XLI | Jesteś wszystkim, czego potrzebuję |
Rozdział 18+
Miasto tętniło życiem, ale dla mnie było tylko tłem. Spacerowałam po uliczkach, próbując zebrać myśli. W pewnym momencie poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Obróciłam się gwałtownie, ręka instynktownie sięgnęła po nóż.
– Amae – rozbrzmiał znajomy głos. Amon stał tam, z tym swoim znanym złośliwym uśmiechem, który zawsze sprawiał, że czułam się na granicy wytrzymałości.
– Czego chcesz? – zapytałam, próbując ukryć niepokój.
– Usłyszałem coś ciekawego – zaczął, podchodząc bliżej. – Dowiedziałem się, że tak naprawdę nigdy nie nazywałaś się Amae. Mam racje Mizu? Oraz czegoś ciekawego twoim ojcu.
Serce mi zamarło. Zacisnęłam zęby, starając się zachować zimną krew.
– Nie interesuje mnie, co o nim wiesz i nie nazywam się Mizu– rzuciłam chłodno, odwracając się na pięcie, by odejść.
Amon szybko zablokował mi drogę, jego spojrzenie było nieprzeniknione.
– Naprawdę? – zapytał z kpiną. – A co, jeśli powiem ci, że masz młodszego przyrodniego brata?
Zamarłam. Jego słowa uderzyły mnie jak piorun. Spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami.
– Kłamiesz mój ojciec nie ma więcej dzieci – wyszeptałam, próbując zapanować nad drżeniem w głosie.
– Nie kłamię, Amae – jego głos był spokojny, ale poważny. – Ma na imię Hiroshi a Kaito znęca się nad nim tak samo, jak nad tobą kiedyś. Może nawet gorzej.
Krew zagotowała mi się w żyłach. Zanim się zorientowałam, rzuciłam się na Amona, chwytając go za koszulę i przyciskając nóż do jego gardła. Moje oczy płonęły gniewem.
– Co ty wiesz? Skąd w ogóle wiesz, że Kaito jest moim ojcem?! – warknęłam, zbliżając twarz do jego.
Amon patrzył na mnie, nie cofając się przed moim gniewem.
– To nie ważne. Wiem wszystko, Amae i nie ma znaczenia skąd – odpowiedział spokojnie. – Twój ojciec nigdy nie przestał. Teraz całą swoją złość wyładowuje na Hiroshim. Twój brat cierpi tak samo, jak ty kiedyś.
Ręce zaczęły mi drżeć. Obrazy z przeszłości zaczęły się mieszać z teraźniejszością, a serce waliło mi jak oszalałe. Puściłam Amona, odskakując o krok.
– Dlaczego mi to mówisz? – zapytałam, próbując opanować łzy.
– Bo musisz to wiedzieć a ja może postanowiłem zostać przykładnym obywatelem – odpowiedział. – Twój ojciec nie przestanie, dopóki nie zniszczy wszystkiego. A teraz Mały z tego co wiem dziewięcioletni Hiroshi jest jego zabawką.
Stałam tam, nie wiedząc, co zrobić. Słowa brata Astrid odbijały się echem w mojej głowie. Hiroshi. Mam młodszego brata, o którym nigdy nie wiedziałam. A teraz cierpi tak, jak ja kiedyś.
Nie odpowiedziałam. Po prostu odwróciłam się i zaczęłam odchodzić, przytłoczona ciężarem informacji. W głowie wciąż krążyły jego słowa.
Mam brata Hiroshi. Mój brat.
Wróciłam do bazy, czując, jak ciężar słów Amona przygniata mnie coraz bardziej. Głowa pulsowała od myśli, a serce biło jak oszalałe. Próbowałam się uspokoić, ale każde wspomnienie z przeszłości i wizja Hiroshiego w podobnej sytuacji nie dawały mi spokoju.
Ledwo weszłam do kantyny, gdy zauważyłam Leviego. Siedział przy stole z filiżanką herbaty, jego spojrzenie natychmiast skierowało się na mnie. Mimo jego zwykle nieprzeniknionej twarzy, widziałam, że coś dostrzegł.
– Ama – powiedział spokojnie, ale w jego głosie wyczułam nutę troski. – Coś jest nie tak.
Unikałam jego wzroku, próbując przybrać obojętną maskę. Usiadłam naprzeciwko niego, biorąc głęboki oddech.
– Nic takiego – odpowiedziałam zbyt szybko, zbywając jego pytanie. – Po prostu miałam ciężki dzień.
