8.

Powoli zaczęłam otwierać powieki. Nie czułam pod sobą zimnej podłogi, tylko miękki materac mojego łóżka. Może to był tylko sen? Podniosłam się na łokciach i czekałam aż oczy przystosują się do światła.

- Witaj kochana - centralnie przed moją twarzą pojawiły się dwa czerwone ślepia.

- AAAA! - Cofnęłam się do poręczy najmocniej jak umiałam trzymając poduszkę jako tarczę. Jednak to nie był sen. - D-Dlaczego Ty...?

- Od dzisiaj wszystko co robisz będę robić i ja - po pokoju roznósł się radiowy głos.

- To znaczy? - powiedziałam nie do końca rozumiejąc jego słowa.

On sięgnął po dwie filiżanki herbaty. Podał mi jedną, a ja niepewnie chwyciłam. - A teraz posłuchaj tej krótkiej historyjki - usiadł na pościeli przykładając swoją laskę bliżej buzi.

- W piekle pewnie, jak można się spodziewać, panuje czysty chaos i przeludnienie. A to, że lucyfer musi zająć się takimi sprawami wymyślił, że najprostszym sposobem na ubytek ludności jest odbywająca się co roku eksterminacja pewnych regionów piekła - spojrzał w moim kierunku oczekując pewnie jakiejś reakcji, lecz ją tylko siedziałam z kamienną twarzą, popijając herbatę i słuchając co ma mi do powiedzenia. Postanowił więc kontynuować. - Dlatego więc jego córka, czyli księżniczka piekła, chciała temu zaradzić twierdząc, że w każdym demonie kryje się tęcza.

Tu parsknęłam w herbatę przy tym się oblewając. Machnęłam ręką by mówił dalej.

- Taka sama reakcja była całego piekła,  ale to nie zniechęciło ją do stworzenia hotelu odkupiającego grzeszników. O dziwo znalazło się dwóch ochotników. Jeden z dobrej woli a drugi to pasożyt, ale mniejsza z tym. No i po jakimś czasie Lucyfer stwierdzi, że w piekle nie damy rady się odkupić i to jest bezsensowne. Więc nasza kochana Charlie przebłagała go o szanse na ziemi. I w taki sposób tutaj jestem! - Skończył w końcu gadać.

- Ale jak ziemia ma pomóc w odkupieniu grzesznych? Skoro grzesznicy trafiający do piekła grzeszyli na ziemi. Wątpię by ponowne zesłanie na ziemię czegoś ich nauczyło - powiedziałam otwarcie. - A poza tym mówiłeś, że jest dwójka ochotników, to w takim razie co ty tu robisz?

- Po pierwsze to też tak sądzę co do ziemi, ale Charlie uważa inaczej. Głównie to ma polegać na tym, że my jesteśmy przydzieleni do jednego człowieka, któremu pomagamy i tym sposobem się czegoś "uczymy" - zrobił  cudzysłów w powietrzu. - po roku zmagań będą wam grzebać w głowie i oglądać wspomnienia czy się zmieniliśmy czy coś w tym stylu. A co do drugiego, to ja tu jestem dla zabawy. Nudno się robi po szamcie czasu spędzonym w piekle.

Moje myśli krążyły wokół tego całego grzebania w głowie. I do tego mam z nim wytrzymać przez cały rok...

- Powiedz mi proszę, przecież szukanie w wspomnieniach jest bez sensu. Możesz przez cały rok udawać dobrego w moich oczach i tak "kreować" tą swoją zmianę, a tak na prawdę być w środku taki sam - mówiłam jak zawsze bez emocjonalnie, kpiłam trochę z tego całego pomysłu o odkupieniu. Ludzie się przecież nie zmieniają...

- Jesteś inteligenta - pochwalił mnie krótko. - Cieszę się, że otrzymałem Cię jako partnera, a wracając to nie tylko myśli. Gdy ktoś umiera przychodzą anioły śmierci i patrzą w głąb duszy. Więc tak na prawdę będziemy przechodzić ponowną śmierć! Hahaha! Cóż za sytuacja.

Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że wypiłam już całą herbatę. Była wyjątkowo dobra... Może nawet i bez trutki.
Spojrzałam się na okno. Słońce chyliło się już ku zachodowi. Ciekawe jak długo byłam nieprzytomna. Nie dotarłam do seawood... mogą mi to potrącić z pensji.

Zerknęłam na zegarek dla pewności. Było po 21 więc już koniec mojej zmiany. Przypomniało mi się jednak o tym dziwnym bólu, który mnie spotkał po pojawieniu się demona. Zdjęłam przesiąkniętą od krwi rękawiczke. Kątem oka widziałam jak mężczyzna przypatruje się zaciekawiony moim ruchom.
Palcem przejechałam po  przekleństwie widniejącyn na wierzchu dłoni. Nie było widać żadnej rany, nawet już nie bolało.

- Czy mogę? - Zapytał wyciągając rękę w moją stronę.

- Chyba tak... - powiedziałam niepewnie podając mu dłoń. Na jego twarzy było widać zdumienie połączone z... strachem? Mimo że ma uśmiech ja widzę jego emocje. Może nie dokładnie co widzę, ale czuje, tak jak zwierzęta mogą wyczuć strach, smutek czy radość ich właściciela, tak samo ja wyczuwałam różne emocje. Byle blef mnie nie zmyli.

- Powiedz mi, Jak...? - Gdy dotknął palcem znaku, pieczęć znowu zaczęła mnie piec. Syknęłam a on cofnął rękę.

- KOLACJA! - Do pokoju dostał się nasz kochany wampirek. - Wołam was od dwudziestu minut!

Spojrzelismy na siebie i zeszliśmy z łóżka. Ubrałam spowrotem moją brudną rękawiczke i poszłam przodem. Demon udał się centralnie za mną, lecz ręką Roy'a zatrzymała go w połowie korytarza. Odwróciłam się by zobaczyć co się stało, ale demon spowrotem szedł dalej. Trochę dalej ode mnie na równi z wampirem.

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Powracam do was po długiej przerwie!
Rozdział według mnie taki sobie bo dużo się tu nie dzieje. Chodziło mi tylko o wyjaśnienie dlaczego on trafił na ziemię.

Więc życzę wam dużo zdrówka i na zakończenie #stayathome XD

~Przepraszam za wszelkie błędy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top