2
Myśli o Aidenie spędziły mi sen z powiek. Nie mogłam zrozumieć dlaczego chłopak nie próbował wykorzystać mojego położenia. W końcu miał asa w rękawie i to nie byle jakiego. Jednak on postanowił kryć mnie i nie puścić pary z ust. Całą noc nie zdołałam zmrużyć oka, a gdy w końcu udało mi się zasnąć, obudził mnie głośny dźwięk budzika. Ciężko podniosłam się z łóżka i skierowałam się w kierunku łazienki. Zapowiadał się cudowny dzień, nie ma to jak już od rana być trupem.
Nie mogę teraz stchórzyć. Nie mogę dać Aidenowi tej satysfakcji, nawet jeśli komuś powie... Zawsze mogę zaprzeczyć... Nie ma żadnych dowodów! Moje myśli błądziły wśród najgorszych możliwych scenariuszy, jednak pocieszałam się najlepiej jak tylko potrafiłam. Po wzięciu szybkiego prysznica, postanowiłam szybko ubrać swój szkolny mundurek i bez jedzenia śniadania pożegnałam się z matką i siostrą. Wybiegłam z domu w zadziwiająco szybkim tempie i podążyłam doskonale znaną mi drogą prowadzącą do Liceum Gautena. Była to początkowo elitarna, męska szkoła znana w całym kraju z niepodważalną renomą. Jednak przez zaniedbanie i złe zachowanie uczniów straciła ona na znaczeniu i od niedawna stała się szkołą koedukacyjną. Jako przewodnicząca musiałam zadbać o przestrzeganie porządku i norm etycznych przez uczniów liceum. Moim głównym celem było przywrócenie dawnej sławy szkole... A przede wszystkim wpojenie "szczurom" zasad i wprowadzenie rygoru, a także obowiązków. "Szczury" - tak właśnie nazywałam męską część uczni Liceum Gautena. Wszyscy tylko jedno mieli w głowie, ciągle musiałam karać ich za przeglądanie nieodpowiednich gazet, czy też złe traktowanie (czasami nawet prawie molestowanie) dziewcząt. Nim się obejrzałam byłam już w szkole. Nie opuszczało mnie głupie wrażenie, iż każdy wyjątkowo dziwnie się mi przygląda. Słyszałam przyciszone szepty, mimo stresu szłam pewnie przed siebie.
- A słyszałaś o tym jej przebraniu? - Uwaga doszła do moich uszu, więc zatrzymałam się i zaczęłam nasłuchiwać.
- Spokojnie, to tylko na imprezę u Chrisa. - Słysząc dalszą część rozmowy odetchnęłam z ulgą. Ruszyłam w kierunku pokoju rady szkoły, gdy nagle usłyszałam za swoimi plecami wołanie.
- [Twoje imie]! Nie sądzisz, że należałoby jakoś zaplanować tegoroczne dni otwarte? - Po chwili rozpoznałam głos należący do jednej dziewczyny wchodzącej w skład samorządu.
- Oczywiście, Kath. Zamierzam poruszyć ten temat na dzisiejszym spotkaniu. Teraz, przepraszam, ale spieszę się. - szybko wyjaśniłam i uciekłam z jej oczu.
Idąc szybkim krokiem przed siebie, dotarłam do klasy. Lekcje minęły mi dość szybko. O dziwo, nie spotkałam nigdzie Aidena. Nie byłam pewna, co dokładnie powinnam zrobić. Zaryzykować i pójść do pracy czy zostać w bezpiecznym domu. Skarciłam się w myślach, w końcu nie mogłam pozwolić sobie na wolne. Potrzebowaliśmy pieniędzy, a to że Aiden ma jakieś dziwne plany wobec mnie nie powinno teraz zawracać mi głowy.
- "Dałam radę w szkole, dam też i w pracy." - rozmyślałam wsiadając do autobusu. Gdy przyjechałam do pracy, byłam już całkowicie odprężona. Przebrałam się i ruszyłam gotowa do pracy. Połowa zmiany przeleciała bardzo szybko i spokojnie. Nie czułam już zdenerwowania. Wszystko uległo zmianie, gdy do kawiarni wszedł wysoki blondyn. To był on. Aiden. Moje serce zaczęło walić jak młot pneumatyczny.
Co on tutaj robi? To są chyba jakieś żarty. Przeklinałam go w duchu. Nie wiedziałam, co mam myśleć o tej sytuacji, to wszystko wydawało mi się chore. W co on gra? Jego zachowanie było całkowicie sprzeczne. Aiden rzucił mi oszałamiający uśmiech, który potrafiłby stopić milion dziewczęcych serc. Jednak na mnie nie zrobił większego wrażenia. Serce waliło mi jak diabli. Przyszedł się ponabijać czy co? Szybko weszłam do zaplecza.
- Widziałyście go? Jaki przystojny! Ja go obsłużę! - krzyknęła Agnes.
- Nie! Ja to zrobię! - kłóciła się Marta. Dziewczyny szybko jednak spostrzegły się, że tylko mnie nie zależy na przystojnym kliencie. Nie zdziwiło ich to wcale. Nigdy nie wykazywałam zainteresowania mężczyznami, co tylko było im na rękę. Mniej konkurencji to w końcu większa szansa na zwycięstwo. Na zaplecze niespodziewanie wparowała szefowa.
- Co to za dzikie wrzaski? Słychać was w całej kawiarni. [Twoje imię], idź obsłuż naszych gości, a co do was dziewczęta... - Szefowa wyraźnie była zdenerwowana, dlatego bez żadnych protestów postanowiłam mieć to już za sobą. Wyszłam z zaplecza i skierowałam się w kierunku stolika, przy którym siedział Aiden.
- Witaj, w czym mogę służyć? Chciałbyś złożyć zamówienie? - zapytałam, zmuszając się do sztucznego uśmiechu. Aiden powstrzymał się od parsknięcia śmiechem, takie przynajmniej odniosłam wrażenie. Wpatrywał się we mnie tym swoim pełnym ciekawości spojrzeniem, nie powiem działało mi to na nerwy.
- Dzisiaj polecamy pieczonego na stosie blondyna bez kości. - Uśmiechnęłam się złowrogo planując zemstę.
Aiden w końcu zdecydował się i złożył zamówienie, a ja obsłużyłam resztę klientów. Chłopak siedział w lokalu do czasu, aż skończyłam zmianę. Gdy tylko wyszłam z kawiarni tylnym wyjściem, jak co wieczór, spostrzegłam, że Aiden czeka na mnie. Cudownie, moje marzenie się spełniło! Oh, czekajcie, przecież ja nie byłam jego świrniętą fanką.
- O co chodzi? - zapytałam wyraźnie zmęczona.
- Porozmawiajmy. - oznajmił Aiden.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top