{50} ,,Kocham cię''

- Masz ze mną za dobrze - Zaśmiała się Alex.

Leniuchowaliśmy na górze w moim pokoju. Dochodziła dwudziesta druga, a ja dziwnym trafem zapragnąłem masażu, ale Alex nie była w stanie mi odmówić. Siedziała na mnie okrakiem, a jej idealne dłonie w kontakcie z moim ciałem, wysyłały przyjemne oddziaływania wzdłuż mojego kręgosłupa, a moje mięśnie rozluźniały się.
- Mm - Mruknąłem, kiedy w dalszym ciągu masowała moje ramiona. - Masz strasznie sprawne dłonie, Alex.
- To komplement? - Spytała i mimo, że nie widziałem jej twarzy, to wiedziałem, że się uśmiecha. - Bo jeśli tak to mi miło, a jeśli nie... - Powiedziała, po czym wbiła swoje paznokcie we mnie.
- Cholera - Zawyłem z bólu, podnosząc się automatycznie, na co ona spadła obok mnie na łóżko. - Co to miało znaczyć, Alex?

- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - Powiedziała, przygryzając swoją wargę.
- Domyśl się.

Pchnąłem lekko jej ciałem, przez co opadła na plecy. Rozłożyłem swoje ręce po bokach jej głowy, a ona cicho jęknęła.
- I co teraz? - Zaśmiałem się. - Już nie jesteś taka cwana, jak przed chwilą, prawda? - Musnąłem nosem o jej.
- J-Justin, przestań... - Wyjąkała, spychając moje ciało znad jej. - Nie powinniśmy tak robić.

Wypuściłem powietrze, po czym usiadłem normalnie na łóżku.
- Czy ta nagła zmiana twojego zachowania jest spowodowana tym, co powiedziałem ci rano?
- A jak myślisz? - Powiedziała, posyłając mi spojrzenie nie-bądź-idiotą.
- Oj daj spokój - Starałem się do niej zbliżyć, ale odsuwała się. - Wcześniej ci to nie przeszkadzało.
- Wcześniej nie wiedziałam, że jestem ci obojętna - Wzruszyła ramionami, a jej głos był smutny.

Westchnąłem.
- Nie jesteś, wiesz o tym.
- Justin, nie rób ze mnie głupiej - Pokręciła głową. - Doceniam, że starasz się, aby nie było mi przykro, ale zaakceptowałam już prawdę. Wszystko w porządku. Po prostu nie miejmy ze sobą bliskich kontaktów jak wcześniej.
- Chyba kurwa oszalałaś - Zaśmiałem się, czując większe zdenerwowanie. - Może mam cię nie dotykać, albo może jeszcze mi powiesz, że nie chcesz ze mną spać w jednym łóżku?
- Tak byłoby najlepiej - Odpowiedziała cicho.

Podniosłem się z łóżka i zacząłem krążyć po pokoju przed dobrą minutę.
- Czemu nie może być tak jak wcześniej? - Spytałem, ciągnąc za końce swoich włosów. - Co z tego, że powiedziałem to, co powiedziałem? Przejmujesz się takim gównem?
- Moje uczucia do ciebie są gównem? - Jej oczy zaszły łzami. - Jesteś chory!
- Kurwa, nie! - Warknąłem. - Nie to miałem na myśli.
- W takim razie mnie oświeć, bo nie wiem o co ci już chodzi.

- Nie chodzi o to, że cię nie lubię. Lubię cię, wiesz to przecież, Alex - zacząłem.
- Tak, wiem - Wtrąciła się.
- Nie przerywaj mi, kiedy mówię - Zwróciłem jej uwagę, a ona przewróciła oczami. - Chodzi o to, że... kurwa nie umiem określić tego, co mam na myśli.

Poczułem cholerne poirytowanie. Nie umiałem wyznać dziewczynie tego, co do niej czuję.
- Nie umiem gadać na te wasze babskie tematy - Westchnąłem. - Chcę żebyś ze mną była, kurwa nie wiesz jak bardzo tego chcę. Chciałbym się tobą opiekować i kochać tak, jak żaden inny mężczyzna nie byłby w stanie cię pokochać. Ale przy mnie nie będziesz szczęśliwa, nie będę umiał cię uszczęśliwiać.
- J-Justin - Wyjąkała, ale zatrzymałem ją.
- Nie skończyłem. Mimo wszystko jak nasza sytuacja teraz wygląda, musisz wiedzieć, że nie mam najmniejszego zamiaru pozwolić ci odejść, słyszysz? Mniejsza o to czy będzie chciała rozdzielić nas policja, albo twoj ojciec, czy jakieś magiczne mocne. Nie dam ci odejść i nie opuszczę. Nigdy, słyszysz? Nigdy nie usłyszysz ode mnie żegnaj.

