{16} ,, Zamknij się!''

Alex's POV

Rzuciłam mu złowrogie spojrzenie i szybko wyrwałam swoją dłoń. Pokręciłam głową i ruszyłam do przodu, tym samym dołączając do Fredo, który z rozbawieniem przyglądał się całej sytuacji. Odwróciłam się, by spojrzeć jak Justin podnosi torby i powolnym krokiem idzie za nami.
- Jestem jego pierwszą dziewczyną? - spytałam, kiedy byłam na równi z jego przyjacielem.
- Tak. Zdziwiło mnie, kiedy zadzwonił rano i powiedział, że przyjedzenie ze swoim "słoneczkiem" jak to cię określił. On nigdy nie szukał dziewczyn. Musiałaś mu się nieźle spodobać.
- Tak myślę - powiedziałam. Oczywiście. Spodobałam mu się do takiego stopnia, że mnie zgubił w galerii handlowej, aby potem odszukać.

- Przestańcie mnie obgadywać, sukinsyny - powiedział na jednym tchu Justin, kiedy chwilę po nas przeszedł przez próg.
- Jak ty się odzywasz do swojej dziewczyny? - spytał Fredo mierząc go wzrokiem. - Rozumiem do mnie, ale to jest... kobieta - wskazał na mnie rękoma, na co zaśmiałam się. Chyba go polubię.
- Mniejsza, co masz do żarcia? - powiedział szatyn, po czym skierował się do kuchni.
- Przepraszam za niego - powiedziałam, będąc zawstydzona jego zachowaniem.
- Nie masz za co, czujcie się jak u siebie, Zdążyłem zrobić zakupy. Chodź, coś zjesz, bo jesteś strasznie chuda. Justin to cię w ogóle karmi odkąd z nim zamieszkałaś?

-Alex walczy z anoreksją, ale jest na dobrej drodze, aby z tego wyjść, prawda kochanie? - zainterweniował Justin, kiedy Fredo zauważył to jak chuda się stałam odkąd porwali mnie w tej galerii praktycznie nic nie jadłam.
- Tak, to prawda. Jest co raz lepiej - powiedziałam spuszczając głowę w dół. Nie lubię kłamać, cholera. Nie umiem.

Po skończonej kolacji, która swoją drogą była przepyszna, Justin skierował mnie w stronę pokoju, w którym spędzimy najbliższe dni. Ucieszyłam się na myśl o tym, że w końcu będę mogła wyspać się w łóżku pod kołdrą, a nie na brudnej podłodze.
- Podoba się? - spytał z wymalowanym uśmiechem na twarzy.
- Podoba? Wszystko jest lepsze niż ta pieprzona piwnica - krzyknęłam nieco za głośno, na co Justin podszedł i zasłonił moją buzię dłonią.
- Zamknij się, pamiętasz nasz układ? - spytał zbliżając swoją twarz do mojej. - Udajemy szczęśliwą parę.
- Nie chcę! - powiedziałam, a łzy zaczynały się zbierać w moich oczach. - Nie jest ci go szkoda? Jest taki miły, a ty go okłamujesz! - powiedziałam, odpychając jego ciało.

Natychmiast tego pożałowałam, kiedy poczułam jego dłoń na swoim prawym policzku. Skuliłam się obok łóżka i poddałam się moim emocjom. Wybuchłam cichym płaczem, chowając moją twarz w dłoniach. Czym ja sobie na to zasłużyłam?
- Cholera, przepraszam. Nie płacz - powiedział, kucając przede mną. - Po prostu on nie może się o niczym dowiedzieć, dobrze? - pokręciłam głową z niedowierzaniem. Co za pieprzony bipolarny skurwiel.
- Zawrzemy układ, okej? - powiedział podając mi dłoń, abym wstała. Odrzuciłam ją i podniosłam się sama, siadając tym samym na łóżku, a Justin kontynuował. - Obiecasz udawać moją dziewczynę, a ja obiecam być dla ciebie miły - spytał siadając obok.

Zamknęłam na chwilę swoje oczy, po czym otworzyłam je i przetarłam swoje mokre policzki.
- Justin, czy ty nie widzisz, że to się nie uda? - spytałam wzruszając ramionami. - Na pewno spyta jak się spotkaliśmy, co mu wtedy powiemy? Że mnie porwali, następnie sprzedali.. a potem pojawiłeś się ty i próbowałeś zagrać wielkiego księcia, który mnie uratuje?
- Zamknij się! - wrzasnął, przez co wzdrygnęłam się. - Po prostu daj mi pomyśleć! - wstał i nerwowo pociągnął za końce swoich włosów.

Przez parę minut chodził po pokoju rozmyślając o tym, jak ma okłamać swojego przyjaciela. Jego zachowanie dziwiło mnie z każdym dniem co raz bardziej. Kłamanie i sprawianie bólu przychodziło mu z taką łatwością, jak gdyby był aktorem.

- Powiemy, że... kurwa nie wiem - syknął, kąpiąc w nogę łóżka. - Po prostu powiem, żeby się nie interesował.
- Albo ja mu powiem prawdę - wstałam i skierowałam się w stronę drzwi.
- Nawet o tym nie myśl! - warknął, łapiąc mnie za zgięcie w łokciu i rzucając na łóżko. - Zawarliśmy układ, pamiętasz?
- Kurwa, Justin! Czy ty nie widzisz, że to tu nie przejdzie? Mogę udawać twoją dziewczynę przez parę godzin, ale nie przez kilka dni! Nie z twoją bipolarnością! - wyrzuciłam ręce w powietrze, a Justin nerwowo przygryzł swoją wargę.

- Zaczynasz mnie wkurwiać, Alex - powiedział, zbliżając się do mnie, na co głośno przełknęłam ślinę. - Starasz się być mądra, ale twoje pomysły są do dupy.
- To trzeba było nie zgadzać się na mój przyjazd tutaj!- warknęłam, starając się go odepchnąć, na co on uniemożliwił mi ucieczkę, kładąc dłonie po bokach mojej głowy. - Po jaką cholerę wyciągałeś mnie z tej piwnicy skoro jestem taka głupia, huh?
- Twój ojciec cie tu przysłał. - warknął w moją stronę.
- Ciekawe czy wiedział, że jesteś takim pieprzonym dupkiem! - spytałam, a łzy spłynęły po moich policzkach.

- Wiesz dlaczego tu jesteś? - zapytał w prost.

- Bo mój ojciec musiał coś załatwić.. to oczywiste. - powiedziałam arogancko.

- A wiesz co było tymi ,, ważnymi sprawami''? Na pewno nie, nie powiedział ci. Znalazł sobie kobietę. Bał się twojej reakcji. Rozpuścił cię do takiego stopnia, że się boi ci cokolwiek powiedzieć! - jego słowa bolały mnie bardziej, niż nazwałby mnie jakąś suką.
***********************************************
Ta dam! Przyszłe kilka rozdziałów pomagał mi pisać mój chłopak. Króremu bardzo dziękuje!🙈
Gwiazdki i komentarze motywują do dalszego pisania 💋
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top