Levi zmrużył oczy, nie dając się zwieść. Znał mnie zbyt dobrze, by uwierzyć w to kłamstwo.
–Ruda, nie próbuj mnie oszukać – powiedział cicho, jego spojrzenie było przenikliwe. – Coś się stało. Widzę to w twoich oczach. Nadal chodzi o Erice?
Zacisnęłam pięści pod stołem, czując, jak emocje we mnie wrą. Nie mogłam mu tego powiedzieć. Nie teraz. Nie chciałam, żeby wiedział, co dzieje się w mojej głowie.
– Levi, naprawdę, to nic – powtórzyłam, zmuszając się do uśmiechu. – Przejdzie mi.
Jego spojrzenie na moment złagodniało, ale wciąż widziałam w nim troskę. Levi się nie poddawał, ale wiedział, że nie wyciągnie ze mnie prawdy siłą.
– Jeśli nie chcesz teraz mówić, nie będę naciskać – powiedział cicho. – Ale wiesz, że zawsze możesz mi zaufać.
Poczułam ukłucie w sercu. Levi zawsze był przy mnie, wspierał mnie nawet wtedy, gdy nie chciałam tego. A teraz, z całym tym chaosem w mojej głowie, czułam się zagubiona.
– Dzięki – wyszeptałam, próbując ukryć drżenie w głosie.
Levi skinął głową, nie naciskając więcej. Wiedział, że potrzebuję czasu, ale jego obecność była dla mnie jak kotwica w tym burzliwym morzu emocji.
Usiedliśmy w milczeniu, pijąc herbatę. Mimo że słowa nie padły, jego cicha obecność była wszystkim, czego potrzebowałam w tej chwili.
W duchu, kiedy siedziałam naprzeciwko Leviego, poczułam, jak moja determinacja rośnie. Uśmiech, który starałam się utrzymać na twarzy, wcale nie pasował do burzy, która toczyła się w moim wnętrzu. Słowa Amona wracały do mnie jak echo, powtarzając się w głowie w kółko. Mam brata. I ten pieprzony skurwiel znowu niszczy życie niewinnego dziecka. Moje życie, jego życie... wszystko to było jak powtarzający się koszmar, który teraz nie miał zamiaru się skończyć.
Zanim Amon wyjawił mi prawdę, nie miałam pojęcia, że mam brata. Że jeszcze jedno dziecko zostało porzucone w rękach tego samego potwora, który przez lata traktował mnie jak rzecz. Jak nic nie wartego psa. A teraz? Hiroshi. On cierpi tak, jak ja cierpiałam. Moje serce ścisnęło się na samą myśl, jak wiele musiał przejść, skoro był w tej samej piekielnej klatce, co ja.
Musiałam go uratować. Musiałam w końcu wyjść z tej ukrytej gry i zrobić coś, co miało sens. Moją główną misją stało się jedno: zabrać go stamtąd. I nie tylko to. Mój ojciec musiał zapłacić za to, co zrobił. Zabić go. Tak, to było jedyne wyjście. Tylko wtedy poczułabym się wolna, gdyby jego życie zostało zniszczone, tak jak zniszczył moje.
Oczywiście, wiedziałam, że to nie będzie łatwe. On był potężny, miał swoje powiązania i niebezpiecznych ludzi, którzy stali za nim. Ale teraz nie bałam się. Nie miałam żadnych wątpliwości. Tylko jedno mnie teraz trzymało przy życiu.
Tak właśnie postanowiłam, patrząc na Leviego, że nie będę czekać. Muszę działać. Ale kiedy spojrzałam na niego, coś w moim wnętrzu się zmieniło. Levi, który był tu, obok który nigdy nie pytał, a jednak widział więcej niż ktokolwiek inny, nie zasługiwał na to, żeby być częścią mojej zemsty. Ale wiedziałam, że jeśli bym mu powiedziała, to on by staną po mojej stronie. Ale nie mogłam go wciągnąć w to, czego nie da się cofnąć.
Wtedy spojrzałam na niego po raz ostatni, czując chłód determinacji ogarniający moje serce. Gdy wrócę, zabiorę brata. A potem... potem nie zostawię żywego człowieka, który stanie mi na drodze.
Levi spojrzał na mnie przez chwilę, widząc, że coś jest nie tak, ale nic nie powiedział. Wstał powoli, jakby rozważając coś w głowie, a potem jego głos rozbrzmiał spokojnie, choć w oczach miał coś, czego wcześniej nie zauważyłam – coś, co mogło być związane z troską, ale i z determinacją.
