39.Słodki jest

Niestety udało mi się to dopiero po chwili. Mając nadzieję, że to tędy wraca, a nie przyszedł pobiegłam czując na skórze chłód.

---------------------------------

Biegłam przed siebie, aż nie straciłam sił. Zatrzymałam się i oparłam dłonie na kolanach. Rozglądnęłam się i dopiero wtedy zobaczyłam, że w okół mnie panuje istny mrok. Gdzie nie gdzie widoczne były lampy uliczne. Niestety ich żarówki były już na wyczerpaniu. Kiedy usłyszałam tłuczone szkło spanikowałam i uciekłam stamtąd. Zatrzymałam się chwilę później. Nagle ktoś złapał mnie za ramię. Pisnęłam i odskoczyłam gotowa zaatakować. Moim oczom ukazał się Kentin. (dop.aut. Jakoś go mało)

-K-Kentin? -zapytałam wystraszona-

-Tak. Co tutaj robisz?

-Zgubiłam się.

-Jest już późno. Wejdziesz do mnie?

Skinęłam głową cały czas będąc gotową do ucieczki. Nie znałam go tak dobrze jak innych, ale miałam przeczucie, że jest dobry. Mając nadzieję, że poznam go bliżej zaczęłam podążać za nim. Po kilku minutach zapytałam.

-Mieszkasz sam?

-Tak.

-Co tutaj robiłeś?

-Spacerowałem, lubię czasem wyjść o takiej porze.

-Rozumiem.

-Daleko stąd mieszkasz?

-Nie wiem.

Mruknął coś tylko cicho nie wypytując. Nagle coś stuknęło, a ja podskoczyłam. Brunet zaśmiał się cicho i złapał za ramię przysuwając bliżej do siebie. Następnie puścił kontynuując spacer do mieszkania. Niecałe dziesięć minut później chłopak przepuszczał mnie w drzwiach do środka.

-Nie wiem jak Ty, ale ja się położę. Zaraz Ci dam poduszkę i jakiś koc.

-Dziękuję. Przepraszam, że Ci tak zawracam głowę.

-Nie masz za co. W końcu jesteśmy znajomymi.

Uśmiechnęłam się do niego. Ten po chwili wręczył mi potrzebne do spania rzeczy. Następnie życzył mi dobrej nocy i poszedł na górę wspominając, że jeżeli będę czegoś potrzebować, abym się nie krępowała i brała.

Rozłożyłam wszystko na kanapie i położyłam. Nim zdążyłam zasnąć otrzymałam wiadomość. Westchnęłam i wzięłam telefon. Jak się okazało pisał Sebastian.

*-Laska, śpisz?

*-Nie, ale mam taki plan. Czego chcesz?

*-Jutro pisz do ludzi, czy jadą z nami na namioty następnego dnia

*-Luz. A jak z Maxem?

*-Śpi już

*-Skąd wiesz takie rzeczy? Hehe

*-Dobranoc Shaila.

*-Dobranoc XD

Zaśmiałam się cicho pod nosem i przykryłam. Następnie odwróciłam na bok i zasnęłam w trybie natychmiastowym.

Kiedy się obudziłam usłyszałam skrzypienie. Podniosłam się i zobaczyłam na schodach zaspanego Kentina. Uśmiechnęłam się i szybko poskładałam koc kładąc na niego poduszkę. Następnie poszłam do kuchni gdzie zdążył już dotrzeć chłopak. Usiadłam na krześle, a ten postawił przede mną kawę.

-Jak Ci się spało?

-Dobrze, a Tobie?

-Też dobrze. Chcesz może jechać jutro ze mną i resztą na namioty?

-A kto będzie?

-Na pewno ja, Sebastian i Max. Nie wiem kto się jeszcze zgodzi.

-Mogę jechać. -uśmiechnął się- W ogóle nie chciałem wczoraj naciskać, ale czemu byłaś tutaj tak późno?

-Pobiegłam za Kastielem i się zgubiłam.

-Po co? -uniósł jedną brew biorąc łyk kawy-

-Chyba się na mnie obraził. Nie wiem, jeszcze z nim nie gadałam. Pewnie potem zadzwonię, albo napisze.

-Bez sensu się produkujesz.

-Hm?

-Czemu Ty masz ratować wasz związek? -zakrztusiłam się kawą-

-CO? My nie jesteśmy razem. -zaczerwieniłam się-

-A to przepraszam. Czasem wyglądacie jak para. -zaśmiał się-

Zakryłam twarz dłońmi, a chłopak zaczął chichotać. Nie chcąc trwać w tej niezręcznej dla mnie sytuacji zmieniłam temat. Chłopak nie protestując rozmawiał ze mną docinając mi czasem. Rozmawiało nam się wymienicie. Dopiero po prawie dwóch godzinach stwierdziłam, że lepiej będzie jak już pójdę.

