wykład dlaczego Levi jest poyebanym otaku
Levi, nowo poznany Avatar Zazdrości, porwał mnie do swojego pokoju.
O ile jego pokój nie był tak daleko, to o tyle jego wnętrze było istnym bałaganem.
Wszędzie porozrzucane książki, płyty, figurki, komiksy czy gry. Istny pokój otaku...
Zanim Levi zamknął drzwi, rozejrzał się po korytarzu.
- Rozglądasz się czy nikt nie patrzy? Zgaduję, że Asmo byłby w niebowzięty, gdyby to zobaczył. - Zachichotałam uważając, żeby nie nadepnąć na nic, co leży na podłodze.
- Właśnie dlatego się rozglądam. Co sobie pomyślą ludzie, kiedy zobaczą, że zaprosiłem do pokoju ludzką dziewczynę, w dodatku nie wyglądającą jak otaku, ale jak normik? - Pokręciłam głową z uśmiechem.
- Levi-kun, nawet jeśli nie wyglądam jak otaku, nadal mogę zrobić Ci jakiś słodki cosplay... Ja jestem otaku.
- Poważnie?! - Słysząc te słowa chłopak odrazu się zmienił i rozpromienił. - Naprawdę, naprawdę? Nie bajerujesz mnie?! Proszę, uszczypnij mnie! - Levi wydawał się rozpływać, słysząc słowo cosplay i otaku.
- To takie dziwne? Ty też na takiego nie wyglądasz, jeśli mam być szczera. Mam rację? - Gdy zadałam pytanie, on znowu powrócił do swojego smętnego ja.
- Hej, próbujesz mnie oceniać? Myślisz, że jesteś odemnie lepsza, bo uważasz się za otaku? Udawanie otaku nigdy nie było okej! Słuchaj, każda osoba jest chociaż w małej części otaku... Ja nie jestem osobą, ale to mija się z celem! - Zaczął wywodzić się na temat otaku, a ja przestałam go słuchać. Przecież sam mnie oceniałeś... Może jeśli znajdę coś, co nas łączy to przekona go, że jestem otaku...
To była chyba moja najgorsza rozmowa do tej pory... Pomimo tego, że mówiłam prawdę, ten nic nie zrozumiał i cały czas robił jakiś bełkot. No masz. Trafił mi się taki seksiak z porytym czerepachem.
Mangi, mangi, mangi... Wzrokiem natrafiłam na porządną szafkę z grubymi, obszernymi książkami. Na ich grzbietach wyryte były tytuły: Opowieść o Siedmiu Lordach: Przebudzenie Lorda Cieni. Levi to zauważył i podszedł do mnie.
- Oh, tutaj patrzysz... Opowieść o Siedmiu Lordach [mam to w dupie, używam TSL, przynajmniej będę pamiętać]! - Odrazu się rozweselił, kiedy spojrzałam na książki. - Też jesteś ich fanką?
Ta kurwa, nigdy o tym nawet nie słyszałam.
Co to za tytuł? Brzmi jak jakiś prolog do Harrego Pottera. A te książki mógłby robić za Biblię, a nie za... książki.
- Nie, nigdy o tym nie słyszałam. - Przyznałam się bez bicia, kręcąc głową. Wiedziałam, jaki jest tego finał, ale naprawdę nie kojarzyłam tych książek...
- I ty siebie nazywasz otaku? Jak możesz nie znać TSL?! - Zakpił ze mnie, a ja się napuszyłam. - Jak bardzo niedorozwinięta jesteś?! Jak możesz nie znać?!
- Ej, to nie moja wina, że nie ma takich książek na Zie-
- Sam fakt, że nie znasz uniwersum TSL już udowadnia, że marnujesz swoje życie! - Wycelował we mnie palec, jakby to wszystko była moja wina.
