{40} ,,Bo cię kurwa lubię Alex''

  Spojrzałem na Alex, która również patrzyła na niego wyczekującym wzorkiem.
- To są chyba jakieś żarty - zaśmiał się nerwowo, po czym potrząsnął swoją głową. - Powiedz mi kurwa, że to są jakieś pierdolone żarty!
- Przykro mi - rzuciłem nieśmiało w jego stronę, na co chłopak parsknął śmiechem.

- Przykro ci? - spojrzał dogłębnie w moje oczy. - Wiedziałem, że jesteś popierdolony, ale aż tak?! - wyrzucił swoje ręce w powietrze. - Co siedzi w tej twojej pustej głowie, ty idioto?

- A ty? - tym razem spojrzał na Alex. - Ty tak po prostu bez problemu byłaś w stanie udawać dziewczynę kogoś, takiego jak on? Pozwalałaś mu się dotykać?
- T-to nie tak... - wyjąkała cicho w odpowiedzi.

- Nie? To mnie kurwa oświeć teraz ty - warknął, przez co Alex lekko wzdrygnęła się.
- Zaufałem ci - pokręcił głową. - Polubiłem cię jak swoją młodszą siostrę, a ty mnie kurwa okłamałaś. Okłamałaś mnie jak mój przyjaciel. Razem mnie okłamaliście!

- Ona nie jest niczemu winna - wtrąciłem się, kiedy w oczach dziewczyny zauważalne było przerażenie. - Nie wyżywaj się na niej.
- Teraz jej bronisz, huh? Skoro tak bardzo się o nią martwisz, to po chuja to robiłeś ?! Wytłumaczysz mi?-uniósł wyczekująco brew.

- Chciałem zrobić na złość Ricardo. Chciałem żeby poczuł się jak ja. Żeby wiedział jak to jest stracić kogoś, na kim ci zależy. Chciałem, żeby poczuł mój pierdolony ból, który towarzyszył mi przez parę lat - wyrzuciłem, akcentując dokładnie każde słowo.
- Twoja historia prawie doprowadziła mnie do łez - aktorsko wytarł łzę spod swojego oka, po czym położył dłoń na swojej klatce piersiowej.

- Zamknij się, kurwa! - warknął, czując jak krew w moich żyłach zaczyna się gotować.
- Bo co? - zaśmiał mi się w twarz, na co uformowałem swoje dłonie w pięści.
- Powiedziałem żebyś się zamknął! - nie panując nad swoim ciałem, wymierzyłem mu cios prosto w szczękę.

Upadł na ziemie z dezorientacji, po czym złapał się za bolące miejsce. Jego wzrok zmienił się na pełny gniewu, kiedy poderwał się i ruszył w moim kierunku

  - Przestańcie! Jesteście przyjaciółmi! - wtrąciła się Alex, stając pomiędzy mną, a Fredo.

Chłopak parsknął śmiechem.
- Trzymasz stronę kutasa, który cię przetrzymuje? Aż tak głupia jesteś?
- Nie odzywaj się tak do niej! - powiedziałem, po czym odepchnąłem delikatnie dziewczynę, tak, że teraz jestem na przeciwko chłopaka.

- Wiesz co? - powiedział. - Pieprzyć to! Pieprzyć ciebie i pieprzyć ją! Jesteście siebie kurwa warci, nic tu po mnie - wyrzucił, po czym złapał za swoją kurtkę i skierował się w stronę drzwi.
- Fredo, zaczekaj! - Alex rzuciła się w pogoń za nim, lecz zlekceważył on jej osobę i wyszedł, trzaskając drzwiami.

- Widzisz co narobiłeś?! - spytała, kiedy jej oczy zaszły łzami. - Straciłeś teraz jedyną osobę, której mogłeś zaufać.
- Sam wybrał tą drogę, bo jest idiotą! - odpowiedział poirytowany, nie patrząc nawet na nią.

- Jedynym idiotą tutaj jesteś ty! - powiedziała, uderzając palcem w moją klatkę. - Nie dziwię się, że każdy od ciebie odchodzi.

Nie myśląc trzeźwo ponownie straciłem nad sobą panowanie. Moja ręka powędrowała na jej rozgrzany ze wściekłości policzek, przez co cicho jęknęła, lekko odchylając się do tyłu. Otworzyłem swoje usta ze zdziwienia nie będąc w stanie uwierzyć w to, co właśnie zrobiłem.

Jeśli wcześniej jej oczy były zaszklone, to teraz po jej skórze zaczęły spływać masowo krople.
- P-przepraszam, kurwa. Przepraszam - wymamrotałem, ale nie słuchała mnie.

Rzuciła mi pełne nienawiści spojrzenie, po czym wbiegła szybko po schodach. Nie tracąc chwili, ruszyłem za nią i po chwili znajdowaliśmy się w jednym pomieszczeniu.
- Alex, przepraszam - podszedłem do niej, ale nawet nie drgnęła. - Nie powinnaś tego mówić, wiesz jak ciężki jest dla mnie temat mojego ojca.

- Zostaw mnie!- odkręciła się i odepchnęła moje ciało. - Powiedziałam ci kurwa żebyś mnie zostawił! - rzadko kiedy przeklinała, ale kiedy to robiła była już naprawdę zdenerwowana.
- Przepraszam! - krzyknąłem nieco głośniej. - Przepraszam, dobrze wiesz, że nie radzę sobie z tym całym syfem w swoim życiu!

- Mam tego dość Justin! - jej głos uspokoił się. - Mam dość tego życia z tobą tutaj, dlatego chce wracać, proszę.
- Nie możesz teraz odejść.

Jej słowa sprawiły, że poczułem ucisk w żołądku. Ja naprawdę nie chciałem, aby mnie zostawiała. Nie teraz, kiedy ostatnia osoba w moim życiu przed chwilą odeszła.
- Podaj mi choć jeden powód, dla którego powinnam tu z tobą zostać.

Oblizałem swoje wargi, kiedy jej zielone tęczówki wpatrywały się w moje, gdy oczekiwała odpowiedzi. Czy naprawdę jestem gotowy jej to powiedzieć?
- B-bo... - zacząłem się jąkać, po czym przejechałem nerwowo dłonią po swoich zbyt już długich włosach.
- Bo? - jej wyraz twarzy mówił, że czeka na odpowiedź

- Bo cię kurwa lubię, Alex.
**************************************
45 gwiazdek+ 10komentarzy i następny :)
GWIAZDKI I KOMENTARZE MOTWYJA DO DALSZEGO PISANIA

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top