-To do jutra?

-Do jutra.

Przytuliłam go delikatnie na pożegnanie i wyszłam na zewnątrz kierując się do sklepu. Po drodze napisałam do kilku osób z pytaniem, czy jadą z nami. Weszłam do marketu i zaczęłam przechadzać się między półkami. Stanęłam w dziale z napojami i zaczęłam szukać wzrokiem soku bananowego. Kiedy dojrzałam go miałam ochotę umrzeć. Moje kochane życie postanowiło ustawić go na najwyższej półce. Stanęłam na palcach próbując go dosięgnąć. Oczywiście tego nie zdołałam.

-Naprawdę? -westchnęłam-

Odwróciłam się na pięcie i wpadłam na kogoś przez co wylądowałam dosyć boleśnie na ziemi. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam Amber. Dziewczyna spojrzała na mnie i wystawiła w moją stronę dłoń. Spojrzałam na nią niezrozumiale, ale chwyciłam ją i podniosłam się. Ta następnie na swoich metrowych szpilkach podeszła bliżej i zdjęła mój sok. Przez sekundę stałam ucieszona, ale to nie potrwało długo. Blondyna uśmiechnęła się podle i otwarła sok, następnie całą jego zawartość wylała na mnie. Następnie zadowolona zapłaciła za zmarnowany napój i wyszła. Niestety wzrok wszystkich padł na mnie. Do moich oczu automatycznie napłynęły łzy. Nie myśląc długo wybiegłam z budynku cała mokra i lepka. Zatrzymałam się za zakrętem i usiadłam opierając o mur. Po moich policzkach popłynęły pojedyncze łzy. Zostałam upokorzona, na oczach wszystkich.Pociągnęłam cicho nosem podciągając kolana pod brodę. Nagle zadzwonił do mnie Sebastian.

-Cześć Shaila. Jakby ktoś pytał to wyjazd jest spod galerii tak o dziesiątej, okey?

-H-Hej Seba. Jasne.

-Gdzie jesteś?

-Niedaleko marketu.

Rozłączył się. Nie rozumiałam go. Jednak po chwili zrozumiałam. Niecałe pięć minut później chłopak stał nade mną. Pociągnął mnie do góry i mocno przytulił. Objęłam go potrzebując tego. Głaskał mnie delikatnie po włosach czekając, aż się uspokoję.

-Kto Ci to zrobił?

-Amber...

-Podwiozę Cię do domu.

Złapał mnie za rękę i zaprowadził na parking tuż przy budynku. Przez szybę zobaczyłam śpiącego z przodu Max'a. Sebastian uśmiechnął się delikatnie i otworzył drzwi z przodu oraz tyłu. Następnie wziął na ręce chłopaka i delikatnie przeniósł go na tyły. W następnej kolejności podłożył mu bluzę pod głowę i zamknął drzwi. Uśmiechnęłam się widząc ich. "Ship życia. On będzie jeszcze realny". Wsiadłam do auta nie chcąc go obudzić. Chwilę później jechaliśmy w stronę mojego mieszkania.

-Ale Max słodko śpi.

-Racja. -uśmiechnął się-

-Słodki jest.

Chłopak lekko pokrył się rumieńcem uśmiechając głupio. Kąciki moich ust lekko powędrowały do góry. Po chwili zatrzymaliśmy się. Podziękowałam i wysiadłam. Pobiegłam do domu. Poleciałam na górę zabierając czyste ciuchy i do łazienki z zamiarem wzięcia prysznica.

Po umyciu się glebnęłam się na łóżko i napisałam wszystkim, o której jest wyjazd. Nie mając co robić zaczęłam czytać jakąś książkę. W pewnym momencie poczułam jak coś po mnie chodzi. Odłożyłam lekturę, a moim oczom ukazała się Yumi. Miauknęła i zbliżyła się. Zaczęłam ją głaskać wpatrując się w jej śliczne oczy. W pewnym momencie odwróciłam się na bok przytulając ją delikatnie do siebie nie chcąc zrobić jej krzywdy.

----------------------

1010 słów//nie wiem, czy sprawdzone

Chcecie zemstę na Amber? :>

Wgl dalej nie wiem jak z shipem SebastianxMax

Bo tam Sema totalnie odpadło XD

Ale z resztą problem.

Maba aka Mamba -2 głosy

Mastian -2 głosy

Mabix -2 głosy

I ma dalej problem co wybrać XDD szczerze sama jest za Mabix, ale chce że by to wam się podobało. Jak coś wpiszcie w komach co naj (tak znowu). Jeżeli nie bd mogła się DALEJ zdecydować to tak.

Maba aka Mamba będzie używane.

Mabix bdz główne.

Mastian...Mam pewną scenę, która byłaby mega głupia i śmieszna.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top