12.Shaila postanowiła wyżyć się na drzwiach

Ktoś wepchał mnie do kantorka sprzątaczek, który był dosyć duży. Jednak nie miałam szans przypatrzeć się bliżej. Popchnięto mnie przez co potknęłam się i wylądowałam na ziemi. Następnie usłyszałam tylko jak ktoś przekręca klucz w drzwiach, a w następnej kolejności odchodzi.


Wstałam i otrzepałam się z kurzu. Światło było zaświecone, więc szybko zaczęłam się rozglądać. "Dobrze, że to nie jest małe pomieszczenie". Spojrzałam za siebie. Zamurowało mnie. Na skrzynce siedział Kastiel. Chłopak przyglądał mi się cały czas. Nie odzywając się do niego w trybie natychmiastowym zaczęłam szukać jakiegoś wyjścia. Grzebiąc pomiędzy pudłami za jakimś zapasowym kluczem lub łomem usłyszałam jego głos.


-Nic tutaj nie ma.

-Skąd to niby wiesz? -warknęłam-

-Sprawdzałem. Z resztą to pewnie sprawka Rozalii, więc na pewno przeszukała wcześniej ten pokój.

-Jak tylko stąd wyjdę to ją ukatrupię.


Jakieś piętnaście minut później dałam sobie spokój i usiadłam na ziemi. Westchnęłam i oparłam się o szafkę. 


-Może w końcu porozmawiamy?

-Nie mamy o czym.

-Nie odzywasz się do mnie.

-Spostrzegawczy jesteś. -przewrócił oczami i kontynuował-

-To przez, że wrzuciłem Cię do wody?

-Raczej? Dobrze wiedziałeś, że się boje. 

-Dobra przepraszam.

-Tu nie chodzi o przeprosiny. -westchnęłam-

-To o co?

-Po prostu myślałam, że zrozumiecie, że się boje. Nie miałabym Ci tego za złe jeśli bym o tym nie wspomniała. 


Chłopak się nie odezwał. Chwycił mnie za talię i podniósł do góry po czym umiejscowił na skrzyni obok niego. Popatrzyłam na niego zdziwiona, a ten niepewnie mnie przytulił. "Co? Może Roza mu coś dosypała do picia?". Po chwili odczepił się, a na jego twarzy pojawił się firmowy uśmieszek. 


-Dobra. -przewróciłam oczami- Wybaczam. -uśmiechnęłam się-

-No to teraz jakoś stąd wyjść.

-Zostaw to mnie.


Uśmiechnęłam się szeroko po czym wstałam i podeszłam do drzwi. Uderzyłam je, a te otworzyły się od razu. Czerwonowłosy spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Oboje wyszliśmy i skierowaliśmy się na klif gdzie miało być ognisko. W końcu dotarliśmy, a na miejscu wszystkich zastaliśmy. Usiedliśmy między Rozą, a Kim.


-Rozalko moja kochana. To Ty wpadłaś na ten genialny pomysł zamknięcia nas w kantorku?!

-Ale rozmawiacie ze sobą, prawda?! -zapytała podekscytowana-

-Nie wierzę. 

-NO ROZMAWIACIE, CZY NIE?

-Rozmawiamy.

-Mówiłem, że to wypali! -wtrącił Alexy-

-Stop. Jak udało się wam wyjść?

-Shaila postanowiła wyżyć się na drzwiach przed konfrontacją z Tobą.

-Co?!

-...Chyba będą musieli wymienić zawiasy. -zaśmiałam się-


Resztę wieczoru spędziliśmy przy ognisku w miłej atmosferze. Około jedenastej wróciliśmy do motelu. Weszłam do siebie i zaczęłam pakować rzeczy na jutrzejszy wylot. Następnie przemieniłam się i wzięłam prysznic. Ubrałam piżamę i położyłam się spać.


Ranek-


Obudziłam się i zrobiłam to co zawsze rano. Następnie sprawdziłam, czy wszystko spakowałam i wyciągnęłam walizkę na korytarz gdzie zebrała się już większa część uczniów. Po kilkunastu minutach wszyscy byli już zwarci i gotowi. 

Oddaliśmy nasze bagaże i po kolei wchodziliśmy do samolotu. Dziesięć minut później ruszyliśmy w drogę powrotną. 


Skip time-


Wylądowaliśmy po czym zabraliśmy walizki i zaczęliśmy wracać do domów. Niestety na następny dzień czekała nas szkoła. 

