3. Przeszłość
- Kate wstawaj! - słychać było mocne walenie ( ( ͡° ͜ʖ ͡°) ) pięścią o drzwi.
Przetarła zmęczone oczy i spojrzała w stronę, z której dobiegał hałas. Zdziwiła się nagłą agresją ojca, pomyślała, że coś się stało, więc podeszła do zamka i przekręciła kluczk.
- Wstawaj jak krzyczę że masz wstawać! - drzwi otworzyły się z hukiem prawie uderzając zdezorientowaną dziewczynkę, budząc przy okazji zdziwionego wilka. - Dlaczego mnie nie przepraszasz?
- Uh? Tato? - spojrzała głębiej w jego lekko przekrwione i podkrążone oczy. Gdy oddychał można było czuć mocny powiew alkoholu. - Co Ci się...
Nie skończyła, bo silna dłoń mężczyzny chwyciła jej głowę i przewróciła na klęczki. Blaze poderwał się jak burza i znalazł koło dziecka warcząc i obnażając kły.
Pijany spojrzał z ukosa na wilka.
- phi - prychnął i oddalił się w głąb domu chwiejnym krokiem - Niby takie wierne - można było słychać z oddali.
Kate tkwiła zszokowana w tej samej pozycji w jakiej ulokował ją ojciec. W końcu podniosła głowę, a oczy prawie wychodziły jej z orbit.
- Kate wszystko dobrz...? - Dziewczynka rzuciła się na przyjaciela, wtulają w jego szare futro. Słyszał łkanie dziecka i czuł mokre krople zwilżające mu futro.
- Spokojnie Kate, on nie był sobą.
Trwali tak przez kilka minut, póki niebieskooka nie oderwała głowy. Spojrzała się na wilka swoimi dużymi, mokrymi oczami.
- On nigdy taki nie był - powiedziała prawie niesłyszalnie. - Dlaczego więc...?
- To przez alkohol - powiedział krótko. - Trzymaj się od tego świństwa z daleka, a zajdziesz daleko.
Ona tylko pokiwała głową patrząc się na podłogę.
Wstała i ruszyła na dół po schodach. Nie była zła na ojca, tylko zaskoczona. Spokojnie usiadła do stołu czekając na śniadanie.
- A Ty co tak siedzisz - odezwał się zgorzkniały głos.
- Czekam na moje śniadanko - popatrzyła się na niego wyczekującą.
Zaśmiał się głośno i skierował spojrzenie na dziecko. - Chyba śnisz. Jeśli coś chcesz, sama se na to zarób, albo przygotuj.
- To jest prawdziwe życie - dodał odwracając się - I miałaś rację. Gdyby nie Ty, twoja matka by żyła.
Opuścił pomieszczenie zostawiając Kate w osłupieniu.
Dziewczynka podeszła do blatu na którym znajdował się wczorajszy chleb. Dzierżąc nóż złapała za bochenek i probowała uciąć kromkę,
o dziwo manewrowanie nożem nie było dla niej tak trudne jak myślała.
W końcu udało jej się ukroić krzywy kawałek nie zacinając sobię palca. Posmarowała go masłem i nałożyła dżem.
Kate spojrzała się na szafkę, z której wczoraj jej ojciec wyciągał butelki alkoholu.
Na końcu blatu był mały kluczyk pasujący do otworu w drzwiczkach.
Dużo nie myśląc wzięła go i zamknęła szafkę chowając klucz w małej kieszące koszuli nocnej.
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł - powiedział pełen zwątpienia wilk.
- jeśli szafka będzie zamknięta to tata nie sięgnie po alkohol - powiedziała szczęśliwa. - A wtedy wszystko wróci do normy.
- Nie jestem do końca przekonany.
Jednak Kate już była za drzwiami od łazienki. Wyszła po 15 min ubrana w chłopieńce ogrodniczki.
- Mama nie byłaby zadowolona - spojrzał krzywo wilk, gdy Kate wyszła zza drzwi.
- Są wygodniejsze niż sukienki - odpowiedziała i udała się do ogrodu.
Swoją konewką podlewała pomidory rosnące przed domem, gdy usłyszała głośne krzyki ojca. Pozostawiła to, co robiła i odruchowo złapała za kieszonkę, do której przełożyła kluczyk, gdy się przebierała.
- GDZIE TO JEST?! - Głośne krzyki dochodziły z domu.
