*45*
Właśnie siedziałaś do późna na uczelni. Trenowaliście ważną sztukę teatralną, która mogła otworzyć przed wami naprawdę wiele możliwości.
O ile zostaniecie zauważeni.
Niestety następowała tam również niejedna scena pocałunku, ale ta głowa i najważniejsza należała do ciebie i biednego Siyounga.
Dlaczego biednego?
Bo jeśli Suga by się o tym dowiedział zabiłby go własnymi rękami.
Oczywiście razem z Siyoungiem próbujecie wymyślić jak najbardziej wiarygodne imitacje pocałunku. Wiadomo, aktorstwo musi być realne i skore do poświęceń, ale wolałaś uchronić przed tym na razie swojego kolegę ze studiów.
Musiałaś Yoongiego stopniowo przyzwyczajać do tej myśli niż rzucić od razy na głęboką wodę.
Wreszcie skończyliście próbę, a Siyoung zaproponował ci odprowadzenie do domu, gdyż robiło się późno.
Suga był zajęty ważną sprawa w wytwórni, jak i reszta chłopaków, więc niczego nie był świadomy.
Podziękowałaś koledze, ponieważ uznałaś, że pojedziesz sama autobusem pod firmę swojego chłopaka.
Wyszłaś z uczelni i poprawiłaś szybko torbę na swoim ramieniu. Musiałaś przejść się kawałek, ale nie była to długa droga.
Spojrzałaś na niebo i niezadowolona oceniałaś czy zdążysz przed deszczem. Oczywiście, że nie wzięłaś ze sobą parasolki. Bo kto ją bierze w piękny, słoneczny dzień?
Ruszyłaś szybszym krokiem. Nagle usłyszałaś stukot butów, więc wystraszona spojrzałaś za siebie. Nikogo tam nie było.
Wiadomo. Jest ciemno. Twoje zmysły pracują zbyt mocno. I tak to się kończy. Brawo [T/I], a trzeba było wrócić z Siyoungiem.
Wzięłaś głęboki wdech i po prostu ruszyłaś dalej. Byłaś czujna. Nawet bardzo. Czułaś na sobie czyjś wzrok i na twoim ciele pojawiła się gęsia skórka.
Usłyszałaś ponownie te mocne kroki, więc odwróciłaś się szybko. Ujrzałaś za sobą jedynie mężczyznę, który miał cie pilnować.
Odetchnęłaś z ulga przeklinając w myślach tego faceta, że cie tak nastraszył.
Skręciłaś w uliczkę, żeby skrótem dojść na przystanek. Skoro z tobą był ochroniarz twoja pewność siebie odrobinę się podniosła.
Nagle usłyszałaś syknięcie i miałknięcie kota. Rozejrzałaś się po okolicy, ale żadnego nie zobaczyłaś. Wzruszyłaś ramionami i ruszyłaś szybciej przed siebie.
- Kici Kici- usłyszałaś nagle obok siebie.
Przystanęłaś wystraszona, ponieważ to było naprawdę nagłe i niespodziewane. Zaśmiałaś się w myślach z siebie i ruszyłaś dalej.
- Kici kici skarbie - z kompletnie przeciwnej do wcześniejszej strony usłyszałaś ten głos.
Przestraszyłaś się. To ewidentnie było do ciebie. Nie do kota.
Odwróciłaś się i zobaczyłaś w ciemności jedynie nogi twojego ochroniarza, który był ciągnięty nieprzytomny.
Zerwałaś się szybko do biegu. Musiałaś uciec na główną ulice. To był twój najważniejszy cel. Naszczęście nie było daleko, więc biegłaś ile sił w nogach.
Zostało ci dosłownie dziesięć metrów gdy do wyjścia na ulice pojawiła się dobrze zbudowana i zakapturzona postać. Chwile później ruszyła w twoja stronę.
Zobaczyłaś jak wyciąga maczetę i usłyszałaś jego kpiący śmiech. Co tu się odpierdala?!
Odwróciłaś się, ale tam zobaczyłaś twojego pierwszego oprawcę. Byłaś w pułapce. To twój koniec. Szybko, myśl.
Cofnęłaś się trochę do tyłu i zobaczyłaś niewielkie przejście. Zaryzykowałaś i zaczęłaś biec by chwile później się nim przecisnąć.
W pogoń za tobą ruszyli obaj mężczyźni, ale tylko jeden był na tyle szczupły, że mógł iść tą trasą.
Po twoich policzkach zaczęły płynąc łzy bezsilności i strachu. Bałaś się i to cholernie. Mężczyzna był szybki i był coraz bliżej ciebie.
Starałaś się ze wszystkich sił. Widziałaś jak do końca niedaleko. Modliłaś się w duchu. Przed twoimi oczami miałaś ten uśmiechnięty wyraz Yoongiego i myśl, że możesz go juz więcej nie zobaczyć.
