{21} ,,Tak jak ty?''


Następnego dnia 🙈


Alex's POV

- Nie jestem pewna, czy mam ochotę tam iść. Nie lubię czegoś takiego, myślałam, że wiesz - powiedziałam w kierunku chłopaka, który patrzył na mnie z miną szczeniaka.
- Tylko mi nie mów, że przez całe swoje życie nie byłaś na żadnej imprezie!
- No nie - wzruszyłam delikatnie ramionami.

Była sobota. Od samego rana Justin, tak samo jak i jego przyjaciel chodzili za mną cały dzień, prosząc, abym wybrała się z nimi na imprezę do pobliskiego klubu. Wybuchali śmiechem, kiedy mówiłam, że nie czułabym się tam pewnie.

Tak, to prawda. Mam dziewiętnaście lat, a jeszcze nigdy nie byłam na żadnej imprezie. Dobra, może jednej, ale miałam wtedy dwanaście lat, a jedyną atrakcją na niej był klaun, który próbował rozśmieszyć całe towarzystwo. Imprezy to nie moja bajka.

- Alex, nie uważasz, że najwyższy czas się trochę rozerwać? Zrobiłaś kiedyś coś szalonego? - spytał Justin unosząc pytająco brew, na co miałam ochotę się roześmiać. Ponownie wzruszyłam ramionami i wypuściłam powietrze wzdychając.
- Prawdę mówiąc to kiedyś złapała mnie policja - Justina oczy rozszerzyły się.
- A co zrobiłaś? - spytał z uśmiechem.
- Przeszłam na czerwonym świetle.

Justin wybuchnął śmiechem, a ja zalałam się rumieńcem. Czemu tak bardzo śmieszy go to, że moje życie znacznie różni się od jego? Nie moja wina, że jestem taka, a nie inna. Uderzyłam go w ramię, na co zachichotał jeszcze głośniej.
- Nie wiedziałem Alex, że z ciebie taka wariatka - puścił mi oczko. - A teraz zbieraj się, nie będziemy potem na ciebie czekać.

***

Po dłuższej walce z umysłem, postanowiłam prześwietlić jego telefon. Tak, wiem, że robię źle, ale halo? Nie zabraniał mi przecież tego, prawda? Weszłam w kontakty, jednak nie było tam nikogo, kogo bym znała. No tak, skąd mam znać jego znajomych. Weszłam w zdjęcia.

Pustka. Dwa zdjęcia swojego odbicia w lustrze bez koszulki. Dobra Justin, wiemy, że masz fajne ciało, ale żeby robić sobie takie zdjęcia? Zaśmiałam się pod nosem.
- Na chłopaka czekasz? - chłopak odezwał się, odrywając mnie od mojego zajęcia.
- Słucham? - podniosłam pytająco brew.
- Max - brunet wyszczerzył zęby w moim kierunku i podał dłoń.
- Alex - niechętnie chwyciłam jego dłoń, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Czemu o to pytasz?
- Masz jego zdjęcia w telefonie - wzruszył ramionami.
- Gapisz mi się w wyświetlacz? - poczułam się urażona brakiem prywatności.
- Liczyłem, że zobaczę tam twoje zdjęcia, ale widziałem tylko chłopaka, więc spytałem.
- Tak, czekam na chłopaka.

Od tej krępującej rozmowy wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego telefonu.
- Słucham? - odebrałam i zaczęłam rozglądać się za Justinem.
- Gdzie ty kurwa poszłaś? Miałaś być pod tym pieprzonym sklepem! - po jego głosie wnioskuję, że jest na mnie zły.
- Przecież siedzę za tobą, idioto - zaśmiałam się, a Justin automatycznie odwrócił się.

Pokręciłam głową śmiejąc się, kiedy dostrzegłam chłopaka. Rozglądał się i próbował odnaleźć mnie w tłumie. Całkowicie zapomniałam, że zmieniłam kolor włosów i nie jest w stanie mnie rozpoznać. Żegnając się ze wścibskim chłopakiem wstałam i podeszłam w stronę Justina.

- Zgadnij kto! - zachichotałam, kiedy ustałam za nim i zakryłam jego oczy.
- Najbardziej irytująca osoba jaką znam - odpowiedział, a ja poczułam jak na jego ustach tworzy się uśmiech.
- Źle.
- Dziewczyna, której nie można ufać, bo obiecała jedno, a zrobiła drugie.
- Uczę się od mistrza, też obiecywałeś, że się zmienisz i mnie nigdy już nie...
- Alex... - Justin przerwał mnie i chwycił za moje dłonie, ściągając je ze swoich oczu.

Zaśmiałam, się kiedy chłopak odwrócił się, a jego szczęka opadła. Nie wiem czy spodobała mu się moja nowa wersja mnie, czy po prostu nie jest w stanie to uwierzyć. Zamrugał kilka razy chcąc coś powiedzieć, ale jednak nic nie był w stanie wydukać.

- Aż tak źle? - spytałam, kiedy w dalszym ciągu nic nie powiedział.
- Jest... inaczej - wypuścił powietrze - ale dobrze. Bardzo ładnie. Naprawdę. Podobasz mi się w tej fryzurze.

