cz.II {48} ,,Wszystko się wyjaśnia"
Rozmawiałem z nią przez pół wieczoru. Można powiedzieć, że wyjaśniliśmy sobie wszystko. Z każdym wypowiedzianym zdaniem, które miało miejsce w przeszłości, czułem, czułem to, że moje myśli rozszerzają się. Alex zaczynała zdanie, a ja je kończyłem. Czułem się jak przy recytacji wiersza. Mówiłem wszystko z pamięci, ani razu się nie pomyliłem. Byłem pod wrażeniem tego całego główna, które robiłem. Opowiadałem o sobie w tak okropny sposób, że Ona sama nie była w stanie uwierzyć. Jedno uderzenie, nigdy nigdy nic. Jeden sen, jedna blizna w nieokreślonym kształcie na plecach i wszystko się wyjaśnia. Wiem, że jeszcze długa droga przed nami. Ja teraz nie wiem jak na nią patrzeć, w jaki sposób? Coś mi mówi, że kocham ją. Natomiast drugi głos w mojej głowie mi mówi, że przeszliśmy zbyt wiele i nie możemy mowić tutaj o prawdziwej miłości.
-Alex, ja chce wsiąść z tobą ten ślub.- Poinformowałem ją.
-Justin.- westchnęła.- Ja rownież bym chciała, ale czy my jesteśmy na to gotowi? Już? Teraz?
-Jak najszybciej kochanie.- zorientowałem się, że ostatnie słowo wywołało lekki uśmiech na jej nieokreślonej twarzy.
-Dobrze, w sumie to też tego chcę, ale proszę, załatw to sam. Nie chce znów jechać do tej baby, która zadaje pytań ponad miarę.* błagałam u ciebie *
-Dobrze, w zamian za to mogę załatwić ci kogoś, aby pojechał z tobą po jakąś sukienkę
-Byłoby naprawdę fajnie.- uśmiechnęła się ciepło w moim kierunku.
-Po śniadaniu zadzwonię do Michael'a i poproszę go, aby cię zawiózł.- poniosłem się z barowego krzesełka i otworzyłem lodówkę w poszukiwaniu czegokolwiek do jedzenia.
-Zrobię nam tosty.- nie uznawałem tego za niewiadomo jak wielkie kulinarne odkrycie. Oboje je lubiliśmy, tak mi się wydawało. Wszyscy je lubią. Przygotowałem posiłek w dwóch porcjach. Pierwsza była dla Alex, natomiast na swoją musiałem poczekać.
-Smacznego.- postawiłem jej talerz przed nos.- Mam nadzieje, że bedą zjadliwe.- zaśmiałem się lekko i wróciłem do tostera.
-Na pewno bedą przepyszne.- szepnęła w moim kierunku.
Po zjedzonym śniadaniu zostawiłem Alex sama w domu i pojechałem do urzędu załatwić ślub. Po nią za dwadzieścia minut miał pojawić się Michael. Tak jak mi obiecał.
Alex's POV
Przebrałam się w jasną sukienkę z dekoltem w serek i wyszłam z domu. Na parkingu stał już Michael.
-Cześć.- przywitałam się z nim i zajęłam miejsce pasażera.
-To gdzie jedziemy?- spytał i wyjechał z podjazdu. Pokierowałam go, do mojego ulubionego centrum. Wiedziałam, że tam coś wybiorę. Nie zależało mi na długiej, białej czy chociażby typowo weselnej sukni. W głowie miałam pewien wzór i chciałam znaleźć go gdzieś na wieszaku.
Droga do centrum zleciała mi błyskawicznie. Michael jest bardzo błyskotliwą i pełną szczęścia osobą. Ma wszystko. Rodzinę, w drodze dziecko, pewną posadę, a co za tym idzie pieniądze. Sama nie powinnam narzekać na stan materialny Justina, bo pieniądze, to chyba jedyna rzecz której mu nie brakuje.
*******************************************************
PRZEPRASZAM ZA WCZEŚNIEJSZY ZAWAŁ. Kocham was.
180 gwiazdek i 40 komentarzy i nowy 💘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top