31.Paradoks

Po chwili zaczęłam się również zastanawiać skąd kryształ znalazł się na ziemi. Najgorsze co mogłoby się teraz zdarzyć to to, że jest tutaj więcej odłamków.


Po tym jak wstałam i się wyzbierałam postanowiłam iść do galerii. Szybkim krokiem ruszyłam na przystanek autobusowy.

Po kilkuminutowej trasie wysiadłam z pojazdu i skierowałam się do domu handlowego. Zaczęłam powoli przechadzać się po sklepie szukając czegoś ciekawego. Na parterze nic nie rzuciło mi się w oczy, więc wyjechałam na górę. Nagle na kogoś wpadłam przez co upadłam na ziemię. Spojrzałam do góry i zobaczyłam Amber.


-Uważaj jak chodzisz. -syknęła-

-Ta, przepraszam.


Nim zdążyła odpowiedzieć wstałam i ominęłam ją chcąc jak najszybciej się od niej oddalić. Zaciekawiło mnie tylko, czemu jest sama i czy czasem nie ma tu gdzieś Nataniela.

*

Po zakupach usiadłam w miejscu wypoczynkowym i zamówiłam lemoniadę. Usiadłam przy stole i zaczęłam sączyć napój. W pewnym momencie dosiadł się do mnie Alexy.


-Hejka!

-Cześć.

-Coo kupiłaś?

-Kilka koszulek. -wzruszyłam ramionami-

-Ey, Shaaai?

-Tak?

-Bo jutro robimy imprezę u Kastiela, idziesz?

-Kto ją organizuje?

-Wszyscy. Zostało nam tylko zaproszenie znajomych.

-Przyjdę.


Chłopak jeszcze przez chwilę opowiadał mi o tym co mają w planach. Dopiero po jakiejś godzinie byłam w domu.

Rozpakowałam swoje zakupy, nakarmiłam Yumi i walnęłam się na kanapę włączając telewizor. Zaczęłam skakać po kanałach szukać czegoś interesującego. Po kilku minutach szukania nic nie znalazłam. Wyłączyłam plazmę i wyszłam na górę. Umyłam się i położyłam na plecach.

Zaczęłam wgapiać się w sufit rozmyślając nad tym wszystkim. Około godzinę później moje powieki zaczęły robić się ciężkie, a tuż po tym odpłynęłam w krainę snów.

Obudziły mnie Yumi kładąc łapy na mojej twarzy. Westchnęłam i usiadłam. Przeciągnęłam się i wstałam. Ubrałam jakiś dres i zeszłam na dół. Nakarmiłam tego małego głodomora. Usiadłam na krześle przy blacie i położyłam na nim głowę.

Leżałam tak chwilę, aż w końcu nie zadzwonił telefon. Podniosłam się i odebrałam. Na szczęście była to tylko Roza chcąc mi przypomnieć o imprezie. Kiedy się rozłączyła napisałam do Sebastiana i Max'a. Następnie odłożyłam komórkę i wyszłam na górę.

Położyłam się i wzięłam Mp3. Ubrałam słuchawki, włączyłam muzykę i trochę ją ściszyłam. Zabrałam książkę i zaczęłam czytać.

*

Wstałam i odłożyłam wszystko. Westchnęłam i wypiłam eliksir. Następnie podeszłam do szafy i zaczęłam w niej przebierać. Po chwili wyjęłam z niej czarne dżinsy z dziurami, koszulkę z odsłoniętymi ramionami w kolorze 'wiśni'. Ubrałam to na siebie po czym włożyłam trampki koloru bluzki. Usiadłam przy toaletce i zaczęłam czesać włosy. Spięłam je w dwa warkocze. Wczepiłam w nie po trzy drobne sztuczne kwiatki koloru czarno-wiśniowego. Położyłam łokcie na stoliku, a na dłoniach brodę. Zaczęłam wpatrywać się w swoje odbicie. Uwagę skupiłam na mocno czarnych oczach. Nagle moje odbicie się zmieniło. W lustrze zamiast mnie była moja mama i tata. Odskoczyłam nie wiedząc o co chodzi. Kiedy znowu na nie spojrzałam znowu było widać mnie. Położyłam dłonie na klatce piersiowej i wzięłam głęboki oddech. Zaczęłam wszystko analizować. "A co jeśli coś im się dzieje? Najpierw kryształ na ziemi, potem Oracle, a teraz to. Co jeśli dzieje się coś złego?". Wszystkim może wydawać się to głupie. Bo w końcu oni mnie gorszyli, byłam dla nich nikim, a się martwię. Chory paradoks.

Pokręciłam głowę nie chcąc teraz się na tym skupiać. Wzięłam wdech, a po chwili głośno spuściłam z siebie powietrze. Zeszłam na dół i założyłam na siebie czarną kurtkę. Wszystko co było mi potrzebne wsadziłam do kieszeń i wyszłam z domu.

