*82*

Od powrotu Yoongiego minęły dwa miesiące. Cieszyłaś się oglądając na live skaczącego po scenie chłopaka.

Był rozkoszny. Śmiał się, rapował z zapałem. Widziałaś to szczęście w oczach kiedy spoglądał na swoich fanów.

Nie pojechałaś w trasę. Chciałaś żeby Suga się wyszalał z chłopakami. Mężczyzna dzwonił do ciebie po każdym koncercie. Albo chociaż pisał SMS-y nim zasnął.

Chciałaś mu zrobić niespodziankę i przyjechać na ostatni koncert. W końcu piękne zakończenie.

Uśmiechnęłaś się i zamknęłaś laptopa. Tęskniłaś za nim i nie mogłaś się doczekać spotkania. 

*****

Dojechałaś. O niespodziance wiedzieli chłopcy, jednak twój narzeczony był niczego nie świadomy.

Weszłaś na teren bez problemu za sprawą przepustki. Bawiłaś się z reszta ludzi na płycie. Zakryłaś się tak, by chłopak cie nie poznał.

Kiedy koncert zbliżał się juz ku końcowi, ruszyłaś by wejść za kulisy. Chciałaś by gdy będzie schodził zobaczył cie.

Padło na ostatnie słowa chłopaków na koniec. Stali równo i rozmawiali, śmiali się.

Nagle chłopacy ucichli i zaczęli szturchać zestresowanego Yoongiego.

- Army nasz kochany Suga ma cos ważnego do powiedzenia! - zawołał RM.

- ARMY! - krzyknął mężczyzna do mikrofonu. Chwile później odkrząknął zestresowany. - Powiem wam coś, co prawdopodobnie będzie dla was trudne, ale mam nadzieje że mnie zrozumiecie - po arenie rozniosły się szmery. - Nie, nie mam zamiaru odejść z zespołu - zaśmiał się nerwowo widząc zmartwione miny swoich fanów. - Jesteście dla mnie bardzo ważne i nic, ani nikt nigdy tego nie zmieni. Jesteście moją rodziną, wiec chciałbym żebyście wiedziały o wszystkim. Myślę o tym całkowicie poważnie i zdecydowałem się wam o tym oznajmić. Mam kogoś - powiedział i czekał na reakcje.

Jednak publiczność ucichła czekając na jego dalsze słowa. Sama zamarłaś i czekałaś na to co powie twój narzeczony.

- Proszę, zaakceptujcie to. Nie przestanę tworzyć muzyki, nadal będę taki sam. Może trochę bardziej szczęśliwy - uśmiechnął się odrobinę myśląc o tobie. -Ona pokazała mi bardzo dużo. Dzięki niej staje się dobrym człowiekiem i co dziwne zaczynam w to wierzyć. Jest dla mnie jak wy i muzyka połączone w jedno.... - urwał. -Jesteście dla mnie bardzo ważne, wiec zależy mi na tym, żebyście mnie zrozumiały i wspierały - zakończył.

Chwila ciszy została zastąpiona oklaskami i wiwatami. Mężczyzna wiedział, że będzie dużo pozytywnej reakcji, ale ujawni się także dużo hejtów.

Uśmiechnął się szeroko patrząc na swoje Army, szczęśliwy zasłonił sobie dłonią usta i został przytulony przez chłopaków.

Sama nie mogłaś powstrzymać łez. Patrzyłaś na niego z uśmiechem.

Mimo, że nie obgadywaliście tego, nie miałaś mu tego za złe. Kiedyś powinniście w końcu powiedzieć fanom. 

Chłopaki zaczęli na zakończenie chodzić po scenie i machać wszystkim. Kiedy Suga ruszył w stronę kulis zatrzymał się.

Popatrzył na twoja zapłakaną twarz i sam nie mógł powstrzymać emocji. Po prostu łzy płynęły mu po policzkach.

Klęknął na podłodze i pochylił się do przodu. Chciałaś do niego wybiec, ale powstrzymałaś się.

Jimin poklepał go radośnie po plecach. Ludzie widząc to skandowali sławne.

"Nie płacz!"

Chłopcy widząc jak bardzo chcecie znaleźć się blisko siebie stanęli wreszcie w linii i ukłonili się na pożegnanie.

Kilka chwil później znajdowałaś się w jego silnych ramionach. Tęskniłaś i to bardzo.

Yoongi ze łzami w oczach przytulał cie mocno. Czułaś jak jego dłoń przesuwa się delikatnie po twoich włosach.

