oh my my my
Jimin od zawsze mu się podobał. Od samego początku powstawania zespołu, to właśnie on przykuwał jego uwagę najbardziej i do tej pory pozostawał jedynie słabością Namjoona, obiektem westchnień. Z czasem jednak ta niespełniona miłostka stała się normą, a lider coraz to popularniejszego zespołu powoli przyzwyczajał się do uczucia, jakim darzy jednego z wokalistów. Jimina z resztą nie dało się chyba nie kochać. Jakby Namjoon musiał szczerze powiedzieć, to każdy z Bangtanów podziwiał Jimina mniej lub bardziej, każdy doceniał jego urodę i każdy gdyby tylko miał okazję, zbliżyłby się do Parka tak blisko, jak się da, zwłaszcza, że sam sposób bycia Jimina był raczej flirciarski i beztroski. Nietrudno było się dziwić więc temu, że Jimin miał masę adoratorów, zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Nie mógł opędzić się od fanów, jak z resztą każdy członek zespołu. I Namjoon przyjmował to z pokorą, bo wiedział, że tak właśnie jest. Idole mieli fanów. Fani kochali idoli. Proste. Namjoon z resztą sam był idolem i wiedział, co znaczy sława, jakie niesie konsekwencje i pokusy. A jedną z pokus było to, że skoro uwielbia cię tak wiele osób to żal z tego ich uwielbiania nie skorzystać.
Była to jedna z ich bolączek. Każdy z członków miał ogromną gromadę fanów i fanek, którzy gotowi byli ich poślubić od tak. Z tym, że starali się unikać związków, bo nie dość, że doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że nie mają czasu na miłość, to gdyby jednak się ona przydarzyła, reakcja większej części fandomu byłaby raczej negatywna. A poza tym, to kilka razy już próbowali i kończyło się to zawsze zawodem, który na szczęście dało się utrzymać w sekrecie, z dala od czujnych oczu fanów, kamer, prasy.
Przez to wszystko jedną z największych wad bycia sławnym było skazanie na samotność. Namjoon wiedział, że nie będzie wiecznie gwiazdą, że kiedyś przyjdzie taki czas, kiedy uwolni się od tego ciężaru i zwyczajnie będzie mógł zacząć żyć, jak mu się podoba. Będzie mógł się zakochać, będzie mógł pielęgnować swój związek. Teraz, na tym etapie ich kariery było to niemożliwe, dlatego czasami naprawdę czuł się samotnie. Zespół był jak przyjaciele, czy rodzina, ale do kolegów raczej nie pójdziesz przytulić się w nocy, kiedy będzie ci źle, kolegów nie możesz pocałować, z kolegami nie uprawia się seksu i koledzy nie zastąpią ci partnerki, czy partnera. Dlatego nawet jeśli Namjoon czuł, że może się wygadać każdemu z członków, wiedział, że powiedzą oni mu to samo, co on powie im, albo najwyżej wysłuchają go i zaproponują na pocieszenie jakieś wyjście, czy wspólne oglądanie filmu dla relaksu i odciągnięcia uwagi od problemu. Nie było dobrej rady, może poza tą, by czasami przestać myśleć o konsekwencjach. Z tego motta korzystał często Jimin, który choć starał się być ostrożnym, to bywał czasami gdzieś na randce, czy zapraszał do siebie jakiegoś "znajonego", czy "znajomą". Namjoon tak bardzo przyzwyczaił się do swojego nieodwzajemnionego uczucia, że nawet nie bywał o to zazdrosny. Nie chciał też przecież zabraniać niczego Jiminowi, skoro chłopak był dorosłym mężczyzną, a nie nastolatkiem, o którego ciągle trzeba dbać.
Jednak nie zawsze była okazja, by kogoś do siebie zaprosić, albo wyładować emocje na jakiejś randce.
I właśnie ten nadmiar emocji był przyczyną dłuższego zajmowania przez Jimina łazienki pewnego wieczoru.
