cz.II {37} ,,Zajmę się tobą Russo"

Wróciliśmy do domu, wybrałam kilka kompletów jasnych mebli do naszego domu. Pomyslałam, że w tedy od razu będzie wyglądał żywiej. Justin nie mógł się obejść bez łóżeczka dla dziecka. Najśmieszniejsze było to, że nawet nie było go w drodze, a już miało łóżeczko i wszystkie niezbędne mu rzeczy. To już obsesja. Po kolei wnosiliśmy do domu jedzenie, które zakupiliśmy wcześniej. Mój przydział kończył się na papierze toaletowym i ręcznikach. Nie ukrywam, podobało mi się życie księżniczki.  

-Dziś wieczorem, chce się tobą zająć Russo.- Powiedział do mnie, kiedy wyciągałam z papierowych toreb owoce.
-Brzmi kusząco.- zaczerwieniłam się na myśl o tym i posłałam mu jednoznaczne spojrzenie.
-A więc, przygotuj się proszę.- Zaczął obierać ze skórki jabłko.
-Mam nadzieję, że przygotowania bedą tyczyć nas oboje.- Wypięłam się w jego kierunku, i przy okazji włożyłam jajka do lodówki.
-Jeszcze raz, a zrobię to tutaj, bez żadnych przygotowań.- Ostrzegł mnie.
-Och, tylko nie to.- Zaśmiałam się i zostawiłam mu mąkę i inne cięższe produkty do schowania. Wychodząc z kuchni celowo otarłam się tak sexownie jak tylko potrafiłam.

Weszłam po schodach na górę i pierwsze co zrobiłam to wybrałam najładniejszą bieliznę. Do tego dobrałam pończochy i szpilki. Chciałam, aby ten wieczór był dla obojga z nas najlepszy na świecie. Zabrałam ze sobą ,,ubrania" i weszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz i po zmyciu makijażu, pozbyciu się odzienia, weszłam pod prysznic. Od kiedy mieszkałam z Justinem, nigdy, ale to nigdy w jego domu nie było wanny. Nie mam pojęcia dlaczego. Przecież w wannie też można się kochać i jest to dużo wygodniejsze. Bynajmniej jak dla mnie. Obmyłam całe ciało płynem o zapachu czekolady i usunęłam niepotrzebne owłosienie na mojej skórze. Sama czułabym się niekomfortowo podczas zbliżenia z nim, gdy miałabym dżunglę miedzy nogami i na nich.
Wytarłam się dokładnie świeżo kupionym ręcznikiem i zaczęłam suszyć włosy. Makijaż zajął mi chwilę dłużej, ponieważ namalowanie dwóch idealnie prostych kresek mijało się z celem. Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Alex, ileż można?- Spragniony głos Justina wybrzmiał zza drzwi.
-Jeszcze chwilka kotku.- Krzyknęłam zakładając szpilki na nogi i ostatni raz poprawiając falowanie włosy.- Ale nie możesz tu stać.
-Dlaczego?- odkluczyłam drzwi i wystawiłam nogę za drzwi.
-Właśnie dlatego.- Poczułam jego dłoń na niej, całą dokładnie wymacał
-Alex wyjdź. Błagam.
-Dobrze, ale pod jednym warunkiem.
-Zrobię wszystko.- Błagał.
-Jak wyjdę, nie dotkniesz mnie, dasz mi pójść do sypialni i sam przygotujesz się.
-Dobrze, tylko wyjdź już.- otworzyłam drzwi do końca i uśmiechnęłam się. Justin oblizał swoją dolną wargę i zamknął oczy.
-Widzimy się w sypialni.- Przejechałam czerwonym paznokciem po jego klatce i poszłam w stronę sypialni.
***********************************************
140 gwiazdek i 30 kom i nowy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top