Jąkałem się w dalszym ciągu jak jakiś idiota, dopóki jej ramiona nie owinęły się na mojej szyi. Zaskoczony jej zachowaniem lekko poleciałem do tyłu, ale szybko złapałem równowagę.
- Już skończ gadać, proszę cię - Jęknęła, a jej nogi owinięte były wokół mojego tułowia. Można by powiedzieć, że nosiłem ją na rękach jak małe dziecko, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Do tego mogłem poczuć jej tyłek. Nie oceniajcie mnie, jestem tylko facetem.

- Moje wyznania są banalne - Westchnąłem i skierowałem nas w stronę łóżka. Usiadłem na jego krawędzi, w dalszym ciągu mając Alex na swoim kolanach, przez co teraz siedziała na mnie okrakiem.
- Nie są banalne. To było piękne - Powiedziała uradowana. - Ale nie mogę zrozumieć czemu rano mnie okłamałeś. Wiesz jak było mi przykro, kiedy powiedziałam ci jako pierwsza swoje uczucia, a ty mnie spławiłeś? Jak gówno.

Zachichotałem na jej zachowanie. Skrzyżowała swoje ramiona na piersi, a usta wydęła w smutną minkę.
- Kocham cię - Wyszeptała, chowając głowę w moją pierś. -  Po tym wszystkim co zrobiłeś... to nieważne. Nie było tego. Nie pamiętajmy o tym, dobrze? - Uniosła swoją głowę i spojrzała mi w oczy. - Powiedz, że też mnie kochasz i chcesz, abym była twoją dziewczyną - Zaczęła się droczyć, całując moją szyję.
- A-Alex - Wyjąkałem, kiedy przygryzała moje ucho. - Dobrze wiesz jak to na mnie działa.

- Przestanę jeśli powiesz mi to, co chcę usłyszeć - Jej dłonie znalazły się na mojej twarzy, a jej usta dotknęły moich. Skłamałbym mówiąc, że to co robiła nie podobało mi się, ale miałam ochotę się z nią pobawić.
- A jeśli ci tego nie powiem, to zacałujesz mnie na śmierć? - Zachichotałem w przerwie między pocałunkami. - Bo jeśli tak to chcę dzisiaj umrzeć.
- Jesteś takim beznadziejnym romantykiem, Justin - Jęknęła.
- Mimo wszystko kochasz tego beznadziejnego romantyka.

Ścisnąłem dłońmi jej tyłek, na co ona lekko otarła się mnie, zdobywając tym samym mój jęk.
- To może być słodka tortura, Justin - Zachichotała, ponownie ocierając się o moje krocze. - Wystarczy, że powiesz to co chcę usłyszeć, a przestanę.
- A jeśli nie chcę żebyś przestawała, bo to jest cholernie dobre? - Zaśmiałem się, całując kącik jej ust.

Wyprostowała się na moich kolanach, po czym przygryzła swoją wargę. Chwyciła za końce mojej koszulki, zdejmując ją ze mnie i popychając moje ciało do tyłu.
- Co masz zamiar teraz ze mną zrobić, hm? - Spytałem, podpierając się jednym łokciem, aby móc utrzymywać z nią kontakt wzrokowy.

Nie czekając na jej odpowiedź, podwinąłem jej koszulkę, ale pozwoliła mi tylko odsłonić swój brzuch. Nie narzekałem. Nachyliła się nade mną i zaczęła na nowo składać pocałunki wzdłuż mojej szczęki. Kurwa, to było cholernie podniecające.

Poderwałem się z silnym impetem zmieniając pozycję tak, że to ona teraz leżała pode mną.
- Znowu się tak spotykamy, prawda? - Zaśmiałem się, całując oba jej policzki po kolei. - Jesteś cholernie piękna, wiesz o tym? Aww, nie rumień się - Powiedziałem, kiedy jej policzki przybrały czerwony kolor.

- Justin, nie chcę uprawiać seksu - Wypaliła po dłuższej przerwie. - Przepraszam jeśli tak to odebrałeś.
- Nie szkodzi, nie będę nalegał. Jeśli chcesz możemy zrobić coś innego - Puściłem jej oczko, a ona popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem.
*******************************************
65 gwiazdek i 25 komentarzy i nowy rozdział juz dziś 🙈💘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top