Namjoon kilka razy pukał już do drzwi, chcąc pośpieszyć chłopaka, ale dostawał w zamian zawsze tylko "no chwila!". Mieli jeszcze dwie łazienki. W jednej kąpał się właśnie Hoseok, który jak już szedł do wanny to trzeba było liczyć, że przez godzinę będzie w niej leżał, a druga była po prosu najmniej ulubioną Namjoona. Taka oto mała fanaberia. Wszystkie swoje rzeczy lider trzymał w ten jednej łazience, w której od ponad czterdziestu minut siedział Jimin. Było dość późno, a z samego rana mieli trening i ćwiczyli nową choreografię, więc nie było mowy, że Namjoon położy się spać bez wcześniejszej kąpieli. Czekał więc cierpliwie przez kolejne dwadzieścia minut, aż w końcu nie rozładował mu się telefon, a zegarek na ścianie nie oznajmił, że zbliża się północ.
Cholera, muszę wstać o siódmej, pomyślał i ostatni raz poszedł pod drzwi do łazienki i zapukał w nie głośno, chcąc wykurzyć w końcu stamtąd Jimina, który ewidentnie nic nie robił sobie z jego nawoływania.
Namjoon syknął pod nosem, mrucząc zaraz jakieś przekleństwo i nie chcąc dłużej czekać naparł na klamkę, przez co znalazł się w pomieszczeniu.
Nigdy chyba jeszcze nie poczuł tylu emocji na raz. Nawet na koncercie przed tysiącami ludzi był bardziej zrelaksowany niż w tej chwili. Po prostu od razu się zestresował. Jego oczy otworzyły się szeroko, tak samo jak usta, a w głowie miał pustkę. Właściwie to pierwszy raz w życiu nie wiedział, co powiedzieć.
Jimin nadal był pod prysznicem, z którego deszczownicy leciała gorąca woda, przez co całe pomieszczenie było zaparowane. Do szklanej szyby ustawiony był tyłem i to dlatego, że właśnie do jej powierzchni przyczepiona była zabawka erotyczna, na którą z każdym poruszeniem bioder w dół się nabijał. Jego spore, krągłe pośladki, będące zawsze tym miejscem, na którym Namjoon lubił zawiesić oko odbijały się od szyby raz po raz, a dotykając jej wydawały nie za głośny dźwięk. Plecy miał wygięte w łuk, głowę skierowaną w dół, a zęby zaciśnięte na dolnej wardze. Jedną dłonią masturbował się, drugą trzymał na ścianie. I zdawało się, że zupełnie nie zauważył kolegi z zespołu, który przeszkodził mu w kąpieli.
Namjoon zamarł. Zupełnie nie wiedział, co robić. Z jednej strony zaskoczyło go tak bardzo, że nie był w stanie się ani odezwać ani ruszyć, a z drugiej zafascynowało go na tyle, że wcale nie chciał wychodzić.
Znał się z każdym członkiem zespołu bardzo dobrze. Widywali się nago, zazwyczaj przez przypadek i nigdy nie robili z tego wielkiej hecy. Wiele razy zdarzało się, że przez cienkie ściany jeden drugiego podsłuchał, kiedy przed snem zaspakajali swoje potrzeby. Jeongguk i Yoongi bywali wtedy naprawdę głośni. Żadna z tych sytuacji nie przygotowała Namjoona jednak na taki widok, dlatego przez chwilę po prostu stał i się gapił, niczym sroka w gnat, na odbijającą się od szyby pupę Jimina. Widział, jak biały sztuczny członek zagłębia się w nim do samego końca, jak Jimin czasami rozchyla wargi, chcąc zaczerpnąć powietrza. I najprawdopodobniej Namjoon stałby tak aż jego nogi nie wrosłyby się w posadzkę, gdyby nie to, że Jimin postanowił zmienić pozycję i kiedy tylko okręcił głowę do tyłu, zauważył Namjoona.
Przez chwilę patrzyli się na siebie w ciszy. Nie można było bezdyskusyjnie stwierdzić który z nich miał szerzej otwarte oczy, który był w większym szoku. Jimin został przyłapany na robieniu dobie dobrze, a Namjoon na podglądactwie. Co było bardziej zawstydzające?
- O boże - krzyknął w końcu Jimin, od razu zamykając strumień wody, łapiąc za pierwszy lepszy ręcznik. Zakrył się nim cały, a Namjoon zreflektował się i odwrócił.
