*7*

Wszedłem do środka dormu. Mam dość swojego ojca i jego durnej firmy.

Rzuciłem kluczyki na szafkę i zdjąłem buty. Ruszyłem szybko do pokoju pragnąc jedynie ściągnąć te głupie ubrania.

Poluzowałem krawat i szybko zdjąłem  przez głowę rzucając za siebie. Odpiąłem wszystkie guziki w koszuli i położyłem ją na łóżku razem ze spodniami.

Założyłem jakieś spodenki i podkoszulek przeczesując swoje włosy.

Złapałem wcześniejsze ubrania i powiesiłem je na wieszaku. Zacząłem szukać krawatu.

Rozejrzałem się po pokoju i zobaczyłem go. Opadł na jakieś książki na dolnej półce.

Złapałem go i pociągnąłem powodując, że kilka powieści wyleciało na  podłogę.

- Cholera - mruknąłem pod nosem i zacząłem je układać z powrotem.

Mój wzrok w pewnym momencie przykuł granatowy zwykły zeszyt. Sięgnąłem po niego i otworzyłem na przypadkowej stronie ciekawy co w nim znajdę. Jednak trafiłem na pustą kartkę.

Sam nie wiem czemu rzuciłem zeszytem o podłogę i oparłem głowę o szafki. Zamknąłem oczy i starałem powstrzymać kłębiące się w moich myślach emocje.

Podniosłem się i stwierdziłem, że to czas pograć w kosza. Sięgnąłem po czapkę z daszkiem. Zaczesałem moje włosy do tyłu i założyłem nakrycie głowy. Wziąłem moją piłkę i miałem wychodzić kiedy mój wzrok przykuł po raz kolejny ten granatowy zeszyt.

Był teraz otwarty na stronie gdzie widziałem staranne pismo. Podniosłem zeszyt z ziemi i zacząłem czytać.

"Wszyscy nosimy w sobie rany.

Każdy z nas ma w sobie czarną dziurę, która go zasysa i zamienia w bezradne dziecko z dalekiej przeszłości.

Tej dziury nie da się zasypać pieniędzmi.
Nie da się jej wypełnić cukrem, alkoholem ani seksem.
Nie da się jej zlikwidować awansami zawodowymi, zabawkami ani zwycięstwami.

I nie da się przed nią uciec. Nie można zostawić jej za sobą- bo mamy ją w sobie."

Nie mogłem uwierzyć w to co przeczytałem. Te słowa opisywały mnie. Zacząłem się jednak obawiać, że tu nie chodzi tylko o mnie.

Tutaj pisze każdy. I chodź moja [T/I] nie jest każdym, to coś musi być w tym skoro to napisała.

Zacząłem się zastanawiać nad tymi słowami. Czytałem je kilka razy. I gdy chciałem przejść do następnej kartki drzwi się otworzyły.

- Co ty robisz z moim zeszytem? - zapytała wchodząc do pomieszczenia.

To pierwszy raz kiedy ona mnie na czymś przyłapała. Musiałem też coś wymyślić. Pewnie równie żałosnego jak jej wymówki.

- Książki mi wyleciały... I... - tłumaczyłem.

- Oddawaj - wyrwała mi zeszyt z ręki i zaczęła czytać tą stronę.

- Ty to napisałaś? - zapytałem.

- Nie głuptasie. To tylko cytaty z książek - widziałem, że jej ulżyło.

Jakby coś jeszcze ukrywała, ale nie chciałem jej tym zadręczać.

- Z jakiej jest ten? - zapytałem.

- Kochaj* - odpowiedziała. - Kochaj, Reginy Brett - dodała.

- W porządku - uśmiechnąłem się i cmoknąłem ją w policzek z zamiarem wyjścia.

[T/I] złapała mnie mocno za nadgarstek. Zatrzymałem się zaskoczony.

Pov. [T/I]

- Co ci się stało? - zapytałaś.

Chłopak spojrzał na ciebie dziwnym wzrokiem.

