*86*
Siedziałaś spokojnie na tyle samochodu prowadzonego przez Hoseoka. Obok niego siedziała uśmiechnięta [I/P], która śmiała się z jego radosnych opowieści.
Sama uśmiechnęłaś się trochę pod nosem. Byli uroczy, dopiero zaczynali coś naprawdę czuć do siebie na poważnie. Przypomniało ci się jak wyglądał początek twój i Yoongiego.
Był zupełnie inny, burzliwy. Nigdy nie byłaś pewna kolejnego dnia, następnego humoru Sugi. Wasz związek zupełnie nie przypominał tego Hoseoka.
Hobi wysadził cię pod dormem, a chwilę później odjechał upewniając się, że weszłaś do środka. Zdjęłaś buty i zamknęłaś drzwi na kod. Było cicho i ciemno. Czyżby nikogo nie było?
Kiedy weszłaś głębiej dostrzegłaś słabą lekko pomarańczową poświatę. Ruszyłaś dalej. Salon zmienił się w przepiękną jak z filmów kolację romantyczną. Całe pomieszczenie było w świecach.
*no to polecam włączyć tutaj muzykę z mediów*
Nagle usłyszałaś delikatną grę na pianinie. Dźwięk dochodził z pokoju obok. Podeszłaś tam delikatnie uchylając drzwi.
Dostrzegłaś Yoongiego. Grał spokojnie przepiękną melodię. Przekazywał w niej swoje emocje. Czułaś jego skruchę, miłość. Piękną wiadomość. Delikatnie pochylał się nad klawiszami, by czasem trochę mocniej i szybciej przesunąć po nich dłonią.
Przysunęłaś się bliżej będąc na skraju płaczu. Wsłuchiwałaś się w piękną melodię i poznałaś ją. To było Liebesleid Fritz Kreisler. Kiedy mężczyzna skończył delikatnie spojrzał na ciebie, a ty uśmiechnęłaś się do niego.
- Yoon... - urwałaś, ponieważ raper przyłożył ci palec do ust.
- Chciałem cię jeszcze raz przeprosić. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Kocham cię z całego serca. I nasze dziecko także - złapał twoje obie dłonie. - Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Wiem, że jestem egoistycznym palantem i czasem nie potrafię się ugryźć w język choć powinienem. Chce żebyś wiedziała, że wcale nie myślę tak jak powiedziałem. Obiecuje, że będę najlepszym mężem i ojcem jakim tylko potrafię być - powiedział i otarł twoje łzy z policzków.
- Obietnica - wystawiłaś małego paluszka w jego stronę.
Mężczyzna patrzył na niego przez chwilę po czym się uśmiechnął odrobinę. Splótł swój dłuższy i zimny palec z twoim, po czym przypieczętowaliście to dotknięciem się kciukami.
- Sukienkę też sama wybierzesz. A po obrączki pojedziemy razem, tak jak chciałaś - powiedział prowadząc cię do salonu.
- Cieszę się niezmiernie, oppa - uśmiechnęłaś się trochę, widząc jak twarz chłopaka promienieje.
Nadal rzadko używałaś tego słowa. Właśnie dlatego, że nie chciałaś, żeby się przyzwyczaił. Mogłabyś oglądać jego reakcje cały czas, zapętloną.
- Ale nie zgadzaj się teraz ze mną we wszystkim - pstryknęłaś go w nos, przez co chłopak go uroczo zmarszczył. - Co przygotowałeś w salonie - wskazałaś ręką w kierunku pokoju.
- Kolację. Na przeprosiny - wzruszył ramionami.
- Nie mogę się doczekać - uśmiechnęłaś się, czując jaka jesteś głodna.
- Zapraszam - mężczyzna przepuścił cię w drzwiach.
Chwilę później odsunął krzesło i zasunął je dopiero gdy usiadłaś. Musiałaś poczekać chwilę. Dosłownie pięć minut później przed tobą znalazł się pięknie przystrojony talerz.
