18.Nowy
Dopiero po pięciu minutach zaczął mówić o tych wszystkich pierdołach, które nas dotyczą. Zainteresowałam się dopiero gdy wspomniał o nowym uczniu.
-Wasz nowy kolega pojawi się w tym tygodniu. Mam nadzieję, że zaprzyjaźnicie się z nim i pomożecie odnaleźć w nowym otoczeniu. Chciałbym wybrać jedną osobę, która go oprowadzi. Jest może ktoś chętny?
Nie czułam jakiej potrzeby, aby to zrobić, ale chciałam. Chciałam na chwilę uciec od osób, które mnie znają. Uciec od tego wszystkiego. Chociaż na chwilę zająć się czymś innym.
Szybko podniosłam rękę w górę. Oprócz mnie uczyniła to również Melania oraz Iris. Nauczyciel błądził wzrokiem. Zatrzymał się na mnie.
-Shaila.
Kiwnęłam głową i schowałam rękę. Rozejrzałam się po sali. Melania mi się przyglądała. Jednak zignorowałam to i spojrzałam w bok. Kastiel wbijał we mnie swój wzrok. Prychnęłam i wróciłam do spoglądania na tablicę. Byłam na niego wściekła. Może i go okłamałam. Pewnie to co powiedział było nie przemyślane. Jednak uraziło mnie to. "Przecież ja nie jestem kimś tylko czymś. Dziwadłem. Niczym". Do oczy zebrały mi się łzy. Szybko przestałam myśleć nad tym wszystkim i skupiałam się na byle czym, tylko nie tym.
Skip time-
Jako, że nie mogłam się skupić i w ogóle nie uważał na lekcjach baba od chemii się wkurzyła i kazała zostać dwie godziny po lekcjach.
Kiedy skończyłam swoją 'karę' wyszłam z sali. Otworzyłam drzwi, a one z kimś się zderzyły. Szybko się za nie wychyliłam i zobaczyłam Kastiela oraz Lysandra, który upuścił swoje rzeczy.
-Przepraszam Lysander! Nie wiedziałam, że ktoś był za drzwiami. -pomogłam mu zbierać rzeczy-
-Nic się nie stało. Może chciałabyś iść z nami do kawiarni? -spojrzałam na Kastiela-
-Jas...'Najlepiej zniknij z mojego życia'...Nie dam rady. Przepraszam.
-Na pewno? Chociaż na chwilę?
-Nie chce wam przeszkadzać. -mruknęłam-
-Nie przeszkadzasz. Chodźmy.
Nim zdążyłam coś odpowiedzieć heterochromik poprowadził mnie w stronę wyjścia. Za to Kass szedł za nami.
Nie mieliśmy daleko, więc już po pięciu minutach siedzieliśmy w kawiarni. Kiedy zajęliśmy miejsca Lysander zaczął do Kastiela.
-Tym razem Ty stawiasz.
-Wiem. -uśmiechnął się pod nosem-
-Dzień dobry. Co podać? -podszedł kelner-
-Dla mnie herbata z cytryną i sernik. -pierwszy odezwał się Lys-
-Dla mnie kawa mrożona i też sernik.
-A dla Pani? -uśmiechnął się szeroko-
-Woda. -mruknęłam cicho-
Cała trójka spojrzała na mnie jakbym popełniła jakąś zbrodnie. Kelner odszedł od stolika, a po chwili przyniósł nasze zamówienia. Do szklanki wsadziłam słomkę i wzięłam małego łyka. Za to chłopcy od razy wzięli się za jedzenie. W ciągu jednej chwili pochłonęli całe ciasto i wypili swoje napoje. Za to ja powoli sączyłam wodę. Po trzydziestu minutach przyniesiono nam rachunek. Kątem oka widziałam, że Kastiel wyciąga już portfel. Poczułam ukucie w sercu, a w głowie znów rozbrzmiały słowa czerwonowłosego. Wyjęłam z kieszeni pieniądze i położyłam na stole.
-Co Ty odwalasz? -zapytał oschle-
-'Nie odzywaj się do mnie'.
-Shai, wszystko w porządku?
-Tak Lys. Ja już pójdę.
Wstałam i wyszłam z knajpki. Nałożyłam na głowę kaptur i schowałam ręce do kieszeni. Robiło się ciemno, ale nie chciałam wracać do domu. Nawet nie miałam na to ochoty. Jednak nie mając pomysłu co zrobić wróciłam do mieszkania.
Szybko wyszłam po schodach i weszłam do swojego królestwa. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to leżący karton z ubraniami z Eldaryi. Przeniosłam go pod szafę i zaczęłam wieszać dokładnie im się przyglądając.
