2.Kino i nocka
Alexy jak obiecał tak też zrobił. Wyszliśmy na dziedziniec i rozmawialiśmy z większą częścią naszej klasy. Wszystko zakończyło się tym, że postanowiliśmy iść dzisiaj do kina. Niestety nie wszyscy dali radę, więc idę ja, Alexy, Rozalia, Armin, Kastiel oraz Lysander. "Będzie super! Już nie mogę się doczekać."
Skip time po szkole-
Skończyły się już lekcje i mogliśmy iść do domu. Kino miało być dopiero wieczorem, więc postanowiłam wrócić jeszcze do domu. Przekroczyłam próg bramy i coś zaczęło na mnie kapać. Jak można się spodziewać był to deszcz. Po chwili z małego drobnego deszczyku zrobiła się wielka ulewa. Jednak nie przeszkadzało mi to. Żyjąc w Eldaryi nie raz patrzyłam przez okno na deszcz lub wychodziłam z zamku pomimo ulewy. Przez takie spacerki nie raz byłam chora. Jednak nie robiło mi to różnicy. I tak nikogo to nie obchodziło.
Przez jakieś dwadzieścia minut patrzyłam tępo przed siebie oglądając krople, które dudniły spadając na ziemię. Nagle poczułam, że nic już na mnie nie leje. Ktoś trzymał nade mną parasol. Odgarnęłam mokre włosy do tyłu i spojrzałam na właściciela parasola, którym bym Lysander. Zaczęłam rozmowę.
-Już dawno skończylismy lekcje. Co tutaj robisz?
-Miałem jeszcze krótką próbę z Kastielem. Miałem właśnie zamiar wracać do domu.
-Próbę? -zdziwiłam się-
-Ja oraz Kastiel mamy zespół.
-Rozumiem.
-A Ty? Dlaczego nie wróciłaś do domu tylko mokniesz na deszczu?
-Nie wiem. -zaczęłam patrzeć na swoje buty. Nie chciałam mu mówić, że myślałam o rodzinie. Mógły zacząć coś podejrzewać-
-Nie musisz się tłumaczyć. Odprowadzić Cię?
Nie odezwałam się. Kiwnęłam tylko głową. Następnie zaczęliśmy iść do mnie. W końcu dotarliśmy na miejsce. Zaprosiłam chłopaka do środka. Zgodził się wejść.
-Pójde sie tylko przebrać i zaraz wracam. Rozgość się w salonie.
Chłopak kiwnął głową i przeszedł przez drzwi prowadzące do salonu. Za to ja pomaszerowałam na górę. Przebrałam się w pierwsze lepsze ciuchy i nałożyłam na siebie bluzę z kapturem. Następnie zeszłam na dół i dołączyłam do Lysandra. "Przypomina mi trochę Valkyiona. Niby cichy, a jednak rozgadany." (dop.aut. Jak coś to ona zna K.G. z dzieciństwa, ale dokładniej w późniejszych rozdziałach XD)
-Chodźmy do kuchni. Zaparzę herbatę i coś zjemy.
-Dobrze.
Przeszliśmy do pomieszczenia obok. Nastawiłam czajnik na herbatę i zaczęłam przyrządzać ciasto na naleśniki. "Dobrze, że Akane mnie tyle nauczyła. Bez niej nie poradziłabym sobie, ale i tak strasznie tęsknie za Blair. Dzięki niej w ogóle jeszcze żyję, a nie błąkam się po lesie." Rozkojarzona swoimi myślami niechcący rozlałam cały karton mleka. Szybko podniosłam pudełko i zaczęłam wycierać rozlany płyn. Pomógł mi przy tym Lysander. Na szczęście o nic nie pytał. Kiedy udało nam się opanować mleczną powódź wróciłam do przyrządzania mikstury na naleśniki. Po chwili rozkoszowaliśmy się wypiekami posmarowanymi dżemem popijając przy tym malinową herbatę.
-Na co w ogóle idziemy do kina?
-Kastiel, Rozalia i Alexy mieli coś wybrać.
-Ciekawe na co pójdziemy.
Resztę posiłku przegadaliśmy o dzisiejszym wypadzie. Kiedy zjedliśmy całość, heterochromik musiał już wracać do domu, aby wziąść ze sobą potrzebne rzeczy. Za to ja popędziłam na górę i postanowiłam sie przebrać. "Co by tu wybrać?" Zaczęłam grzebać w szafie. Po chwili znalazłam strój i się przebrałam.
Przestało padać, więc nie ubierałam na siebie bluzy. Wzięłam pieniądze i zeszłam na dół. Następnie poszłam do salonu i oglądałam telewizję.
Skip time-
O godzinie 22:00 ktoś zadzwonił do drzwi. "Pewnie Roza z chłopakami." Zwlekłam się z kanapy i podeszłam do drzwi. Tak jak myślałam na zewnątrz stała Roza, Alexy, Kastiel i Lysander. Brakowało jednak Armina.