Jimina policzki zapłonęły czerwienią. Wziął w dłoń przyczepione do szyby dildo i odczepiwszy, ukrył za sobą.
- Przepraszam, ja... - zaczął starszy.
- Nie, nie, to ja... jeny, nie słyszałem, jak wchodzisz, hyung.
- Nie powinienem wchodzić.
Teraz nie mogli nawet na siebie spojrzeć. Zbyt zawstydzeni. Zbyt zdziwieni i zdezorientowani.
Jimin w końcu zawiązał ręcznik na biodrach i chowając zabawkę cały czas przed wzrokiem Namjoona, przemknął koło niego i wyszedł z łazienki, od razu chowając się w swoim pokoju, a lider zespołu po kilku minutach bezczynnego stania, w końcu rozebrał się i poszedł pod prysznic, nie mogąc mimo wszystko pozbierać myśli.
W jego głowie był tylko ten jeden obraz - Jimina i jego mokrego ciała. Nie pomagało to, że był to akurat Jimin. Nie Seokjin, nie Taehyung, nie Hoseok, a Jimin. Jimin, który przecież podobał się Namjoonowi, który był według niego zdecydowanie jedną z najpiękniejszych osób, jakie poznał.
Wykąpał się szybko, starając się ignorować to, że byle wspomnienie wcześniejszego incydentu wywoływało w nim erekcję. Nie mógł pozbyć się problemu, nawet przełączenie wody na chłodną nie podziałało, a to wszystko przez to, że przed oczami miał ciągle to samo.
Nie chciał sam ulżyć sobie po czymś takim. Nie, kiedy wiedział, że wyobrażać będzie sobie kolegę z zespołu. Jimin mógł być jego obiektem westchnień, jego ideałem, ale żadne głębsze miłości nie powinny mieć miejsca, a gdyby przed orgazmem zobaczył oczyma wyobraźni piękną twarz Jimina poczułby się jeszcze bardziej niezręcznie, o ile w ogóle to możliwe.
Namjoon wyszedł z łazienki po kilku minutach. Udał się do pokoju, przebrał w czyste bokserki, bo lubił spać w samej bieliźnie i nastawiwszy budzik na rano, położył się do łóżka. Nie mógł zasnąć, myśląc o tym, co o nim samym pomyślał Jimin, ale ostatecznie zmęczenie wzięło górę i Namjoon obudził się dopiero, kiedy jego telefon dał znać, że pora wstać.
Przy śniadaniu było niezręcznie. Jimin miał rano coś do załatwienia, więc razem z Yoongim zjedli w trójkę, a potem raperzy pojechali do wytwórni. Namjoona jednak interesowały najbardziej te wstydliwe rumieńce na twarzy wokalisty. Jimin miał w końcu dwie twarze i fani kochali je obie. Potrafił w sekundę zmienić się z seksownego mężczyzny, w uroczego chłopca i wszystko to, co robił wychodziło mu oczywiście po mistrzowsku. Fanserwis miał w tym swój duży udział, ale Namjoon wiedział, że Jimin po prostu w głównej mierze taki jest - zbudowany ze skrajności. Jego charakteru nie można było jednoznacznie określić. Ale jednak coraz rzadziej zdarzało mu się prezentować właśnie ten uroczy sposób bycia, chyba, że nieświadomie. Dorastał, jak każdy z nich i czasami wolał być brany bardziej na poważnie, dlatego też ten rumieniec tak bardzo zdziwił Namjoona. Poza tym, Jimin zawsze był dość otwarty. Nie krył się nigdy ze swoim ciałem przed nimi. Z resztą, uwielbiał komplementy, czy to od najmłodszego członka zespołu, który mu ich nie szczędził, czy to od Taehyunga, swojego najlepszego przyjaciela, który powtarzał mu często, jak piękny jest, czy to od Hoseoka, który dawał Jiminowi tyle uwagi, ile ten akurat potrzebował.
Tajemnicą też nie było, że ciało Jimina podobało się wielu. Był dość drobny, właściwie to najniższy z nich, ale jego mięśnie, czy to na udach, czy na brzuchu potrafiły być naprawdę apetyczne. Nie mówiąc już o jego przystojnej twarzy, czy właśnie - o jego krągłych i słynnych już pośladkach, które doczekały się nawet swojego własnego określenia, które Army nadały im już jakiś czas temu.
