*81*

Szczerze wczoraj chciałam usunąć napisane rozdziały i już zakończyć, ale jest zbyt dużo cennych ludzi, i postanowiłam zrobić to tak jak chciałam❤

*

Zwar­ła dło­nie ża­łob­nie pod sza­lem...
- Cze­muś bla­da, choć oczy bez łez?
- Bo mu du­szę go­ry­czą i ża­lem
na­po­iłam po brzeg i po kres.

Za­ta­cza­jąc się wy­szedł (po brzeg) ode mnie-
Gorz­kim skur­czem ból usta mu zwiódł.
Zbie­głam za nim scho­da­mi przez ciem­nię,
zbie­głam za nim bez tchu aż do wrót.

Za­wo­ła­łam: ,,To żart! Tyś mi dro­gi!
Wróć!...Nie wró­cisz- więc nie chcę już żyć..."
I ten uśmiech mę­częń­ski i wro­gi
i te sło­wa: ,,Za­zię­bisz się. Idź"*

Każdego dnia miałam koszmary. Budziłam się z głośnym krzykiem. Widziałam go. Widziałam całego we krwi.

Minęły trzy miesiące. Miesiące od tamtej nocy. Chłopcy nie pozwolili mi wyjechać.

Nie chcą mnie stracić. Ale ja wiem, ze po prostu nie chcą żebym sobie cos zrobiła.  Tam nie będą mieli nade mną kontroli.

Płakałam dniami i nocami. Dostałam leki od psychiatry, chodź niewiele pomagają. Jestem jedynie otumaniona i senna.

Przez miesiąc nie potrafiłam wchodzić do jego pokoju. Dostawałam ataku histerii. Zaczynałam płakać, nie mogłam oddychać. Hoseok musiał mnie wyprowadzać, bo sama nie dawałam rady.

Czasem wychodzę na zewnątrz. Hoseok mnie wyprowadza bym zaczerpnęła świeżego powietrza. Czuje się jak chora. Jak w szpitalu.

Byłam cztery razy z Taehyungiem w sklepie. To on próbuje mnie rozweselić na każdym kroku. I próbuje małymi kroczkami przystosować mnie ponownie do życia.

Jestem mu niezwykle wdzięczna.

Za każdym razem jak wracamy naszą dróżką mam wyrażenie, że go widzę. Widzę po drugiej stronie ulicy. Stoi za drzewami i mnie obserwuje.

Taehyung go nie widzi.

Zastanawiam się czy mam omamy także na zewnątrz. Za każdym razem jak odwracam się do Tae żeby go pokazać, on znika.

Zwykle pojawia się w pokoju. Upada w kałuży krwi, a ja nie mogę mu pomóc. Mówi do mnie.

Chłopaki za tydzień jadą na trasę. Chcą mnie zabrać, ale wole zostać tutaj. Z moja kuzynką. Chce żeby się dobrze bawili, a nie martwili o mnie.

Boje się co powiedzą fanom, rodzicom Yoongiego. Nie promowali się z najnowszą płytą, ale i tak zyskali ogromny sukces.

Właśnie leże w łóżku i pisze to wszystko. To pozwala uporządkować mi myśli. Pozwala na zebranie tego wszystkiego w jakąś logiczna całość.

Dzięki temu...

Twój rysik ześlizgnął się z kartki gdy usłyszałaś podniesione glosy chłopaków.

Zaciekawiona wstałaś z łóżka i juz miałaś podejść do drzwi kiedy one się otworzyły.

Nie mogłaś uwierzyć własnym oczom. Upadłaś na kolana i zasłoniłaś sobie uszy płacząc. Znowu masz te cholerne omamy. To sen. To zjawa. Cokolwiek!

- Zostaw mnie! - krzyczałaś dławiąc się łzami. - Ty nie żyjesz! - skuliłaś się bardziej.

- [T/I], jestem tutaj - jego stłumiony głos dostał się do tawoich uszu.

- Kłamiesz! Przestań do mnie przychodzić! - krzyczałaś. - Błagam, zostaw mnie! - łkałaś ledwo mogąc oddychać.

- Juz dobrze [T/I] - głos Hoseoka wdarł się pomiędzy twój szloch. - Chodź, położysz się - złapał twoje ramie.

Chwile później przykrył cie koldra i założył twoje włosy za ucho. Za każdy razem gdy dostawałaś ataków on był przy tobie i cię uspokajał.

- Śpij wreszcie dobrze - uśmiechnął się, a ty jak na zawołanie usnęłaś.

*****

Obudziłaś się. Było południe. Odwróciłaś się i spadłaś z łóżka.

- To nie możliwe - wyszeptałaś.

Mężczyzna podniósł się z łóżka i ruszył w twoja stronę.

- [T/I] spokojnie. To naprawdę ja - powiedział delikatnym głosem.

- Nie wierze Ci. Dręczysz mnie. Za chwile upadniesz cały we krwi. Nie chce już tego widzieć - zamknęłaś mocno oczy.

- Kochanie, ja żyje - szepnął, a chwile później poczułaś zimny dotyk na swoich rekach.

Zaskoczona otwarłaś oczy. Czy naprawdę aż tak oszalałaś? Już nawet czujesz go?

Tak dobrze znałaś ten dotyk, że zaczęłaś juz go sobie wyobrażać?

- Przeżyłem. Twój przyjaciel mnie uratował - powiedział i delikatnie dotknął twojego policzka. - Tak bardzo tęskniłem -  szepnął.

Chwile później rzuciłaś mu się na szyje. Cały świat przysłoniły ci łzy.

Nawet jeśli miałby okazać się to sen, kolejna omama to i tak chciałaś znaleźć się w jego ramionach. Tych które dawały ci poczucie bezpieczeństwa.

Tęskniłaś za jego ciepłym ciałem i zimnymi dłońmi. Za jego zapachem. Za jego głosem. Za nim.

- Co ty tu robisz? - zapytałaś kompletnie zaskoczona.

- Jakoś nie podobało mi się życie jako zmarły - zaśmiał się mocno cie przytulając.

- Naprawdę żyjesz? - spytałaś.

- Długo to zajęło, ale tak. Wróciłem do ciebie - zamknął cie szczelnie w swoich ramionach.

*

* ,,...Zwarła dłonie żałobnie pod szalem..." - Anna Achmatowska

No hej

Myśleliście, że tak to zostawię?

No i jeszcze trochę się ze mną pomęczycie 😏😈

Kocham was ❤

Bayo <3

Naprawdę was kocham za te wszystkie szczere słowa wypowiedziane do mnie prywatnie, lub trochę mniej. Dzięki że wspieracie mnie w trudnych chwilach ❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top