24.Klaustrofobia

Leniwie wstałam przecierając oczy i nie kontaktując ze światem zewnętrznym, chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi. W tym samym momencie dotarło do mnie, że się nie przemieniłam.


Sparaliżował mnie strach jednak widząc uśmiechniętą Rozalię szybko wzięłam oddech i się uspokoiłam. Obie weszłyśmy do domu i usiadłyśmy w kuchni. Roza tylko śmiała się cicho pod nosem z sytuacji z przed chwili. Prychnęłam pod nosem i popędziłam na górę się ubrać.

Założyłam na siebie czarną koszulkę z dekoltem, krótkie dżinsowe spodenki i adidasy. Przeczesałam włosy i zbiegłam na dół. Wypiłam eliksir i nakarmiłam Yumi, którą właśnie głaskała dziewczyna.  Następnie chwyciłam za plecak i rozmawiając wyszłyśmy i skierowałyśmy się w stronę liceum.

Ledwo co weszłyśmy do środka, a mnie zawołała dyrektorka. Jak się okazało kamera jakimś cudem działa i ma skrawek całej sytuacji. Zapewniła mnie, że będzie zapobiegać takim sytuacją.

Amber i jej koleżanki zostały zawieszone i wrócą one dopiero na sprawdzian przed wakacjami, czyli za niecałe dwa tygodnie. Przeprosiła mnie również za nie i wyprosiła, ponieważ miała przed końcem szkoły urwanie głowy. Z uśmiechem kiwnęłam w jej stronę głowa i wyszłam kierując się na lekcje.

Weszłam do sali, w której znajdowali się wszyscy uczniowie i i zajęłam miejsce pod oknem. Już po chwili poczułam jak ktoś się do mnie dosiada. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Alexy'ego. Poczochrał mnie po głowie z uśmiechem, a ja podniosłam jedną brew do góry. Już po chwili na mojej twarzy również pojawił się szeroki uśmiech.


-Alexy?

-No co?

-Bo wiesz, chce zrobić imprezę w piątek i może mi pomożesz?

-Jasne! -w tym momencie zadzwonił dzwonek-

-Dokończymy na przerwie. -mruknęłam i wyjęłam zeszyt-


Chłopak poszedł w moje ślady i już po chwili zapisywaliśmy słowa, które wypowiadała nauczycielka chemii. Kiedy zabrzmiał dzwonek wszyscy wyszliśmy na przerwę, a my z Alexym postanowiliśmy się gdzieś zaszyć i urwać z lekcji.

Widząc, że korytarz jest pusty weszliśmy do kantorka woźnego. Nie zwracając na całość uwagi usiadłam pod ścianą, a chłopak na przeciwko mnie. Kiedy wiedzieliśmy, że wszyscy są już na lekcjach zaczęliśmy rozmowę.


-Dobra to jaki masz plan? -zapytał z uśmiechem-

-Najpierw podzielimy się z zapraszaniem uczniów.

-Okej, kogo zapraszasz?

-Ja zapytam Kastiela, Lysandra, Rozalię, Melanię i Violettę, a Ty zapytaj Iris, Armina, Kentina, Nataniela.

-Okej, mam im powiedzieć, żeby coś wzięli ze sobą?

-Jeśli chcą spać to piżamę, resztą się zajmę, chyba że będą chcieli coś wziąć.

-Dobra.


Rozmawialiśmy jeszcze chwilę ustalając godzinę i inne pierdoły. W końcu postanowiliśmy, żeby spotkać się koło siedemnastej, ale może być też wcześniej. Przybiliśmy sobie piątkę, a chłopak wstał, żeby otworzyć drzwi. Wlepiłam w niego wzrok, a ten po chwili odwrócił się ze zmieszana miną.


-No co?

-Zatrzasnęliśmy się... Te drzwi da się tylko otworzyć z jednej strony lub za pomocą klucza.

-C-Co? -moje serce przyśpieszyło-


Zaczęłam się rozglądać. Pomieszczenie było malutkie, a przez znajdujące się tutaj przedmioty nie było w ogóle miejsca. Moje serce znowu przyśpieszyło i zaczęło bić kilkanaście razy szybciej. Mój oddech stał się szybszy i zarazem płytszy. Wstałam, a moje ręce się trzęsły. Panicznie zaczęłam szukać innego wyjścia.


-Shaila? Co Ci się dzieje?

-J-Ja muszę stąd wyjść. Jak najszybciej. 