Jimina musiał naprawdę zaskoczyć wczorajszy wieczór, dokładniej sytuacja w łazience. Widać było po nim, że Namjoon nieświadomie mocno naruszył jego sferę prywatności. Poza tym, w łazience nie przyłapał go na zwykłej masturbacji. Co innego, gdyby robił sobie tylko dobrze dłonią, dotykając się z przodu. Pewnie byłoby mu trochę głupio, jakby ktoś to zobaczył, ale wkładanie sobie czegoś w odbyt to zupełnie inna rzecz. Wychodziło na to, że Jimin jest gejem, albo przynajmniej jest biseksualny. Co prawda, każdy z chłopaków się domyślał, że w kręgu zainteresowań wokalisty nie są tylko dziewczyny, ale co innego się domyślać, a co innego być pewnym.
Przez te wszystkie kłębiące się pod czupryną Namjoona myśli, jego dzień był praktycznie stracony. Na niczym nie mógł się skupić, więc dość szybko zrezygnował z dalszej pracy i udał się do parku, chcąc odetchnąć, pomyśleć i się wyciszyć. Dopiero pod wieczór wrócił do siebie, załapując się akurat na dostawę jedzenia, którą zamówił jeden z chłopaków.
Jimina unikał jak ognia, ale mieszkając w jednym domu raczej trudno udawać, że nie widzi się drugiej osoby. Z resztą, Namjoon nie chciał, by Jimin pomyślał, że dla niego to wszystko było czymś dziwnym. Lider rozumiał doskonale potrzeby dorosłego mężczyzny, wiedział, że Jimin od jakiegoś czasu nie miał żadnej randki, z nikim się nie spotykał, a nawet jeśli to może niekoniecznie w tej właśnie konkretnej sprawie. Żeby więc nie pogłębiać całego tego uczucia zażenowania, a zwyczajnie załatwić sprawę raz, a porządnie, by mogli wrócić do normalnego funkcjonowania, kiedy dorm wyciszył się późnym wieczorem, Namjoon zapukał do drzwi Jimina, choć jego serce biło szybciej, a w głowie jeszcze raz starał się ułożyć sensownie zdania, którymi chciał zacząć temat.
Jimin otworzył mu już w piżamie, czyli w spodenkach do kolan i t-shircie. Na twarzy miał krem, pod oczami płatki redukujące worki.
- Możemy porozmawiać?
Jimin przytaknął, wpuszczając Namjoona do środka. Usiedli na łóżku, na którym leżał telefon Jimina, w którym ten najwyraźniej grzebał przed pojawieniem się gościa.
- Nie chciałbym, by było między nami niezręcznie - zaczął starszy, chcąc jak najszybciej wyrzucić z siebie te słowa i zamknąć temat, od którego cały dzień nie mógł się uwolnić. - Wczoraj wszedłem ci do łazienki, bo... bo już było późno, chciałem się wykąpać, a ty nie odpowiadałeś, jak pytałem, czy długo jeszcze. Przepraszam, nie chciałem cię zawstydzać - powiedział, starając się brzmieć naturalnie, a nie jak zdenerwowany dzieciak, który coś przeskrobał i musi tłumaczyć się przed rodzicami.
- Długo tam stałeś, hyung? - zapytał Jimin, ale jego ton nie był oskarżycielski, a raczej ciekawski.
- Chwilę.
- Więc nie słyszałeś nic, hyung? - zapytał, by się upewnić, ale Namjoon nie wiedział, o co mu konkretnie chodzi. O odgłosy, które rozchodziły się po łazience, kiedy pośladki Jimina zderzały się ze ścianą prysznica?
- Nie - odparł, woląc na razie nie dopytywać, o co chodziło. Może zabawka wydawała z siebie jakieś dźwięki? Było jeszcze kilka opcji, ale Namjoon wolał nie drążyć. - Jeszcze raz przepraszam, nie zrobiłem tego specjalnie, mam nadzieję, że to wiesz.