Kiedy skończyłam umyłam się oraz przebrałam. Następnie położyłam i chwyciłam za telefon. Widząc ekran zmarszczyłam brwi. Widoczne były powiadomienia o nieodebranych połączeniach od Lysandra i Kastiela. Nie mając ochoty z żadnym z nich, a głównie czerwonowłosym, rozmawiać przekręciłam się na bok i próbowałam zasnąć.
Ranek-
Obudziłam się zmęczona. Nie chciałam iść do szkoły, więc też postanowiłam zostać. Cały dzień leniłam się na kanapie oglądając telewizję. Z samego rana dzwoniła tylko Roza, ale wytłumaczyłam jej, że wszystko w porządku i będę jutro. W końcu i tak musiałam być, ponieważ będę oprowadzać tego nowego. Cieszyłam się, że spędzę ten dzień z dala od swoich problemów albo chociaż na chwilę o nich zapomnę.
Skip time -Czwartek-
Wyzbierałam się i wyszłam z domu. Nie chciało mi się iść, więc złapałam autobus i podjechałam pod liceum. Wyszłam z środka transportu i weszłam do budynku. Zauważyłam moich przyjaciół i poszłam w tamtym kierunku. Jednak zatrzymała mnie dyrektorka.
-Witam panienkę Zeith.
-Dzień dobry.
-Z tego co mi wiadomo ma panienka oprowadzić nowego ucznia.
-Tak.
-Zatem proszę pokierować się ze mną do Pokoju Gospodarzy. Ma panienka również zwolnienie z lekcji, aby w spokoju wszystko wytłumaczyć nowemu.
Kiwnęłam głową i poszłam za dyrektorką. Jak się okazało mój 'podopieczny' czekał w Pokoju Gospodarzy, ponieważ musiał jeszcze dać opłatę za teczkę. Na całe szczęście nie musiałam czekać długo i już po kilku sekundach znajdowaliśmy się na korytarzu. Przyglądnęłam się chłopakowi, kiedy ten wkładał klucz jak i plan zajęć do plecaka. Miał on brązowe włosy oraz zielone oczy. Oczywiście był on ode mnie wyższy jak praktycznie wszyscy chłopcy. Za to ubrany był jak we wojsku. Trochę mnie to zaintrygowało jednak na razie wolałam nie wypytywać o takie szczegóły.
Kiedy w końcu założył plecak i na mnie spojrzał uśmiechnęłam się do niego i wystawiłam w jego kierunku rękę.
-Shaila. Dla znajomych Shai.
-Kentin. -uścisnął moją dłoń-
-Może najpierw pokaże Ci, która szafka jest Twoja?
-Okej.
Pokierowaliśmy się na koniec szafek. Widząc odpowiedni numerek wskazałam na nią, a chłopak wrzucił tam swój plecak i od razu ustawił kod. Następnie zaczęłam pokazywać mu cały budynek zaczynając od najwyższego piętra. Kolejno zaprowadziłam go na dziedziniec, klub ogrodników jak i salę gimnastyczną. W końcu usiedliśmy na ławce, a ja zaczęłam opowiadać mu jacy są nauczyciele, uczniowie, kluby i inne duperele. Oczywiście odpowiadałam też na jego rzadko pojawiające się pytania.
Przez połowę dnia nikt nas nie zatrzymał, nawet Rozalia, więc przed ostatnią lekcją szybko wyszukałam naszą klasę. Przebywała ona na dziedzińcu, więc ruszyliśmy w tamtym kierunku. Ze wszystkimi go zapoznałam. No oprócz Amber i jej podwładnych, które pewnie nakładały kolejna tonę makijażu w łazience. Jednak nagle Alexy się odezwał.
-Skądś Cię znam, ale nie wiem skąd.
-Już kiedyś chodziłem tutaj do szkoły.
-Ken?!
-Tak, ale nie nazywaj mnie tak.
I w ten sposób dowiedziałam się więcej o tym chłopaku. Alexy zaczął nadawać o nim jak katarynka. W skrócie to kiedyś był niskim okularnikiem, nad którym znęcała się blond tapeciara, a jego ojciec dowiadując się o tym wysłał go do wojska.
Popatrzyłam się na chwilę w bok, ale zetknęłam się tylko ze wzrokiem Kassa. Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać, a bynajmniej być pierwszym, który zacznie rozmowę. Wróciłam do tego co mówi Alexy, jednak przeszkodził nam dzwonek. Całą grupą wróciliśmy na ostatnią lekcję, która była matematyką.
Skip time-
Wyszłam z sali, jednakże zatrzymał mnie Alexy wraz z Kentinem i grającym na konsoli Arminem. Popatrzyłam na nich pytająco, a niebieskowłosy wyszczerzył zęby i zaczął.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest 1108 słów.
Co mądrego wymyślił Alexy? Czy Roza będzie shipować Shailę i Kentina? XDD
***Jeśli Ci się spodobało zostaw po sobie ślad ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top