{58} ,,Nikt inny''

Justin's POV
Trzymałem w dłoni prawdopodobnie dziesiątego już drinka. Byłem nieźle wstawiony, ale mimo wszystko od paru minut starałem się wypatrzeć Alex. Jakiś czas temu powiedziała, że idzie do łazienki, ale to było z trzydzieści minut temu. Rozumiem, że dziewczyny potrzebują więcej czasu niż faceci, ale mimo wszystko było to zbyt długo. Po drugie wkurzała mnie już gadka mojego pijanego znajomego, który od dłuższego czasu pieprzył o tym, ja kto mu źle, bo zdradziła go jakaś dziwka. To nie jest mój problem. Moja dziewczyna gdzieś poszła, a ja nie wiem gdzie. Chciałem do niej zadzwonić, ale przypomniało mi się, że Alex nie brała nawet ze sobą telefonu. Czułem na sobie wzrok dziewczyn, które celowo opuszczały jakieś rzeczy ze stołu, aby wypiąć się całkiem przypadkiem na moich oczach. Wyczujcie sarkazm. Czując obrzydzenie takim zachowaniem, zdecydowałem się podnieść i odszukać swojej dziewczyny. Pytałem przypadkowe osoby, które napotkałem na drodze czy gdziekolwiek ją widziały, ale każdy kiwał przecząco głową. Nie byłem teraz przerażony, bo mogła gdzieś iść. Byłem zdenerwowany, bo miała się mnie trzymać, a mimo wszystko poszła i nie wraca od dobrych trzydziestu minut. Pamiętam jak mówiła, że idzie do łazienki, więc skierowałem się korytarzem w stronę tych dla gości. Wtedy usłyszałem znajomy głos. Mój wzrok lekko płatał mi figle przez moje upojenie, ale mimo wszystko byłem w stu, a nawet dwustu procentach pewien do kogo należy ten głos. - Alex - warknąłem, gdy zbliżyła się do mnie. Obok niej stał Tyson z zarysowanym uśmiechem na twarzy. - Z tego co wiem łazienka jest za mną.- Tyson oprowadzał mnie po mieszkaniu - jej głos był lekko przestraszony, jak gdyby się mnie bała. - Mówiłam w sumie, że idę do łazienki.- Tak, łazienki - podkreśliłem. - I po tym miałaś wrócić.- Po co? - uniosła ręce. - Po to, aby słuchać jak rozmawiasz z kimś i nie zwracasz nawet na mnie uwagi? - I  to jest ten powód dla którego wolisz chodzić z obcym facetem?- Justin, wrzuć na luz. Tylko ją oprowadziłem, a nawet nie do końca, bo chciała do ciebie wracać - odezwał się mój kolega, na co kazałem mu zamilknąć. - Chodź tu Alex - powiedziałem, patrząc na nią wyczekująco.- Nie jestem psem - odparła oburzona, krzyżując ramionami. - Nie wkurwiaj mnie, tylko tu podejdź - czułem, że z każdą sekundą zaczynam tracić cierpliwość.- Bo co? - Ty kurwa dobrze wiesz, bo co! - Jesteś chory - powiedziała, po czym ruszyła przed siebie żeby mnie wyminąć, ale złapałem ją za rękę. - Myślę, że tą kwestię bycia chorym mamy już za sobą, prawda? - warknąłem, ściskając jej nadgarstek.- Puść mnie! - zaczęła się szarpać, przez co złapałem ją mocniej.- Mówiłem ci coś - powiedziałem do jej ucha. - Mówiłem ci, że będzie próbował czegoś i to robi, a ty kurwa mu to ułatwiasz.- Ja może pójdę - odezwał się Tyson i minął nas, wracając na imprezę za nami.Alex westchnęła głośno, zaciskając swoje usta. - A może ty próbowałeś znowu przelecieć te wszystkie dziewczyny stąd? - oparła swoją dłoń na biodrze. - I to może w tym domu?- O co ci chodzi? - skrzywiłem się.- O co? O to, że byłeś w łóżku z prawie każdą dziewczyną w tym domu! - wyrzuciła ręce w powietrze.- No i? - wzruszyłem ramionami.- No i? Czy ty siebie w ogóle słyszysz Justin? Ty wiesz co mówisz, czy jesteś tak pijany, że nie kontaktujesz?- Kurwa, dziewczyno! - krzyknąłem, na co lekko drgnęła. - Z kim byłem w łóżku to byłem, ciebie to nie powinno obchodzić. Nie znałaś mnie wtedy i nie byłaś wtedy moją dziewczyną. Nie ma teraz dla mnie innej dziewczyny, słyszysz? Jesteś jedyną dziewczyną, którą kocham i jedyną dziewczyną, którą chcesz mieć w łóżku. Kiedy to w końcu do ciebie dotrze? - Nie krzycz na mnie, kurwa - jej głos zaczął drżeć, na co pożałowałem swojego wybuchu. - Czy ty zawsze musisz na mnie krzyczeć?- Przepraszam - wymamrotałem, obejmując ją z całej siły. - Wiesz, ze jestem idiotą, ale ten idiota kocha  cię najbardziej na świecie i nie zrezygnowałby z ciebie nawet jeśli w tym domu zjawiłaby się modelka od Victorii Secrets.- Nawet wtedy? - uniosła swoją głowę i spojrzała w moje oczy.- Nawet wtedy - przyznałem szczerze. - Nikt inny nie liczy się dla mnie odkąd stałaś się moja.
***************************************************
Gwiazdkujemyyyyyy 20 komentarzy i nowy rozdział. Zawsze brakuje 2-3 do 80 postarajcie sie dla mnie 😭😭

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top