10.Lepiej żebyśmy nie przegrali z tą ciotą przez Ciebie

Zrobiłam im kilka zdjęć na pamiątkę po czym położyłam się na łóżku i zaczęłam przeglądać różne fora internetowe. "Jestem ciekawa gdzie dzisiaj pójdziemy". Nagle dostałam sms'a od Alexy'ego.

Weszłam w wiadomości i odczytałam sms'a. Jego treść mnie przeraziła. Mieliśmy dzisiaj po obiedzie wszyscy iść na plażę. Trochę spanikowałam, ale szybko się uspokoiłam. Nie tracąc czasu wzięłam mały plecak i spakowałam do niego wszystkie potrzebne przedmioty. Kiedy skończyłam się pakować Rozalia i Kastiel się obudzili. Popatrzyła to na mnie to na siebie. Wstali i popatrzyli na mnie pytająco. 

-Ty. -wskazałam na Rozę- Opiłaś się i pobiegłaś w tłum gości, a Ty. -wskazałam na Kastiela- Też się opiłeś i przegrałeś ze mną zakład.

-Jaki kurwa zakład?

-Przewidziałam to. -uśmiechnęłam się podle i pokazałam mu wszystkie nagrania i zdjęcia-

-Cholera. Dobra to co mam zrobić?

-Jeszcze się zastanowię, a teraz wypad i wyzbieraj się, bo po obiedzie idziemy nad morze. 

Chłopak nic nie dodając wyszedł, a złotooka chwyciła mnie za ramię i posadziła na fotelu. Spojrzałam na nią z podniesioną brwią nie widząc o co jej chodzi.

-Przecież Ty się boisz wody! Co jeśli ktoś wymyśli, żeby powrzucać się do wody?!

-Jakoś dam radę. -uśmiechnęłam się-

-Na pewno?

-Tak, a teraz idź się wyzbieraj.

-Okej i w poniedziałek rano wyjeżdżamy, więc jutro robimy ognisko.

Kiwnęłam głową, a białowłosa zniknęła w drzwiach łazienki. Nie mając co robić wyciągnęłam telefon i wróciłam do przeglądania facebooka'a. 

Skip time-

Zjedliśmy obiad i wszyscy poszliśmy na plażę. O dziwo było dosyć pusto. Rozłożyliśmy koce oraz ręczniki. Większość osób przyszło w strojach kąpielowych, więc mogła od razu korzystać z plaży. Ja miała swój strój pod ubraniami, więc szybko się rozebrałam (media).Rozalia widząc to podbiegła do mnie.

-Skąd Ty masz ten strój?!

-Ze sklepu?

-Boże, on jest cudny!

Zaśmiałam się pod nosem po czym spięłam włosy w wysokiego kucyka. Zauważyła, że wszyscy chłopcy mi się przyglądali i zrobili się jacyś czerwoni na twarzy. Zaczęłam się rozglądać nie widząc o co im biega. Nic nie dostrzegając wzruszyłam ramionami i usiadłam na ręczniku. Wyjęłam z torby krem przeciwsłoneczny i zaczęłam się nim smarować. Zerknęłam przed siebie chłopcy dalej się gapili, a ich twarze dalej były czerwone. Popatrzyłam na nich dziwnie, a dziewczyny wchodzące już do wody śmiały się cicho. 

-Mam coś na twarzy? -zapytałam niepewnie-

-Co? Nie! -krzyknęli równocześnie-

-Okej...

Kilka minut później wszyscy się rozeszli. Wpierw każdy poszedł do wody, oprócz mnie. Przyglądałam im się, ale nie miałam najmniejszego zamiaru chociażby tam podchodzić. Pół godziny później wszyscy wyszli na piasek chcąc na chwile usiąść. Dziewczyny poszły się poopalać, a chłopcy rozbili siatkę, aby pograć. Nagle poczułam jak ktoś obok mnie siada. Oczywiście był to Kastiel. Zlustrował mnie od góry do dołu i dziwnie się uśmiechnął.

-Lepiej byś wyglądała w tym stroju jakbyś nie była płaską deską. -zaśmiał się-

-Raczej nie jestem deską, ale ok. -mruknęłam-

-Nieważne. Idziesz z nami zagrać?

-A no ok.

Wstałam i nie czekając na czerwonowłosego ruszyłam w stronę boiska do siatkówki. Żadna dziewczyna nie chciała się dołączyć, więc zostałam sama z tymi amebami. Żeby było jeszcze lepiej Kastiel i Nataniel zostali szefami drużyn. Zaczęli na zmianę wybierać osoby do grup. Oczywiście ja zostałam wybrana na samym końcu. O dziwo nawet Armina wybrali wcześniej, ale żeby było jeszcze piękniej i bardziej sympatycznie trafiłam do drużyny Kastiela. Zajęliśmy swoje połówki, a Kass przed zaczęciem rozgrywki podszedł do mnie i powiedział jakże motywujące słowa.