- Mógłbyś mi nie prze-
- Dlatego zrobię Ci przysługę i opowiem Ci w szczegółach, o co chodzi w TSL! Mam nadzieję, że słuchasz uważnie. - Chrząknął, żeby przygotować się do monologu. O bracie... - Opowieść o Siedmiu Lordach, inaczej znana jako TSL, jest serią powieści fantastycznych napisaną przez Christopher'a Peugeota [dobra, nie spolszczam nazwisk też, oprócz imion bohaterów ofc]. Jest to heroiczna epopeja sięgająca 138 tomów i najlepiej ocenianą serią fantasy na świecie! Są nawet teatralne wersje, animowane wersje, a nawet filmy fabularne! Ponadto, ta seria została przetłumaczona na 182 różnych języków! - To czemu o tym nie słyszałam?!? - Teatralna wersja z 1980 roku była ultra niepowodzeniem, ponieważ dodali wiele postaci, których nie było w podstawowym manuskrypcie. Wtedy myślałem sobie: "Ten cały producent musi wykopać sobie grób i w nim umrzeć!". Ale wtedy wersja z 2015 roku ukazała się i była naprawdę ŚWIETNA! Bardziej niż świetna. Jeśli pytasz o moje zdanie, to to pokazało, że dodawanie żeńskiej bohaterki obok Henryka było strasznym pomysłem. To nie było tym, czego potrzebował! Tym, czego POTRZEBOWAŁ, był przyjaciel, który go w pełni zrozumie i wersja z 2015 roku właśnie to udowodniła! I najważniejszym elementem całej historii jest to, że każdy z siedmiu lordów jest wyjątkowy! Wszyscy są niezwykle interesujący na swój sposób! I właśnie to czyni TSL takim cudownym!
Gdy skończył swój monolog, wyzionęłam ducha.
R.I.P. dla mnie (っ˘̩╭╮˘̩)っ
Oczywiście, Levi nie przejął się tym, że to mnie totalnie zniszczyło, więc dalej kontynuował swój wywód na temat ulubionej serii książek.
- Wszyscy lordowie są braćmi... Najstarszy z nich to Lord Korupcji. Z początku nie uchodził za tego złego, ale tak naprawdę zawsze coś knuł i planował w tajemnicy. Drugi najstarszy to Lord Głupców, szumowina, która zrobi wszystko dla pieniędzy. Trzeci najstarszy to Lord Cieni, rozmyślający pustelnik. Czwarty najstarszy jest znany jako Lord Masek. Podszywa się za wysokiego społecznie, członka wyższej klasy społecznej, ubierając maski. Ale pomimo tego, jest nieludzkim potworem. Piąty najstarszy z kolei, Lord Lubieżności, jedynie myśli o seksie. Szósty najstarszy jest Lordem Much, który wiecznie myśli o jedzeniu. No i na końcu jest siódmy najstarszy, Lord Pustki. Jest dziwny... nigdy nie wiadomo, co chodzi mu po głowie! Wygląda na to, że większość ludzi uwielbia Lorda Korupcji, tego najstarszego. Wszyscy zawsze gadają, jaki to wspaniały on nie jest... Ale nie ja. Ja lubię trzeciego lorda o wiele bardziej! No i lubię Henryka, oczywiście. Jest protagonistą serii. Jest prawie tak samo genialny jak Lord Cieni.
Im więcej tego słucham tym bardziej mam wrażenie że ta seria opisuje tych braci... Lord Korupcji - taki Lucyfer, chociaż nie jestem tego pewna... Lord Głupców - no Mammon, bez dwóch zdań... Lord Cieni - Levi, nawet pasuje to do ich uporządkowania względem wieku... Lord Masek - na to wygląda, że to musi być Szatan... Lord Lubieżności - pff, Asmo jak nic... Lord Much - Beel, na stówę... Lord Pustki - ich siódmy brat? Chyba tylko to pozostaje... A, no i Henry! To ja muszę być Henrym!
Tak, zdecydowanie.
- Drugi lord jest totalnym zerem. Jest beznadziejnym degeneratem, który wiedzie życie pełne zarozumiałości i ekstrawagancji. ZAWSZE tworzy problemy trzeciemu lordowi. Zawsze ma swoje magiczne zabawkowe świnki, które rodzą mu stałe złote prosięta. Ceni je nad życie! Dlatego Henryk poszedł i z nimi porozmawiał, używając swoich żartów i mocy perswazji, po czym przekonał je, aby poszły za nim! Henryk wszystkie ze sobą zabrał a następnie wręczył je jako prezent trzeciemu lordowi! Cóż... Oni są NAPRAWDĘ DOBRYMI PRZYJACIÓŁMI! Można się popłakać!