Zaciągałaś się zapachem chłopaka. Był cały twój. A wy nie widzieliście się dwa miesiące. Po powrocie Sugi spędziliście ze sobą jedynie trzy dni.  

Przez to rozłąka trwała dla was prawie pół roku. Totalnie rozkleiłaś się w jego ramionach. Kochałaś go bardzo mocno i nie wyobrażałaś sobie życia bez niego.

Słyszałaś okrzyki Army. Chciały cie zobaczyć. Domyśliły się po całej tej reakcji. Ale nie mogliście wyjść. A raczej nie chcieliście.

Jedyne o czym myśleliście to o sobie nawzajem. O tym jak bardzo pragniecie być ze sobą. I tylko ze sobą.

Uśmiechnęłaś się szeroko do Yoongiego gdy po 20 minutach nadal staliście w miejscu przytuleni w siebie mocno.

- Pójdziemy do hotelu? - zapytałaś wreszcie cicho, na co chłopak przytaknął.

Widziałaś, ze był wykończony. W końcu po dwóch miesiącach ciągłych lotów samolotem, przejazdów z punktu a do punktu b, rapowania, tańczenia. Wszystko to wyniszczało organizm chłopaka.

Wyszłaś wcześniej żeby nikt nie skojarzył cie z członkami zespołu. Dojechałas do hotelu i tam czekałaś na Suge.

A kiedy wreszcie wszedł szczęśliwy do pokoju jedynie rzucił się na ciebie i zaczął całować.

Nie były to wulgarne czy podniecające pocałunki. Raczej pełne miłości i pasji.

Złapałaś za daszek czapki chłopaka i rzuciłaś ją gdzieś do tylu. Wsunęłaś dłonie w jego mokre włosy.

Chłopak podniósł cie, a ty objęłas go nogami w pasie. Chwilę później wylądowaliście na krześle.

Suga posadził cie wygodnie na swoich kolanach. Obejmował cie ramionami i patrzył błyszczącymi oczami w twojw. Jeszcze nigdy takich nie widziałaś u niego.

Delikatnie głaskałaś policzek chłopaka i uśmiechałaś się łagodnie. Wasze oddechy mieszały się przez bliskość miedzy wami.

Przejechałaś opuszkami palców po jego linii żuchwy. Rozkoszowałaś się ostrymi krawędziami.

Był przystojny. I to cholernie.

Suga odgarnął twoje włosy z twarzy. Wpatrywał się w ciebie jak w obrazek co stawało się coraz bardziej niecodzienne i krępujące.

- Czemu tak ciągle na mnie patrzysz? - zaśmiałaś się wreszcie cicho.

- Bo zrozumiałem jak bardzo zawładnęłaś moim życiem. Nawet nie wiesz jak moje serce krwawiło widząc cie wtedy zapłakaną. A ja krwawiłem razem z nim wiedząc że mogę juz nigdy więcej na ciebie nie spojrzeć. Tak bardzo pragnąłem wywołać uśmiech na twojej twarzy - szeptał.

W twoich oczach pojawiły się łzy na wspomnienie tych wydarzeń.

- Jeszcze kilka lat temu zastrzeliłbym się bez żadnego problemu. Jestem wykonawcą, znam swoją cenę. A teraz? Dłonie trzęsły mi się gdy złapałem pistolet w dłoń. Nie potrafiłem wyobrazić sobie życia bez ciebie nawet tam - delikatnie dotknął twojego policzka.

- Jak to się stało, jakim cudem przeżyłeś? Słyszałam strzał - zapytałaś cichutko.

- To nie ja strzeliłem. W ostatnim momencie pojawił się tam mężczyzna, który strzelił w bron w taki sposób ze wypadła mi z dłoni nim pociągnąłem za spust. A później pojawił się ten twój znajomy lekarz. Nie wiem jakim cudem. Wstrzyknął mi coś, a później zabrał do siebie - wyjawił. - Chciałem wrócić wczesniej. Ale nie mogłem - szepnął. - Musiałem mieć pewność. Pewność ze Nobu nie żyje. I zrobiłem cos czego nigdy nie chciałem - przełknął ślinę.

- Co takiego? - spytałaś.

- Zostałem szefem - uśmiechnął się jedna stroną.

*

Kto się stęsknił?

Urodziny TaeTae 😍

No to lecimy 😎

Kocham was 💜

Bayo <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top