9.
Była noc.
Dokładniej godzina 23:30.
Nie miałam ochoty spać, ani leżeć. Potrzebowałam na chwilę się przewietrzyć i poukładać myśli. Czerwony demon został zagadany przez domowników i siedział na dole od dwóch godzin. Miał dostać jakiś pokój na ten rok "pracy" ze mną i właśnie chyba go ustalali.
Wstałam z fotela i podeszłam do szafy, wzięłam moją letnią kurtkę. Była zielona z ściągaczami w talii. Ubrałam buty zmienne, które trzymałam na wszelki wypadek w pudełku przy komodzie i otworzyłam balkon. Powietrze było ciepłe i ciężkie jak przez burzą. Tylko wiatr zakłócał pójście na dwór bez okrycia.
Popatrzyłam się w górę, chmury zasłoniły niebo i nie było widać żadnych gwiazd, tylko czerń. Nawet księżyc znikał za obłokami dają tylko bledsze niż zwykle oświetlenie nocy.
Wyskoczyłam z balkonu gładko lądując na ziemię. Wszystkie lampiony były pogaszone więc ulica była spowita mrokiem.
Szłam i obserwowałam domy. Niektóre były przyjemne i widać było zadbany ogródek. Jedne proste, aczkolwiek wytrzymałe. W innych ludzie wciąż nie spali i było widać światło wydostające się zza szyb.
W końcu doszłam do końca ulicy z kamienia, by wkroczyć w las na wydeptaną ścieżkę. Popatrzyłam się w prawo. Stał tam ostatni dom ulicy.
Była to ogromna willa z wielkim ogrodem. Jednak zamiast podziwu, czy zazdrości człowiek widząc to czuł strach... coś samo podpowiadało umysłowi by jak najszybciej się stąd oddalić.
Przystanęłam i obruciłam się w stronę domu.
Mimo odpuchającego wyglądu ja czułam współczucie. Ale nie do domu.
Do człowieka, który w nim mieszka. Jest to mężczyzna po 70-siątce. Został wdowcem w wieku 25 lat i nikt nie wie dlaczego nie chciał się drugi raz żenić. Miał wiele kandydatek. Teraz tylko tkwi sam w tym dużym domu. Rzadko widzę go na mieście, albo gdziekolwiek. Jednak jak już się z nim spotkam to czuć od niego aure samotności i oschłości. Nie ma przyjaciół ze względu na swój okropny charakter. No cóż zrobić?
Podeszłam bliżej furtki. Ogród wygląda jakby nikt od wielu, wielu lat do niego nie zaglądał.
Dłużej nie tracąc czasu ponownie ruszyłam w stronę lasu.
Doszłam do momentu gdzie ścieżka się urywała. Skręciłam w bok i szłam głębią lasu.
W końcu doszłam do celu.
Był nim piękny staw na którym rosły rosły magiczne lotosy.
Kwitły w lato o północy. Tylko w taką pogodę.
Usiadłam przy brzegu przeczesując moje włosy. Zostało jeszcze 5 min do północy.
Nasłuchiwałam szumu lasu i różnych dźwięków. Potwory nigdy nie śpią, a szczególnie w nocy.
Bawiłam się moimi butami stukając o siebię póki nie usłyszałam szelestu w krzakach. Czujnie nasłuchiwałam zbliżających się kroków. Jedną ręką sięgnęłam do sztyletu, a drugą podpierałam przednią część ciała. Byłam w pozycji kota czychającego na swoją ofiarę.
Istota była coraz to bliżej i przybierała na tępie. Czyżby chciała zaszarżować?
Pięć... cztery... trzy... dw...
- KATE MUSISZ SIĘ ZGODZIĆ!
- KATE NIE SŁUCHAJ TEGO DEMONA!
Krzyknęły dwa głosy wyłaniając się z krzaków. Nie zdążyłam nic zrobić a dwa cielska zepchnęły mnie swoim ciężarem z krańca brzegu.
Przez kilka sekund moja głowa znajdowała się pod wodą. Udało mi się jednak wydostać spod toni i nabrać kochanego powietrza.
