cz.III {10} ,,Zwłoki"
-A więc słucham, powiedz mi co ma teraz znaczenie.- zażądałam od niego natychmiast jakiegoś wyjaśnienia.
-Nie mogę wyjaśnić ci całej tej sprawy która miała miejsce. Nie jesteś odpowiednią do tego osobą.-mówił spokojnym tonem, co bywało rzadkie.
-Oh, No tak przecież twój plan wyglądał zupełnie inaczej. Naprawdę byłeś w stanie posunąć się do takich czynów? Chciałeś zabić Justina i moją córkę. Wiem, że nie masz rodziny, ale to nie jest żaden pierdolony powód, aby zabijać czyjąś.- w tym momencie poczułam jego dłoń na swoim udzie i zesztywniałam.
-Czasami praca nie wybiera, a ty dobrze wiesz co to znaczy.
-Tak, masz racje. Tylko różnimy się tym, że moja praca nie polega na zabijaniu innych.
-A jednak kogoś zabiłaś.- wskazał na plamy krwi znajdujące się na mnie.
-Dobrze wiesz, że nie miałam innego wyjścia.- starałam się usprawiedliwić.
-W każdym razie, twoja rodzina prawdopodobnie jest bezpieczna.
-Więc jeśli skończyłeś już gadać to możesz mnie do niej odstawić. Lub najlepiej zostaw mnie samą, poradzę sobie.- w najgorszym przypadku mógłby zabić go tam, na moich oczach.
-Jeśli mylisz, że puszczę cię bez żadnej rekompensaty to się mylisz.- jego wzrok był cholernie spragniony.
-Nie będziemy się tutaj pieprzyć, na pewno nie.- powiedziałam zapinając pasy.
-Masz minutę na zdecydowanie się.- powiedział zamykając drzwi.-W przeciwnym razie od razu wiozę cię tam gdzie ja zechce, a prędzej czy później i tak będziemy to robić.- wzruszył ramionami jakby to było mu obojętne.
-Nie mogę uwierzyć ze jesteś aż tak płytki emocjonalnie.- jęknęłam. Nie chciałam tego robić, nie chce zdradzać Justina drugi raz z tym samym mężczyzna. Jednak w tym przypadku to chyba będzie mus. Spojrzałam się na Drake'a i pokiwałam głową.
-Jeśli to jest jedyna droga do mojego szczęścia.- powiedziałam i zaczęłam rozpinać guziki od swoich ubrań.
-Wiedziałem, że długo nie będzie trzeba cię prosić. Grzeczna dziewczynka.
Po chwili byliśmy już na tylnich siedzeniach. Było tam znacznie więcej miejsca. Dawno nie uprawiałam sexu z nikim. Tęskniłam za tym, choć wolałbym poczekać jeszcze.
Kiedy znalazłam się już tuż nad jego członkiem, starałam się myśleć o Justinie. Jedynym moim wyjściem było sprawić, aby szybko doszedł, lub aby sprawić, że straci przytomność.
W pewnym momencie moim oczom ukazał się nóż włożony w dziurę pomiędzy fotelami. Moje oczy zaświeciły się, jak gdyby zobaczyły milion dolarów w gotówce.
Zaczęłam ruszać biodrami szybciej co powodowało głębsze i dokładniejsze ruchy. Drake cicho pojękiwał, a ja udawałam podniecenie. Musiałam wybrać idealny moment, mam tylko jedna jedyna szansę. Chwyciłam ręką za nóż i zamachując się wbiłam mu w główną żyłę idącą przez szyję. Krew trysnęła cholernie mocnym strumieniem, a ja zeskoczyłam z niego wyciągając nóż z jego szyi. Widziałam, że jego organizm nie radzi sobie z zaistaniała sytuacją co ucieszyło mnie. Aby mieć pewność, że się nie podniesie poczęstowałam go drugim ciosem, tym razem prosto w serce.
-I co ja mam teraz z tobą zrobić.- wzruszyłam ramionami. W bagażniku znalazłam łopatę. Postanowiłam, że to będzie najlepsze wyjście z tej niefortunnej sytuacji. Nie potrzebuje dwóch zabójstw w swojej kartotece.
Kopanie dołu na zwłoki mężczyzny, który do najniższych nie należał, ale także nie był zbyt lekki zajęło mi dobre kilka godzin. Kopanie w ziemi w środku nocy tez nie jest niczym najprzyjemniejszym.
Męczyłam się dobre 40 minut z przeniesieniem zwłok do wyznaczonego przez siebie miejsca. Następnie tyle ile kopałam... tyle samo zajęło mi ich zakopanie. Na sam koniec przykryłam je dużym kamieniem, który znalazłam. Nie chciałabym leżeć w takiej pozycji jak on kiedyś w swoim grobie. Podkręcałam go dosyć mocno. Nigdy nikogo nie kopałam i średnio wyszło mi wymierzenie wielkości dołka.
Na szczęście już po wszystkim.
***
♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top