{58} ,,Weź go''

Rozdział pisany trochę "inaczej" niż poprzednie.

Alex's POV
Siedzę obok Justina na tej samej kanapie, na której siedziałam jakiś czas temu. Chłopak poświęca mi teraz znacznie więcej uwagi, niż robił tu uprzednio, aż zmuszona byłam wstać i samodzielnie odszukać łazienki. Dom Tysona jest niezmiernie duży, przez co sama nigdy nie dałabym rady tego zrobić. Na całe szczęście (chociaż może nieszczęście) odnalazłam wzrokiem chłopaka i z jego pomocą udałam się do ubikacji. Staram się zrozumieć o czym rozmawia ten człowiek, który dosiadł się do nas jakiś czas temu, ale jest tak pijany, że słowa, które opuszczają jego usta są dla mnie niezbyt zrozumiałe. Justin wydaje się niewzruszony i przytakuje mu z grzeczności, a ja dziękuję sobie w duchu, bo nie muszę udawać sztucznie miłej. Gdy mój chłopak zaczyna mu coś tłumaczyć, ja korzystam z okazji i raz jeszcze staram się zilustrować salon, w którym przebywamy. W rogu zauważam grupkę dziewczyn, na moje oko mają maksymalnie dziewiętnaście lat, a do tego są nieźle wstawione. Obserwują mnie i Justina, a bardziej mogę powiedzieć, że jego. Czy one nadal nie widzą tego, że on jest mój, ja jestem jego, a one nie mają żadnych szans? Przewracam oczami na ich zachowanie i na nowo odwracam głowę w kierunku mojego mężczyzny. On odruchowo odkręca się w moją stronę i posyła mi delikatny uśmiech. Informuje mnie, że udaje się do łazienki, podając mi swój kubek z alkoholem. Nie zabronił mi z niego pić, więc gdy znika mi z oczu, chwytam róg plastikowego kubeczka i przechylam go tak, abym mogła się z niego napić. Czuję jak płyn pali mój przełyk, ale mimo wszystko biorę kolejnego, jego większego łyka. Obok mnie ugina się kanapa i zauważam Tysona, który całkiem niespodziewanie rozsiadł się obok mnie. Mrużę lekko oczy, a on śmieje się lekko.- Chodzicie do łazienki na zmianę? - szczerzy się w moim kierunku, zderzając swój kubek z moim. Muszę szybko opanować sytuację, bo przez moją niezdarność prawie wylewa się jego zawartość. - Mm, nie - odpowiadam trochę nazbyt niemiło, bo na twarzy chłopaka kształtuje się grymas. - To znaczy tak to wygląda, ale tak nie jest.- Tyson śmieje się na dobór moich słów. Cóż, brzmię jak pokręcona. Kręci głową, nie kryjąc rozbawienia, po czym wyciąga z kieszeni swoich dżinsów telefon. Kątem oka widzę jak wchodzi w aparat i przełącza na przednią kamerkę. Nie wiem o co chodzi, ale już po chwili telefon jest przed moją twarzą, a Tyson prosi, abym się uśmiechnęła, bo chce zrobić sobie ze mną zdjęcie. Oznajmiam, że nie jest to zbyt dobry pomysł, ale chłopak nalega, przez co przysuwam się bliżej niego, a on obejmuje mnie ramieniem. Nie reaguję, bo wiem, że jest to jedynie do zdjęcia, ale czuję się dziwnie, gdy te dziewczyny w dalszym ciągu mierzą mnie swoim wzrokiem. Na pewno myślą sobie, że mój chłopak zniknął na chwilę, a ja jestem już w objęciach innego. - Żadnych zdjęć! - warczy po chwili Justin, strasząc tym samym mnie, oraz Tysona. Patrzę na niego jedynie pytającym spojrzeniem, a on cały gotuje się od środka. Co go tak rozzłościło? To, że jego kolega chce mieć ze mną zdjęcie czy to, że ma na mnie swoje ramię? - To tylko zdjęcie - odpowiada żartobliwie czarnoskóry obok mnie, ale wyraz twarzy Justina nie zmienia się. Tyson ignoruje jego ostrzeżenie i w dalszym ciągu trzyma telefon na wysokości mojej twarzy. - Przepraszam - mruczę delikatnie, po czym zdejmuję z siebie jego ramię i wstaję, podchodząc do Justina. Nie czekając na jego odpowiedź, Justin chwyta mnie mocno za dłoń i ciągnie za sobą poprzez tańczących ludzi. Udaje mi się jeszcze powiedzieć ciche przepraszam w kierunku jego znajomego, na co on jedynie macha ręką. Kierujemy się w stronę dużego korytarza, po czym niespodziewanie zatrzymujemy się pod drzwiami. Justin naciska na klamkę i wchodzi do pokoju, jak gdyby był u siebie. Czy zawsze tak robi? W pokoju jest ciemno, ale chłopak szybko odnajduje załącznik i po chwili pomieszczenie staje się przejrzyste. Jest to średnich rozmiarów pokój z jasnymi, niebieskimi ścianami. Na środku stoi dość duże łóżko, po lewej stronie są drzwi jak zgaduję na balkon, a po prawej kolejne drzwi, które prawdopodobnie prowadzą do łazienki. Na ścianach wiszą różnego rodzaju obrazy, a nad łóżkiem zawieszony jest tak zwany łapacz złych snów. Justin puszcza moją dłoń, wciąż się do mnie nie odzywając. Unoszę na niego wzrok, a on nadal wydaje się być na mnie złym. Cholera, o co mu chodzi? Staram się ruszyć w kierunku łóżka, ale chłopak skutecznie blokuje mi to, przywierając mnie do ściany. Jego dłonie są po bokach mojej głowy, a ciepły oddech uderza w moją klatkę piersiową. - Oszalałaś? - odzywa się po chwili, nie spuszczając ze mnie swojego wzroku. - Robić sobie zdjęcia? Czy ty wiesz co byś narobiła?Patrzę na niego oniemiała. Co takiego by się stało, gdybym zrobiła sobie z Tysonem jedno, głupie, a do tego nic nie znaczące zdjęcie? Przecież ja i Justin także mamy jakieś wspólne zdjęcia.- Ktoś tu chyba zapomniał o tym, że jest poszukiwany przez policję - kontynuuje, kiedy ja nic nie mówię. - Wiesz, że gdyby te zdjęcie zobaczyły nieodpowiednie osoby, mogliby ustalić kim tak naprawdę jesteś?