-Lepiej żebyśmy nie przegrali z tą ciotą przez Ciebie.

Posłałam mu nienawistny wzrok. Jednak ten tylko zajął swoje miejsce. "Dam z siebie wszystko. Pokażę mu". Stanęłam układając się w najlepszej dla mnie pozycji. Zainteresowane dziewczyny w końcu podeszły i zaczęły wszystko obserwować. Na szybkiego poprosiłam tylko Kim, aby została sędzią. Zgodziła się bez marudzenia. Już po chwili zaczęliśmy grać. Na początku przegrywaliśmy, a Kass mega się wkurzał. Oczywiście nie chciał mnie dopuścić do piłki i za każdym razem gdy leciała w moją stronę on podbiegał i ją odbijał.

Straciliśmy kolejny punkt, a piłka poszła znowu w ruch, ale tym razem nasza drużyna nie miała już tak wielkiego zapału. Mieli oni już gdzieś kto dostanie punkt zakładając, że i tak przegrają. Wkurzyłam się i to bardzo. W moich oczach można było zobaczyć białe iskierki. Pojawiały się one za każdym razem kiedy się denerwowałam. Miałam ochotę poszczuć ich wszystkich ogniem. Na szczęście nikt na mnie nie patrzył. Wzięłam głęboki wdech, aby się uspokoić. Pomimo dużej przewagi punktów u drużyny przeciwnika chciałam się odegrać. Zajęłam pozycję i wyczekiwałam na piłkę. Moment później przedmiot znów leciał na siatką. Kula zaczęła lecieć w moją stronę. Tym razem nikt nie stanął mi na przeszkodzie. Podskoczyłam i przebiłam ją z powrotem przeciwnicy stracili punkt. Uśmiechnęłam się szyderczo w stronę zdziwionego Kastiela. 

Był remis i ostania rozgrywka. Drużyna, w której się znajdowałam znowu nabrała chęci do zwycięstwa. Gwizdek. Piłka poszła w ruch. Najpierw odbił Lysander, ale przeciwnicy odebrali piłkę i znów znalazła się na naszej połowie. Graliśmy zawzięcie. Po kilku odbiciach przedmiot zaczął kierować się w moją stronę. Czas jakby zwolnił. Przebiłam, a piłka spoczęła na piasku. Wygraliśmy. Chłopcy zaczęli cieszyć się jak małe dzieci. Za to ja przeszłam pod siatką i podeszłam do Nataniela.

-Dobrze graliście. -wyciągnęłam w jego stronę dłoń-

-Może kiedyś rewanż? -uścisnął ją-

-Z miłą chęcią.

Wszyscy usiedliśmy na kocu. Osoby z mojej drużyny zaczęły wychwalać moją zawziętą walkę. Cieszyłam się, że ktoś dostrzegł u mnie jakiś potencjał. Rozmawialiśmy tak jeszcze z dwadzieścia minut.

Było dalej gorąco, więc chłopcy wzięli dziewczyny na ręce i zaczęli wrzucać do wody. Można było usłyszeć ich piski. Nagle poczułam jak ktoś podnosi i mnie. Serce zaczęło mi bić jak szalone. Spojrzałam na swojego oprawcę, którym był Kastiel. Zaczęłam się wyrywać, ale czerwonowłosy nie dał za wygraną. Zbliżaliśmy się do wody z każda sekundą. Serce biło mi tak jakby miało zaraz wyskoczyć mi z klatki piersiowej. Kątem oka zauważyłam Rozalię, która chciała wybiec z wody i mi pomóc. Uniemożliwił jej to Alexy. Zaczęłam się jeszcze bardziej szarpać, jednak na marne. Rozglądnęłam się. Szukałam jakiegoś sposobu, aby się wyrwać. Niestety nie miałam już szans. Kastiel znajdował się już w wodzie po kostki. Jednak nie wrzucił mnie. Poszedł dalej. Teraz woda sięgała mu do pasa, a ja już się z nią stykałam. Wiedziałam co mnie teraz czeka. Chłopak podle się uśmiechnął, a w moich oczach zebrały się łzy.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jest 1027 słów.

Co będzie musiał zrobić Kastiel w akcie żartu na nauczycielach? Czy ktoś pomoże Shaili? Jak to wszystko się zakończy?

***Zostaw po sobie ślad gwiazdką i KOMENTARZEM


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top