Koniec części II

Po całej ceremonii ślubnej udaliśmy się wraz z zaproszonymi gośćmi na salę, na której był przygotowany dla każdego poczęstunek, jakiś obiad, przystawki. Nic nadzwyczajnego, jednak chciałam, aby znaleźli się tam wszyscy.

  Dopiero gdy weszłam do wnętrza sali mogłam uświadomić sobie jak dużo tutaj jest osób. Wszystkie przygotowane miejsca były zajęte, co oznaczało tylko jedno- nikt nas nie zawiódł swoją nieobecnością. Na sali znajdowali się wszyscy bliscy, lub trochę mniej bliscy ludzie. Począwszy od Fredo, przez Michael'a z rodziną, aż po samego Pete, którego swoją drogą nigdy nie lubiłam i raczej już nic tego nie zmieni.

oOo

Justin's POV


Czy kiedykolwiek wyobrażałem sobie siebie, na swoim ślubie? Na pewno nie. Nigdy bym nie pomyślał, że będę stał wśród ludzi i wyznawał miłość kobiecie, która naprawdę kocham. Rozmawiałem z Alex o wszystkim czego nie wiedziałem. Teraz wiem już praktycznie wszystko, gdy na nią patrzę, a ona się uśmiecha widzę to, co widziałem na jej twarzy kiedyś. Zależy mi na jej szczęściu dużo bardziej, niż na tym moim. To przychodzi z wiekiem, być może swojego rodzaju doświadczeniem życiowym. W każdym razie, to właśnie po tym poznaje się prawdziwą miłość, nieprawdaż?
Bywały momenty w moim życiu, które zmieniły wiele. Chociażby sprawy związane z moim ojcem- zmieniły mnie cholernie. Jak widać są czynniki, które mogą to wyprzeć, kiedy w twoje życie wkracza miłość, wszystko idzie na drugi plan. Nie obchodzi cie to czy jesteś głodny, czy chce ci się do toalety itp. Jedyne co się dla ciebie liczy to ta osoba. Tak, wydaje się to nielogiczne i idiotyczne, ale tak właśnie jest, przynajmniej w moim przypadku.

Zjedliśmy przepyszną obiadokolacje. Nie mogłem wybrać lepszego lokalu na właśnie poczęstunek. Wielu moich dobrych znajomych chwaliło ich jedzenie, muzykę, czy chociażby wystrój. Bo to właśnie od takich czynników zależy bardzo wiele. Mieliśmy ochotę wypić trochę z każdym z przybyłych gości. Oczywiście w granicach ludzkiego rozsądku, nikt nie potrzebuje tutaj zezgonowanych ludzi. To nie o to tutaj chodzi. Stanęliśmy na środku dużej sali, a goście sami zaczęli do nas podchodzić składając nam życzenia. Trwało do mniej więcej z godzinę, miedzy innymi dlatego, że każdy z osobna chciał nam coś powiedzieć, czegoś życzyć. Było kilka osób, których wypowiedzi mnie wzruszyły. Widziałem, że Ax wzruszała się przy co drugiej osobie. To normalne, jest kobietą. One tak reagują. W ten sposób próbowałem ją usprawiedliwiać. Zresztą... to nie miejsce na jakiekolwiek upominanie.
*********************************************************
Ten rozdział jest bardzo krotki... tak, wiem. Jednak mam na to swoje usprawiedliwienie, ponieważ bedzie trzecia cześć, a nie chciałam zdradzać wszystko na tym przyjęciu. Zreszta tez nie chciałam pisać o maśle maślanym. Reszta zostanie opisana w 3 części... Ogromnie sie cieszę, ze to jeszcze nie koniec naszych wspólnych przychód. Do zobaczenia 💘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top