-Gdzie zgubiliście Armina?
-Postanowił całą noc grać w gry, więc został w domu. -odpowiedział zirytowany Alexy-
-Okej. No to idziemy.
Wyszłam zamykając drzwi na klucz. Wszyscy powędrowaliśmy pod kino. Jak się okazało moi jakże mili przyjaciele wybrali horror. "Jak cudownie. Lepiej być nie może." Weszliśmy do środka. Roza oraz Alexy kupili sobie coś do jedzenia i picia. Ja kupiłam popcorn oraz sok jabłkowy. Po wykupieniu biletów oraz wspomnianych przekąsek weszliśmy na salę. Usiadłam z samego brzegu, a obok mnie Kastiel. "Super. Teraz jak będę się bała to jeszcze ta czerwonowłosa małpa będzie się ze mnie naśmiewać."
Nim się obejrzeliśmy seans sie zaczął. Oglądałam cały film w ciszy przegryzając go popcornem. Na paczątku nie było nic strasznego, ale w połowie się to zmieniło. Nagle na cały ekran wyskoczył jakiś potwór. Ze strachu, aż podskoczyłam. Kątem oka widziałam tylko jak Kastiel się ze mnie naśmiewa. Nie zważając na to jadłam dalej oglądając. "Kupiłam za duży popcorn. Nie zjem tego." Połowę kubełka wraz z popcornem położyłam na kolanach czerwonowłosego. Ten tylko spojrzał pytająco. Gestem ręki pokazałam mu, że reszta należy do niego. Chłopak nic nie dodając dojadł przekazaną mu przekąskę. Oglądalismy w ciszy dalszą część filmu, aż znowu coś mnie nie przestraszyło. Podskoczyłam oraz pisnęłam. Wszyscy w kinie zaczęli mi sie przyglądać. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Jednak nie ukazałam tego. Kiedyś pewnie bym sie rozpłakała, ale teraz miałam kamienną twarz. Udawałam, że szepty oraz spojrzenia ludzi mam gdzieś. Szkoda tylko, że udawałam, a nie jest tak naprawdę.
Skip time-
Po półtorej godzinie seansu wyszliśmy z sali kinowej. Zerknęłam na godzinę, była już północ. "Takie wypady powinnismy robić w dni wolne od szkoły." Wyrzuciliśmy opakowania po naszych napojach oraz jedzeniu. Postanowiliśmy nie przeciągając wyjść z budynku. Na zewnątrz było strasznie zimno. "Mogłam wziąść jednak tą bluzę." Zamarazałam. Było mi cholernie zimno. Nagle poczułam ciepło. Kastiel położył mi na ramiona swoją kurtkę.
-Idiotka. Mogłaś wziąść chociaż bluzę.
-Dziękuję...
Okryłam sie bardziej kurtką, a Roza i Alexy zaczeli nam sie dziwnie przyglądać. "Tia. Znamy się jeden dzień, a oni już mnie będą prześladować. Super." Nagle Rozalia wypaliła z pomysłem.
-Może zrobimy nocowanie?!
-Tak! -uśmiechnął się Alexy-
-Nie wiem czy to dobry pomysł. Kastiel? Shaila? Co sądzicie?
-Mi tam obojętne.
-Wolałabym nie...Z resztą jutro szkoła...
-Wstaniemy wcześniej i pójdziemy do swoich domów się przebrać.
-Dobra zróbmy to nocowanie bo i tak z nią nie wygramy.
-Jea!
"Nie. Nie. NIE! Mój eliksir nie przetrwa całej nocy! Co robić? Co robić? Co robić?" Nim zdążyłam coś wymyślić Kastiel mnie szturchnął. Zaczęlismy iść. Jednak po chwili znów się zatrzymaliśmy.
-U kogo zrobimy to nocowanie? -zapytał Alexy- U mnie raczej nie. Moi rodzice by mnie zabili.
-Moi rodzice też by mnie ukatrupili.
-Leo raczej się nie zgodzi.
-Czyli zostaje Shaila i Kastiel.
-Nie ma mowy. Starzy są na chacie.
-Shaaaaila?
-Nie.
-Prooooszę. -ciągnęła Rozalia-
-Ugh. Okej.
Roza zaczeła cieszyć się jak małe dziecko. Zaczeliśmy iść do mojego domu, jednak ja odpłynęłam w swoje myśli. "W sumie to fajnie, że traktuja mnie jak swoja przyjaciółkę pomimo tego, że tak krótko się znamy." Nim się obejrzałam staliśmy pod moim domem. "Przynajmniej wypiję eliksir i się nie przemienię." Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest 1109 słów.
Mam nadzieję, że się podoba *-*
Papatki ;*
***Zostaw po sobie ślad gwiazdką i KOMENTARZEM
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top