Kontrakt
Shot jest na podstawie jednej z książek, które przeczytałam w ostatnim czasie.
Także chciałam napisać na tym podstawie książkę, jednak nie wiem czy będzie to dobry pomysł. Ocenicie?
Harry - 20 lat
Draco - 26 lat
Zapraszam do czytania!
***************************************
- Cedric! T-To fatalny pomysł! Ja-Ja nie jestem gotowy! To z tobą chcę mieć szczeniaczka! A-A nie z jakimś obcym Alfą!
- Kochanie! Pomyśl! To sto tysięcy dolarów! Starczy nam do końca życia! Mój brat dzięki tym pieniądzom wyzdrowieje, pamiętasz? Jest chory na raka.
- T-Tak, ale... Ty jesteś moim Alfą! Nie znam twojego szefa! To z tobą chciałem przeżyć pierwszy raz!
- Decyzja zapadła, spędzisz gorączkę z moim szefem i urodzisz mu szczenię.
Harry patrzył jak Alfa odchodzi, w tylko sobie znaną stronę, upadł na kanapę, płacząc cicho. Był dla Cedrica jedynie maszyną, która rodzi dzieci? Był dla niego kartą przetargową, na górę pieniędzy.
-
Stanął przed posiadłością Malfoy'a, drżał i praktycznie płakał. W każdej chwili mogła zacząć się jego gorączka, był przerażony faktem, że miał ją spędzić z nieznanym mu Alfą, a w niedalekiej przyszłość urodzić mu szczenię.
Drzwi nagle otworzyły się, a w nich stanął przystojny blondyn, którego młoda Omega widziała, dopiero drugi raz w życiu.
Znowu poczuł te cholerne motyle w brzuchu, a jego Omega zaczęła radośnie skakać.
Przeznaczony!
- D-Dzień dobry?
- Wejdź Harry.
Potter wszedł do przedpokoju i zdjął buty. Już od samego holu, dało się zauważyć, że willa była nowocześnie, jednak przytulnie urządzona.
- Ładnie tutaj. - powiedział chcąc przerwać, niemiłą ciszę.
- Dziękuję. Starałem się, dokładnie posprzątać, przed twoim przyjazdem, no i zrobiłem kolację. - powiedział speszony.
- Oh... To bardzo miłe... .
- Draco, mówi Draco, Harry.
- To bardzo miłe Draco. - posłał mu uśmiech czując się swobodniej.
- Chodź, zjemy coś. - powiedział zabierając od niego torbę.
Brunet z delikatnym uśmiechem poszedł za chłopakiem.
–
Czas mijał im bardzo szybko, nim się obejrzeli oglądali druga część 50 Twarzy Greya, a Potter leżał wygodnie na Malfoy'u.
Obaj mogli śmiało stwierdzić, że czuli się obok siebie wyśmienicie. Harry, naraszcie czuł się wolny i gdyby nie to, że mieli spędzić ze sobą jego gorączkę, a on miał mu urodzić szczenię, za pieniądze, starałby się o jego względy.
— To idiotyczne! Nie mógł tak od razu? — prychnął Potter.
Malfoy patrzył na niego zafascynowany, czuł, że powoli się w nim zakochuje, z minuty na minutę czuł coraz większą chęć dotykania go, oraz ochrony, jego drobnego ciała.
— Wiesz jak to jest w filmach. Muszą trzymać napięcie.
Draco przytulił go od tyłu i pocałował w skroń. Nie chciał przekraczać granicy komfortu Potter'a. Posyłał mu czułe spojrzenia i szerokie uśmiechy, masował jego biodra, trzymał na kolanach.
Harry był w niebo wzięty, jeszcze nikt nie dotykał go tak czuło, nikt nie patrzył tak bardzo na jego komfort. Wtulał się w większe ciało, Dracon'a i wzdychał jego piękny zapach, może był zamroczony zbliżającą się gorączką, może po prostu starszy zawrócił mu w głowie, ale jego Omega, krzyczała o przeznaczonym.
Niezmiennie kochał Cedric'a jednak zawsze marzył o przeznaczonym, zawsze zastanawiał się jak to wygląda, czy rzeczywiście jest tak pięknie.
— Jak się czujesz? Drżysz... .
Potter przytulił mocno Alfę, nie potrafił nic powiedzieć, wyczuł gorąc w podbrzuszu, jego słodki zapach rozniósł się po domu.
Malfoy'owi rozszerzyły się źrenice, poczuł te więź przeznaczonych, od razu przerzucił młodszego na plecy i zaczął lizać miejsce, gdzie powinno znajdować się oznaczenie.
— Mój!
Omega jęknęła głośno, czując duży wzwód Dracon'a, chłopak spojrzał na niego zamglonym wzrokiem. Był podniecony, bardzo podniecony.
— A-Alfa.... .
Jasne oczy Malfoy'a zabłyszczały z rządzy. Harry wygiął szyję błagając o oznaczenie, znowu miał rozterkę. Chciał tego jako Harry? Czy jako samotna Omega która odczuła więź?
Draco wziął go na ręce i ruszył do sypialni, czuł jak jego kutas, powiększa się i staje, naciskając boleśnie na spodnie i bokserki. Szedł koślawo jednak, po chwili znalazł się w dużej, przestronnej sypialni, usłanej ostatnimi, pomarańczowymi blaskami słońca.
