cz.III {4} ,,Pod windą"

Obudził mnie głośny jęk budzika, który wydobywał się z drugiego końca sypialni. Teraz już wiem, dlaczego zawsze Justin mówił mi, abym kładła telefon na szafce nocnej. Małe urządzenie nie dawało za wygraną, więc nie miałam innego wyjścia. Podniosłam się ledwo z miękkiego łóżka i wyłączyłam coś w rodzaju syreny alarmowej, która obudziła na pewno nie tylko mnie, ale i sąsiednie pokoje. Przepraszam? Pomyślałam głośno i skierowałam swoje pierwsze kroki do łazienki. Mając świadomość, że za dwie godziny będę siedziała już w samolocie, byłam wniebowzięta. Obmyłam twarz zimna wodą i umyłam zęby pastą wybielającą. Spojrzałam dokładnie na swoje odbicie, przez ciągłe zmiany klimatu moja cera była w okropnym stanie. Potrzebowałam sporej ilości makijażu. Od razu się za niego zabrałam. Nałożyłam dość kryjący podkład oraz korektor. Postawiłam na brązowe cienie na oczach bez kreski eyelinerem. Miałam doczepiane sztuczne rzęsy, więc nie musiałam przejmować się ich malowaniem. Wyprostowałam swoje włosy, którym swoją drogą rownież przydałby się jakiś piling odżywiający. Zajmiemy się tym od razu po powrocie.

Zebrałam resztę swoich rzeczy tuż po śniadaniu i udałam się do windy. Wcisnęłam przycisk oznaczający chęć jazdy w dół. Obok mnie ustał mężczyzna, o jasnej karnacji i ciemnych blond włosach. Muszę przyznać, że nie należał do najgorszych.

-Widzę, że mamy podobny kierunek.- uśmiechnął się w moją stronę i spojrzał na walizkę, która stała przy mojej.
-Tak, oboje stoimy przed windą i prawdopodobnie oboje do niej wejdziemy, jednocześnie pózniej zjeżdżając w dół.- powiedziałam dosyć oschle i posłałam mu sztuczny uśmiech. Nie miałam najmniejszej ochoty na wysłuchiwanie jego modlitwy w moją stronę. Poprawiłam swoją czarną sukienkę i weszłam jako pierwsza do wnętrza małej windy. Nie zdziwiło mnie to, że mężczyzna mając do wyboru jazdę samemu, lub ze mną wybrał te drugą opcje.

-Nazywam się Tom.- przedstawił się od razu po zamknięciu się drzwi. Wydawał się być bardzo prostackim, chamskim i myślącym tylko o kobiecej dziurce miedzy nogami.
-Alex.- odparłam mu po dłuższej chwili i pierwszy raz spotkałam się z jego oczyma. Jego szare tęczówki lekko mnie przerażały, były bardzo słabe. Nie wyrażały żadnej emocji, prócz swojego rodzaju chłodu bijącego od jego osoby. Modliłam się, aby winda zjechała jak najszybciej na parter.

Złapałam za rączkę od mojej walizki i pociągnęłam ją w kierunku recepcji. Nie mogłoby być tak pięknie i łatwo, prawda? Próg windy zablokował małe koła mojej dosyć sporej walizki. Pod moim nosem poleciało kilka niecenzuralnych słów.
-Czekaj, pomogę ci.- blondyn złapał za rączkę walizki tuż przy mojej dłoni i pchnął ją w stronę przeciwną. Uśmiechnęłam się ciepło, ale muszę przyznać- zestresował mnie jego dotyk.

Oddałam klucze, kartę od parkingu oraz inne rzeczy, które nie były mi już potrzebne do dalszego funkcjonowania. Pożegnałam się z kobietą o dosyć sporych piersiach i przerysowanymi ustami. Rozsuwane drzwi ułatwiły mi wydostanie się z hotelu. Przed nim czekała już na mnie taksówka oraz kolejny mężczyzna, który miał zawieść mnie na lotnisko. Poprosiłam go o zapakowanie mojej walizki do bagażnika, była bardzo ciężka, co sam po podniesieniu jej przyznał. Wsiadłam do środka ciepłego samochodu i przetarłam dłonie o siebie.

Czy ten dzień może być jeszcze gorszy? Wydaje mi się, że nie. Tom wpraszając się do taksówki za która ja miałam zapłacić usiadł obok mnie i powiedział, że rownież jedzie na lotnisko. Będzie taniej, kiedy pojedziemy jedną. Spoglądając na zegarek uświadomiłam sobie, że moja niechęć do tego człowieka nic nie zmienia, mam zbyt mało czasu na robienie tutaj cyrków.
********************************************
170 gwiazdek i 30 komentarzy i nowy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top