- Twój policzek - dopowiedziałaś.

- Nic takiego - odwrócił głowę.

- Yoongi - zaczęłaś.

- Zaciąłem się - mruknął i chciał ruszyć przed siebie, ale znowu go zatrzymałaś.

- Nie kłam. Nie rób tego. Nie mi - patrzyłaś na jego profil.

- Powiedziałem, że się zaciąłem - warknął i wyrwał swoją rękę. - Idę potrenować - oznajmił i wyszedł z pokoju.  

- Yoongi! - krzyknęłaś za nim.

Chłopak nawet nie myślał o tym, żeby się zatrzymać. Po prostu zakładał szybko buty i sięgnął po kurtkę. Opuścił mieszkanie, a ty szybko zrobiłaś to co on. Wybiegłaś na ulicę.

- Min Yoongi!- krzyknęłaś, a mężczyzna wreszcie się zatrzymał.

Jednak nie odwrócił się w twoją stronę. Po prostu stał i się nie ruszał.

- Porozmawiaj ze mną - poprosiłaś.

- Nie mam zamiaru - warknął i ruszył przed siebie.

Widziałaś jak kawałek dalej stoi czarny samochód z którego obserwuje was grupka ochroniarzy. Zignorowałaś ten fakt i poszłaś za chłopakiem. Minęłaś zupełnie zwyczajnie wyglądającego mężczyznę, ale widziałaś kim jest. Był jednym z tym facetów, którzy czuwali nad twoim bezpieczeństwem. Chodził za tobą od jakiegoś tygodnia.

- Suga! - chłopak szedł przed siebie, nawet specjalnie przyspieszył.

Stwierdziłaś, ze to nie ma sensu, więc szłaś za nim spokojnie. Mężczyzna wszedł na boisko i zaczął rzucać od jednego kosza do drugiego. Wreszcie stanęłaś mu na drodze i nim się spodziewał zabrałaś piłkę. Podbiegłaś do kosza i rzuciłaś.

Odwróciłaś się w stronę chłopaka, który miał założone dłonie na piersi i ciężko oddychał. Przyglądał ci się i widząc twój uśmiech parsknął śmiechem. Uśmiechnęłaś się szerzej i podeszłaś do niego.

- Nie chce rozmawiać - powiedział gdy tylko stanęłaś przed nim.

- Yoongi - westchnęłaś. - Nie wiem co to znaczy być spadkobiercą dużej firmy, nie mam pojęcia co możesz czuć w tej sytuacji, ale wiem jedno. Chce wiedzieć co stało ci się w policzek. Czy ojciec ci coś zrobił? - złapałaś jego twarz w dłonie.

- Nie powinnaś się w to mieszać - wyrwał swoją twarz.

- Yoongi, jesteśmy razem. Powinieneś mówić mi o wszystkim - zauważyłaś.

- Ojciec uważa, że powinniśmy zerwać - spojrzał ponad ciebie. - I chce, żebym przestał być raperem i zacząć pracować w firmie - wyjawił wreszcie oblizując wargi.

Nie wiedziałaś co powiedzieć po prostu patrzyłaś na skołowanego chłopaka.

- Nie zostawię cię nigdy [T/I] - skierował wreszcie wzrok na ciebie. - Choćby miał mnie wypisać z rejestru - przejechał kciukiem po twoim policzku.

- Yoongi nie możesz - wyszeptałaś.

- Zrobię wszystko by cię chronić. Nie pozwolę mu się do ciebie zbliżyć - przysunął swoją twarz bliżej. - Nie zniszczy nas. Nigdy mu się to nie uda. Obiecuje ci to - powiedział i złączył wasze usta.

*

* Kochaj - Regina Brett

No to życzę wam SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU

Niech nowy rok przyniesie wam wiele dobrego ❤

No i żeby was nikt nie wkurwiał 😂

Ktoś: Jakie masz plany na sylwestra?

Ja: będę pić z przyjacielem.

Ktoś: przyjacielem?

Ja:

Bayo <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top