Po jakiś dziesięciu minutach byłam na miejscu. Usiadłam na krawężniku chcąc jeszcze posiedzieć w ciszy. Nagle usłyszałam jak ktoś parkuje samochód. Odwróciłam głowę w tamtą stronę. Z białego auta wysiadł Sebastian oraz Max. Czarnowłosy szedł ze spuszczoną głową. Blondyn widząc to podszedł do niego bliżej uderzył go delikatnie w ramię. Okularnik podniósł na niego wzrok. Oboje się uśmiechnęli i zaczęli iść w kierunku domu Kastiela.

Uśmiechnęłam się pod nosem po czym wstałam i szybkim krokiem powędrowałam pod drzwi. Zapukałam i weszłam do środka słysząc dosyć głośną muzykę. Zamknęłam za sobą drzwi, ale już po chwili znowu się otworzyły. Odwróciłam się i zobaczyłam Sebe i Max'a. No wcale się tego nie spodziewałam.


-Siema mała. -uśmiechnął się blondyn-

-Cześć. -mruknął okularnik-

-Hej. Fajnie, że przyszliście.

-No raczej. My idziemy się rozglądnąć. Pewnie będziemy na siebie wpadać.

-Bawcie się dobrze.


Uśmiechnęli się do mnie i powędrowali w głąb ludzi. Zdjęłam z siebie kurtkę i zawiesiłam ją. Następnie ruszyłam w stronę kuchni. Na szczęście tam było mniej ludzi. Usiadłam na krześle przy blacie gdzie siedział Lysander.


-Hej.

-Witaj Shaila.

-Nie widziałeś reszty?

-Niestety nie. Prędzej, czy później się znajdą.

-Masz rację.

-Jak się bawisz?

-Dopiero co przyszłam. Nie jest najgorzej.

-Rozumiem.

-A Ty jak się bawisz?

-W sumie dobrze. -przed oczami mignęła mi czerwona czupryna-

-Wybacz, będę szła. Chyba widziałam Kastiela.

-Dobrze. Do zobaczenia.

-Na pewno jeszcze na siebie wpadniemy.


Uśmiechnęłam się i powędrowałam w stronę gdzie mignęły mi czerwone kosmyki włosów. Już po chwili stałam przed Kassem. Chłopak był odwrócony do mnie tyłem. Już chciałam złapać go za ramię, ale zaczął rozmawiać z jakimś chłopakiem.


-Nie wiedziałem, że będzie tutaj tyle lasek.

-To teraz już wiesz.

-Wpadła Ci jakaś w oko? -uśmiechnął się głupio-

-Nie.

-Na pewno? -chłopak poruszył śmiesznie brwiami-

-Dasz mi spokój? -warknął-

-Uuuu, ktoś się zakochał!

-Zamknij się. Nie zakochałem się w nikim.

-Mów co chcesz.


Zmarszczyłam delikatnie nos. Nie wiem czemu, ale słysząc to poczułam ukłucie. Westchnęłam i zawróciłam. Wyszłam na zewnątrz i usiadłam na schodach obok jakiejś dziewczyny. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam wpatrywać się w niebo. Nieznajoma nie odzywała się, a jedynie również wpatrywała w niebo. Jednak po chwili przerwała cisze.


-Pięknie, nie?

-Tak, ślicznie. -uśmiechnęłam się lekko-

-Agness. -zerknęła na mnie-

-Shaila.

-Ładne imię i dziwne.

-Uznam jako komplement. -obie parsknęłyśmy śmiechem- Chodzisz do Liceum?

-Nie. Teraz będę szła na studia, a Ty?

-Druga Liceum. Często tutaj bywasz?

-Raz na jakiś czas.


Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę. W sumie złapałyśmy wspólny kontakt. Na samym końcu wymieniłyśmy się numerami telefonu i weszłyśmy do środka. Nim zdążyłam się ruszyć przede mną stanął Kastiel.


-Hej. -zaczęłam-

-Cześć. Dopiero przyszłaś?

-Nie byłam tylko się przewietrzyć.

-Idziesz szukać reszty, czy idziemy do kuchni?

-W sumie chodźmy.


Powędrowaliśmy do wspomnianego pomieszczenia i usiedliśmy. Napiliśmy się ponczu i zjedliśmy po kawałku pizzy rozmawiając. Nie wnikała w to o czym rozmawiał wcześniej z tamtym chłopakiem. W końcu to nie moja sprawa. Nie chciałam wyjść na wścibską. W zasadzie nasza konwersacja była luźna. Śmialiśmy się co jakiś czas i dogryzaliśmy.

W zasadzie cały czas spędziłam z Kastielem. Dopiero potem przywlekła się do nas reszta. Całą grupą zaczęliśmy śmieszkować.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jest 1076 słów.

Taaa w końcu rozdział XD

Oświeciło mnie także ten, no...Spodobało się? XD


***Zostaw po sobie ślad ♥






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top