*88*
Byliście już cztery miesiące po ślubie. Co za tym idzie - szósty miesiąc ciąży.
Może nie miałaś wielkich zachcianek. Chociaż bywało, że Yoongi zrywał się o trzeciej nad ranem by przynieść ci czekoladę i ogórki, albo inną rzecz na którą miałaś ochotę.
Na szczęście nie tylko on biegał wokół ciebie. Taehyung wymyślił sobie, że będzie twoją opiekunką. Czasami tylko w łazience lub w sypialni z Suga miałaś od niego spokój.
Nie mówię, że to źle, ale bywało, że miałaś dość tego. Nie pozwalał ci nic dotknąć, niczego dźwigać, nawet głupiego kubka nie mogłaś umyć.
Yoongi też miał tego czasami dosyć. Tae chodził za nim i jęczał, że za mało czasu poświęca swojemu dziecku. Powinien mówić do niego przy każdej możliwej okazji.
Sugę to denerwowało i to naprawdę. Przecież starał się spędzać z tobą tyle czasu ile tylko mógł. Naprawdę odkładał pracę aż tylko zaśniesz, ale zaglądał do ciebie co kawałek sprawdzając czy wszystko w porządku.
Codzienne grał tobie i waszemu dziecku na pianinie. Dzięki temu zasypiałaś łatwiej, a wasze dziecko uspokajało się.
Szósty miesiąc sprawiał, że czułaś się już naprawdę w ciąży. Zaczął cię boleć kręgosłup, twój brzuch powoli utrudniał ci podnoszenie czegoś. Bywałaś przemęczona... I sikałaś co chwilę.
Postanowiliście wyjść z Yoongim na spacer. Było ciepło, wiał przyjemny wiaterek. Mimo wieczora, na zewnątrz było nadal jasno. Suga pomógł ci zawiązać buty i złapał cię za rękę prowadząc.
Uśmiechałaś się szeroko do swojego męża, który to odwzajemnił. Szliście chwilę w ciszy oddychając świeżym powietrzem i napawając się wspólnym czasem.
- Brakuje nam tylko biegnącego dzieciaka i psa - zaśmiał się wreszcie raper.
Spojrzałaś na niego zaskoczona, a chwilę później parsknęłaś śmiechem.
- Aż tak nie możesz się doczekać? - zapytałaś gdy wchodziliście do parku.
- Jasne, że tak - Suga zaczął iść tyłem przed tobą. - Chciałbym mu tyle pokazać. Na pewno pogralibyśmy w kosza. O a tam - wskazał na zacieniony kawałek między drzewami. - Siedziałabyś tam odpoczywając od codziennego zajmowania się nami. Byłabyś taka piękna jak zawsze. Obserwowałabyś nas. Po kilku minutach nasz syn, spostrzegłby jak mu się przyglądasz i podbiegł - wczuł się opowiadając.
- Brzmi idealnie. Ale skąd ta pewność, że to chłopak? - zaśmiałaś się uroczo.
Mimo wszystko nie chcieliście znać płci dziecka. To miała być niespodzianka.
- Męskie przeczucie - zaśmiał się. - Po za tym najpierw syn, a później córeczka piękna jak jej mama - cmoknął cię w rękę. - Starszy brat powinien opiekować się siostrą, gdy ojciec będzie zajęty - westchnął.
- Planujesz już kolejne dziecko? - zapytałaś zaskoczona.
- Skoro już założyliśmy rodzinę - wzruszył ramionami.
- Chodź - pociągnęłaś go w dobrze znaną ci stronę.
Kilkanaście minut później znaleźliście się na boisku, na którym Suga kiedyś grywał sporo czasu. Był już tam jego wujek, jak i kilku znajomych. Raper spojrzał na ciebie zaskoczony, ale i uśmiechnięty.
- Yoongi!- zawołał szczęśliwy jego wujek.
- Ty mała - Suga złapał twoje policzki i spojrzał głęboko w twoje oczy tymi swoimi niemal czarnymi.
- Uciekaj - odepchnęłaś go ze śmiechem. - Usiądę tam - wskazałaś na trybuny. - Będę ci kibicować, więc wygraj - zarządziłaś, grożąc palcem.
- Zaczynacie beze mnie? - zawołał nagle znajomy głos, a waszym oczom ukazał się brat Sugi.
- Hyung! - uśmiechnął się szeroko raper.
- Podaj piłkę dzieciaku - zaśmiał się.
- Najpierw mi ją zabierz - prychnął.
Chłopcy podzielili się na drużyny. Patrzyłaś na tych mężczyzn, którzy zachowywali się jak dzieciaki. Biegali jak szaleni po boisku.