- Levi uśmiechnął się szeroko. Ma taki uroczy uśmiech... - Oh, był nawet taki suuuuper moment kiedy w końcu zdają sobie sprawę, że siebie lubią i respektują, wtedy przybijają nawet piątkę! Po prostu kocham ten moment, wiesz? Też bym chciał kiedyś taki mieć. - Przyznał się, że nie ma przyjaciół? Zrobiło mi się go strasznie szkoda, zwłaszcza że jest naprawdę fajny, pomimo tylu wad. - Bardzo chciałbym być jak trzeci lord. Jestem pustelnikiem tak jak on, ale jesteśmy totalnie inni. W końcu on ma wspaniałego przyjaciela jak Henryk... - Uśmiechnęłam się szeroko. Oh Levi...
- Oh, rozumiem... W takim razie ja nie mogłabym zostać Twoim Henrykiem? - Zapytałam z szerokim uśmiechem, podchodząc do niego na krok. Levi spojrzał na mnie jak na niedorozwoju i zaśmiał się.
- Co? Ty? Czemu ludzka dziewczyna miałaby być moim przyjacielem? - Zdenerwował się lekko, ale wiedziałam, że to ze względu na użycie tego ważnego imienia.
- Cóż, nie wiedziałam, że nie chcesz mnie za przyjaciela... - Posmutniałam, spoglądając w dół na śmieci na ziemi.
- N-Nie, znaczy nic nie powiedziałem! Ale co by sobie ludzie pomyśleli...? - Zapytał zrezygnowany. - Przecież... jesteś człowiekiem.
- A Henry nie był człowiekiem? - Gdy ten skinął głową, znowu się uśmiechnęłam. - Wiem! Żeby pokazać Ci, że jestem wartościowa, pomogę Ci odzyskać pieniądze od Mammona! Co ty na to?
Podejrzliwie mnie przejrzał.
- Czekaj. Pomóc? Jak? - Zapytał, widocznie zaskoczony.
- Hmm! Mam pewien plan! Ale nie możesz go nikomu zdradzić! - Zaśmiałam się, kiedy Levi potulnie skinął głową. - Otóż, jak wspomniałeś wcześniej, Lord Głupców jest głodnym pieniędzy draniem, prawda? To tak samo, jak w przypadku Mammona. Opowiedziałeś mi historię o tym, jak Henryk podarował Lordowi Cieni złote świnki Lorda Głupców w prezencie. Zdaje mi się, że ma to powiązanie z naszą sytuacją. Mammon wcześniej mówił, że nie ma obecnie pieniędzy, prawda? Możemy założyć, że jego pieniądze zostały albo skradzione albo nie ma ich teraz, ponieważ są gdzieś przetrzymywane. Możemy zainspirować się tą historią i znaleźć coś, co jest jego i zmusić go, aby oddał Ci pieniądze. Ale to nie takie proste. W końcu Mammon zawsze znajdzie jakąś sztuczkę, żeby się wywinąć. Dlatego najlepiej jest zmusić go do tego. Na przykład, poprzez pakt. Jeśli ja zawarłabym pakt z Mammonem, wtedy zmusiłabym go, żeby oddał Ci pieniądze i wtedy odzyskałbyś je z powrotem! - Levi przez moment przetwarzał informacje, aby po chwili jego oczy zabłyszczały z ekscytacji a usta szeroko się otworzyły.
- Y-Yuki! To jest niesamowite! - Krzyknął uradowany. Chyba niczego nie spieprzyłam, mówiąc te bzdety, nie? Ja tylko chciałam podnieść Namiętność... - Jesteś genialna, Yuki! - Levi obdarował mnie szerokim uśmiechem, co sprawiło, że lekko się zaczerwieniłam. Jezu, zaraz spalę się ze wstydu... Gdy zobaczyłam pasek namiętności szybujący w górę, z serca spadł mi kamień.