- Też przepraszam. Mogłem się... pośpieszyć. Ale koniecznie musimy naprawić ten zamek w drzwiach. Od dwóch miesięcy zbieram się, by iść kupić nową klamkę, bo tamta wypada - zaśmiał się, chcąc najwyraźniej rozładować atmosferę. Namjoon uśmiechnął się, poświęcając chwilę na patrzenie na śliskie od jakiegoś specyfiku usta Jimina. Zawieszał na nich wzrok chyba odrobinę za długo. - Trochę mi było głupio - przyznał. - No wiesz... to jakbyś poznał mój sekret, hyung. W sumie poznałeś. To chyba największy wstyd, jaki mnie spotkał. Chociaż nie... Yoongi-hyung ostatnio też mnie przyłapał.
- N-na masturbacji?
Jimin popatrzył na niego z lekkim uśmiechem, ale kryła się za tym ta coraz rzadziej u niego spotykana nutka nieśmiałości.
- Nie. Zobaczył, co mam w szufladzie.
Namjoon niewiele myślał w tamtej chwili. Właściwie to wypowiadał słowa bez żadnego stopera.
- A co w niej masz?
Jimin przełknął ślinę. Sam się w to wpakował. Sam zaczął temat. Specjalnie? Może.
- Tajemnica - zaśmiał się lekko, ale starszy mógł się domyślić o co chodzi. W końcu zabawkę z wczoraj Jimin też musiał gdzieś trzymać. Może miał takich więcej? - Ale to tamta szuflada. Jakby co - dodał, wskazując palcem na jedną z szafek koło okna, jakby chciał skusić lidera do zajrzenia tam, ale sam nie miał odwagi jej otworzyć i pochwalić się tym, co w niej jest.
Namjoon też nie wiedział co robić. Ciekawość była pierwszym stopniem do piekła, a on chętnie, by się na tym piekle sparzył, więc ostatecznie wstał z materaca i podszedł niepewnie do szuflady. Jimin siedział nadal na miejscu, po chwili jednak zdjął z buzi płatki spod oczu. Resztkę kremu wtarł w szyję.
Szuflada była na kluczyk, ale kiedy Namjoon za nią pociągnął otworzyła się, najwyraźniej nie będąc zakluczoną. W środku, tak jak się spodziewał, były zabawki. Kilka, może pięć, może sześć, w tym ta z wczoraj, ale choć Kim widział już ją wcześniej to nie miał okazji się jej przyjrzeć. Nie była za duża, raczej średnia, około piętnastocentymetrowa.
- Ta niebieska jest moją ulubioną - powiedział Jimin, nagle znajdując się zupełnie przy starszym. Wskazał na właśnie niebieską zabawkę, którą był troszeczkę większy sprzęt. Pochylił się w wziął ją do ręki. - Ma kilka trybów - dodał, zdając się już wyzbywać powoli swojego wstydu i rumieńców, których nie dało się już dopatrzeć na jego buzi. Włączył urządzenie, które zaczęło wibrować i kręcić lekko przy trzonie. - Jest świetna, ale ma jedną wadę. Okropnie słabe baterie. Wymieniam je ciągle, ale zazwyczaj wytrzymują bardzo krótko. Czasami zostawia mnie to zupełnie na skraju - powiedział, spoglądając z dołu na twarz lidera, która właśnie w tamtym momencie przypominała bardziej kolorem dojrzałego pomidora.
Jimin chwilę jeszcze bawił się w swoją małą prowokację, aż nie odłożył zabawki i nie wyjął kolejnej - mniejszej, pudrowo różowej, która nie miała żadnych zdolności mechanicznych. Po prostu imitowała męskiego członka, jak ta biała w łazience.
- Dziś miałem plany co do tej. Jest już późno, hyung, więc wybacz, ale muszę się sobą zająć. Chyba, że... - zaczął, uśmiechając się figlarnie. - Chcesz popatrzeć, hyung?
Namjoon nie wiedział, czy Jimin miał taką niewybredną wyobraźnię, czy naoglądał się za dużo filmów dla dorosłych, ale w każdym razie ostatecznie wylądowali z powrotem na łóżku - Jimin z zabawką w jednej dłoni i żelem w drugiej, a Namjoon z wbijającą się w dżinsy, których nie zdążył przebrać po powrocie do domu męskością.
