36.Mały potwór
-Bo mam takie pytanie.
-Jakie?
------------------------------
-Kiedy chcesz powiedzieć reszcie o tym, że jesteś kitsune?
-Nie wiem, boje się tego.
-Wiesz...Sebastian, Max, Lysander, ten pajac Nataniel, Alexy i Armin powinni wiedzieć. Z nimi trzymasz najbardziej.
-Wiem, ale co z resztą? Mam dość ukrywania się.
-Eh, myślę, że z nimi nie będzie problemu. Po prostu przyjedziesz nie przemieniona. -zaśmiał się- Gorzej tylko z ludźmi, z którymi w ogóle nie gadasz. Mogą być problemy.
-Tego się najbardziej boje.
-Nie musisz. Będę z To...Będziemy z Tobą. Na pewno nikt się do Ciebie nie odwróci i wystawi.
-Dziękuję, że jesteś. -uśmiechnęłam się-
-Tęsknisz?
-Za?
-Za Eldaryą? Za tym co było? Pomimo tego wszystkiego, rodzicami?
-Ah...Tak, ale co zrobię? Tak jest lepiej.
-Co zrobisz jak będziesz musiała tam wrócić?
-Nie wiem...Naprawdę nie wiem. Tak szczerze to nie chce. Chce zostać z wami. -przekręciłam się na bok- Jesteście dla mnie ważni. Nie chciałabym was stracić.
-Też jesteś dla nas ważna...Mała pokrako.
-A idź dziadu. -zaśmiałam się-
Zamknęłam oczy słuchając tego co mówi Kastiel. Nim się obejrzałam zasnęłam nawet tego nie czując.
-Shaila? Zasnęłaś prawda? Nie wierzę w Ciebie czasem. No nic, dobranoc Shai.
*
Obudziłam się czując jak uderzam w coś twardego. Jak się okazało była to podłoga. Wstałam i szybko spojrzałam na telefon. Widząc, że mam jeszcze czas rzuciłam go na łóżko i podeszłam do szafy. Rozprostowałam się i zaczęłam ubierać. Założyłam czarną spódnicę nad kolana i do tego bordowy sweter, który w nią wsadziłam. Następnie rozczesałam włosy i związałam je w warkocza. Wyjęłam jakiś plecak i wsadziłam do niego klucze, portfel oraz telefon. Zeszłam na dół i zjadłam na szybko jogurt oraz wypiłam eliksir. "To mnie coraz bardziej męczy".
Słysząc klakson ubrałam szybko buty i wybiegłam na zewnątrz. Wsiadłam do samochodu i przywitałam się z chłopakami. Od razu ruszyliśmy pod komisariat. Jako, że jakoś super daleko nie mieliśmy już po chwili weszliśmy do budynku. Podeszliśmy do recepcji i wytłumaczyliśmy co nas sprowadza. Pani siedząca za ladą uśmiechnęła się do nas życzliwie i szybko sprawdziła coś w notatniku. Następnie wstała i poprosiła nas, abyśmy poszli za nią. Zaprowadziła nas po drzwi i weszła do środka. Zaczęła z kimś rozmawiać po czym wpuściła nas do środka. Skinęła głową i zamknęła za nami drzwi. Od razu zauważyłam brązowowłosego policjanta, który wczoraj zabrał ojca Max'a. Dłonią pokazał, abyśmy usiedli. Posłusznie cała nasza trójka zajęła miejsca na przeciwko niego.
Kiedy funkcjonariusz otrzymał dokumenty rodziciela szatyna, poprosił o nasze legitymacje lud dowody. Po sprawdzeniu wszystkiego poprosił, abyśmy udzielali odpowiedzi na jego pytania, a po skończonym przesłuchaniu dodali coś od siebie jeżeli będzie taka potrzeba.
Oczywiście ja powiedziałam najmniej, ponieważ nie znałam za bardzo jego ojca. Tak samo Sebastian. Znał trochę więcej szczegółów ode mnie, ale gdyby nie Max, zgłoszenie byłoby rozpatrywane. A co do Maxa, to chłopak pękł. Powiedział wszystko co leżało mu na sercu. Wszystko, wszyściusieńko. Kiedy skończył policjant sam nie wiedział co powiedzieć. Spisał tylko wszystko i podziękował. Oświadczył nam również, że będzie kontaktował się z czarnowłosym, a sprawa będzie w jak najszybszym czasie przekazana prokuraturze. Co za tym idzie prędzej, czy później będziemy musieli stanąć przed sądem.
Kiedy mężczyzna skończył nam wszystko tłumaczyć. Wstaliśmy i wyszliśmy na korytarz. Szatyn od razu usiadł na krzesełku i się rozpłakał. Zrobiło mi się go żal. Sebastian za to od razu rzucił się w jego kierunku i kucnął przed nim łapiąc go za rękę.
-Hej, Max nie płacz. Już będzie dobrze. Będę z Tobą i nie pozwolę Cię skrzywdzić, rozumiesz?
