Wieża Astronomiczna
Hejka! Dzisiaj coś dla fanów Wolfstar! Z odrobiną Drarry.
Miłego czytania!
Na prośbę XxAlusiaxX
*****************
20 maja 1997 rok
Remus Lupin był 36 letnim, poukładanym nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią. Lubił rutynę i lekcje z uczniami, odkąd zaczął pracę w szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwarcie, miał w zwyczaju w każdą niedziele wychodzić na poranny spacer na Wieże Astronomiczną, która przypominała mu czasy nauki z przyjaciółmi. Dzisiaj jak co tydzień, od września przyszedł na te samą wieże, szedł po drewnianych schodach z koszyczkiem, gdzie miał ciepłe, maślane bułeczki, gorzką kawę bez mleka i stary koc, dziergany własnoręcznie przez Panią Molly. Był już u szczyty schodów gdy usłyszał cichy, niski głos i ciche pomruki, schował się za ceglaną ścianą. Nie spodziewał się, że spotka tutaj kogoś o tak wczesnej godzinie.
— Dzień dobry Potter. — powiedział nisko głos.
Lupin zamarł słysząc nazwisko chrześniaka i ostatkiem sił powstrzymywał się, aby ciekawość nie zwyciężyła. Nie chciał żeby Harry pomyslał, że go śledzi, jednak bardzo chciał zobaczyć kto jest tam z Gryfinem i co robią.
— Ej Draco!
Remus jak przez mgle usłyszał śmiech podopiecznego i dalszą wymianę zdań między chłopcami, bez zahamowań wyjrzał zza ściany j jak zachipnotyzowany patrzył jak Malfoy górował nad młodszym i całował jego twarz. To było nie do pojęcia, że dwoje wrogich sobie chłopców leży nago i caluje się bez skrępowania, okryci jedynie kocem.
Lupin usiadł zszokowany na schodkach i skulil, nie wiedział czy nagły ciężar jaki poczul na barkach był spowodowany pozwaniem tajemniczej relacji chrzestnego syna, czy dawną miłością do pewnego ciemnowłosego dupka, który nagle stanął mu przed oczami.
—
18 grudnia 1977 rok
Syriusz biegł radośnie jako pies do pokoju wspólnego Gryfonów, zmienił sie i stanął nagi przed przyjaciółmi.
— Zgodziła się! Kate Marywel! Idziemy razem na bal bożonarodzeniowy!
Krzyczał i skakał goły, jego entuzjazm podzielił James Potter oraz Peter Pettigrew, Lily zakryła twarz książką, aby nie widzieć przyrodzenia Blacka, Dorcas skrzywila się, a Lupin jedynie wrocil do lektury nie chcąc pokazać, że informacja go zabolała.
— Czyli został tylko Luniek! — Potter spojrzal na przyjaciela. – Słyszysz Remus? Kiedy zaprosisz jakąś wilkołaczke na bal?
Chłopak skrzywił się i bez większego entuzjazmu zbył ich i ruszył na wieże Astronomiczną chcąc pobyć sam na sam z książką. Przeszedł korytarzami jak cień i starł szybko łzy wspinając się po schodach.
Po chwili stał i wpatrywał się w zaćmienie księżyca, przyjaciele od początku roku namawiali go żeby zagadał do tej „ślicznej brunetki", o której zawsze opowiadał kiedy ci pytali o jego relacje miłosne. Ale co gdyby dowiedzieli się, że ta przysłowiowa śliczna brunetka, tak naprawdę jest brunetem? Co gdyby okazało się, że tym brunetem jest Syriusz Black jego najlepszy przyjaciel.
Remus westchnał i spojrzal na bransoletkę którą dostał rok temu od Syriusza, była ręcznie splatana i miała na środku ich inicjały, miała symbolizować wieczną przyjaźń.
— Wpadłem po uszy. — szepnął cicho.
— W co wpadłeś?
Podskoczył słysząc głos i spojrzal na niższego bruneta, miał na sobie dresy i rozciągniętą koszulkę na ramiączka, zarumienił się i poczul gorąc w podbrzuszu na ten widok.
— W-w nic... .
Black podszedł do barierki i zapalił papierosa, patrzyli przez chwile w ciszy na zaćmieni i gwiazdy, Remus ochłoną po chwili i spojrzal na profil przyjaciela zły, widząc tytoń w jego ustach.
