10.
Powoli podnosiłam się z zimnej wody. Kwiaty spowrotem zwiły się w pąki zostawiając nas w mroku.
Kurczowo wpatrywaliśmy się w postać, która zdawała się nas nie dostrzegać i patrzeć przed siebię jakby w jakimś transie.
Złapałam chłopaków za nadgarstki i cofałam się do tyłu by móc odejść z tego miejsca. Jednak spotkał mnie opór.
Mężczyźni nie chcieli się ruszyć o krok.
- Uciekajmy póki to nas nie widzi - szepnęłam i znowu pociągnęła za ich ręce, ale efekt był taki sam.
- To nas nie widzi, możemy się mu przyjrzeć - powiedział również szeptem Roy. Oboje w zgodnym tempie ruszyli do przodu. Tym razem to ja stawiałam opór.
Zasada numer 4. Jeśli potwór Cię nie dostrzegł - odejdź jak najszybciej.
Oni najwyraźniej mieli to w dupie.
- Czy was do reszty powaliło?! - Nie ma to jak krzyczeć szeptem.
- Poczekaj, nie widziałem jeszcze potwora w ludzkim świecie - tym razem odezwał się demon.
- Będziesz miał jeszcze wiele okazji! - Dosłownie wlekli mnie za sobą. Nie dam rady wyrwać się wampirowi i demonowi. Chyba przegrałam...
Przestałam się opierać i próbowałam zachować ciszę. Było to ciężkie z powodu wody siegającej po kolana.
Byliśmy coraz to bliżej celu, szczerze mówiąc gdyby nie to że oni trzymali mnie za ręce to dawno bym nawiała.
W końcu po przedarciu się przez trzcinę, która oczywiście szeleściła jakby się w nią kijem biło, dotarliśmy na brzeg. Próbowałam robić małe oddechy żeby jak najbardziej ograniczyć wszelakie dźwięki. Postać wciąż nie ruszyła się nawet o cal, my za to powoli kryjąc się wśród drzew i wciąż trzymając za ręce, próbowaliśmy ustalić rasę stworzenia.
W końcu szarpnęłam dłońmi wydostając się z uścisków. Tak czy siak nie było już odwrotu więc podeszłam bliżej.
Kreatura stała na skraju brzegu patrząc się przed siebię.
Wyszłam jej na przeciw bo z ukrycia nic nie umiałam zobaczyć. W końcu chmury ustąpiły a blask księżyca oświetlił teren. Chłopacy podeszli do mnie stając na równi.
Między nami a stworzeniem była pusta oświetlona przez blask księżyca przestrzeń. Nie obchodziło mnie, że nas widać, chciałam się jej przyjrzeć bo przejęło mnie jej zachowanie w stosunku do nas...
Księżyc oświetlił jej sylwetkę. Wyglądała jak człowiek, jednak była bardzo, bardzo blada. Szczególną uwagę przykuwała jej łysa głowa. Miała na sobię ciemną sukienkę? Taką bardzo starą. Na rękce zauważyłam szlitalną opaskę, taką z imieniem i nazwiskiem.
Próbowałam przeczytać napis, ale w tym samym momencie nagle ktoś złapał mnie za ramię. Gwałtownie się odwróciłam w stronę sprawcy. Był to oczywiście Roy, jednak jego wyraz twarzy... zaraz...
Spowrotem spojrzałam na postać. Miała głowę odwróconą w naszą stronę! Coś mną wstrząsnęło i poczułam wzrastające tętno. Jej spojrzenie... było kompletnie puste. Miała żółte białka, nawet nie posiadała źrenicy ani tęczówki.
- ODWRÓT! ODWRÓT! - Wydarł się Roy, a my posłusznie wykonaliśmy rozkaz.
Rzyciliśmy się pędem pokonując staw. Biegnąc przez las szukałam dróżki którą tu pierw przyszłam. Po kilku minutach dotarłam do niej i już prosto jak najszybciej prułam do wyjścia z lasu. Po bokach słyszałam tylko moich towarzyszy również w chaotyczny sposób przedzierających się przez krzaki. Nie miałam pojęcia czy ta kobieta nas goni. Mówiąc szczerze nawet nie zamierzałam się odwracać.
W końcu udało nam się opuścić ten straszny mrok i wrócić na zabudowę.
W połowie ulicy zatrzymaliśmy się by złapać dech.
- O matko! To by-ło dob-re... - Mówił wampir próbując złapać oddech. A niby te stworzenia się nie męczą.
Gdy to powiedział to wprost zabijałam go wzrokiem. Spojrzałam za nas by upewnić się czy jesteśmy już bezpieczni. Naszczęcie nikogo nie było.
- Może już wracamy? - Demon spojrzał na swój zegarek kieszonkowy.
- Ta... chyba masz rację - ruszyliśmy tym razem wolniejszym krokiem w stronę domu. Miałam dość wrażeń jak na jeden... jedną noc.
- Co to wogóle było? - Zielone oczy posłały mi pytające spojrzenie.
- Nie mam cholernego pojęcia, ale to na pewno nie było żywe.
- Zjawa? Jakaś odmiana - zasugerował tym razem drugi.
W tym czasie przekroczylismy przez furtkę, a Roy majstrował przy kluczach.
- Może i tak... - odpowiedziałam demonowi na koniec wzdychając.
W końcu znaleźliśmy się w ciepłej izbie. Od razu przy wejściu powitała nas Ołma z lekkim grymasem na twarzy.
- Duże dzieci... - Powiedziała mrucząc pod nosem. - No dobrze! Sprawa rozwiązana.
