Mia uśmiechnęła się na swój plan i spojrzała na mężczyznę, który z nich wszystkich był najbliżej zrealizowania tego planu.
Niestety Gregory Montanha nie patrzył na nikogo z zebranych. Głowę miał odchyloną, a myślami był zupełnie w innym miejscu.
Mimo tego co się stało między nim a siwowłosym, nie chciał go wykorzystywać dla celów policji.
Ale tęsknił za nim. Cholernie za nim tęsknił. Musieli się rozejść z powodu pracy obu mężczyzn. Nikt nie uważał ich związku za coś koniecznego. Przez presje z obu stron postanowili rozejść się, dla dobra wizerunku Erwina i stanowiska Gregorego. Jednak rozmawiając z Carbonarą, wiedział że młodszy też za nim tęskni.
Bał się, że kolejny kontakt z chłopakiem spowoduje problemy zarówno w pracy Gregorego jak i wśród przyjaciół Erwina.
Każdy w pomieszczeniu wpatrywał się z niecierpliwością w bruneta, aż ten odpowie w jakiś sposób na pomysł funkcjonariuszki.
W końcu brunet opuścił wzrok i spojrzał wymownie na komendanta.
-Wszyscy wyjść.- rozkazał, a policjanci zgodnie z rozkazem wyszli na korytarz, zostawiając w pomieszczeniu jedynie Montanhe i Rightwilla.
-Nie będę wykorzystywał kogoś kogo kocham, dla dobra misji, wybacz szefie.- Powiedział, wstając z krzesła, i przeszedł na drugą stronę stołu.- Potrzebuję umowy, że jeśli z powrotem połączę się z Erwinem, nie wpłynie to w żaden sposób na moją posadę.
-Nie mogę ci obiecać, że wszyscy to zaakceptu...
-Szczerze, mam w dupie czy ktoś to popiera, czy nie.- Przerwał starszemu.- Nie chce mieć takiej sytuacji, że po wszystkim będę musiał ponownie się od niego odciąć i go zostawić.- Głowa Grzesia była zawalona problemami, które jego związek z mężczyzną może wywołać, jednak chęć zobaczenia tych złotych oczu, i pocałowania różowawych ust, skutecznie przebijała się przez wszystkie negatywne myśli.
-Ufam ci Montana. Na jutro przygotuję ci papier do podpisania.
-Dziękuję szefie.- kiwnął głową w momencie kiedy siwy mężczyzna otworzy drzwi od sali konferencyjnej, zapraszając tym do środka resztę policjantów.
Brunet siedział w swoim samochodzie pod klubem.
Budynek wydawał się dla niego tak dobrze znany, ale jednocześnie tak bardzo obcy. Z tyłu jego głowy pojawił się lęk, jednak ten szybko to rozgonił i wyszedł z samochodu.
Przy wejściu stanął przed dobrze znajomym brunetem. Vasquez zdziwił się na jego widok, jednak przywitał się z nim tak jak zawsze.
-Erwin siedzi u siebie.- Słysząc te słowa policjant chciał od razu ruszyć i szukać swojego partnera, jednak dłoń na ramieniu mu to uniemożliwiła, więc spojrzał na przyjaciela.- Będę szczery. Idź go przeleć, bo odkąd tego nie robisz jest bardziej nieznośny niż normalnie.
Funkcjonariusz tylko prychnął na jego słowa i wszedł głębiej do budynku. Zapach alkoholu, potu i papierosów, uderzył w mężczyznę zaraz po wejściu.
Klub szczycił się dużą popularnością, więc nie dziwił się, że w środku było dużo osób. Chwilę zajęło mu przyglądanie się innym, dopóki wśród nich nie zobaczył Erwina, rozmawiającego z jakąś kobietą.
Siwowłosy oderwał się od rozmowy, kiedy kątem oka zobaczył znajomą posturę. Zastygł w miejscu wpatrując się w jeden punkt.
Bał się, że jeśli się ruszy, mężczyzna od niego ucieknie, nawet jeśli to właśnie on był między nimi tym słabszym.
Oboje otrząsnęli się po minucie i Gregory podszedł do młodszego, głęboko wpatrując się w jego oczy.
Mimo mrugających wokół świateł i ledów, złote oczy wydawały się dla niego najjaśniejszymi punktami w pomieszczeniu. Widział w nich nie tylko zdziwienie, ale również szczęście i przebijająca się tęsknota.
Erwin rzucił się w jego ramiona, mocno ściskając jego szyję.
-Tak strasznie tęskniłem.- szepnął, chcąc być jak najbliżej mężczyzny.
Drugi nie był w stanie nic powiedzieć. Mniejsze ciało wtuliło się w niego i schował twarz w zagłębieniu jego szyi.