- Oh, ja tylko podsunęłam pomysł, po prostu chciałam Ci pomóc, skoro i tak zostałam w to wplątana. No i pokażę Ci, że jestem godna bycia Twoim przyjacielem. - Uśmiech powrócił na moją twarz a Levi skinął głową i przez moment się zastanowił. - Dlaczego nie możesz zmusić go, żeby oddał Ci pieniądze? - Zapytałam szybko, chcąc zejść z tematu.
- To dlatego, że jest starszy. Im starsza jest osoba, tym silniejsza jest. Nasza hierarchia o tym mówi. A więc taki Lucyfer jest najsilniejszy, a ja słabszy. Mammon jest starszy, więc nie mam możliwości, żeby go do tego zmusić, bo jestem trzecim. Właśnie wspomniałaś o pakcie - to niebezpieczna droga, wymagająca poświęcenia obu stron, ale też bardzo korzystna! Będziesz mogła rozkazywać Mammonowi! - Levi ucieszył się, miejąc nadzieję na to, że odzyska pieniądze. Ja natomiast widziałam w tym początek mojego planu. Muszę mieć te seksiaki na WYŁĄCZNOŚĆ.
Dziwne, że nie zastanawia go to, że zaproponowałam to. W końcu czemu zwykły człowiek zaproponowałby tak ryzykowny i jednocześnie idealny plan? Zbyt idealny?
Pomimo tego, że znalazłam się w tym świecie, który bardziej przypomina grę, niż rzeczywistość, jestem bardziej pewna niż zawsze. To prawdziwe piekło.
Wszystko tutaj jest takie realistyczne i żywe, nawet jak na piekło. Nawet jeśli mechanika rozmów, jakie tutaj się odbywają, jest ustalona jak w grze. Mogę mniej więcej ogarnąć, kiedy ktoś coś powie albo zrobi. Po tylu grach to jest zbyt łatwe, zwłaszcza, że to najzwyklejszy romans. W dodatku ten poziom namiętności...
Nadal jednak martwi mnie to, czy to nie jest jakiś sen. Odczuwam prawdziwy ból i czuję zmiany temperatury, więc napewno powinnam to wykluczyć. A więc dlaczego wciąż widzę rzeczy, które nie powinny istnieć?
Czy to miejsce jest moim własnym urojeniem? Ciekawe...
Z zamyślenia wyrwał mnie Levi.
- Yuki? Yuki, co się stało? - Zapytal, nieźle zdziwiony. Gdy się ocknęłam, uśmiechnęłam się tak samo.
- To nic. O czym mówiłeś? - Zapytałam szybko zmieniając temat.
- Mówiłem o tym, jak to w ogóle się zaczęło. Ta moja kłótnia z Mammonem. Bo chyba powinienem od tego zacząć. - Levi usiadł na pufce i westchnął. Gdzie ja mam Twoim zdaniem usiąść? Jak na Twoich kolanach, to z przyjemnością...
- Kontynuuj. - Poprosiłam, poprawiając kawałek spódnicy, która była zagięta.
- Wszystko zaczęło się wieki temu. - Literalnie? Z tego co słyszę, 200 lat to dla niego jak rzut kamieniem, więc musi mieć z trydliard lat (kurwa Lucyfer jest jebanym dziadkiem, jak to jest możliwe, że wygląda tak dobrze NO HALO). - Pewnego razu ten debil wygrał nagrodę w sklepie, podczas promocyjnej akcji. Gdy coś kupiłeś, mogłeś sięgnąć do takiego pudełka i wyciągnąć z środka los, na którym było napisane, co wygrałeś. Wiesz, taka loteria. Mammon wygrał figurkę Serafiny, za którą dałbym się pokroić, poważnie. Ale wiedząc, że go to nie interesuje, odmówił mi dania jej. Zapytasz czemu? Bo po prostu ją chciałem. Tylko dlatego. Stwierdził, że będzie mnie nią szantażował. To było okropne... Wtedy pomyślałem sobie, że z pewnością Mammon potraktuje Serafinę jak śmiecia i rzuci ją gdzieś w kąt. I tyle mi wystarczyło. Wytrzymałabym, gdyby chociaż została nienaruszona i nie wyjęta z opakowania. Ale co jeśli to zrobił?! Mógł tak zrobić! I w konsekwencji sprawić, że pokryje się kurzem! Zdecydowałem, że muszę ją uratować za wszelką cenę, więc wkradłem się do jego pokoju o północy. I zgadnij co tam zobaczyłem?! - Levi aż pobladł, gdy sobie to przypomniał.