— Te mugolskie gówno cie kiedys zabije.
Usłyszał jedynie śmiech w geście odpowiedzi i znowu spojrzal w gwiazdy, często to robili, jednak w okresach letnich, zadrzal czując zimno i aż wspôłczuł przyjacielowi, który stał w samym podkoszulku.
— Nie cieszyłeś się kiedy powiedziałem wam o Kate. To ona ci sie podoba?
— Gdybyś nie był daltonistą zauważył byś, że Kate jest blondynka.
— Więc o co chodziło? Przecież sam namawiałeś mnie żebym kogos zaprosił.
— O nic.
— Luniek. O co ci chodzi? Ostatnio ciagle chodzisz jak połbezgłowy Nick.
— Źle się czuje.
— Przecież do pełni jeszcze daleko.
— Wiesz. Nie zawsze złe samopoczucie jest związane z moją przypadłośvią. — prychnął zimno i odszedl od barierki zirytowany.
— To o co chodzi?
Remus nie wytrzymał, pidszedł do niego i pocałował go mocno w usta. Płakał całując go, a ból wzmocnił się, gdy nie poczul odpowiedzi. Szybko odsloczył od niego i zbiegł na doł.
Syriusz był w takim szoku, że dopiero po kilkunastu minutach zszedł na doł i poszedł do dormitorium. Czekał kilka godzin jednak Remus się nie zjawił.
23 grudnia 1977 rok
Lupin po nagłym wyrzucie uczuć nie odezwał się do przyjaciół ani słowem, spal w dormitorium żeńskim z Lily, Dorcas i Kate, tej ostatniej nie interesowały jego łzy ani lamenty wiec zwyczajnie nie włączała się do rozmów.
Tego dnia odbywał się bal bożonarodzeniowy, Lupin jednak nie zamierzał się na nim pojawiać, przesiadywał od kilku godzin na wieży i palił znienawidzone papierosy. Nie zauważył nawet obecności pewnego bruneta z dlugimy włosami.
— Te mugolskie gówno cię kiedyś zabije.
— Czemu nie poszedłeś sie bawic? Kate pewnie nie jest z tego zadowolona.
— Nie poszedłem.
— Aha. Pewnie Kate nie była zadowolona. Szykowała sie na to od wczoraj.
— Przestań pierdolić o Kate!
Lupin wpatrywał się dalej na gwiazdy i palił niewzruszony, czuł pustkę w sercu i miał dziwną ciągoty przejść przez barierkę i przechylić sie wprost na dziedziniec, chciał poczuć wiatr i ulgę.
Nie zauważył kiedy brunet kucnal naprzeciwko niego i dotknal dlonia jego policzka.
— Spojrz na mnie. Proszę.
Lupin spojrzal na niego pustym wzrokiem, a Black aż poczul dreszcze widząc obojętność, potrząsnął nim.
— Czemu mnie pocałowałes?
Remus prychnal i dmuchnął na niego dymem z papierosa, nie musiał mu się tłumaczyć. Nie był typem który lubi sie spowiadać. Był cichy i wolał słuchać, był skryty i lubił spokoj i równowagę. Sam zdziwił się kiedy doszedł do faktu, że zakochał się w zdziczałym Blacku.
— Słyszysz mnie? Dlaczego mnie pocalowałes?
— Jesteś głupi czy jak?
— Chce to usłyszeć z twoich ust. Dlaczego mnie pocałowałes?
Remus spojrzał na niego załzawionymi oczami, bal sie przyznać na głos do swoich uczuc, bal sie ze mimo wiezi jaka mieli ten go wysmieje.
— Bo się zakochałem... .
Dalsze wydarzenia działy się szybko, pocałunek, dłonie Blacka pod jego ubraniem i długi seks.
20 maja 1997 rok
Szybko uciekł do swoich sypialni nie chcąc przeszkadzać młodym, rzucił koszyczek z bułkami w kąt i skulil się na łóżku. Wspomnienia wróciły a on znowu miał przed oczami sylwetkę Syriusza. Spojrzal na ich wspólne, jedyne zdjecie gdy sie całowali.
— Tęsknie Syri... cholernie.
***************************
Jak wam się podoba?
To mój pierwszy shot z innym shipem niż Drarry. Chyba git.
Taca na opinie —> _______________
Pisząc to zauważyłam jak diametralnie zmienił się mój styl pisania, czy podoba wam się ta zmiana?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top