I wanna be your slave....

Cześć wam!
To będzie baaardzo, zły rozdział, najlepiej zamówicie mi mszę.

Miłego czytania!

**************************

Sam nie wiedział, ile siedział w tym pokoju. Blondyn, na prawdę nie był względem niego, groźny, czy zły. Opiekował się nim, dawał to, co było mu potrzebne, chronił oraz rozpieszczał podarunkami, lecz to nadal było zniewolenie.

Zamykał go w pokoju, rozkazywał. Potter był bez silny.

Usłyszał, klucz, przekręcany w zamku, skulił się, na łóżku i schował głowę, w zgiętych kolanach. Łzy pociekły, mu po policzkach, zadrżał, gdy usłyszał kroki.

— Dzień dobry, kochanie.— blondyn uśmiechał się szeroko, potrzedł do chłopca. — Hej, mały, co się stało?

Brunet nie odezwał się, zimnooki prychnął cicho, pod nosem. Ruszył, w stronę łóżka, usiadł obok młodszego i objął go, ramieniem.

— Czy-Czy możesz....

Spiął się, poczuł, chłodne usta, na swojej szyi, przełknął ślinę, gdy przez myśl, przeszło mu, że to uczucie, sprawiało mu przyjemność.

— Masz bardzo słodką skórę. Podoba mi się.

Jęknął cicho, kiedy blondyn polizał go, wzdłuż szyi. Platynowowłosy złączył ich dłonie, pocałował go w loki i spojrzał, w załzawione oczy.

— D-Draco...

Malfoy złączył ich usta, w zachłannym pocałunku, polizał jego wargę, aby po chwili, gdy młodszy otworzył usta, zacząć walkę ich języków.

Szarooki złapał go za biodra, spojrzeli sobie w oczy. Potter oblizał, niekontrolowanie wargi, usiadł starszemu, niepewnie na kolana i wrócił do jego oczu.

Malfoy uśmiechnął się zadziornie, pomasował jego biodra, przybliżył się do jego twarzy. Harry zamknął oczy, kiedy, jego skórę, owiał, ciepły oddech, jasnowłosego. 

— Kochanie? — brunet spojrzał, na oprawcę, niepewnie. — Zrobisz to dla mnie? Powiesz, to skarbie?

Zielonooki zadrżał, spojrzał szybko na ścianę, chcąc pokazać swoje niezadowolenie.

— Kochanie?

— Mo-Mogę być twoim niewolnikiem.

Na usta Malfoy'a, wpłynął szeroko uśmiech.

— Więc ja będę twoim panem. — przygryzł, płatek ucha, kochanka.

— Chcę być dobrym chłopcem. — z jego gardła, wydostał się głośny jęk.

— A ja będę twoim gangsterem, bo to ty będziesz pięknym, a ja stanę się bestią.

Złączył, łapczywie ich usta, Potter jęknął gardłowo, złapał odrobinę powietrza i oddał pocałunek.

Malfoy przejechał dłońmi wzdłuż jego pleców, odsłaniając ich część, patrzyli sobie w oczy, które zachodziły mgłą i stawały się coraz ciemniejsze.

Platynowowłosy przyssał się do jego szyi, tworząc tam malinkę, polizał swoje dzieło i zdjął z siebie koszulę, rozrywając jej guziki. Potter jęknął, cicho widząc gest, starszego.

Poczuł, duże, ciepłe dłonie na swoich lędźwiach, po chwili, jego skórę, owiał chłód, a jasną koszulka znajdowała się gdzieś na podłodze.

Zamknął oczy, poruszył, spragniony, biodrami, jeszcze kilka minut temu, tak bardzo wypierał się, tego wszystkiego, uczuć, chęci dotyku starszego, a teraz dobrowolnie, oddał się w jego ręce.

Draco mruknął czując ruch, ze strony Gryfona. Polizał oba sutki, aby po chwili całować jego obojczyk oraz ramiona. Starał się poczuć smak, każdego, nawet najmniejszego, skrawka skóry, jego kochanka.

Nie musieli długo czekać, aby ich stojące, wręcz do bólu, gotowe penisy, spotkały się. Dracon, już po chwili, zdjął z nich spodnie, razem z bokserkami i otarł ich męskości o siebie.

Jęk, wyrwał się z jego gardła, spojrzał na chłopca pod sobą, który wręcz błagał o spełnienie. Jego ciało drżało, dłonie pociły, a z lekko uchylonych ust, wychodziły sprośne dźwięki. Malfoy uśmiechnął się na ten widok, chłopak jeszcze nigdy, nie czuł się w jego towarzystwie, tak swobodnie.

Potter uchylił powieki, przed jego twarzą, znajdowała się ręka Ślizgona. Zimnooki, wręcz wepchnął mu, trzy palce do ust. Brunet zaczął powoli je ssać, co jakiś czas, zahaczał o ich opuszki, swoim językiem.

Na policzki starszego, wpłynął delikatny rumieniec. Po brudzie bruneta spływała ślina, mała dłoń, opleciona była, wokół jego nadgarstka, a wzrok skierowany był prosto na niego.

