34.Zostajesz u mnie
Przepraszam, że ostatni rozdział był dodany miesiąc temu. Nie będę też tłumaczyć się argumentami typu -Nie miałam czasu/weny lub SZKOŁA, NAUKA- bo to bez sensu.
Zaczęłam machać nogami, a chłopak odpalił papierosa. Wlepiając wzrok w naturę i zasłaniający mi ją szary dym znowu zaczęliśmy dyskutować.
----------------------------------------------
Niecałe dwie godziny później chłopak zaproponował, że odprowadzi mnie do domu. Skinęłam głową przystając na propozycje i zeskoczyłam z murku biorąc deskę pod pachę. Już po chwili szliśmy w odpowiednią stronę, a po dwudziestu minutach staliśmy już pod płotem.
-Dziękuję. -uśmiechnęłam się-
-Nie ma za co. Jak coś to do jutra?
-Jasne! Do jutra. -zaśmiałam się-
Pomachałam jeszcze w stronę czerwonowłosego i weszłam do środka. Przemieniłam się i rozprostowałam. Szybko nasypałam do miski Yumi jedzenie i rzuciłam się na sofę w salonie. Zamknęłam oczy delektując się ciszą. Ta jednak nie potrwała długo, ponieważ przerwał ją dźwięk mojego telefonu. Mruknęłam niezadowolona i podniosłam się do siadu. Wzięłam komórkę w dłoń i ją odblokowałam. W moje oczy od razu rzucił się napis 'Max'. Zaciekawiona, czego chłopak potrzebuje o tej godzinie kliknęłam na wiadomości.
*-Cześć Shaila, nie przeszkadzam?
*-Hej, nie. Stało się coś?
*-W pewnym sensie...Mógłbym do Ciebie wpaść?
*-Jasne, wbijaj. Adres znasz.
*-Dziękuję.
Zaczęłam się martwić zważając na to, która była godzina oraz to, że chłopak chciał rozmawiać w cztery oczy. Odłożyłam smartfona i podreptałam do kuchni. Wypiłam eliksir i wzięłam Yumi pod pachę. W trynie natychmiastowym zamknęłam ją w łazience z dostępem do wody. Przetarłam oczy i usiadłam na krześle tuż przy blacie.
*
Słysząc pukanie do drzwi ruszyłam w ich kierunku. Otworzyłam je, a za nimi stał cały poobijany Max. Moje oczy przypominały pięciozłotówki. Od razu przepuściłam go w drzwiach zamykając je po chwili.
-Chodź do kuchni, mam tam apteczkę.
-Na pewno? -spojrzał na mnie niepewnie-
-Tak, nie zostawię Cię przecież w takim stanie. -uśmiechnął się pocieszająco-
Czarnowłosy skinął głową i poszliśmy do kuchni. Wskazałam na krzesło, a ten rozumiejąc moje intencje usiadł na nim. Wzięłam taboret i postawiłam na ziemi. Stanęłam na nim i ściągnęłam z górnej szafki apteczkę oraz zapakowane luzem bandaże.
Podeszłam do chłopaka i zaczęłam oglądać jego twarz. Miał na policzku czerwony ślad oraz kilka zadrapań, a z jego łuku brwiowego lała się strużka krwi. Wzięłam wacik oraz wodę utlenioną. Zwilżoną gazą zaczęłam przemywać jego rany. Następnie przetarłam jego brew i przeczyściłam. Przyłożyłam czystą gazę i przymocowałam specjalnym plastrem. Odsunęłam się od niego i zlustrowałam wzrokiem dalej wyczuwając krew. Mój wzrok zatrzymał się na lewym kolanie.
Kucnęłam przy nim i podciągnęłam nogawkę do góry. "Musiał się potknąć". Znowu wzięłam wodę utlenioną i przemyłam ostrożnie ranę. Chłopak nie odzywając się tylko mi się przypatrywał. W ciszy owinęłam jego kolano bandażem zawiązują na końcu supeł, aby opatrunek się nie zsunął. Wstałam i spojrzałam na niego pytająco, ale ten tylko odwrócił wzrok.
-Chcesz o tym pogadać jutro? Możesz u mnie zostać.
-M-Mogę?
-Max, to dla mnie nie problem.
-Dziękuję Shai.
-Nie masz za co. -uśmiechnęłam się- Chcesz coś picia, albo jedzenia?
-Poproszę herbatę.
-Już się robi.
Od razu nastawiałam wodę i wyjęłam kubek wrzucając do niego saszetkę z herbatą. Martwiłam się o niego, ale nie chciałam już dzisiaj naciskać.
Zalałam herbatę wodą i dodałam cytryny oraz miodu. Zamieszałam wszystko łyżeczką i wyjęłam woreczek wyrzucając go do kosza. Podałam mu kubek, a ten wziął go w dłonie. Usiadłam na blacie i czekałam, aż chłopak skończy pić.