Uśmiechnęłam się.
- Daj telefon - wyciągnął rękę, wracając do poprzedniego, zdenerwowanego Justina. - Oglądałaś moje zdjęcia? - spytał, unosząc pytająco brew.
- Nie - skłamałam.
- Nie umiesz kłamać, wiesz? Zablokowałaś telefon nie wychodząc z galerii.

****

Przeciągnęłam swoje usta raz jeszcze swoją nową szminką. Tak, ostatecznie mogę powiedzieć, że jestem gotowa. Gotowa zewnętrznie, ale czy wewnętrznie? Nadal czuję ukłucie gdzieś na dole, kiedy myślę o tym, że zaraz pojadę na swoją pierwszą w życiu imprezę. Nie wiem czego mam się spodziewać, nigdy nie byłam w klubie. Co jeśli zrobię coś głupiego? Oczywiście nie mam zamiaru pić, ale zawsze jest te pieprzone jeśli.Wypuszczając nerwowo powietrze, skierowałam się po schodach do salonu, gdzie Justin i Fredo czekają na mnie od paru minut. Ponownie zasłoniłam Justina oczy, pytając kto to. Boże, ale ze mnie dzieciak.

- Nie wiem, jakaś głupia suka - odpowiedział, a moje mięśnie napięły się na dobór jego słów.

- Żartuję! - ujął moją dłoń i złożył na niej delikatny pocałunek. - Moja najpiękniejsza dziewczyna.Przewróciłam oczami na jego udawaną słodycz. Gdyby zwykli ludzie mogli dostawać nagrody, jestem pewna, że Justin miałby cały pokój wypełniony nagrodami za nienaganną grę aktorską. A może brał kiedyś jakieś lekcje? Zaśmiałam się pod nosem.

- Jestem gotowa - odpowiedziałam równie "słodko" jak on.

- To dobrze - uśmiechnął się i skierował do drzwi, po czym Fredo tak zrobił.

- Niezła fryzura i sukienka - powiedział mi na ucho, kiedy mnie wywijał. Skinęłam głową i podziękowałam.Droga do klubu trwała parę minut. Jechaliśmy taksówką, a powodem było to, że chłopacy nie mają zamiary rezygnować z napicia się, a ja niestety nie mam prawa jazdy. Jednak w takich chwilach jak ta, cieszę się.Muzyka wydobywająca się z klubu odbiła się o moje uszy, kiedy tylko samochód zatrzymał się pod budynkiem. Zmrużyłam oczy i dostrzegłam nazwę 21. Cóż, pierwszy raz o nim słyszę.

- Ile ma panienka lat? - spytał ochroniarz, kiedy mieliśmy zamiar wejść do środka.

- Dziewiętnaście - odpowiedział za mnie Justin.

- Proszę o dowód.- Zostawiła w domu, nie chciała zgubić.

- A pan kto? Jej adwokat? Nie rozmawiam z panem, więc proszę się zamknąć.

- Tak, mam w domu - przytaknęłam cicho.

- Przykro mi. Bez dowodu nie ma wejścia.

- Kurwa facet, nie rób problemu. Kolejka się tworzy za nami - wtrącił się zdenerwowany Fredo.

- A ty co, adwokat numer dwa? - powiedział z irytacją w głosie czarnoskóry mężczyzna. Przewróciłam oczami.

- Możemy po prostu wejść? - syknęłam, a mężczyzna machnął ręką i w końcu zdecydował się nas wpuścić.Moje nozdrza wypełnił zapach potu zmieszany z alkoholem. Tak, to miejsce nie jest dla ludzi jak ja. Zaczęłam się wycofywać, kiedy Justin złapał moją dłoń i złączył ją ze swoją. Jednym słowem: kurwa mać. Dobra, dwoma.

- Trzymasz się mnie, rozumiesz? - powiedział, ujmując moją brodę, abym popatrzyła w jego oczy koloru mokki, które pod wpływem słabego światła były lekko zielone. Skinęłam głową.- Jest tu wielu zboków, którzy tylko marzą, aby dobrać się do twoich majtek.

- Tak jak ty?Justin zesztywniał, a jego usta zacisnęły się w cienką linię.

- Nie wkurwiaj mnie - wyszeptał mi do ucha, a jego głos był zdenerwowany.Zapowiada się ciężki wieczór.Ponownie chwytając moją dłoń, skierował nas w kierunku wolnego stolika, który był piętro wyżej. Rozejrzałam się, ale nigdzie nie mogłam dostrzec naszego przyjaciela. Tak, Fredo jest dla mnie jak przyjaciel, a jestem tu dopiero trzy dni.

- Gdzie on jest? - spytałam.
- Poszedł coś sprawdzić, zaraz wróci.
*******************************************
Nowy rodzial szybko.. Ponieważ piszecie mi na Tt ze chcecie nowe! Czytelnik nasz pan.. Haha zapraszam do komentowania!
Gwiazdki i komentarze motywują do dalszego pisania! 💋

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top