cz.III {15} ,,Sen"

Justin's POV
Siedziałem na dole zajadając się przepyszną, lecz lekko zimnawą pizzą. Ciągle po mojej głowie chodziły myśli dotyczące Alex i jej zachowania. Dlaczego tak z minuty na minutę zrobiła się taka oschła i chłodna? Zaczynałem mieć wyrzuty sumienia, że zrobiłem coś źle. Może ją skrzywdziłem w jakiś sposób. Sam nie wiem, wszystko wydawało się być w porządku.
Po zjedzeniu większej części i popiciu herbatą postanowiłem pójść na górę i sprawdzić czy moja księżniczka śpi. Stałem się bardziej wrażliwy na jej dobro, niż na własne. Kiedyś było zupełnie odwrotnie. Co ta miłość robi z człowiekiem... Może nas zmienić o 360 stopni. W drodze do sypialni usłyszałem, że dzieje się w niej coś złego. Przynajmniej takie odnosiłem wrażenie do momentu, gdy nie przekroczyłem progu sypialni. Alex leżała na łóżku. Spała jednak jej sen był bardzo nie spokojny. Prawdopodobnie śniło jej się coś złego. Krzyczała moje imię jak gdybym był najgorszym frajerem w mieście. W momencie, gdy usiadłem na łóżko Alex obudziła się i usiadła na łóżku. Popatrzyła na mnie niepewnym wzrokiem i zaczęła głośno płakać.
-Kochanie, co się stało?- spytałem szybko i przesunąłem się do niej. Chciałem ją przytulić.. Jednak ona nie była chętna, uciekła w kąt pokoju i usiadła w pozycji embrionalnej.
-Dlaczego mi to zrobiłeś?Zaufałam ci!- krzyczała.
-Alex, to był jakiś sen! Nie mam pojęcia o czym ty mówisz! Uspokój się i chodź do mnie.- rozkazałem kucając tuż przed nią.
-Wiesz co? Śniło mi się jak siedziałam w tej piwnicy, w której spędziłam kilka tygodni swojego życia. Siedząc na materacu w gnijących ścianach! Przyszedłeś ty i zacząłeś mnie gwałcić! A żeby było tego mało... miałam ci ojebać laske w zamian za ,,przyjemność"!- jej krzyk był przeplatany z płaczem, który coraz bardziej potęgował.
-Alex, uspokój się.- powiedziałem spokojniejszym tonem rozumiejąc już powagę sytuacji.- Nic ci nie zrobię. Pamiętasz jak rozmawialiśmy na ten temat już dawno? Miałaś o tym zapomnieć.- złapałem ją za dłoń i lekko masowałem ją swoim kciukiem.
-Ty myślisz, że to jest takie proste? Zniszczyłeś mnie psychicznie. To nie jest złamana ręka, która się prędzej czy później zrośnie.
-Tak, wiem doskonale, że zrobiłem ci ogromną krzywdę. Jednak nie możesz pozwolić snom nas rozdzielać.- dziewczyna spojrzała mi w oczy . Były bardzo zmęczone, spuchnięte i pełne pretensji. Zupełnie jak w tedy.. w tej piwnicy.
-Jesteś zbyt piękna by płakać.- wypowiedziałem słowa, które sprawiły, że dziewczyna zamarzła. Z jej oczu przestały sączyć się łzy, a dłonie przestały drzeć.
-Jak bardzo musisz być chamski, aby mówić takie rzeczy.- spytała podnosząc się i uderzając mnie w prawy policzek.
-Przemoc rodzi przemoc.- warknąłem w jej kierunku, a w jej oczach zobaczyłem ponowny lęk.- Tym razem ci wybaczę, ale nie myśl sobie, że będę twoim workiem treningowym. To co było, minęło. Nie możemy tego zmienić. Myślisz, że ja.. gdybym mógł nie zmieniłbym swojej przeszłości? Zrobiłbym to bez większego namysłu. Znamy się na wzajem jak nikt inny, a ty zachowujesz się jakbyśmy się dopiero poznali i skrzywdziłbym cię wczoraj. Ja też zostałem skrzywdzony. Niejednokrotnie. Śni mi się to po nocach, ale nie odwiedzam domów tych ludzi.- mówiłem nie dając sobie przerwać.
-Ja jestem kobietą.
-A co to zmienia? Jedyne co odróżnia mnie, od ciebie jest chuj między nogami i cycki kilka rozmiarów większe.
-Dziękuje ci za tak biologiczne postrzeganie mojej osoby.- syknęła i chwyciła za walizkę, która znajdowała się pod łóżkiem.
-Jeśli myślisz, że przestraszysz mnie walizką. Haha, to się grubo mylisz.- roześmiałem się i położyłem pod kołdrę. Alex jest za słaba by to zrobić.
****
KOMENTARZE MOTYWUJĄ DO PISANIA!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top