Rozdział V
Mięły około dwa może trzy dni, od kiedy dziewczyna wróciła do domu. Książki zakupione o Dream'a leżały już poukładane na półkach. Codziennie o podobnej porze dziewczyna obierała listy, od poznanej dziewiętnastolatki. Stworzyła specjalną rurę. Do której sokół wrzuca listy, aby spadały one na biurko w jej pokoju. Zawsze starała się na nie jak najszybciej odpisać. Były przez te dni dostała dwa listy z informacjami o stanie politycznym i nic jej na razie nie niepokoiło jej nic, było nawet spokojnie. Nie zdawała sobie sprawy, że dzisiejszy list trochę zachwieje trochę jej spokojem i zmusi ją o podjęcia decyzji, która może zaważyć na jej dotychczasowym życiu.
Dzień jak co dzień. Kesja obudziła się wcześnie rano, jeszcze przed wschodem słońca, o czym nie zawała sobie sprawy ze względu na życie pod ziemią. Żyjąc w krainie bez słońca i nieba, łatwo jest stracić poczucie czasu. Dziewczyna zasypia, gdy czuje zmęczenie i budzi się, gdy jej organizm tego chce. Nie ogranicza ją podział na dzień i noc ani pogoda. Tak szczerze to nic jej tu nie ogranicza. To jej świat wolny od problemów i trosk.
Wstała z łóżka i podeszła o miski z wodą na szafce opłukała twarz i gdy woda w misce się uspokoiła, obejrzała w niej swoją twarz. Uśmiechnęła się do siebie i przeczesała włosy grzebieniem, który wystrugała sobie z drewna. Opuściła swój pokój i ruszyła w stronę głównej części ogrodów. Pierwszym co zrobiła, było sprawdzenie ile zwierzęta, mają jedzenia i coś dołożyła lub doniosła im go więcej. Gdy wszyscy zadowoleni jedli lub jeszcze spali, ona udała się w stronę spiżarni i w niej ukroiła sobie kawałek placka dyniowego, by go zjeść na śniadanie.
Jedząc go, skierowała się do biblioteki, by tam czytać w spokoju, a potem wrócić do swoich obowiązków. To, że miała teraz tle książek. Bardzo ją cieszyło, bo mogła nimi zabić nadmiar wolnego czasu między obowiązkami. Dziś w planie miała jeszcze ostrzyżenie owiec i musiała wydoić krowy poza tym, jeszcze planowała trochę pokopać za diamentami, by mieć czym jak coś zapłacić Dream'owi, gdy będzie czegoś od niego potrzebowała. Niebiesko włosa dalej byłą trochę zaskoczona tym, że dostała o niego kompas, który pokazuje jej, w którą stronę jest DreamSMP. Nie do końca wiedziała, jak to działa i nie zastanawiała się nad tym za długo. Cieszyła się z tego drobiazgu, bo to ułatwi jej podróż i może skróci też jej czas. Bo nie oszukujmy się, istnieje szansa, że mimo wszystko dziewczyna zgubiła się raz lub dwa.
Szła spokojnie w stronę biblioteki, kiedy po pustych cichych korytarzach rozniósł się dźwięk dzwoneczka. Był to znak o nowym liście, jednak to nie była jeszcze pora listu, co trochę zmartwiło niebieskooką. Z w połowie zjedzonym kawałkiem placka ruszyła szybko do pokoju. Odłożyła jedzenie na bok i wzięła do ręki zwinięty w rulon kawałek papieru związany czerwoną tasiemką. Rozwiązała ją i zaczęła czytać:
„Droga Kesjo!
Wiem, że wysyłam dziś trochę wcześniej niż zawsze, ale to bardzo ważne i nie mogłam czekać. Jak jeszcze wczoraj wszystko wydawało się spokojne i Dream, jak i buntownicy nie wchodzili sobie jakoś bardzo w drogę, to dziś da się wyczuć krew, oraz śmierć w powietrzu. Jak widziałam przed godziną Dream'a i jego przyjaciół było widać, że szykują się do walki. Dream ostrzył siekierę a George craftował strzały całą masę strzał. Dream wygląda jak szaleniec, widać, że brak kontroli nad serwerem coraz bardziej go denerwuje i, mimo że stara się tego nie pozywać to w widać to po nim, ponieważ odsłonił nawet połowę swojej twarzy spod maski. Było to dużym zaskoczeniem dla mnie, że to zrobił. Wracając jednak do rzeczy istotnych.
Właśnie wróciłam do domu i pisze to wszystko jak najszybciej by nie pominąć żadnego szczegółu. Śledziłam przed chwilą Dream'a i Sapnapa do bram L'manberg. Stanęli przed nimi i na spotkanie wyszedł im Wilbur, kiedy jego ludzie stali na murach gotowi do ataku. Obyło się na szczęście bez broni, jednak Dream świdrując przywódcę buntowników swoim martwym wzrokiem, zakomunikował mu, że o świcie przyjdzie tutaj gotowy do walki i jeśli na murach ich kraju nie zobaczy powiewających białych flag, to zniszczy wszystko, co do nich należy, a ich i ich marny kraj zmiecie z ziemi. Nie będzie mieć dla nich żadnej, ale to żadnej litości. Odszedł wtedy. To cud, że mnie nie zobaczyli. Z tego, co już zdążyłam się dowiedzieć o Wilburze, jestem prawie pewna, że nie wywiesi białych flag.
Jutro o świcie odbędzie się tu wojna i z moich obserwacji jestem w stanie stwierdzić, że buntownicy nie mają na tyle arsenału, by móc teraz zmierzyć się z Dream'em. Mają dużą siłę walki, ale to nie pomoże im powstrzymać Zielonego i jego naostrzonej siekiery.
To wszystko, co mogę ci powiedzieć.
Nie wiem, co zrobisz z tą wiedzą, ale zrób coś! "
Po przeczytaniu listu dziewczyna od razu chwyciła kompas od Dream'a i swój sztylet, który leżał na szafce i wybiegła z ogrodów. Zamykając je za sobą. Przebiegła przez pustynię i zawołała ogiera, zaczynając pędzić w stronę SMP. Musiała to powstrzymać.
Musiała powstrzymać Dream'a...
·°·°·°·°·°·°·°·°·°·°·
To już rozdział 5 i jestem z niego bardzo dumna ze względu na na list.
Mam nadzieję że wam też się podoba <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top