Jimin ściągnął swoje spodenki do spania. Pachniał ładnie, bo wcześniej zdążył się wykąpać. Kiedy jego ubranie spadło więc na podłogę, Namjoon zobaczył znów jego tatuaż na żebrach, choć to nie jemu poświęcił swój cenny czas. Jimin położył się na plecach, a Namjoon zesztywniał siedząc na skraju łóżka. W ruch poszedł lubrykant, który Jimin rozprowadził po swoje dłoni i między pośladkami. Jego przyrodzenie było w połowie twarde, mniejsze od tego Namjoona, nawet kiedy było już w pełnym wzwodzie. Jimin rozchylił nogi. Miał je wyćwiczone, ładnie wyrzeźbione, a na łydkach widniało trochę włosów, których zazwyczaj się pozbywał, ale najwyraźniej dziś nie zdążył. Nie szkodzi. Jego ciało było piękne tak, czy siak.
Zanim Jimin przeszedł do meritum, pobudził ruchami dłoni swojego penisa. Mimo całego jego starania i gry, nadal był trochę zawstydzony. Nie był to żaden jego pierwszy, czy nawet drugi raz z mężczyzną patrzącym na jego zupełnie nagie ciało, ale z Namjoonem było inaczej. Nie często zdarza się, że masz okazję skusić kogoś, kto podoba ci się od tak długiego czasu.
Namjoon wykonał pierwszy odważniejszy ruch, kiedy Jimin sięgnął dłonią, wolną od pierścionków, które tak lubił między nogi i wsunął w siebie pierwszy palec. Wtedy starszy przeniósł jedną z jego nóg na swoje kolana, zaczynając gładzić jego skórę. Drugiej nogi nie mógł przestawić, bo Jimin nie mógłby wtedy na tyle się rozkraczyć.
Obaj nie wiedzieli jak w ogóle do tego doszło. Namjoon chciał tylko porozmawiać, a Jimin trochę się podroczyć, a wyszło na to, że napięcie między nimi rosło i niedługo miało sięgnąć zenitu.
Młodszy próbował się zrelaksować i rozciągnąć mięśnie. Dokładał co chwila drugi palec, chcąc by późniejsza zabawa nie sprawiła mu dyskomfortu. Namjoon patrzył. Wpatrzony był jak w obrazek we wsuwające się do wnętrza Jimina, mokre od żelu palce. I zapragnął też w tym uczestniczyć. Nim jednak zdobył się na ruch, Jimin nałożył na zabawkę porcję lubrykantu, nakierowując ją na swoje wejście. Sapał cicho, a kiedy główka sztucznego członka pokonała pierwsze centymetry jego wnętrza, jęknął boleśnie, mrużąc brwi.
- Boli? - zapytał starszy, nim zdążył się ugryźć w język.
- Trochę.
Kiedy zabawka pokonała kolejne centymetry, Jimin trochę głośniej sapał, wzdychał, albo ciężej oddychał. Jednak od razu było widać, że trudno było mu trafiać prosto, bo zabawka co rusz się przekrzywiała, albo miała na sobie za mało żelu i nie wchodziła tak płynnie i sprawnie. Jimin przymykał co jakiś czas oczy, ale kiedy tego nie robił, jego wzrok skierowany był na twarz Namjoona.
- Podoba ci się widok, hyung?
Podobał mu się. Tak bardzo mu się podobał, że właściwie nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie słowami. Po postu zrzucił z siebie nogę Jimina, pokonał odległość do niego i opierając się łokciami koło jego głowy, zawisnął nad nim i złączył ich usta w pocałunku, na który Jimin zupełnie nie był przygotowany. Młodszy jęknął w wargi tego drugiego, zaraz jednak dostosowując się do narzucanego rytmu i wysunął język, sprawiając, że pocałunek stał się namiętny i pełen śliny. Ręka Jimina, nadająca ruch zabawce zatrzymała się, ale dosięgła ją ta lidera, który złapał za nią i wysunął, chcąc dołożyć nawilżenia. Dopiero wtedy na twarzy Jimina znów zagościł rumieniec, wywołany najprawdopodobniej tym, że teraz nie on miał kontrolę. Teraz przejął ją Namjoon, który z powrotem wsadził między pośladki Jimina sztucznego członka, myśląc jedynie o tym, że powinien to zrobić nie ze sztucznym, a swoim własnym, który domagał się uwagi i to w trybie natychmiastowym.