Nie mogąc się uspokoić usiadłam na ziemi i skuliłam przyciągając do siebie kolana owijając je rękoma. Poczułam straszny ból w klatce piersiowej. Nie byłam również w stanie uspokoić swojego oddechu, bicia serca jak i reszty ciała. Na całym moim ciele pojawiły się dreszcze. Zaczęłam szybciej oddychać, a Alexy kucnął przy mnie. Nie wiedząc co mi się dzieje, a tym bardziej co robić wyciągnął telefon. Jednak nie było tutaj zasięgu. Podszedł do drzwi i nie mając szans na ich otworzenie zaczął w nie uderzać, a w mojej głowie pojawiały się tylko czarne scenariusze.


Pov Kastiel-


Zbytnio nie interesowała mnie kolejna lekcja z Farazem, więc wyszedłem na dach i wyjąłem paczkę papierosów. Wyciągnąłem jednego i odpaliłem. Od razu przyłożyłem do ust, a po chwili wydobył się z nich szary dym.

Po wypaleniu dwóch szlugów zszedłem po schodach i powoli pokierowałem środkiem korytarza. Błądziłem nim nie mając co robić. W końcu postanowiłem zwinąć się do domu i powędrowałem w odpowiednią stronę. Idąc usłyszałem uderzanie w drzwi, ignorując to szedłem przed siebie. Zatrzymałem się dopiero koło drzwi od kantorka woźnego słysząc stłumiony głos Alexy'ego. Podniosłem jedną brew do góry i podszedłem. Zapewne chłopak zaczął uderzać w drzwi. Prychnąłem pod nosem i chwyciłem za klamkę. Otworzyłem pomieszczenie, a z niego wybiegł lekko wystraszony niebieskowłosy. Spojrzałem pytająco, a ten się przesunął. W pomieszczeniu zobaczyłem skuloną i trzęsąca się Shailę.

Podszedłem do niej i nie zwlekając podniosłem do góry i przytuliłem. Ta szybko owinęła drżące dłonie na mojej szyi i wtuliła głowę w klatkę piersiową. Pogłaskałem ja po włosach po czym chwyciłem i podniosłem na tak zwaną 'pannę młodą'. Wyszedłem z nią z pomieszczenia i skierowałem w stronę gabinetu pielęgniarki. Różowo oki pobiegł przodem, aby sprawdzić, czy higienistka jest u siebie w gabinecie.

W połowie drogi lekko podrzuciłem dziewczynę, aby ja poprawić. Przyglądnąłem jej się. Jej dłonie dalej spoczywały na moim karku, a twarz schowała w zagłębieniu szyi. Słyszałem tylko jak cicho płacze i czułem jak drży.

Przyśpieszyłem i już po chwili znalazłem się w wspomnianym gabinecie. Położyłem ją na łóżku i za prośbą pielęgniarki wyszedłem za drzwi i oparłem się o ścianę.

Już po chwili przede mną stanął uśmiechnięty Alexy. Zachowałem obojętną minę, ale wiedziałem, że Rozalia na pewno się o tym dowie, a Shaili zostanie to bardziej przybliżone.


Pov Shaila-


Obudziłam się i natychmiast podniosłam co spowodowało zawrót głowy. Nie przejmując się tym zeskanowałam całe pomieszczenie. Bolała mnie głowa, a przed oczami miałam urywki mojego strachu. Brak wyjścia. Zdezorientowany Alexy. Objawy mojego leku, a potem wszystko staje się rozmyte. Coś się ze mną dzieje, niebieskowłosy chce nawiązać kontakt, uderzanie w drzwi, potem jak ktoś mnie przytula, podnosi, zaczynam płakać. Później coś miękkiego, a na samym końcu w ogóle niezrozumiałe słowa przypominające bełkot i czerń.

Nagle przede mną pojawiła się kobieta ubrana na biało. Podała mi szklankę wody i jakąś tabletkę. Zażyłam ją i wypiłam całą szklankę. Poczułam lekką ulgę.


-Już dobrze. Czujesz się już lepiej? -zapytała spokojnie-

-Tak, już dobrze.

-Wiesz dlaczego miałaś takie objawy?

-Tak...Mam klaustrofobię... -westchnęłam-

-Czyli, nie muszę Ci tłumaczyć. -uśmiechnęła się ciepło- Jeśli chcesz możesz już iść. Twoi znajomi już na Ciebie czekają, ale wróć do domu i odpocznij. Najlepiej też jak jutro zrobisz sobie dzień wolny.


Kiwnęłam do niej głowa i zeszłam z łóżka. Jedyne co mnie trochę wkurzyło to to, że nie zdążyłam pogadać z Natanielem, a jutro tym bardziej tego nie zrobię.

Pokręciłam głową i wyszłam z pomieszczenia. Za drzwiami czekał Kastiel, Alexy i Rozalia.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jest 1076 słów.


W następnym rozdziale pojawią się nowe postacie! ^^


***Zostaw po sobie ślad :^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top