-Ja też się tęskniłem malutki.- przyciągnął go do siebie i chwytając za jego kark, delikatnie od siebie odsunąć, aby zaraz po tym mocno wbić się w jego usta.
Ich pocałunek był bardzo energiczny. Tęsknota sprawiła, że oboje zatracili się w swoich myślach, skupiając się tylko na swoim partnerze.
W końcu brunet ugryzł delikatnie dolną wargę Erwina, na co ten uchylił usta, pozwalając starszemu zdominować się w pocałunku. Jego dłonie przesuwały się po mniejszym ciele, dopóki nie ścisnęły pośladków złotookiego, co wywołało cichy jęk w usta policjanta.
-Chodźmy do biura.- Szepnął młodszy, przegryzając wargę starszego.
Siwy mężczyzna otworzył na oślep drzwi, zatracając się w pocałunkach ze strony starszego mężczyzny. Erwin z pamięci podszedł do swojego biurka, ciągnąc za sobą funkcjonariusza. Starszy popchnął lekko swojego partnera, który uderzył biodrami o blat. Zbliżył się do niego i wrócił do swojego poprzedniego zajęcia.
Po chwili oderwał się od młodszego dając mu możliwość zajęcia się jego szyją. Pomieszczenie w którym przebywali wyglądało schludnie i na pierwszy rzut oka nie było widać, żadnych poszlak, które poszukuje policja.
Chociaż musiał przyznać, że ostatnie czego by chciał, to rzucanie Erwina w ręce prawa.
Wrócili do pocałunku, który z każdą sekundą stawał się co raz bardziej namiętny, nakręcając obu mężczyzn. Ich ciała ocierały się o siebie, a napełniająca ich tęsknota powoli ustępowała miejsce nowym uczuciom i uldze.
Usta starszego powoli zaczęły wyznaczać sobie trasę w dół szyi partnera. Jego dłonie błądziły po mniejszym ciele, szczególnie omijając miejsca intymne chłopaka. Wiedział że tym, doprowadzi Erwina na skraj i będzie w stanie zrobić wszystko, byle tylko jego partner go zaspokoił.
Poirytowany Erwin wbił zęby w obojczyk starszego, z którego chwilę później zaczęła lecieć krew. Zadowolony z siebie spojrzał w brązowe oczy, jednak ich właściciel sprawnym ruchem obrócił młodszego, przyciskając go biodrami do biurka.
Zaczął całować jego szyję, powoli schodząc dłońmi co raz niżej do paska młodszego i zaczął powoli go rozpinać.
Erwin odchylił głowę do tyłu, opierając ją na ramieniu policjanta. Oddychali głęboko, a ich oddechy mieszały się z sobą, bardziej ich do siebie przyciągając.
Oboje wciągnęli powietrze, kiedy pasek młodszego upadł na podłogę, powodując głośny trzask.
Mimo głośnej muzyki w całym budynku, biuro zostało wyciszone przez poprzedniego właściciela, więc było słychać ich każdy oddech.
Ich każdy ruch.
Gregory wbił się w usta swojego partnera, a ręką zaczął powoli schodzić w dół klatki piersiowej. Jego pocałunki nie były już takie powolne jak wcześniej w barze. Wszystko teraz stało się bardziej namiętne szybsze.
Gładząc dłonią jego nagie biodra, przeszedł pocałunkami z różowawych ust na bladą szyję.
Jego palce szybko odnalazły drogę i już po chwili ścisnął penisa młodszego, powodując u niego cichy jęk i dreszcze wzdłuż pleców. Głowa niższego z przyjemności poleciała do przodu, a on sam zacisnął oczy, aby nie wydać za głośniejszego dźwięku.
Przygotowany na ten odruch, brunet chwycił go za szyję, i mocniej przyciągnął do siebie, powodując, że Knuckles zaczął tracić dopływ powietrza, i w panice chwycił nadgarstek starszego swoją ręką.
-Chcę cię słyszeć.- poluźnił uścisk na jego szyi w momencie kiedy przed złotymi oczami pojawiły się mroczki. Usta bruneta delikatnie dotknęły skroni Erwina w czasie kiedy on łapał powietrze. Kiedy siwowłosy mógł oddychać, starszy zaczął energicznie poruszać ręką, na co jęknął głośno.
Między cichymi jękami tłumionymi przez usta starszego, w pomieszczeniu można było usłyszeć jak ich biodra zderzyły się o siebie, przez co Erwin czuł erekcje bruneta przy swoich pośladkach. Z jego gardła wyleciał drżący jęk i uścisk na nadgarstku starszego niezwłocznie się wzmocnił.
-Proszę cię Monte.- szepnął i oparł głowę o jego ramię przymrużając oczy.