Jej pijany ojciec wyszedł z domu kierując się w stronę dziecka. W jednej ręce trzymał już pustą flaszkę piwa.
- Kate nie wiesz może gdzie jest taki kluczyk leżący na blacie? - Próbował mówić spokojnym głosem. - Jeśli go oddasz teraz, to nie dostaniesz kary.
Wystawił rękę z nadzieją, że dziewczynka z łatwością odda jego własność.
- Nie mogę Ci go oddać - powiedziała obracając się od niego lekko bokiem.
- To nie była prośba - powiedział już trochę bardziej zdenerwowany. Był już pewny, że go ma. - Policzę do trzech.
- Raz.
Kate nadal stała tak jak przedtem i nie zamierzała się ruszać.
- Dwa.
Sięgnęła do kieszeni i wyjęła klucz.
Dwa i pół - oczy mu błysły na widok przepustki do jego trunków.
- I trzy. Teraz odd...
Nie dokończył, bo Kate rzuciła kluczykiem do studzienki nieopodal nich. Przedmiot wpadł prosto do środka, pochłonięty przez otchłań studni.
- TY S*KO! - Wrzasnął i rozbił o cegłę podstawę butelki. - Już nie żyjesz.
Rzucił się w stronę białowłosej uderzając ją tulipanem* w lewą część głowy, rozrywając skórę i szarpając ucho. Blaze skoczył w kierunku pana i wgryzł się w rękę. Jego zęby przebijały się przez mięso i mięśnie wypełniając pysk krwią.
Zaklnął i kopnął wilka w bok tak, że poleciał z skowytem na ziemię.
- Tato nie! - Krzyczała i płakała trzymając się za krwawiące miejsce.
- Zostaw go! Proszę.
Mężczyzna miał już noge przygotowaną do ponownego kopnięcia wilka, lecz ją zatrzymał.
- Jak chcesz mi to wynagrodzić? - Powiedział z obrzydliwym uśmiechem na twarzy skierowany do niebieskookiej.
- Ja...Ja nie wiem - powiedziała niepewnie. - Zrobię co chcesz, ale proszę nie bij go już.
Blaze na te słowa podniósł łeb z przerażenia. Widział błysk w oku mężczyzny.
- Kate nie wiesz co mówisz - odezwał się w stronę dziecka. - On Ci zrobi większą krzywdę ode mnie.
- Oh zamknij się już - Aleksander przygniutł butem szary pysk do ziemi.
- Jeśli nie chcesz bym ją zabił, a co za tym idzie również Ciebie, nic nie gadaj - powiedział szeptem, aby tylko wilk usłyszał.
Odsunął buta, a nie widząc protestu ze strony wilka podszedł do Kate.
Chwycił ją za ramię i poprowadził do drzwi od łazienki.
- Umyj się, a jak skończysz to przyjdź do mojej sypialni.
Białowłosa nie wiedząc co ją czeka poszła się posłusznie umyć. Wciąż sprawiało jej to kłopot, jednak dała radę. Przebrała się w świeżą piżame i opuściła pomieszczenie.
Czuła dziwny niepokój, coś co ją czeka jest bardzo złe. Spodziewała się najbardziej mocnego oberwania w twarz, lub skaleczeń. Była nieświadoma tej czarniejszej strony życia.
Chwyciła niepewnie za klamkę, ale po chwili namysłu cofnęła ją i delikatnie zapukała. Drzwi otworzyły się z skrzypnięciem, a za rogiem stał jej ojciec. Ubrany był w dresy.
Tylko w dresy.
Uśmiechnął się chytrze, po czym szarpnął za ramię Kate. Ciągnął ją w stronę łóżka póki nie wylądowała na materacu. Ojciec zawisnął nad nią, a jedyne co potem widziała to rozmazany obraz przez łzy i ból.
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
* tulipan- nazywa się tak zwaną "broń żuli" XD czyli butelka potrzasnaka na dnie dając poszarpane, ostre brzegi do samoobrony
Witam, witam przybyszy,
Oto kolejny rozdzialik z książki który miał być bardziej drastyczny, ale cóż.
Przepraszam Was za długą nieobecność 😅, ale nie miałam życia, było za dużo nauki i różne rodzinne zjazdy. Rozdział miał się pojawić już w niedzielę, ale nie zdążyłam więc macie dzisiaj o tej wczesnej porze (23:30).
Spodziewajcie się rozdziałów głównie w weekendy.
Więc miłej nocy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top