cz.II {41} ,,Nie może się zmarnować"

Dzień później.

Justin's POV

Nie mogę w to uwierzyć. Paula żyje. Jestem Alex za to wdzięczny najbardziej na świecie, naprawdę. Jednak teraz musiałem wybrać, czy chce spędzić resztę życia z dziewczyną którą kocham... czy z dziewczyną, której kazałem podpisać kawałek papieru. Wczorajszą noc spędziłem z Paulą. Na początku zdawała się mnie nie poznawać, jednak po moim zbliżeniu opamiętała się. Powiedziała mi, że tęskniła za mną, ale nie potrafiła mnie znaleźć. Alex wyszła, była zła za to, że próbowała mi wszystko wyjaśnić, a ja zainteresowałem się tylko blondynką. Przepraszam Alex.
Teraz leżę w łóżku, obok mnie śpi niebieskooka. Obudziłem się dosyć wcześnie, nie mam pojęcia dlaczego. Jej cielesność mnie podnieca. Tylko mam problem, mam zaplanowany ślub z Alex, który w dodatku jest już przygotowany. Wszyscy są zaproszeni. Wszyscy prócz Pauli, nie chce żeby ona tam była, nie chce by patrzyła na to. Wyszedłem spod cieplej pościeli i napisałem kartkę dziewczynie. Spała zbyt niewinnie by ją budzić. Ubrałem się i wyszedłem. Mamy sobotę, Wiec ja i Alex mamy wolne. Wiedziałem też, że prawdopodobnie jest już w którymś tygodniu ciąży. Muszę z nią porozmawiać.
Zapiąłem pasy i wyjechałem na ulice. Czułem się dziwnie, byłem taki bezpłciowy. Jakkolwiek to brzmi, tak właśnie było.

oOo

Zaparkowałem samochód na podjeździe mojego domu. Nie wiedziałem czy zastane w nim Alex, jednakże miałem takową nadzieje.
Zamknąłem auto i wszedłem do mieszkania. Drzwi nie były zamknięte, co już podniosło moje ciśnienie.
-Alex.- zawołałem donośnie i czekałem na odpowiedź. Nie uzyskałem.-Alex, jesteś tutaj?- Zawołałem ponownie, i tak jak wcześniej nie uzyskałem odpowiedzi. Przeszedłem wszystkie pomieszczenia w poszukiwaniu jej. Nie znalazłem. Zostawiła kartkę na blacie w kuchni. Wziąłem ją do ręki i zacząłem czytać.

Justin. Piszę to, ponieważ teraz, kiedy to czytasz zapewne mnie już tutaj nie ma. Nie wiem jak bardzo naiwna byłam w stosunku do ciebie, by za wszelką cenę próbować się z tobą zeswatać na zawsze. Najwidoczniej nie jest mi to pisane. Klucze leżą tam gdzie zawsze, twoja karta kredytowa jest w szklanym pojemniku na cukier w kuchni. Wszystko co nie było moje, nie będzie moje. Najbardziej szkoda mi naszego dziecka. Jestem w ciąży. Nie miałam kiedy ci tego powiedzieć, a teraz to jest jedyny moment, gdy mogę. Możesz być spokojny, nie będziemy chcieli od ciebie żadnych pieniędzy. Sama wychowam to dziecko. Natomiast co do naszego ślubu... byłam już w urzędzie i wszystko odwołałam, czekają tylko na twoje potwierdzenie. Twoim obowiązkiem jest powiadomić gości, że ślubu nie będzie.

Alex

Z każdym przeczytanym słowem odczuwałem coraz większą kluchę w gardle. Wszystkie rzeczy, które zdążyła ode mnie dostać, nowy telefon, nowa karta sim, bransoletkę, którą kupiłem jej dosyć niedawno zostawiła na blacie obok listu. Podniosłem się do cukierniczki i wyciągnąłem kartę kredytową. Byłem pod wrażeniem tego, jak bardzo uczciwą jest ona osobą. Jest w ciąży. Zrobiła to dla mnie, a teraz będzie musiała sama wychować nasze dziecko. Nigdy nie pomyślałbym, że jestem w stanie zrobić coś tak niepoprawnego. Przyjechałem tutaj, aby z nią porozmawiać i zabrać swoje rzeczy, jednak teraz... nie wiem czy chce to zrobić.
Zamknąłem drzwi od wewnątrz i zasłoniłem wszystkie rolety. Jak najłatwiej jest uciec od problemów? To oczywiste, przez alkohol. Wyciągnąłem z barku wino, które mieliśmy wspólnie wypić. Nie może się zmarnować, pomyślałem.
********************************************************
140 gwiazdek i 30 komentarzy i nowy :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top