– Chcesz pójść na spacer? – zapytał, wzruszając lekko ramionami. – Może to pomoże.
Zaskoczona tą propozycją, uniosłam brwi, ale nie odpowiedziałam od razu. Zamiast tego spojrzałam na niego, czując, jak moje serce bije mocniej. Coś w jego słowach, w jego sposobie patrzenia na mnie sprawiło, że poczułam, jakby świat na chwilę przestał istnieć. Byłam tylko ja i on. Nie mogłam powiedzieć "nie". Potrzebowałam tej chwili, tego oderwania od myśli, które nieustannie mnie gnębiły.
– Dobrze – odpowiedziałam w końcu, starając się uśmiechnąć, choć wiedziałam, że nie jestem w stanie ukryć tego, co czuję. – Może to dobrze, trochę przewietrzyć głowę.
Levi skinął głową, a potem poprowadził mnie na zewnątrz, w kierunku lasu, gdzie wiatr tańczył z liśćmi, a noc była jeszcze młoda. Z każdym krokiem, który stawiałam, czułam, jak coraz bardziej się odprężam, choć myśli o Hiroshim i moim ojcu wciąż kołysały się w mojej głowie.
W lesie otoczyła nas cisza, przerywana tylko szumem drzew i dźwiękami naszych kroków. Gdy zatrzymaliśmy się na chwilę, Levi stanął tuż obok mnie, patrząc na mnie z bliska. Zatrzymał się na moment, jakby zastanawiając się nad czymś, zanim nagle chwycił moją dłoń.
Zaskoczona, spojrzałam na niego, a potem na nasze ręce, które były splecione w jednej chwili. Podniósł wzrok, a jego oczy spotkały moje. Chwilę później poczułam, jak jego dłoń przesuwa się po moich plecach, przyciągając mnie w stronę swojego ciała.
Serce zaczęło mi bić szybciej, a w moim żołądku pojawiło się lekkie uczucie niepokoju, zmieszane z czymś bardziej elektryzującym. Podszedł jeszcze bliżej, a w jego oczach pojawił się ogień, którego nie mogłam zignorować. Jego dłoń znalazła się na moim karku, a jego oddech stawał się coraz bardziej wyczuwalny, co sprawiło, że mój oddech przyspieszył.
– Amae – jego głos był cichy, pełen napięcia, jakby starał się ukryć to, co naprawdę czuł. – Chciałbym... – zaczął, ale nie dokończył, tylko przysunął mnie jeszcze bliżej siebie.
W jednej chwili poczułam, jak jego wargi lądowały na moich, w namiętnym, zdecydowanym pocałunku. Moje serce dosłownie eksplodowało w piersi. Pocałunek był pełen pasji, jakby cały świat mógł zniknąć w tej jednej chwili. Nie pamiętałam niczego oprócz niego i tego momentu, kiedy jego ciało przycisnęło moje do drzewa, a jego dłonie wędrowały po moich plecach. Wzrok się rozmywał, a uczucie ciepła zalewało mnie od środka.
Chciałam to poczuć. Chciałam go. Wszystko inne mogło czekać. W tej chwili byliśmy tylko my. Bez słów, bez trosk. Bez niczego, oprócz tej namiętnej chwili.
Levi odsunął się na moment, a jego oddech był ciężki, ale jego oczy pełne były tej samej determinacji.
– Nie musisz nic mówić – szepnął, a potem pocałował mnie ponownie, tym razem delikatniej, jakby szukając czegoś, czego oboje nie potrafiliśmy nazwać.
W tej chwili, mimo całego chaosu w moim życiu, to on był moją ucieczką.
Zatrzymaliśmy się na chwilę, nasze ciała nadal blisko siebie. Jego ręce, które trzymały mnie mocno, teraz przesunęły się na moje biodra, przyciągając mnie jeszcze bliżej. Mój oddech stał się szybki i płytki, a serce biło w rytmie, którego nie mogłam kontrolować. Patrzyłam w jego oczy, szukając odpowiedzi, ale nie musiałam pytać. Wiedziałam, że między nami było coś więcej niż tylko pożądanie. To była ta namiętność, która nie pozwalała nam się uwolnić.
Levi nachylił się bliżej, jego usta dotknęły moich w delikatnym pocałunku, ale zaraz potem zmienił się ton. Pocałunki stały się głębsze, bardziej namiętne. Jego dłonie przesuwały się w górę, po moim karku, delikatnie muskały moją szyję, a ja czułam, jak całe moje ciało reaguje na jego dotyk. Zadrżałam, czując, jak niepokój w moich myślach powoli zanika.