Dotarłam do domu i szybko się rozpakowałam. Następnie umyłam i przebrałam. Zmęczona położyłam i kilka minut później zasnęłam. 


Ranek-


Obudziło mnie dziecko szatana zwane budzikiem. Wstałam i zaczęłam się zbierać. W następnej kolejności zjadłam śniadanie i przed samym wyjściem wypiłam eliksir. 

Weszłam na dziedziniec i rozejrzałam się po nim. Nie było na nim żywej duszy. Spojrzałam na godzinę w telefonie i się załamałam. Trwała już druga lekcja. "Nie przestawiłam budzika". Nie mając nic do stracenia mozolnym krokiem przeszłam przez drzwi i zaczęłam kierować się w stronę schodów. "Dobra pójdę na trzecią lekcję". Usiadłam na jednym ze schodków i wyjęłam telefon w celu zabicia czasu. Nagle zza rogu pojawiła się Peggy. Podeszła do mnie i podała gazetkę.


-Widzę, że nie tylko ja urwałam się z lekcji.

-Po prostu zaspałam. O czym dzisiaj jest napisane?

-Przeczytaj, a się dowiesz. Spotkamy się na następnej lekcji.


Uśmiechnęła się  i żwawo wyszła po schodach. Za to ja zaczęłam przeglądać wydruk. Nie było w nim nic ciekawego. W końcu przewróciłam na ostatnią stronę, która przykuła moja uwagę. "W następnym tygodniu pojawi się nowy uczeń. Ciekawe, czy dyrekcja poinformuje nas wcześniej". Z moich myśli wyrwał mnie dzwonek. Szybko zebrałam się i pobiegłam pod klasę na następną lekcję. Przez przerwę rozmawiałam z Rozą i Alexym. 

Lekcje szybko minęły, a praktycznie na każdej można było usłyszeć szepty na temat nowego. "Jeszcze go nie ma, a wszyscy są nim zainteresowani". Wyszłam z budynku i powędrowałam do domu. 

Weszłam do mieszkania i nie mając co robić i wyszłam na strych. Zaczęłam grzebać w pudłach. Nagle w jednym z nich znalazłam czarno-miętowe rolki. Wzięłam je i zeszłam na dół. "Później posprawdzam resztę". Wyczyściłam je i wyszłam na ogród zabierając ze sobą tylko klucze. Ubrałam je, a buty zostawiłam pod drzwiami. Na początku nie mogłam złapać równowagi, ale moment później znajdowałam się w parku. Szybko załapałam o co w tym chodzi i zaczęłam próbować na nich nowych rzeczy. Od jeżdżenia do tyłu do jakiś sztuczek. 


Skip time-


Spędziłam w parku jakieś dwie godziny. W końcu postanowiłam wrócić i dokończyć przeglądanie pudełek. 

Weszłam do środka i zdjęłam rolki. Napiłam się i poszłam z powrotem na strych. Zaczęłam dalej przeglądać kartony wypełnione po brzegi jakimiś rzeczami. Zostały mi już dwa ostatnie dosyć duże pudła. Otworzyłam pierwsze i znalazłam tam różne ubrania, które pochodziły z Eldaryi. Bardzo mi się spodobały, więc wsadziłam je z powrotem do pudła i zniosłam do siebie. Zabrałam się za drugi karton. Jednak nim go otworzyłam zauważyłam widniejący na nim napis. Napisane było na nim moje imię. Zdziwiona zabrałam pudło i również zaniosłam do siebie. Ubrania wsadziłam do szafy, a paczkę z moim imieniem podsunęłam pod łóżko, na którym usiadłam. Otworzyłam je i chwyciłam za kopertę, która się tam znajdowała. Nic nie było na niej napisane. Ostrożnie ją otworzyłam i rozwinęłam kartkę poskładaną na kilka części. Z papieru wypadł naszyjnik z zawieszką w kształcie ogona. Od mojej kity różnił się tylko kolorem, ponieważ ten był czarny z białym zakończeniem i posiadał złota otoczkę. Po dokładnym przyglądnięciu mu się położyłam go na kolana i zaczęłam czytać list. Po pierwszym zdaniu rozpoznałam pismo. "Skąd ona mogła widzieć, że to znajdę i będę tutaj mieszkać?" 


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jest 1006 słów. //rozdział niesprawdzany 


Co znajduje się w pudle? Od kogo jest list jak i reszta rzeczy?


***Zostaw po sobie ślad gwiazdką i KOMENTARZEM :p


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top