Yoongi był w swoim żywiole. Zdobywał większość punktów i szczęśliwy za każdym razem patrzył na ciebie.
Kiedy zaczynało się ściemniać, koledzy braci zaczęli się po kolei zbierać. Ponieważ robiło się chłodno opatuliłaś się ciaśniej bluzą swojego męża.
Trójka mężczyzn nadal bawiła się w najlepsze. Ziewnęłaś zmęczona, jednak ukrywając to przed nimi.
- Zaraz wracamy kochanie - zawołał Suga.
- Nie przeszkadzaj sobie - odkrzyknęłaś.
Nagle usłyszałaś odgłos odblokowanego pistoletu. Zobaczyłaś jak Yoongi spojrzał na ciebie przerażony, a ty szybko osunęłaś się na ziemię.
Odgłos wystrzału. Suga zaczął biec w twoją stronę. Zauważył jak ktoś ucieka, więc widząc, że nic ci nie jest ruszył w pogoń za nim.
Twój szwagier podbiegł do ciebie. Leżałaś w stresie i poczułaś nagle dziwne skurcze. Jęknęłaś wywołując panikę w mężczyznach. Na szczęście wujek chłopaków opamiętał się pierwszy i szybko podniósł cię i udał się do swojego samochodu.
- Dzwoń do Yoongiego, zabieramy ją do szpitala- rozkazał siostrzeńcowi.
Usiadłaś z tyłu razem ze szwagrem. Mężczyzna trzymał cię za rękę, którą ściskałaś przez ból. Bałaś się. To był dopiero szósty miesiąc.
Z całej akcji nie pamiętasz zbyt wiele. Gdy dojechaliście do szpitala po prostu zemdlałaś. Obudziłaś się leżąc już na łóżku pod kroplówką.
Gdy otworzyłaś oczy zobaczyłaś Sugę, który ściskał twoją dłoń. Zamrugałaś kilka razy, a mężczyzna podniósł wolną rękę i delikatnie przejechał po twoich włosach oddychając z ulgą.
- Co się stało? - zapytałaś.
- Zemdlałaś. Prawdopodobnie z szoku - westchnął.
Nagle spojrzał w stronę drzwi, gdy usłyszeliście hałas na korytarzu. Dostrzegłaś smugę krwi na jego szyi. Podniosłaś dłoń i starłaś cieć.
Yoongi złapał twoją brudną dłoń i szybko oczyścił mokrą chusteczką z pudełeczka na twojej szafce.
- Już ci nie zagrozi - powiedział cicho.
Do pomieszczenia wszedł wreszcie lekarz z szerokim uśmiechem. Poznałaś swojego kolegę. Jihyun jak zawsze emanował radością.
- No hej [T/I] - podszedł do ciebie z kartą.
- Co się stało oppa?- zapytałaś podnosząc odrobinę. - Co z dzieckiem - złapałaś się za brzuch z sykiem, przez co Yoongi poruszył się niespokojnie.
Patrzył na ciebie jakby był gotowy przejąć cały twój ból. Nienawidził patrzeć jak cierpisz. I to przez niego.
- Nie mam zbyt dobrych wiadomości - westchnął siadając na stołku. - Pozwolisz, że porozmawiam z nią sam? - zapytał zwracając się do Yoongiego.
Widziała w jego oczach, że zaraz wybuchnie. Wyglądał jakby miał się rzucić na biednego Jihyuna. Jakby sama jego obecność wzbudzała w nim złość.
Złapałaś więc szybko swojego męża mocno za rękę. Kiedy na ciebie spojrzał pokiwałaś głową i pokazałaś wzrokiem, że ma wyjść. Suga zrozumiał to i wyszedł mierząc ostrym wzrokiem lekarza.
Odetchnęłaś i jeszcze raz poprawiłaś swoją niewygodną pozycję. Twój przyjaciel pomógł ci pokładając poduszki pod twoje plecy.
-Dzięki - jęknęłaś. Chwilę później popatrzyłaś na niego wyczekująco.
Mężczyzna spuścił wzrok i uśmiechnął się. Moment mu zajęło zanim podniósł go na ciebie.
- Już znam twoją odpowiedź nim ci to powiem - powiedział.
- Co sie stało? - zapytałaś zaniepokojona.
- Nie mam zbyt dobrych wieści - powtórzył przygotowując cię na poważną rozmowę.
*
Zdążyłam!
Wszystkiego najlepszego skarbie!
Standardowo spamik
K
ocham was ❤
Bayo <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top