Funkcjonariusz sam nie mógł dłużej czekać, więc szybkim ruchem zsunął spodnie młodszego, dając mu pełnie możliwości. Kiedy siwowłosy otworzył oczy, zobaczył przed sobą trzy palce, które chłopak od razu zaczął ślinić. Oboje wiedzieli, że nie da to dużo, jednak jeśli mieliby iść w tym momencie do sklepu, albo wracać do domu, spotkanie jakiegokolwiek człowieka po drodze, było bardzo niezręczne.
Siwowłosy został lekko pchnięty, przez co wylądował klatką piersiową na biurku, zrzucając przy okazji kilka rzeczy. Brunet zabrał dłoń i zaczął rozciągać młodszego.
Widział, jak z każdym palcem dłonie mężczyzny zaciskają się na rogu biurka, dlatego chwycił jego ręce i nachylając się, pociągnął je na swoją szyję. Chłodne i mniejsze ręce, przyjemnie się na niej zacisnęły. Pochylił się jeszcze mocniej, i zaczął delikatnie całować jego kark.
Przy ostatnim palcu poczuł jak dłonie Erwina ciągnął za jego włosy, na co mruknął zadowolony. W odpowiedzi zaczął szybciej nimi poruszać, aby za chwilę wyjąć je i nachylić się nad uchem młodszego.
-Poczekaj tutaj chwilkę.- szepnął i podszedł do komody, gdzie w jednej szufladzie znalazł gumki. Wracając szybko nałożył na siebie prezerwatywę i ponownie podszedł do siwowłosego, który niecierpliwie czekał na drewnianym meblu. Młodszy zgromił go wzrokiem, aby pokazać mu swoje niezadowolenie.- Już nie dąsaj się tak.
-Nie odchodź sobie od tak.- Mruknął mocniej się wypinając w stronę starszego.
-Nie będę.
Delikatnie pocałował jego kark, ustawiając się między nogami młodszego, po czym po raz kolejny tego dnia wbił się w jego usta. Ich ruchy były spokojne i namiętne, czym starszy szybko odwrócił uwagę Erwina. Ustawił się przy jego wejściu i bez ostrzeżenia zanurzył się w jego wnętrzu. Ciało pod nim automatycznie się spięło, a jego usta z chęcią przyjęły głośny jęk. Siwowłosy przerwał pocałunek, zagryzając mocno wargę.
-Powiedz jak już będzie dobrze.- Pocałował ucho młodszego i cierpliwie czekał, aż chłopak się przyzwyczai.
Erwin, pomimo bólu, nie chciał tego przedłużać. W momencie kiedy nie widział swojego partnera przez kilka tygodni, ten ból wydawał się być o wiele mniejszy niż normalnie. Nawet jeśli wiedział, że następnego dnia za to zapłaci.
Młodszy zaczął się kręcić zniecierpliwiony, czym brunet odpowiedział mu delikatnymi pchnięciami.
Jęki i głębokie oddechy mieszały się z dźwiękiem uderzanych o siebie ciał. Brunet zaczął wchodzić co raz głębiej, a młodszy chłopak odpowiadał na to głośnymi jękami i drżącymi oddechami.
Erwin zaczął się z czasem niecierpliwić i warknął cicho na mężczyznę.
-Kurwa, rusz się w końcu.- przyciągnął do siebie Grzesia i pocałował go mocno w usta. Nie musiał długo czekać, kiedy jego partner wszedł w niego całą długością i zaczyna co raz mocniej się poruszać. Po pokoju rozniósł się krzyk młodszego, na reakcje zębów wbitych w jego kark i ruchów starszego. Nawet próby łapania powietrza, kończyły się klęską dla młodszego, bo miejsce w jego ustach zajmowały głośne jęki od których nie mógł się powstrzymać.
Jego ręce pociągnęły za szyję starszego, przybliżając jego twarz do swojej. Brunet złączył ich usta w pocałunku, tłumiąc tym następne jęki. Jednak tak szybko, jak ich usta zostały połączone, tak szybko siwowłosy się odsunął i krzyknął imię swojego partnera.
A Gregory Montanha wiedział, że od tej pory, jego imię wypowiedziane w tak wysokim tonie, będzie jego ulubionym dźwiękiem. Napawał się tym, nie patrząc nawet, że mniejsze dłonie, tworzą paznokciami piekące ślady na karku.
Z siłą jaka mu została, nakierował się z powrotem na wejście młodszego i zatracił się zupełnie w bliskości swojego partnera.
2027 słów
1.Nie sprawdzałam tego
2.Nie odpowiadam, za szkody na psychice.
MajandraXx profilaktycznie, pierdol się<3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top