Dziesięć minut później oddał mi pusty kubek dziękując. Uśmiechnęłam się i wsadziłam go do zmywarki. Skinieniem głowy wskazałam chłopakowi schody. Ten od razu wstał i ruszył za mną trochę kuśtykając.
Wyszliśmy na górę i otworzyłam pokój gościnny. Wyjęłam z szafy dwie poduszki i koc. Rozłożyłam je na dwuosobowym łóżku. Max usiadł na nim i uśmiechnął się.
-Naprawdę dziękuję.
-Max, naprawdę nie musisz. Jesteś moim przyjacielem i chce Ci pomóc. Pogadamy jutro, dobrze?
-Dobrze. Dobranoc Shai.
-Dobranoc Max. -uśmiechnęłam się-
Wyszłam z pokoju i od razu powędrowałam do swojego. Rzuciłam się na łóżku i w trybie natychmiastowym zasnęłam.
Pomimo tego, że poszłam spać późno wstałam dosyć wcześnie, bo o dziewiątej. Wypoczęta wyskoczyłam z łóżka i podeszłam do szafy. Wzięłam jakieś ciuchy i powędrowałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic po czym się ubrałam. Jak się okazało były to zwykłe białe dżinsy i fioletowy sweter.
Pamiętając o swoim gościu wyszłam cicho z pokoju i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i wypiłam eliksir, żeby czasem się nie wkopać. Następnie postanowiłam zrobić śniadanie. Wyjęłam potrzebne składniki oraz gofrownicę. Szybko zrobiłam ciasto i zaczęłam przygotowywać wszystko przy okazji wyjmując dżem i nutelle.
Wypieki położyłam na środku stołu i rozłożyłam też dwa talerze. Wyjęłam nóż do rozsmarowania składników na cieście. Zjadłam połowę zostawiając drugą dla Max'a. Kilka minut później usłyszałam jak chłopak schodzi po schodach.
-Hej. -uśmiechnął się siadając-
-Cześć, jak się czujesz?
-Lepiej.
Skinęłam głową i podsunęłam mu pod nos gofry. Uśmiechnięty zaczął jeść, a ja w tym czasie wzięłam nową gazę oraz opatrunki. Kiedy skończył jeść szybko zmieniłam mu opatrunki.
-To opowiesz mi co się stało?
-N-Nic takiego.
-Max, martwię się. Proszę powiedz mi.
-No...Po prostu wczoraj mój ojciec...Wrócił pijany...Znowu i no... -w jego oczach można było zauważyć zbierające się łzy-
-Max?
-T-Tak?
-Od dawna tak jest? -skinął głową- A Twoja matka?
-Rozwiodła się z ojcem dla kogoś innego i mnie z nim zostawiła. -pociągnął nosem-
-Zostajesz u mnie. -przytuliłam go-
-C-Co? Nie chce Ci robić problemów.
-Zostajesz i koniec. Możesz oczywiście iść do kogoś innego, ale obiecaj mi, że nie wrócisz do ojca.
-Obiecuję.
Chłopak wtulił się we mnie. Przytuliłam go mocniej czując jak moje serce przyśpiesza. Nie wiedziałam, co zrobić i czy powinnam komuś o tym mówić. Stwierdzając, że nie ma teraz sensu o to wypytywać zostaliśmy w ciszy.
Po kilku minutach odkleiliśmy się od siebie, a Max uśmiechnął się. Poczułam lekką ulgę, że chłopak nie uparł się, że ze mną nie zostanie. Nie chciałam, żeby jego sytuacja się pogorszyła. Nagle usłyszałam jak mój telefon dzwoni. Odebrałam go szybko zauważając, że to Sebastian.
-Shaila! Jest u Ciebie Max?
-Stało się coś? -nie chciałam wkopać chłopaka-
-Nie odbiera telefonu od trzech dni i nigdzie go nie ma.
-Max, Seba dzwoni. -wyciszyłam na chwilę telefon-
-Możesz powiedzieć, że u Ciebie jestem. -skinęłam głową i wróciłam do rozmowy-
-Jest u mnie.
-JUŻ IDĘ. -rozłączył się-
Nagle mnie oświeciło. Przecież Max mógłby zamieszkać z Sebastianem. Ja nie miałabym problemu z ukrywaniem się, a chłopcy dobrze się dogadują i może chłopakowi byłoby raźniej mieszkać z nim niż ze mną.
-----------------------------
1005 słów. //niesprawdzane
Tak jak pisane było na górze przepraszam, za brak rozdziałów.
Jak myślicie co zrobi Sebastian jak przyjdzie do Shaili? Jak zareaguje na to jak wygląda chłopak oraz to co się stało? Czy Max u niego zamieszka?
To pa pa. TYM RAZEM NIE ZA MIESIĄC OKEY?
***Zostaw po sobie ślad UvU
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top