cz.II {21} ,,Rozbierz się Alex"

Drake po zjedzeniu wspólnego śniadania zabrał mnie ze sobą do szpitala. I tak jadę do pracy, zabiorę cię. Nie mając specjalnie innego wyboru zabrałam się razem z nim. Przez całą drogę nie odzywałam się. Brzydziłam się jego obecnością. Po dojechaniu do szpitala od razu wysiadłam z samochodu i poszłam w kierunku wind. Kliknęłam przycisk, wskazujący strzałkę w górę i odsapnęłam. Tuż obok mnie ustał mężczyzna z którym wczoraj zdradziłam mojego. Udałam, że jest nie widzialny. Drzwi windy rozsunęły się, a ja weszłam do środka. Drake zrobił to samo. Staliśmy obok siebie w jednej windzie, czułam jak obserwuje mnie.
-Mógłbyś się tak nie patrzeć?- zapytałam arogancko.
-Dlaczego?
-Rozpraszasz mnie.
-A co ciekawego robisz, że nie możesz się skupić?
-Myślę.- wywracając oczami opuściłam małe pomieszczenie. Byłam na korytarzu, który prowadził bezpośrednio do sali Justina. Nie pytając nikogo o pozwolenie weszłam do środka, jednak wcześniej nakładając pelerynę.

-Cześć kochanie.- Usiadłam nad jego łóżkiem, i wyciągnęłam jego rękę spod pościeli.- Przepraszam cię Justin. Bardzo cię przepraszam.- Poczułam jak po moich policzkach zaczęły spływać łzy.- Ja nie chciałam, to było silniejsze niż ja.

-Nie tłumacz się, on i tak nie słyszy.-Silna męska dłoń chwyciła moje ramię.- A teraz, wyjdź bo muszę go zbadać.- pokazał mi na drzwi.
-Chcę być przy tym badaniu.
-Nie możesz, wyjdź. Zawołam cię jak skończę.- złapał mnie pod rękę i wyprowadził z sali. Mogłam jedynie popatrzeć na plecy Drake'a, który grzebał coś przy łóżku.

***
Siedzę od pięciu minut w gabinecie lekarza prowadzącego. Nie wiem jakim cudem Drake mnie tu zaciągnął, ale nie miałam innego wyjścia. Chciałam dowiedzieć się co dzieje się z moim chłopakiem. Stałam podparta dłonią o krzesło. Do gabinetu wszedł i sam Pan doktor.
-Siadaj.- rozkazał mi i sam usiadł przy biurku.
-Nie dziękuję, postoję.
-Nie bede rozmawiał z tobą patrząc do góry, zresztą to nie jest rozmowa na dwie minuty.
-Dobrze, a więc słucham.- założyłam ręce na piersiach i patrzyłam na niego z pogardą.
-No więc tak, twój chłoptaś ma niewielkie szanse na pamiętanie czegokolwiek z przed ostatnich kilku lat. Jego nerwy są lekko uszkodzone. Musi przejść poważną operację.
-Rozumiem, i nie da się tego w żaden sposób naprawić?- Zapytałam go z nadzieją, że jest jeszcze jakiś cień nadziei.- usłyszałam lekki śmiech ze strony mężczyzny.
-No wiesz, jakaś szansa na pewno jest. Jednak w tym świecie nie ma nic za darmo.- Przeszedł z mojej strony, a moje krzesło obrócił ku sobie.
-Słucham?
-Dobrze wiesz jak bardzo pragnę ciebie i twojego ciała. Jeśli oddasz mi się tutaj, na tym stoliku. Obiecuje, że zrobię wszystko co w mojej mocy, aby pomoc twojemu chłopakowi. A raczej jego mózgowi. Więc jak?- Byłam totalnie zagięta. Tak naprawdę on był jedyną osobą, która mogła mu pomóc.
-Niech będzie, ale obiecaj mi, że mu pomożesz!!- Krzyknęłam, aby wystraszyć go chociaż odrobinę.
-Wszystko co tylko chcesz.- uniósł sugestywnie prawą brew.
-A więc co mam zrobić?- Duża ilość śliny została połknięta przeze mnie, ledwo co wypuściłam te słowa ze swoich ust.
-Rozbierz się Alex.
*********************************************************
Jestem rozczarowana. Nie napisałam pod ostatnim rozdziałem ile ma byc komentarzy i gwiazdek, aby pojawił się nowy rozdział... przez co większość kompletnie to olała. No cóż, przykro mi z tego powodu.. do zobaczenia..

90 gwiazdek i 25 komentarzy i nowy :)))

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top