Panika ogarnęła twoje ciało. Ostatnie centymetry. I kiedy juz wyszłaś zostałaś mocno złapana za ramie. Poczułaś szarpnięcie.
Było mocne i agresywne. Wykonane z taką siłą, że niemal się przewróciłaś. Spojrzałaś na mężczyznę, który także juz prawie wyszedł.
Próbowałaś się wyrwać, ale trzymał cie zbyt mocno. Widziałaś szaleństwo w jego oczach.
I nagle usłyszałaś dźwięk ostrza, a moment później juz nikt cie nie trzymał. Do twoich uszu dotarł przerażający wrzask.
Ręka mężczyzny leżała na ziemi. Upadłaś do tyłu pod wpływem emocji i braku siły ciągnięcia. Poczułaś mocny zapach krwi, przez który chciałaś zwymiotować.
Roztrzęsiona zaczęłaś się cofać. Panicznie się bałaś. Spojrzałaś w górę gdy silne dłonie złapały cie za ramiona.
- Yoongi!- rzuciłaś sie na niego przyczepiając mocno niczym koala.
- Już dobrze skarbie - szeptał uspokajająco gładząc twoje włosy.
Wreszcie delikatnie odciągnął cię od siebie i otarł twoje brudne i załzawione policzki.
- Wracaj szybko do domu. Ja muszę uciąć sobie małą pogawędkę z tym panem - kiwnął na zwijającego się z bólu mężczyzny.
Pokiwałaś głową nadal się trzęsąc. Jednak twoje ciało nie słuchało cie. Nie chciałaś juz nigdzie iść sama. Wolałaś zostać z nim. Przy nim czułaś się bezpiecznie.
- Proszę cie idź. Nie chce żebyś to widziała. Kihyun czeka na końcu tej uliczki - wskazał.
Wreszcie wziełaś głęboki uspokajający oddech i ruszyłaś przed siebie. Powtarzałaś sobie, że juz nic ci nie grozi.
Za sobą usłyszałaś jedynie wrzaski i błagania, a także zimny i pozbawiony emocji głos Sugi.
Zmusiłaś swoje ciało do biegu. Chciałaś jak najszybciej znaleźć się blisko Kihyuna.
Zobaczyłaś uśmiechającego się do ciebie przyjacielsko wokalistę gdy nagle z bocznej uliczki wyszedł drugi oprawca.
Rozszerzyłaś oczy przerażona. Oczywiście, że nie mogłoby się to tak łatwo skończyć. Bałaś się o siebie i o Kihyuna. Przecież co on może zrobić?
Biegłaś ile sił w nogach, a co najdziwniejsze wokalista również ruszył w twoją.
- Kihyun uciekaj! - wrzasnęłaś na niego.
Jednak ten nie miał zamiaru cię słuchać. Minął cie. Złapałaś jego ramię chcąc pociągnąć, ale wyrwał je i stanął pewnie kilka kroków przed tobą.
Goniący cie mężczyzna nagle przystanął. Wpatrywał się przez chwile w pewnie stojącego Kihyuna.
Chwile później po prostu zniknął w bocznej uliczce. Nie wiedziałaś co tu się właśnie wydarzyło. Opadłaś z sił na ziemie.
Byłaś wykończona i roztrzęsiona. Zanurzyłaś swoje palce we włosach i pociągnęłaś za nie.
Zobaczyłaś w polu widzenia buty wokalisty. Moment później zarzucił na ciebie swoja bluzę i objął swoimi sinymi ramionami pomagając wstać.
- Spokojnie. Juz nic ci nie grozi - powiedział uspokajająco.
Wtuliłaś się w mężczyznę i zaczęłaś szlochać by pozbyć się wszystkich emocji. Dzisiaj byłaś naprawdę przerażona.
- Chodźmy juz do domu - powiedział i zmusił twoje ciało do ruchu.
Weszliście na główną ulice gdy Kihyun spojrzał na ciebie.
- Masz krew na sobie - zauważył, a ty spostrzegłaś to także.
Czułaś obrzydzenie. To była krew tamtego mężczyzny. Zaczęłaś wycierać się jedynie rozmazując ją. Musisz to z siebie szybko zmyć.
*
Witajcie w naszej bajce... Pozdro dla kumatych 😄
Jak wiecie 4 lipca ma wejść pewna dyrektywa. Która mam nadzieje nie wejdzie w życie.
Wiele z nas się broni, w tym ja, hardo walczę.
Nie wiem co będzie z moimi książkami i strasznie się tego boje.
Można powiedzieć, że wstępne się z wami trochę żegnam, ale mam nadzieje że uda nam się wygrać.
Dziękuje za wspólny czas 😍
Odpocznijcie!
Kocham was ❤
Bayo <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top