1. Przeszłość
Wiatr rozwiewał długie, białe włosy 7-letniej dziewczynki bawiącej się na polu z bratem.
- Do twarzy Ci w tym! - Zaśmiała się widząc speszoną minę brata.
- Nie jestem dziewczynką żeby nosić te wianki - chłopiec zdjął z głowy plecionkę z niezapominajek i włożył na głowę siostry.- Tobie bardziej w niej do twarzy - dodał z promiennym uśmiechem.
Na bladej buzi Kate zaistniał mały rumieniec. Odwróciła wzrok w stronę drewnianego domu z dużym ogrodem.
Niebieskie oczy jak na zawołanie błysnęły iskierkami szczęścia, a nogi same ruszyły jak z procy.
- TATA! -Wskoczyła prawie że pod nogi konia gdyby ktoś nie złapał jej od tyłu. A raczej szarpnął.
- Blaze Ty też jesteś cały! - wyciągnęła rękę do metrowego i umięśnionego wilka. Zwierzę uchyliło głowę pozwalając się pogłaskać.
- Ciebię też miło widzieć panienko - można było usłyszeć niski, lecz przyjemny głos wilka.- Mam coś dla Ciebie.
Kate wystawiła ręce by złapać owy przedmiot. Blaze wypuścił z pyska czarną małą obrożę przypominającą czokera. Miała na zawieszce srebrnego kwiatka z szarym kryształem pośrodku.
- Wow ale śliczne! Co to za kwiatek? Skąd to masz? To jest dla mnie? Mogę to założyć? - dziewczynka skakała i obsypywała przyjaciela mnóstwem pytań.
- Tak spokojnie, jest twoje, a ten kwiat to Lotos.
-Lotos? Nigdy go nie widziałam...-powiedziała zapatrzona w prezent.
- Obiecasz mi coś? Ale to musi być trwała obietnica - jego złote ślepia uważnie obserwowały minę dziecka. -pamiętaj nie możesz jej złamać.
- Dobrze obiecuję! - odrzekła ochoczo
- Proszę, choćby nie wiem co, nie zdejmuj tego z szyi - mówił powoli i wyraźnie tak, aby zrozumiała.
- Czemu? - jej pytający wzrok śledził poważne spojrzenie wilka.
-po prostu mi to obiecaj.
Kate jeszcze raz spojrzała na ozdobę, po czym założyła ją na szyję. Obroża była za duża, więc opadała jej na obojczyk.
- Obiecuję - powiedziała z uśmiechem.
Blaze poczuł ulgę po jej słowach i odwrócił się w stronę domu, a dziewczynka pobiegła za nim.
Weszła do domu rozglądając się za mamą. A jej świetny, choć młody słuch pomógł zlokalizować kroki kobiety.
- Mamo, jutro idę do szkoły prawda? - Jej przygnębiony ton głosu wymusił uśmiech na twarzy matki.
- Oj słonko, może nie będzie wcale aż tak źle - próbowała pocieszyć swoją córkę przed pierwszym dniem szkoły.
- Tylko pamiętaj, nie zdejmuj chustki z głowy.
- Dobrze mamo - zakryła rękami parę sterczących, pokrytych czarnym futrem uszu - Dlaczego to musiałam być ja?
Mama chciała coś odpowiedzieć, ale wyprzedziły ją słowa ojca.
- Ponieważ jesteś wyjątkowa Kate, jako jedna z niewielu możesz trzymać w sobię tę moc - przez głowę mężczyzny przeleciały wspomnienia z obrzędów "scalenia" duszy demona z duszą Kate. Jej krzyk proszący o zaprzestanie, jej łzy, te atramentowe włosy zmieniające kolor na biel (wcale to nie było inspirowane wiedźminem... wcale). Potem wysoka gorączka i osłabienie, ponieważ jej ciało było zbyt młode na przyjęcie dawki takiej niszczycielkskiej mocy.
Na początku na obrzęd miał iść jej brat, mówi się, że tylko jedno dziecko pogromcy potworów może w stanie przyjąć tą moc i zostać kolejnym pogromcą. Wszyscy byli pewni że to będzie pierwsze dziecko, jak to zawsze było w takiej rodzinie. Wypadek był nagły i potrzeba było "naczynia" do umieszczenia demona, który już wyrywał się z kontroli kapłanów.
Podczas próby podania esencji z demona dożylnie, żeby sprawdzić czy na pewno nadaje się do złączenia, moc zaczynała wyszarpywać się z żył chłopca, dając jednoznaczną informację o nie nadawaniu się do obrzędu. Wszyscy byli zdziwieni jednak potrzeba było następnego dziecka natychmiastowo, więc zabrali Kate i zrobili próbę. Jak można się było spodziewać, moc podana igłą do ręki nic nie wywołała co oznaczało zgodność. Więc bez zbędnych komentarzy przykuli jej rączkę do głazu naprzeciwko kamiennego łuku, w którym białe, choć brudne światło wyrywało się z za obręczy. Narysowali pieczęć na jej wierzchu prawej ręki i wypowiedzieli kilka zdań w nieznanym języku. Potem można było zobaczyć oślepiający blas i usłyszeć przeraźliwy krzyk dziecka.