- Ah, hyung - jęknął Jimin, otwierając szeroko usta, kiedy poczuł jak głęboko sięgają uderzenia czubka zabawki. W taki sposób zazwyczaj doprowadzał się na sam szczyt, kiedy jego potrzeby dawały o sobie znać. Z Namjoonem dość szybko poczuł, jak ciepło kumuluje się w dole jego brzucha. Nigdy tak szybko nie było mu tak dobrze, a starszy dopiero się rozkręcał, nie wiedząc do końca, jak manewrować dodatkiem, z którym nigdy wcześniej nie miał do czynienia.
W pokoju zrobiło się jakby goręcej. Obaj to poczuli, dlatego też Namjoon zatrzymał na chwilę ruchy dłonią, by ściągnąć z siebie koszulkę. Kiedy już miał wrócić do pracy, Jimin złapał za jego nadgarstek.
- Spodnie też, hyung - poprosił, oblizując swoje pulchne usta, które prosiły się o więcej i więcej pocałunków, którymi starszy chętnie je obsypał, rozbierając się zupełnie do naga.
Jimin nawet nie krył się z tym, że interesuje go to, co kolega ma między nogami. Sprzęt Namjoona był spory, co zdążył już kiedyś zauważyć, kiedy wielokrotnie przebierali się razem chociażby na treningi. Był jednak zbyt zaabsorbowany tym, co wyprawiało się z jego własnym ciałem, by odwdzięczyć się starszemu. Po prostu przyjmował to, co oferował Kim i przyzwyczajał swoje ciało do coraz mocniejszych ruchów.
- Jimin - odezwał się w pewnym momencie Namjoon, zmuszając tym samym ciemnowłosego chłopaka do spojrzenia na niego. Jimina oczy były szeroko otwarte, usta rozchylone, ale wyglądał na zamroczonego przyjemnością i coraz głośniej wyrażał to jęknięciami. - Chcesz to ze mną zrobić?
- Chcę - odpowiedział od razu, zagryzając wargę, mimo to wyglądając nagle kompletnie niewinnie, jakby to nie on zaczął całą tą zabawę. - Naprawdę chcę, hyung.
Namjoonowi więcej nie trzeba było, by podjąć decyzję. Wcześniej bał się nawet dotykać i myśleć o Jiminie, w obawie, że to niemoralne. Teraz miał się z nim kochać. I był bardziej niż podniecony na samą myśl, że będą za chwilę to robić. Już tak dawno z nikim się nie kochał. Właściwie to z mężczyznami doświadczenie z ich dwóch miał tylko Park.
- W tej samej szafce mam prezerwatywy.
Namjoon nie mógł uspokoić buzujących w nim emocji. Jimin leżący dla niego na pościeli był jak marzenie. Przez moment wydawało się liderowi grupy, że to jest tak nierealne, że nie może być prawdą. Ale kiedy wrócił na łóżko, Jimin nadal tam był. Czekał na niego, a jego klatka piersiowa unosiła się szybko i opadała w zastraszającym tempie.
- Jak chcesz to zrobić? - zapytał starszy, sięgając ponownie po lubrykant, rozsmarowując go po swojej męskości, na której widniała już gumka.
- Od tyłu?
- Wolałbym widzieć twoją twarz.
Jimin zaśmiał się lekko i wstał z łóżka, zaraz łapiąc Namjoona za dłoń i prowadząc do biurka. Zrzucił z niego na krzesło biurowe rzeczy, które na nim były i usiadł przodem do Namjoona, zakładając swoje nogi na jego ramiona. No tak, Jimin był dobrze rozciągnięty i choć szpagat to nie był to ten i tak nie stanowiłby dla niego pewnie żadnego problemu.
