49.Faszeruje Cię warzywami

Tym razem pewniej niż ostatnio. Zarumieniłam się i uśmiechnęłam delikatnie.

_______

Następnego ranka obudziłam się szczęśliwa. Przeciągnęłam się i wygramoliłam z łóżka. Ubrałam jakieś dżinsy i przydużą bluzę. Zeszłam na dół zabierając plecak. Zjadłam szybko śniadanie i ogarnęłam włosy. Tuż przed wyjściem wypiłam eliksir odszukałam klucze. Akurat kiedy miałam już chwycić za klamkę zadzwonił do mnie telefon. Widząc na ekranie 'Sebastian' odebrałam.

-Hej.-zaczęłam

-Cześć. Słuchaj, możesz się dzisiaj urwać z lekcji?

-Gdzie mam przyjść?-odłożyłam torbę

-Za pół godziny w parku.

-Do zobaczenia.

Odłożyłam komórkę i wróciłam do kuchni. Usiadłam na blacie i wlepiłam wzrok w niebo za szybą. Ziewnęłam i spojrzałam na zegar. Zajęłam się sobą sprawdzając co jakiś czas godzinę.

Wyszłam z domu i pokierowałam się do parku. Zauważając blondyna podbiegłam do niego i przytuliłam delikatnie. Ten uśmiechnął się i poczochrał mnie po głowie.

-Co jest?-poprawiłam włosy

-Szybka jesteś.-zaśmiał się.- Może pójdziemy chociaż na kawę?

-Oh, jasne.-uśmiechnęłam się

Spokojnym krokiem poszliśmy do kawiarenki w centrum miasta. Zajęliśmy stolik i złożyliśmy zamówienie na dwie kawy. Jako, że lokal był opustoszały nasze napoje dotarły do nas w ekspresowym tempie. Wzięłam filiżankę w dłonie i wzięłam łyka.

-W następnym tygodniu jest sprawa w sądzie.-usłyszałam

-Oh.-spojrzałam na niego zaskoczona

-Rozmawiałem z prawnikiem. Na pewno chcesz iść z nami?

-Jeżeli to problem to nie będę wam przeszkadzać.

-Po prostu doszliśmy do wniosku, że to może być dla Ciebie czymś dziwnym. Max też mówił, że nie musisz iść tam na siłę.

-Nie martw się.-uśmiechnęłam się patrząc mu w oczy.- To żaden kłopot. Jestem świadkiem, a poza tym już Ci mówiłam. Nawet jeśli nic nie wniosę do sprawy chce was wspierać.

-Jesteś wspaniała Shai.-uśmiechnął się

-Stresujesz się?-napomknęłam

-Tak. Martwię się o Max'a. Boje się, że to źle na niego wpłynie.

-Najważniejsze jest to, abyś przy nim był.

-Będę. Na pewno.

Uśmiechnęłam się promiennie i wzięłam kolejny łyk kawy. Kiedy skończyliśmy pić podeszliśmy do lady, a starszy zapłacił. Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami, a ten parsknąłem śmiechem. Chwycił mnie za nadgarstek i wyciągnął na zewnątrz. Zdecydowanie jest zimno.

-Tak w ogóle gdzie Max?-podniosłam głowę, aby na niego spojrzeć

-Odprowadziłem go do szkoły. Powiedziałem, że idę się z Tobą spotkać.

-Aaa okay. Idziemy gdzieś?

-Możemy. Jakieś propozycje?

-Galeria?

Skinął głową i zaczęliśmy iść w odpowiednią stronę rozmawiając na różne tematy. Po chwili usiedliśmy na ławce sprawdzając ówcześnie za ile ma być nasz środek transportu. Na szczęście za niedługo.

-Sebastian?-spojrzałam na niego.- Dokładnie kiedy jest ta rozprawa?

-Ah, racja. W czwartek o piętnastej.

Pokiwałam głową, a mój wzrok przeszedł na podjeżdżający pojazd. Wsiedliśmy do niego i zakupiliśmy bilety. Zajęliśmy miejsca, a autobus po kilku minutach ruszył.

Weszliśmy do środka galerii gdzie opatuliło nas ciepło. Rozejrzałam się i spojrzałam na blondyna. Ten przeciągnął się i zwrócił wzrok na mnie. Kąciki moich st powędrowały ku górze. Powędrowaliśmy przed siebie i zaczęliśmy przeglądać różne rzeczy chodząc od sklepu do sklepu.

Skończyło się na tym, iż spędziliśmy na zakupach z półtorej godziny. W zasadzie kupiłam sobie tylko nowe buty, a Seba dżinsy i jakąś bluzę dla Max'a. Gotowi wyszliśmy z centra handlowego i spokojnym krokiem zaczęliśmy wracać na nogach, iż kolejny autobus miał być dopiero za godzinę.