Pozostała dwójka kompletnie ignorując obecne położenie chciała się pozabijać. Tak naprawdę to Roy szarpał i próbował uderzyć demona, a ten drugi ze stoickim spokojem blokował ciosy śmiejąc się z jego bezsilności.
- Mogę wiedzieć o co chodzi?! - W pewnym momencie puściły mi nerwy.
Oboje się na mnie spojrzeli przypominając sobię, że wciąż tu jestem.
- No Bo...
- On jest...
Znowu zaczęli w tym samym momencie. Pokazałam im ręką, że mają przestać i wskazałam na demona.
- Twoja babcia zadecydowała, że powinniśmy dzielić pokój - powiedział, krótko i jeszcze bardziej się wyszczerzył.
- Powiedziała, że jeśli się zgodzisz, będziecie dzielić pokój - dodał Roy podkreślając jedno słowo.
Chłopcy znowu zaczęli się mierzyć wzrokim mogąc zabić wszystko co przeleci przed ich twarzami.
- Co jeśli się nie zgodzę? - zapytałam spowrotem zwracając na mnie uwagę. Wampir się rozpromienił a mina demona została niezmienna.
- Posłuchaj My Dear, muszę również dbać o twoje bezpieczeństwo i mam wręcz narzucone przebywanie z Tobą 24h na dobę - złożył ręce jak do modlitwy i przechylił czubki w moją stronę. - Proszę nie utrudniaj pracy w piekle.
Z tego co pamiętałam z naszego pierwszego spotkania to, to, że mówił iż jest aseksualny. Więc jestem raczej bezpieczna. Jednak wciąż nie chcę z nikim dzielić pokoju.
- Babcia jeszcze powiedziała, że jeśli mi odmówisz to będziesz mieć pokój z tym tutaj, bo reszta nie jest wyremontowana i brakuje miejsca - dodał patrząc z góry na wampira.
- To dlaczego nie będziecie mieli razem pokoju? - powiedziałam podnosząc jedną brew.
- ABSOLUTNIE NIE!
- ABSOLUTNIE NIE!
odpowiedzieli jednym chórkiem.
Ja tylko zmrużyłam oczy pokazując niezadowolenie. Chciałam wstać, jednak gdy odwróciłam głowę zobaczyłam ten długo wyczekiwany widok.
Kwiaty lotosu rozłożyły swoje płatki pokazując się w całej okazałości. Poczęły również świecić blaskiem księżyca a pyłek unoszący się w powietrzu migotał nad taflą wody.
Wszyscy trzej wstrzymaliśmy oddechy podziwiając zdarzenie. Nie czułam chłodu wody ani powiewu wiatru. było tylko błogie uczucie.
Mierzyłam spojrzeniem cały stawik. Gdy dochodziłam do drugiego brzegu dreszcz przeszedł mi po plecach.
Stała tam jakaś postać. Nie widziałam no oprócz niewyraźnej sylwetki. Wycofałam się powoli do tyłu w stronę chłopaków. Spojrzałam na nich... oni też to widzieli.
Ich spojrzenia były utkwione w ten sam punkt na dokładnie tym brzegu gdzie stała postać. Czułam, że mają naprężone mięśnie gotowe do ucieczki, bądź walki.
Postanowiłam również patrzeć na cień i czekać na jego kolejny ruch.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
A więc w końcu napisałam kolejny rozdzialik! Jej XD
Mam do was jedno pytanie, a w sumie to dwa:
1. Wolicie żeby bohaterka miała pokój z Alastorem czy Royem czyli naszym wampirem?
2. Czy jest coś co wam przeszkadza, albo mogłabym poprawić?
A i chcę jeszcze dodać, że rozdział nie jest sprawdzany, jak napisałam tak wstawiłam więc możecie mi pisać jeśli znajdziecie jakiś błąd za który przepraszam, ale już dzisiaj ledwo ciągne XD
To tyle w temacie.
Życzę wszystkim Wesołego Alleluja♡ 🐣🌷
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top