Wszystkie trzy pary oczu zostały skierowane w jej stronę.
- Ten pokój, który miał trafić do jednego z was aktualnie został zalany przez ulewę. Więc będziecie musieli się gnieździć wsyscy razem w pokoju Kate.
- Czekaj jaka ulewa? - powiedziałam nie przypominając sobie dziaj o jakimkolwiek deszczu.
- Jak to jaka ulewa?! Lało jak z cebra jeszcze dobre pół godziny temu! - Powiedziała uniośle. - Przecież dlatego tak zmokneliście, prawda?
Nas zmurowało. Wymieniliśmy między sobą porozumiewawcze spojrzenia i przytaknęliśmy głowami. Lepiej nie mówić jej o incydencie nad jeziorem...
Bez zbędnego gadania rozpłaszczywszy się z mokrych kurtek i butów, ruszyliśmy w stronę pokoju. Trochę dziwnie dzielić pokój z dwoma facetami i niespecjalnie podobała mi się ta sytuacja.
- mamy dwie łazienki, jedna na dole druga na górze. Roy Ty już wiesz gdzie jest jedna, zaprowadzisz tam ..... - tu urwałam. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie znam jego imienia. Spojrzałam się na demona pogubionym wzrokiem, a on tylko się uśmiechnął.
- Jestem Alastor - wyciągnął do mnie dłoń, przyjęłam gest. - Miło mi będzie z Tobą mieszkać My Lady.
Ucałował potem wierzch mojej dłoni z rękawiczką. Poczułam się dziwnie, nikt jeszcze nigdy mnie tak nie powitał. Trochę dziwne...
- No dobrze idźcie się umyć! - Powiedziałam zabierając rękę.
Tak naprawdę jest jeszcze jedna toaleta koło pokoju Ołmy by miała bliżej. Pozwoliła mi z niej korzystać gdy dzieci guzdrały się w dwóch pozostałych toaletach.
Wyjęłam bawełnianą koszulę nocną, którą dostałam od Rose. Jest trochę dziecinna, albowiem była szara i miałam dwie kieszonki z narysowanymi króliczymi łapami. Już widzę ich drwiące miny. Niestety nie miałam już innej bo reszta wylądowała w praniu.
Jeszcze bielizna i mogłam iść się myć.
Wstałam od komody i zobaczyłam, że mój pokój zagracały plecak i czerwona walizka. Muszę im dać jakąś szufladę na to wszystko.
Udałam się w stronę łazienki.
~⏳~
Siedziałam na łóżku trzymając szkicownik i kredki. Ich wciąż nie było. Poszli pierwsi, a jeszcze nie wrócili.
Postanowiłam pochłonąć się w już prawie skończonym rysunku, zaczętym jakieś 40 min temu.
Postanowiłam narysować scenkę z lasu jak wpadliśmy do wody. Trochę opornie wychodziły mi twarze i ręce...
Nie wiem jak długo rysowałam Ale coś złapało moje barki.
- BU! - Roy wychylił się za moje ramię. - Co rysujesz?
Ja próbowałam zasłaniać rysunek mówiąc że to prywatna rzecz.
- Ah tak? Pewnie jakieś sexy rysujesz - zrobił sprośną minę.
- Wcale nie! To normalny obrazek, nie twoje marzenia. - odsuwałam szkicownik jak najdalej wampira.
W tej samej chwili poczułam jak coś wyrwał mi ów przedmiot z ręki.
- Ej! - Skoczyłam na Alastora. Był jednak o dużo wyższy odemnie. Co może zrobić 165cm przy dwu metrowcu?
- O Al, pokaż mi też - Roy zerwał się z łóżka podbiegł do demona.
Odpuścilam sobie walkę. Teraz już mogli zobaczyć rysunek w całej okazałości, a ja spalałam się ze wstydu.
Było 5 min ciszy. Dla mnie strasznie długich. I w końcu nastąpiło to:
-BHAHAHAH! - Roy wybuchł śmiechem, a Alastor zatkał sobie buzię.
- Twoja twarz! - z oczu leciały mu łzy śmiechu. - O matko co jest nie tak z moimi rękami.
- Czy ja naprawdę w twoim przekonaniu mam tak dużą głowę? - Tym razem powiedział Alastor z rozbawieniem w radiowym głosie. - I Dlaczego mam tak małą dłoń? Hahaha!
- Dobra rozumiem to jest śmieszne! - oburzyłam się i wyrwałam im mój rysunek. - faktycznie moja twarz jest bardzo dziwna.
- No, na żywo masz śliczną buźke - wampir jak zawsze zalotny. - I dam sobie rękę uciąć, że masz większe cycki.
Tym razem dostał mocnego kuskańca w bark.
- Chodźmy lepiej spać.
Położyłam się na środku łóżka robiąc im miejsce po bokach. Roy położył się po mojej lewej od strony balkonu, a Alastor po prawej. Ich ciała były zimne, przynajmniej nie będę się gotować w nocy. Oczywiście każdy starał się siebię nie dotykać, znaczy głównie Alastor leżał jak najbardziej przy krawędzi, a Roy gdyby mógł to by już dawno mnie do siebie tulił.
To będzie długa pierwsza noc....
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Witam w piątunio!
Ten pinkny rysuneczek zrobiłam sama jakby ktoś pytał XDDD jak narazie uczę się obsługiwać ten cały programik i jakoś idzie. Przepraszam za zepsucie światopoglądu postaci nie bijcie! XD
- To dobranoc
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top