Po drodze rozdzieliliśmy się żegnając się krótkim uściskiem. Następnie każdy poszedł w swoją stronę. Jako, że nie miałam zbyt daleko już po chwili stałam już w swoim mieszkaniu. Odłożyłam wszystko i nakarmiłam Yumi. Kolejno potem wyszłam na górę i walnęłam się do łóżka. Wyjęłam telefon z kieszeni i zauważyłam kilka nieodebranych połączeń od Rozy i Kastiela. Odpisałam im, że musiałam pogadać z Sebastianem i odłożyłam komórkę na stolik. Następnie opatuliłam kołdrą i zamknęłam oczy. Mimo zdecydowanie wczesnej pory zasnęłam zastanawiając się co będę robić w weekend.

*

Skończyło się na tym, iż cały weekend spałam i wylegiwałam się w łóżku. Nawet z nikim się nie spotykałam. Po prostu siedziałam sama z Yumi.

Ubrana i wyzbierana wyszłam z domu. Powędrowałam do szkoły i weszłam do dziedziniec. Nikogo nie zauważając przeszłam do środka. Czmychnęłam pod salę lekcyjną i zauważyłam Kastiela. Podeszłam do niego i przytuliłam lekko na powitanie. Od razu wyczułam, iż się spiął.

-Hej.-uśmiechnęłam się, a ten od razu się rozluźnił

-Cześć. Jak się czujesz?-spojrzał na mnie

-Świetnie! Wyspałam się w końcu.-zamruczałam

Ten miał mi już odpowiedzieć, ale zadzwonił dzwonek. Weszliśmy do klasy i zajęliśmy miejsca. Cały dzień spędziłam z Kastielem, Lysandrem, Kentinem, Rozą i bliźniakami. Koniec końców lekcje zakończyły się, a ja pożegnałam się ze wszystkimi.

Weszłam do domu i glebnęłam się na fotel włączając telewizor. Nim zdążyłam zmienić kanał do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka z telefonu. Widząc numer Kassa odebrałam przyciszając plazmę.

-Gdzie tak uciekłaś?-zaśmiał się

-Łóżko mnie wzywało.

-Jesteś zajęta?

-Nie.

Nie uzyskałam odpowiedzi. Połączenie zostało zakończone. Uniosłam brwi ku górze i odłożyłam komórkę gdzieś na bok. Następnie przemieniłam się i wzięłam swój ogon do rąk. Przeczesywałam go palcami wzrokiem śledząc kręcącego się obok Ciralaka, który ukradł mi pilot.

Nagle usłyszałam pukanie. Niepewnie podeszłam do drzwi, a widząc za rozmazaną szybą czerwone włosy uśmiechnęłam się sama do siebie. Otwarłam je, a do środka wszedł Kastiel. Przytuliłam go, a ten odwzajemnił uścisk.

-Kupiłem jakieś śmieciowe żarcie.-odsunął się na krok

-Dziękuję, że o mnie dbasz.-zaśmiałam się ironicznie

-Przynajmniej nie będziesz mi płakać, że faszeruje Cię warzywami.

Zaczęłam się śmiać i gestem dłoni zaprosiłam go dalej. Wyłączyłam telewizor na przycisku i przeszłam z chłopakiem do kuchni. Ten zaczął wyjmować z plecaka różne przekąski i napoje. Następnie papierową torbę, z której wyciągnął dwa hamburgery i pudełko frytek. Spojrzałam na niego niedowierzająco, a ten wymijając mnie wyciągnął z szafek szklanki, talerze i miski. Zaczął wszystko układać.

-Pomożesz mi to wynieść, czy będziesz tak stać?

Wydęłam dolną wargę i wzięłam szklanki, picie oraz jedną miskę z chipsami. Czerwonowłosy wziął resztę po czym wybyliśmy na górę. Ułożyliśmy wszystko na, dosyć dużym, stoliku obok mojego łóżka. Następnie usiedliśmy na materacu, a ja nawet nie pytając wzięłam laptopa, odpalając go.

Zaczęliśmy wybierać film, a po jego wyborze położyliśmy komputer przed nami. Oparliśmy się o ścianę, przekładając jedzenie na łóżko. Zadowolona zaczęłam jeść i oglądać serial. Nim się obejrzałam chłopak objął mnie ramieniem. Moje serce przyśpieszyło, a ciało ogarnęło szczęście. Delikatnie wtuliłam się w bok chłopaka i skupiłam na ekranie. 

Pod sam koniec ziewnęłam przymykając oczy. Kastiel odłożył wszystko na bok, oprócz laptopa i przykrył mnie kocem. Nim się obejrzałam zasnęłam wtulając się w jego ciało.

________

1035

Najprawdopodobniej w następnym tygodniu/tym (idk kiedy czytacie) pojawi się "Nienawidzę Cię kochać". Trochę się obawiam, że będzie to czytać ze dwie osoby i będę miała poczucie, że pisze to bez sensu. Jednak postaram się jak najbardziej. Obiecuje, że jej nie porzucę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top