Chłopak pokiwał głową, a blondyn usiadł obok i przytulił go mocno. "A jeszcze pół roku temu albo się do siebie nie odzywali, albo wyzywali. Ja Cie, a teraz są tak słodziaśni". Usiadłam po drugiej stronie i położyłam mu rękę na ramieniu uśmiechając się pocieszająco.
-Dziękuję Shaila. Naprawdę można na Ciebie liczyć. Cieszę się, że możemy Ci zaufać. Nie mógłbym wyobrazić sobie lepszej przyjaciółki.-uśmiechnął się Seba-
Uśmiechnęłam się. Zrobiło mi się miło jednak gdzieś z tyłu głowy zżerały mnie wyrzuty sumienia, że dalej nie wiedzą o moim pochodzeniu. Kiedy było już okey wstaliśmy i wyszliśmy z budynku żegnając się z recepcjonistką.
-Ej, Shai podwieźć Cię?
-Nie, Kastiel po mnie przyjedzie?
-U, gdzie idziecie? Randkaaa? -wypalił Max-
-Nie. -zaśmiałam się-
-Mniejsza, będziemy się zgadywać. Na razie młoda!
-Na razie Shai.
-Pa. -pomachałam im-
Oboje wsiedli do auta po czym odjechali. Usiadłam na ziemi opierając się o budynek i wyjęłam telefon. Zadzwoniłam do Kastiela, ale ten nie odebrał. "Huh? Co jest?". Po chwili zadzwoniłam jeszcze raz, ale zero kontaktu. Za bardzo nie wiedząc co robić dalej siedziałam na betonie.
Po jakiś dwudziestu minutach postanowiłam w końcu się zebrać. W momencie, w którym miałam wstać zadzwonił mój telefon. Widząc na ekranie 'Kastiel' odebrałam.
-Matko, Shaila, przepraszam. -wydusił z siebie zdyszany-
-Kastiel? Co Ty robisz? Stało się coś?
-Muszę pilnować swoją kuzynkę, bo ciocia poszła załatwiać jakieś sprawy i ten mały potwór schował mi telefon.
-Nie umiesz poradzić sobie z dzieckiem? -zaśmiałam się-
-NIE WIDZIAŁAŚ TEGO SZATANA TO NIE OCENIAJ.
-Przyjść Ci pomóc?
-Miałem po Ciebie przyjechać.
-Jak masz spowodować wypadek jadąc z nią tutaj to się już tyle przejdę.
-Dobra, dzięki.
-Do zaraz.
Zaśmiałam się i rozłączyłam. Rozglądnęłam się za ludźmi oraz kamerami, ale nikogo nie widząc, ani nie wyczuwając zamieniłam się w kota. Rozprostowałam kości i od razu pobiegłam w odpowiednim kierunku uważając, żeby sobie coś nie zrobić.
Dziesięć minut później stałam już w swojej ludzkiej formie pod drzwiami chłopaka. Zapukałam w drzwi i wyczekiwałam, aż mi je otworzy. Na szczęście nie musiałam długo czekać. Jednak moim oczom nie ukazał się chłopak. Spuściłam głowę w dół i zobaczyłam małą istotkę na oko w wieku pięciu/sześciu lat o długich blond włosach i błękitnych oczach.
-KASTIEL! JAKAŚ DZIEWCINA TO CIEBIE.
-Ile razy mam Ci powtarzać, że masz nie otwierać drzwi.
-No cio, nie moja wina, że jeśteś głuchy. -zgromił ją wzrokiem-
-Hej, właź.
-Widzę, że fajnie się tu bawicie.
Weszłam do środka i kucnęłam, aby zdjąć buty. Kuzynka Kassa stanęła przy mnie i zaczęła mi się przypatrywać. Spojrzałam na nią, a ta odsunęła się trochę. Uśmiechnęłam się i wstałam.
-Shaila, a Ty?
-Amelia. -powiedziała lekko wystraszona-
-Nie wierzę, jeszcze się Ciebie boi. -usłyszałam parsknięcie śmiechem-
-Nie boje się! Po plostu ma takie ciemne oczy. Za to ma ładniejsze włosy! -wystawiła mu język-
-Nie wytrzymam z Tobą dziecko. Ma ktoś jakieś pomysły?
-Ja mam. Czemu jej gdzieś nie zabrać?
-Ja chcie do Wesiołego Miaśteczka!
Bez zbędnego gadania ubraliśmy się i wyszliśmy. Wzięłam Amelię za rękę, a chłopak zamknął drzwi. Poprawiłam jej kaptur i uśmiechnęłam, a ta to odwzajemniła.
--------------------------------------------
1072 słów.
LUDZIEEEE HELP.
Jak nazwać ship Sebastian x Max?
○Sema
○Maba = Mamba XD
○Mastian (pomysł Liasynie)
○Mabix (pomysł Smiecik)
Pls głosujcie xd
Do następnego :*
***Zostaw po sobie ślaaad xd
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top