Dzięki tej pozycji byli blisko. Praktycznie stykali się nosami, kiedy Namjoon się nachylał. I Jimin siedział na odpowiedniej wysokości, by starszy mógł zagłębić się w nim bez większego trudu. Czuł co prawda opór ciała, słyszał jak z ust Jimina pada przekleństwo, ale spora ilość nawilżenia mocno pomogła i po cierpliwie odczekanej chwili, obaj mogli cieszyć się sobą tak, jak powinni cieszyć się już dawno temu.
Zapomnieli o tym, że nie mieszkali sami. Jimin był głośniejszy niż kiedykolwiek pamiętał, a zdarzało mu się to zrobić po pijaku, kiedy w ogóle nie panował nad swoimi emocjami. Wbijał paznokcie w plecy wyższego mężczyzny, kiedy tylko czuł, jak ten wchodzi w niego niemal do końca. Och tak, czuł go wyraźnie i mocno, bo Namjoon choć był raczej spokojną osobą, to w łóżku wychodził z niego prawdziwy demon. Przytrzymał Jimina za biodra w miejscu, a jego nogi poprawił, by były wyżej na jego ramionach i zaczął poruszać się w tempie tak szybkim, że Jimin nie nadążał jęczeć. Starał się jedynie utrzymać równowagę, a z jego otwartych ust uchodziły coraz to soczystsze przekleństwa i błagalne prośby. Kiedy jego gardło zaczęło się zdzierać, a z oczu popłynęły łzy, starszy zagłuszył go kolejnym pocałunkiem - chaotycznym, mokrym, namiętnym, długim.
- H-hyung... już nie mogę - wysapał w pewnym momencie Jimin i niedługo później przez jego ciało przeszedł dreszcz, a skurcze mięśni dały o sobie znać, sprawiając, że jeszcze mocnej zacisnął się na wbijającej się w niego męskości kochanka.
W ostatniej chwili złapał w dłoń swojego penisa, a chwilę później dochodził już na swój spięty brzuch, czując nieprzerwanie mocne ruchy i obijające się o jego pośladki jądra starszego, który potrzebował niewiele dłuższej chwili, by skończyć z głośnym sapnięciem, przy finiszu wchodząc w Jimina do samego końca.
Wychodziło na to, że Jimin będzie musiał jeszcze raz się wykąpać. Byli cali spoceni i mokrzy od śliny, nasienia i lubrykantu o neutralnym, kwiatowym zapachu. Chwilę trwali w miejscu. Jimin siedział na biurku i dopiero później z trudem zdjął z ramion kolegi drążące nogi. Korzystając z okazji, że w domu każdy już raczej grzał własne łóżka, o ile oczywiście nikogo nie obudzili, poszli razem się wykąpać, jednak niczego więcej pod prysznicem nie próbując.
Kiedy wycierali się już, Namjoon przypomniał sobie o wczorajsze wpadce.
- Pytałeś się, czy cię słyszałem. O co chodziło?
Jimin popatrzył na niego zaskoczony. Zaraz uśmiechnął się ładnie i odwiesił ręcznik na suszarkę.
- Czasami zdarza mi się mówić twoje imię, kiedy jestem już blisko, hyung. A przerwałeś mi w dość miłym momencie - przyznał. - Ale nie martw się, Namjoonie, nawet jeśli wczoraj zachowałeś się nieładnie i nie zaoferowałeś pomocy w tym, co udało ci się przerwać, ja nadal cię kocham - zaśmiał się znów, zaraz stając na palcach, by cmoknąć starszego w nos, jednocześnie zaciskając jedną ze swoich dłoni na jego nagim pośladku i moment później uciec z łazienki do swojego pokoju.
A Namjoon stał przez chwilę w miejscu, próbując sobie wytłumaczyć to, co się stało, to co usłyszał i to, co za tym idzie. I może spóźnił się, bo Jimin już sobie poszedł, ale dla samej zasady i dla samego siebie, patrząc na przymknięte drzwi i odwieszając swój ręcznik, powiedział:
- Ja ciebie też.
| Nareszcie obiecany minjoonik! Mam nadzieję, że podobał Wam się ten skromny shocik. Miało być to kompletnie inne au z początku, ale uznałam, że to bardziej do mnie przemawia. Efektem tej pracy, a raczej wyboru konkretnego shipu była ankieta na twitterze, więc zachęcam do zaglądania tam.
Do zobaczenia! |
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top