— Wyglądasz tak cholernie uroczo kochanie.

Chłopak całą swoją wagę, przerzucił na nogi, a palce, u wolnej dłoni, wplątał w ciemną, burzę loków, za które pociągnął.

Harry mruknął i wypiął biodra, w stronę krocza chłopaka, nad sobą. Malfoy wyrwał ochoczo, swoją rękę, z jego uścisku i nakierował ją na pośladki młodszego.

Rozchylił, wypukłości i przejechał palcem wskazującym, po dziurce Gryfona. Po chwili włożył w niego jeden palec.

Potter spiął się i jęknął, z powodu bólu i dyskomfortu.

Blondyn, ucałował go w czoło, w geście wsparcia i dołożył kolejny palec. Zaczął nimi poruszać, aż poczuł, że mięśnie powoli się rozluźniają i kolejny palec, ma szansę na zagłębienie się, w ciasnocie.

Ciemnowłosy jęknął głośno, plecy wygiął w delikatny łuk, jedną dłonią ścisnął prześcieradło, a paznokciami, drugiej, zranił jego ramiona.

— D-Drac~

Malfoy zaśmiał się wyjął, z niego, swoje palce i oblizał. Złapał z zgięcie, jednego z  kolan i ułożył jego nogę, na swoim ramieniu, aby ułatwić sobie dostęp, do jego wejścia.

Nakierował, na zaróżowione miejsce, swojego penisa i spojrzał na rozanieloną, twarz kochanka.

Wszedł w niego dosyć powoli, na samym początku, poczuł opór, kiedy główka jego męskości zagłębiła się w jego wnętrzu. Naparł na nią, mocniej, co spotkało się z krzykiem Gryfona, którego pocałował, szybko, aby odwrócić uwagę od bólu. Jednym płynnym ruchem, przebił się przez ściśnięte mięśnie.

Usłyszał cichy szloch, kiedy oderwał się od malinowych warg. Zagryzł wargę, widząc łzy, sprawił mu ból.

Owinął ramiona wokół jego, szczupłego ciała.

— Przepraszam kochanie, następnym razem użyje rubrykantu.

— N-Nic mi-mi nie jest, ty-tylko poczekaj.

Draco o całował całą jego twarz. Spojrzał na niego i powoli poruszył biodrami. Syk, wyszedł z ust młodszego, lecz on także poruszył się, aby dać znać, na kontynuację.

Malfoy zaczął od powolnym, okrężnych ruchów, aby chwilę, później przejść, do agresywniejszych, wychodząc i wchodząc, w chłopca, po same jądra.

Z ust Pottera wypływały jęki, oraz krzyki. Paznokcie, wbijał w skórę, na jasnych ramionach, sam nie wiedział, czemu. Może, aby pokazać mu, jak bardzo mu się podoba, może chciał się na nim wyżyć?

Harry, poczuł w swoim podbrzuszu, jak kula rozkoszy zaczyna pękać, zaczął poruszać biodrami, próbując dostosować się, do tempa kochanka.

Malfoy jednak, poczuł jak mięśnie bruneta, zaczynają zaciskać się na jego penisie, wziął to za znak. Jego ruchy stały się, bardzo chaotyczne, jego rozum zaczynał parować, nie miał już kontroli nad swoim ciałem.

Jedynie, jak przez grubą, murowaną ścianę, usłyszał krzyk, spełnienia, swojego ukochanego. Potter, zawsze tak pięknie, krzyczał jego imię.

Jego penis, został mocno ściśnięty, przez mięśnie bruneta, doszedł, opficie, we wnętrzu Potter'a.

Wyszedł z chłopca i złapał za swoje dresy, ubrał je, zapominając o bieliźnie i już miał wychodzić z łóżka, kiedy zatrzymała go, drżącą dłoń.

— Zostań.

Szept, ledwo doszedł, do jego uszu. Platynowowłosy westchnął, nie miał zamiaru spać w brudnej, od spermy, pościeli, oraz w tej sypialni.

Złapał Harry'ego, pod kolanami, oraz w tali i resztkami sił, zaniósł do swojej sypialni.

— Od dzisiaj, śpisz tutaj. — mruknął sennie i ułożył się koło nagiego Potter'a.

— Chcę być twoim niewolnikiem. — powiedział sennie szmaragdowooki i spojrzał, zmęczonym wzrokiem, na Malfoy'a.

— Nie. Będziesz moim mężem.

***********************************

Cześć, moje Ogniste Whisky ❤️

Przepraszam, że tak późno. Tutaj możecie mnie bić i wyzywać. >>

Totalnie nie mam siły, w wakacje na pisanie, tego shota pisałam 5 dni, jutro muszę się wziąć, w garść i skończyć dwa rozdziały. Mam nadzieję, że ten one-shot się spodobał!

Taca na opinie ---> _________________________

Do zobaczenia 😘

Wasza
Kala_malfoy 🐍💚✨

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top