Harry jeszcze bardziej oplótł biodra Draco, gdy ten przygniótł go do ściany robiąc kolejne malinki na jego szyi. Całowali się namiętnie, chcąc zapamiętać swój smak i zapach, Harry po raz pierwszy czuł, że jest gotowy komuś się oddać.
Jęk wyszedł z jego ust, gdy blondyn rzucił go na czerwoną pościel, w jego pokoju. Brązowe loki ułożyły się w aureoli i nim zdążył zauważyć, ręce Draco rozbierały go. Poczuł jak gorące usta, owijają się wokół jego sutka, a chłodna ręką dotyka jego penisa.
Krzyk, wyrwał się z gardła brunet, spojrzał na chłopca pod sobą, który wręcz błagał o spełnienie. Jego ciało drżało, dłonie pociły, a z lekko uchylonych ust, wychodziły sprośne dźwięki. Malfoy uśmiechnął się na ten widok, chłopak był widocznie chętny.
Potter uchylił powieki, przed jego twarzą, znajdowała się ręka Ślizgona. Zimnooki, wręcz wepchnął mu, trzy palce do ust. Brunet zaczął powoli je ssać, co jakiś czas, zahaczał o ich opuszki, swoim językiem.
Na policzki starszego, wpłynął delikatny rumieniec. Po brudzie bruneta spływała ślina, mała dłoń, opleciona była, wokół jego nadgarstka, a wzrok skierowany był prosto na niego.
— Wyglądasz tak cholernie uroczo kochanie.
Harry mruknął i wypiął biodra, w stronę krocza chłopaka, nad sobą. Malfoy wyrwał ochoczo, swoją rękę, z jego uścisku i nakierował ją na pośladki młodszego.
Rozchylił, wypukłości i przejechał palcem wskazującym, po dziurce Omegi. Po chwili włożył w niego jeden palec. Potter spiął się i jęknął, z powodu bólu i dyskomfortu.
Blondyn, ucałował go w czoło, w geście wsparcia i dołożył kolejny palec. Zaczął nimi poruszać, aż poczuł, że mięśnie powoli się rozluźniają i kolejny palec, ma szansę na zagłębienie się, w ciasnocie.
Ciemnowłosy jęknął głośno, plecy wygiął w delikatny łuk, jedną dłonią ścisnął prześcieradło, a paznokciami, drugiej, zranił jego ramiona.
— D-Drac~
Malfoy zaśmiał się wyjął, z niego, swoje palce i oblizał. Złapał z zgięcie, jednego z kolan i ułożył jego nogę, na swoim ramieniu, aby ułatwić sobie dostęp, do jego wejścia.
Nakierował, na zaróżowione miejsce, swojego penisa i spojrzał na rozanieloną, twarz kochanka.
Wszedł w niego dosyć powoli, na samym początku, poczuł opór, kiedy główka jego męskości zagłębiła się w jego wnętrzu. Naparł na nią, mocniej, co spotkało się z krzykiem Omegi, którego pocałował, szybko, aby odwrócić uwagę od bólu. Jednym płynnym ruchem, przebił się przez ściśnięte mięśnie.
Usłyszał cichy szloch, kiedy oderwał się od malinowych warg. Zagryzł wargę, widząc łzy, sprawił mu ból. Owinął ramiona wokół jego, szczupłego ciała.
— Przepraszam kochanie, następnym razem użyje rubrykantu.
— N-Nic mi-mi nie jest, ty-tylko poczekaj.
Draco o całował całą jego twarz. Spojrzał na niego i powoli poruszył biodrami. Syk, wyszedł z ust młodszego, lecz on także poruszył się, aby dać znać, na kontynuację.
Malfoy zaczął od powolnym, okrężnych ruchów, aby chwilę, później przejść, do agresywniejszych, wychodząc i wchodząc, w chłopca, po same jądra.
Z ust Pottera wypływały jęki, oraz krzyki. Paznokcie, wbijał w skórę, na jasnych ramionach, sam nie wiedział, czemu. Może, aby pokazać mu, jak bardzo mu się podoba, może chciał się na nim wyżyć?
— Tak! Tak! Tam Alfo!
Harry, poczuł w swoim podbrzuszu, jak kula rozkoszy zaczyna pękać, zaczął poruszać biodrami, próbując dostosować się, do tempa kochanka.
Malfoy jednak, poczuł jak mięśnie bruneta, zaczynają zaciskać się na jego penisie, wziął to za znak. Jego ruchy stały się, bardzo chaotyczne, jego rozum zaczynał parować, nie miał już kontroli nad swoim ciałem.
Jedynie, jak przez grubą, murowaną ścianę, usłyszał krzyk, spełnienia, swojego ukochanego. Potter, zawsze tak pięknie, krzyczał jego imię.
Jego penis, został mocno ściśnięty, przez mięśnie bruneta, doszedł, opficie, we wnętrzu Potter'a.
Jego Alfa krzyczała głośno z radości, znalazł swoją małą Omegę, spędza z nią właśnie jej gorączkę.
Poczuł jak dziurka Harry'ego zaciska się na nim, a jego penis powiększa się, knotując młodszego.
— Mój!
**********************
Kto za taką książką ---->
Kto za drugą część bez książki ---->
Kto na nie ---->
Przepraszam za taki długi brak rozdziałów, ale liceum to nie przelewki! Mam nadzieję, że rozumiecie, do zobaczenia! ❤️🌹
Komentarz?
Gwiazdka?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top