Żadne z nas nic nie mówiło. W tej chwili słowa nie miały już znaczenia. Zamiast tego po prostu odpowiedziałam na jego pocałunek, zbliżając się do niego jeszcze bardziej. Czułam jego ciepło, jego moc, która wydawała się przepełniać wszystko dookoła. Każdy jego dotyk sprawiał, że moje ciało stawało się bardziej napięte, a serce biło coraz szybciej.
– Chciałbym zatrzymać ten moment... – jego słowa brzmiały jak szept, ale były pełne żaru. – Chciałbym, żeby to trwało wiecznie.
Zacisnęłam dłonie na jego ramionach, czując, jak zbliża się do mnie jeszcze mocniej. Jego ciała na chwilę połączyły się całkowicie, a wtedy poczułam, jak jego dłoń przesuwa się wzdłuż mojej talii, schodząc coraz niżej delikatnie podwijając moją sukienkę. Mój oddech był szybki, nieregularny, a serce waliło tak głośno, że bałam się, że Levi to usłyszy.
– Levi... – wyszeptałam, nie mając pojęcia, co dokładnie chciałam powiedzieć. Chciałam go, pragnęłam go, ale słowa nie wystarczały.
On jednak nie odpowiedział, tylko pocałował mnie znowu, tym razem jeszcze bardziej namiętnie, jakby chciał, żebym poczuła, jak bardzo tego chciał. Czułam, jak każda komórka mojego ciała reaguje na jego dotyk, jakbym była tylko częścią tej chwili.
Kiedy oderwał się na chwilę, wziął głęboki oddech, patrząc na mnie z taką intensywnością, że poczułam, jak moje ciało reaguje na to spojrzenie.
– Jesteś dla mnie wszystkim, Amae – powiedział cicho, jakby to był sekret tylko między nami. – Wiem, że nie musisz mówić tego samego, bo czuję to w każdym twoim geście.
I wtedy, bez słowa, ponownie pocałował mnie, całując z taką namiętnością, jakby cała reszta świata nie miała już żadnego znaczenia. Tylko my, w tym lesie, w tej chwili.
Levi patrzył na mnie z intensywnością, która sprawiała, że czułam, jak moje serce zaczyna bić jeszcze szybciej. Jego dłonie powoli przesunęły się na moje ramiona, a potem delikatnie zsunęły się wzdłuż mojego ciała. Poczułam, jak jego palce zahaczają o materiał mojej sukienki, a jego spojrzenie stawało się coraz bardziej skupione.
– Ama... – wyszeptał, jego głos był niski i pełen napięcia. – Jeśli chcesz, żebym przestał...
Przerwałam mu, kładąc palec na jego ustach. Nie potrzebowaliśmy słów. Wszystko, czego pragnęłam, było w tej chwili, w tym miejscu. Uśmiechnęłam się lekko, a potem kiwnęłam głową, dając mu nieme pozwolenie.
Levi nie zwlekał. Jego dłonie pewnie chwyciły materiał sukienki, a potem powoli zaczęły ją zsuwać. Czułam, jak tkanina delikatnie przesuwa się po mojej skórze, zostawiając mnie niemalże bez tchu. Jego spojrzenie ani na chwilę nie oderwało się od moich oczu, a w jego wzroku dostrzegłam coś, co sprawiało, że cała drżałam – mieszankę pragnienia i delikatności.
Kiedy sukienka opadła na ziemię, Levi na chwilę zatrzymał się, jakby chciał zapamiętać każdy szczegół tej chwili. Jego dłonie przesunęły się delikatnie po mojej talii, potem wyżej, zatrzymując się na moich plecach. Pochylił się, a jego usta znowu odnalazły moje w pełnym pasji pocałunku, który sprawił, że zapomniałam o całym świecie.
– Jesteś piękna – wyszeptał między jednym a drugim pocałunkiem, jego oddech był ciepły na mojej skórze.
Nie mogłam odpowiedzieć, bo każda komórka mojego ciała krzyczała, że to, co się dzieje, jest wszystkim, czego pragnęłam. Jego dłonie przesuwały się powoli, z wyczuciem, jakby chciał mnie poznawać na nowo, a ja pozwalałam mu na to, ciesząc się każdą sekundą tej bliskości. Chcąc ją zapamiętać na zawsze.