- Leżała w śmieciach?
- A żebyś wiedziała! Nawet nie pofatygował się, żeby wyjąć ją z reklamówki, którą targał ze sobą przez całą drogę... - Mentalnie współczułam Leviemu. Gdyby ktoś tak zrobił z rzeczą, która jest dla mnie cenna, też bym była zrozpaczona. - Zostawił ją na podłodze. Na podłodze. Literalnie zostawił SERAFINĘ na PODŁODZE. Królową Wysokich Elfów we własnej postaci?? Pewnie, wydaje się być zarozumiała i zimna, ale kiedy tak naprawdę ją poznasz zrozumiesz, że potrzebuje uwagi, po prostu nie wie jak to powiedzieć! I do tego jest suuuuper słodka! Ale ten drań Bakammon po prostu ją rzucił na ziemię i sobie zasnął! Jestem w stu procentach pewny, że o tym zapomniał! Była przykryta śmieciami. Pustymi kubkami po ramenie, zasmarkanymi chusteczkami i... babolami... - Widocznie go to obrzydziło... Mnie też. - To wszystko było porozrzucane wszędzie! Dosłownie! A ona była tam, pośród tych wszystkich śmieci! NA ZIEMI! Jak zwykły śmieć! Jak mógł?! - Levi był bliski szlochu, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Zamiast tego nagle wpadł w złość. - To było tak okrutne, że wpadłem w złość. Po prostu podszedłem do śpiącego Mammona i podniosłem swoją nogę wysoko w powietrze, tuż nad nim. Chciałem wbić mu swoją piętę w brzuch najmocniej jak tylko umiałem. Ale w następnej chwili, gdy tylko się zorientowałem, jego tutaj już nie było! To było ultra szybkie! Niespodziewanie znalazł się za mną, złapał mnie, podniósł i wbił głową w podłogę. Pile driver! Jak w WWE! To bolało... Najgorsze w tym wszystkim było to, że był kompletnie nagi. - Zaśmiałam się cichutko, słuchając tej historii. Rzeczywiście, żenująca. Ale i komiczna! Ale Mammon nagi? Mogę to sobie wyobrazić. - Kiedy zacząłem tracić przytomność, pamiętam, że zastanawiałem się... dlaczego śpi nago? Przecież mógł coś na siebie założyć. Wtedy urwał mi się film. Nic nie pamiętam, co potem się działo. Widziałaś na własne oczy, jaki szybki jest? Nawet Beel czy Lucyfer nie mogą mu dorównać w szybkości. - Levi wzruszył ramionami. - Ale jeśli zawarłabyś z nim pakt, wtedy musiałby zrobić to, co ty mu każesz, tak jak powiedziałaś! Bez problemu oddałby mi pieniądze! - Zaśmiał się, już widząc swoje pieniądze. - Właśnie! Mówiąc o pakcie, wiesz jakie jest tego ryzyko, prawda? - Zapytał nagle, przez co się zatrzymałam.
Uśmiechnęłam się szerzej.
- Oczywiście, że wiem. Ale co mam do stracenia w tym świecie, gdzie jestem zdana zupełnie na własną łaskę? Lucyfer powiedział, że jeśli będę w stanie przetrwać ten rok, posługując się waszą siłą, dowiedzie to mojej wartości i honoru, jako człowieka. I przy okazji wygram nagrodę! - Levi przez moment patrzał na mnie z zdziwieniem, ale po chwili uśmiechnął się.
W końcu, Ciebie też do tego zmuszę, Levi-chan <3
This one ends here, with the shadows of your future
Collect precious memories and beg them to be YOURS
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top