Jej czarne włosy zmieniły się w śnieżną biel, fiołkowe oczy przybrały kolor czystego niebieskiego, przy przedłużonej źrenicy jak u kota zaczynał się kolor niebieski, a im dalej tym odcień był jaśniejszy, dopiero przy obręczy tęczówki znowu ciemniał aż do granatu. Kły zmieniły swoje miejsce o jedno w tył dając efekt zębów jak u wilka. Skóra pobladła jak porcelana, jednak przez rumieńce wywołane gorączką nie dało się tego na początku zauważyć.
- Tato wszystko gra? - ojciec wstrząsnął głową i popatrzył na zmartwioną twarzyczkę dziecka.
- Tak, tak, tylko się trochę zamyśliłem. Idź pobawić się z Amelem w ogrodzie.
Kate pobiegła na dwór wołając brata.
- Blaze idź za nimi - powiedział do wilka, który ruszył truchtem za dziećmi.
- Elizabeth, nie jestem pewny czy dobrze robimy wysyłając ją do szkoły - powiedział zwracając się do swojej żony- Wiesz jakie są dzieci
- Musi się edukować i przyzwyczaić do kontaktu z ludźmi, inaczej sobie nie poradzi - Eliza trzymała wzrok na otwartych drzwiach wyjściowych.
- Wiesz że łowcy są ścigani przez mroźnych rycerzy, którzy jak twierdzą "niegodnie zyskujemy siły i bawimy się w bohaterów", to jakiś absurd!- zirytowany ton głosu zwrócił uwagę kobiety. - Gdyby nie my większość wiosek leżałaby w gruzach, a oni ciągle próbują nas wytępić jak jakąś zaraze! - z nerwów walnął pięścią w kuchenny blat.
- Aleksa...
- Eliza, ona nie jest bezpieczna. Ma dopiero 7 lat A już została łowcą!
Jeśli oni ją znajdą samą w tej szkole, bez wahania ją zabiją.
Nastał poranek, a Kate razem z Amelem i ojcem jechali na koniu w kierunku szkoły.
- Kate wrócisz dzisiaj do domu z Blazem ponieważ dostałem kolejne wezwanie - odezwał się po krótkiej chwili do dziewczynki
- A co z Amelem? Nie możemy iść razem? - Popatrzyła w kierunku brata, który szeroko się uśmiechał.
- Dzisiaj idę z tatą na misje. To, że nie mam mocy pogromcy, nie znaczy że nie mogę nim być! Nauczę się władać mieczem po to aby, jak dorośniesz i będziesz walczyć z potworami, Cię chronić - powiedział promiennie.
- No dobrze wysiadamy. Cel szkoła zaliczony - zsunął się z konia i pomógł zejść Kate.
- Papa! Miłej podróży! - Pomachała im gdy zaczęli się oddalać
W szkole dzieci patrzyły się na nią krzywo. Śmiały się i wytykały palcami
Gdy nadeszła długa przerwa, Kate poszła na dwór usiąść na kamiennym parkanie, który otaczał plac zabaw za szkołą.
Wszystkie dzieci zaczęły się bawić i biegać kompletnie nie zwracając uwagi na białowłosą. Wtedy dziewczynka poczuła koło siebie czyjąś obecność.
- Cześć jestem Roy! - Chłopiec wystawił przed siebie rękę, szeroko się uśmiechając. Można było zauważyć jego śnieżnobiałe, ostre kły. Chłopiec miał brązowe włosy i ładne zielone kocie oczy.
- Cześć, ja to Kate - podała zielonookiemu dłoń. - fajna apaszka - powiedziała dziewczynka patrząc na czerwony materiał zawiązany wokół szyi.
- To bandana! Apaszki są dla dziewuch! - Nadął policzki udając obrażonego i usiadł na parkanie koło Kate. - to tak jakby na twoją chustę na głowie powiedział kokarda.
Zaśmiali się po czym zeskoczyli z murka, udając się na kolejne zajęcia.
Kate szukała wzrokiem swojego przyjaciela czekającego na nią przed szkołą. Nagle poczuła klepnięcie w ramię, więc odwróciła głowę w stronę sprawcy.
- To do zobaczenia jutro! - Roy przybliżył się trochę do jej drugich, normalnych uszu ( tak miała dwie pary XDDD Przez włosy tych normalnych potem i tak nie będzie widać więc luz ), i zaczął szeptać - Tak naprawdę to jestem wampirem.
I już go nie było.
Za to pojawił się Wilk, który chwycił jej kołnież bluzki i lekko pociągnął by się ruszyła.
- No przecież już idę - powiedziała szybko i wybiegła przed wilka.
Dom znajdował się poza miasteczkiem na górce przy lesie.
Wzdłuż ścieżki do domu po prawej stronie płynęła mała rzeczka, która potem wpadała do młyna Pana Ignacego nabierając prędkości z wzgórza. Po lewej i za strumykiem ciągnęła się zielona łąka z różnorodnymi kwiatami , a dalej na prawo las. Ciemny i głęboki las.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Cześć wszystkim ^^
To jest pierwszy dział z mojej pierwszej książki.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam was tym długim wstępem, ale zanim zacznę prawdziwą historię już z naszymi postaciami z Hazbin Hotelu, to chciałam was wprowadzić do życia naszej bohaterki by wszystko lepiej wyjaśnić
Kolejny rozdział też będzie przeszłością i będzie dużo bardziej drastyczny. Nie wiem czy krótszy bo jeszcze trochę wydarzeń muszę tam zmieścić ;p
Powiedzcie co myślicie jak na razie i czy wam się podobało ♡
~Przepraszam za wszelkie błędy ortograficzne
Bayo<3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top