Levi przyciągnął mnie do siebie jeszcze mocniej, a jego ciało osłaniało moje przed chłodem wieczoru. Czułam się bezpieczna, pożądana i kochana jak nigdy wcześniej. Jakby wszystko inne przestało istnieć byliśmy tylko my, w tej chwili, w tym miejscu, gdzie czas zdawał się stać w miejscu.
Spojrzałam na Leviego, wciąż czując na sobie jego dotyk i uśmiechnęłam się lekko i zadziornie. Przesunęłam dłonie po jego klatce piersiowej, czując pod palcami napięte mięśnie. Jego spojrzenie nie opuszczało mojego, pełne cierpliwości i pragnienia.
Zaczęłam powoli odpinać guziki jego koszuli, jeden po drugim, celowo przeciągając moment. Levi stał nieruchomo, dając mi pełną kontrolę, choć widziałam w jego oczach narastającą niecierpliwość. Moje palce przesuwały się po jego skórze, odsłaniając coraz więcej, a każdy dotyk wydawał się być coraz bardziej intensywny.
Kiedy w końcu zsunęłam z niego koszulę, Levi pozwolił jej opaść na ziemię, a ja spojrzałam na jego ciało, chłonąc każdy szczegół. Jego oddech był cięższy, a ja czułam, jak jego spojrzenie pali mnie od środka.
– Twoja kolej – powiedziałam z lekkim uśmiechem, przesuwając dłonie na jego pasek. Powoli go odpięłam, a następnie rozpięłam jego spodnie, które po chwili opadły na ziemię, pozostawiając nas w jeszcze większej bliskości.
Levi patrzył na mnie z mieszanką czułości i intensywności, a jego dłonie znowu znalazły się na mojej talii, przyciągając mnie bliżej. Jego usta znowu odnalazły moje, a ja poczułam, jak cała rzeczywistość znowu się rozmywa, zostawiając tylko nas i tę chwilę.
– Amae... – wyszeptał, jego głos był głęboki i pełen emocji. – Jesteś pewna?
Odpowiedziałam mu tylko spojrzeniem, pełnym determinacji i pragnienia. Nie było już odwrotu. Chciałam go tak samo, jak on chciał mnie i w tej chwili nic innego się nie liczyło.
Levi spojrzał na mnie intensywnie, jakby próbował odczytać każdą myśl, każdą emocję, która przepływała przez moją głowę. Jego ręce, mocne i pewne, przesunęły się po moich plecach, przyciągając mnie jeszcze bliżej.
Czułam jego ciepło, jego siłę i oddałam się tej chwili bez wahania. Nasze usta złączyły się ponownie, a pocałunek stał się głębszy, bardziej namiętny. Moje dłonie przesunęły się po jego ramionach, aż spoczęły na jego karku, przyciągając go jeszcze bliżej. Levi w odpowiedzi zanurzył palce w moich włosach, delikatnie, ale z wyczuwalną pasją. Przesunął dłonie po moich biodrach, a ja poczułam, jak delikatnie mnie unosi, opierając o drzewo za mną.
Poczułam, jak wchodzi we mnie. Z moich ust w tamtym momencie wydobył się cichy jęk pełen satysfakcji. Spojrzałam mu w oczy zamglonym wzrokiem pełnym pożądania. Jego niebieskie oczy były wpatrzone we mnie jak w obrazek. Jego ruchy chodź z początku powolne i niepewne z każdą chwilą stawały się coraz pewniejsze i przybierały na sile.
Jego ciało przycisnęło się do mojego, a każdy dotyk, każdy ruch zdawał się palić moją skórę. Czułam jego oddech na swojej szyi, jego usta eksplorujące każdy centymetr mojej skóry, zostawiając ślad, który na długo pozostanie w mojej pamięci.
– Amae – wyszeptał znowu, jego głos był ochrypły od emocji. – Jesteś wszystkim, czego potrzebuję.
Nie odpowiedziałam słowami, bo one były zbędne. Moje ciało mówiło wszystko, co trzeba było powiedzieć. Przesunęłam dłonie po jego klatce piersiowej, czując jego mięśnie pod palcami, a potem wróciłam do jego ust, głęboko, intensywnie.
Levi znowu mnie pocałował, tym razem z większą pasją, jakby każda chwila mogła być naszą ostatnią. Jego dłonie błądziły po moim ciele, a ja czułam, jak każde miejsce, którego dotykał, płonęło od środka. W tej chwili byliśmy tylko my, zanurzeni w naszym świecie.
Speszial for ju
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top