- Słucham? - pytam go, a on marszczy nos. - Czemu miałby iść z tym zdjęciem na policję?
Justin patrzy na mnie wzorkiem, który mówi mi, że ma mnie za głupią. Wypuszczam zniecierpliwiona powietrze, a chłopak w tym samym czasie zabiera dłonie, które oparł na ścianie.
- Nie mówię, że poszedłby z nimi na policję - zaczyna, a ja krzyżuję swoje ramiona. - Wiem z jakimi ludźmi zadaje się Tyson. Wiem także, że w każdej chwili ktoś może wziąć jego telefon i przejrzeć zdjęcia. A co jeśli trafiłaby się osoba, która widziała gazety z twoim zdjęciem? Co jeśli oglądała wiadomości, a tam byłaś ty? Czy ja muszę za ciebie myśleć? - warczy, a we mnie zaczyna gotować się krew.
- Przepraszam, że powoli twój plan się wali - unoszę ręce w geście obronnym i kieruję się w stronę łóżka. Łapacz snów dość mocno mnie ciekawi, dlatego podchodzę do niego i delikatnie przejeżdżam po nim dłonią.
- Co masz na myśli? - słyszę za sobą jego głos, prawdopodobnie siada na łóżku.
- To, że prędzej czy później ludzie dowiedzą się kim tak naprawdę jestem, a ty skończysz w więzieniu - mój głos jest pewny siebie, bo wiem, że mam rację.
- Co cię kurwa ugryzło?
- Nic mnie nie ugryzło - odpowiadam szczerze. - Mówię ci jedynie tak jak jest. Nie widzisz tego, że wszystko się psuje? Co z Paulą? Masz z nią kontakt?
- Nie - jego odpowiedź jest natychmiastowa. - Nie widziałem się z nią od czasu, gdy pojechałem do niej po imprezie.
- Mhm - mruczę, jak gdyby wcale mnie to nie interesowało, ale w duchu cieszę się, że zerwał z nią wszelki kontakt.
- Co to miało znaczyć? - uśmiecha się i wstaje do mnie.
- Dobrze - wzruszam ramionami. - Dobrze, że się nie przyjaźnicie i w ogóle.
- Nadal jesteś o nią zazdrosna? - pyta, a ja zaczynam chichotać.
- To miał być żart, Justin? Mam być zazdrosna o kogoś takiego?
Justin nie odzywa się przez chwilę, a z jego miny wnioskuję, że przetwarza w głowie to, co przed chwilą powiedział. Wykorzystuję tę chwilę i na nowo wracam do oglądania łapaczu snów. Myślę, że będę chciała kiedyś mieć taki w swoim pokoju.
- Podobno zabierają od ciebie złe moce i sny - mówię, słysząc za sobą westchnięcie chłopaka. - Ale nie wiem ile jest w tym prawdy.
- Weź go i się przekonaj - odwracam głowę w jego kierunku. Czy on chce, abym okradła jego kolegę? - Myślę, że Tyson nawet nie zauważy, że zniknął.
- Nie, Justin. Tak nie można - od razu protestuję. Nic nigdy nie ukradłam i niech tak pozostanie.
- Jak chcesz - mówi bez cienia emocji w głosie i wymija mnie, zdejmując zabawkę.
- Justin! - ganię go. - Nie będę tego kradła, nie ma mowy!
- Ty tego nie robisz, ja to robię - na jego ustach formuje się uśmiech, a ja wzdycham. - Weź to, przecież ci się podobał, a do tego sprawdzisz, czy faktycznie zabiera te wszystkie gówna.
- Nie gówna, ale złe moce i sny - uderzam go delikatnie w ramię, odbierając łapacz. - Jest naprawdę piękny.
- Cieszę się, że ci się podoba - całuje mnie w czoło i zabiera go ponownie ode mnie, aby schować do tylnej kieszeni swoich spodni. - Chodź, wracamy na imprezę.
*********************************************************
Jeszcze 4 rozdziały do zakończenia 1 części opowiadania. Wiec jednogłośnie błagam o udostępnianie ff aby więcej osób czytało :) 80 gwiazdek i dopieoro pojawi sie nowy rozdział. Komentujcie (20)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top