- Czyżby to to samo danie z waszego odcinka Run? - zapytałaś przyglądając się posiłkowi.
- Możliwe - uśmiechnął się odrobinę. - Chciałem podać do tego wino, ale zważywszy na to, że jesteś w ciąży - mówił. - Możesz wybrać co chcesz - zakończył.
Cały wieczór spędziliście w przyjemnej atmosferze. Już zapomniałaś o tym co się stało. Może nadal w twojej głowie gdzieś głęboko tkwiły określenia Sugi na wasze dziecko, ale przykryłaś je delikatną kotarą jego starań.
- Mam coś dla ciebie - powiedział mężczyzna gdy zajadałaś się słodkim deserem.
- Co takiego? - zapytałaś zaskoczona.
Jednak mężczyzna nic się nie odzywał. Wyszedł z pokoju i wrócił dopiero po kilku minutach. Trzymał przed sobą ogromny bukiet róż. Spojrzałaś na mężczyznę zaskoczona. Ten bukiet miał ponad sto kwiatów.
- Długo się zastanawiałem co ci dać. W końcu dałem ci już naszyjnik, bransoletkę, a nawet pierścionek - tutaj przerwał, ponieważ zaśmiałaś się. - Pomyślałem, że pokaże ci jak naprawdę jestem gotowy na naszą przyszłość - westchnął i podał ci teczkę.
Spojrzałaś na nią zaskoczona i otworzyłaś powoli. Czytałaś uważnie. Yoongi kupił pięćdziesięcio metrowy apartament przy rzece Han w tak zwanym UN Villag. Zrobił to już kawałek temu, ale dopiero teraz zdecydował ci się to pokazać.
Spojrzałaś zaskoczona na mężczyznę, który uśmiechnął się delikatnie.
- Nasz przyszły dom - powiedział.
Nie wiedziałaś co powiedzieć i rzuciłaś się na mężczyznę, który niemal upadł pod wpływem twojego ciężaru. Zaśmiał się szczerze widząc twoją reakcje.
Może nie chciał się jeszcze wyprowadzić, ale myślał o tym jak najbardziej realnie. Szczególnie jeśli urodzi się dziecko, a reszta chłopaków też zacznie się umawiać.
Złapałaś jego twarz w dłonie i zaczęłaś delikatnie, ale z zaangażowaniem całować. Ten mężczyzna nigdy nie przestanie cię zaskakiwać.
- Spokojnie skarbie - wyszeptał opierając swoje czoło o to twoje.
- Przejdziemy się? - zapytałaś chłopaka.
- Jeśli tylko chcesz - uśmiechnął się i złapał twoją rękę.
Ruszyliście po kurtki. Był początek stycznia. Śnieg i zaspy były na porządku dziennym, więc Suga pilnował żebyś dokładnie opatuliła się szalikiem, a nim wyszłaś założył ci czapkę.
Kiedy wyszliście pewnie złapałaś mężczyznę za rękę. Może to nie tak że paradowaliście teraz ze sobą wszędzie jawnie, ponieważ chłopak mógł być zaatakowany przez fanki i się od nich nie uwolnić. Ale mogliście się przytulać, czy chodzić za rękę bez strachu, że wybuchnie skandal.
Objęłaś delikatnie ramie mężczyzny gdy szliście przed siebie ciemnymi ulicami Seulu. Przypomniało ci się jak ponad dwa lata temu rzucaliście się śnieżkami, a Suga wygrał dla ciebie maskotkę.
Uśmiechnęłaś się do siebie spoglądając na chłopaka. Udałaś, że upadła ci rękawiczka, którą podnosisz. Ale tak naprawdę złapałaś trochę śniegu. Nim się domyślił o co chodzi podniosłaś się i przystanęłaś.
- Coś się stało? - zapytał przyglądając sie twojej uroczo uśmiechającej się buźce.
- Nic takiego - mruknęłaś, a chwilę później rzuciłaś w niego śnieżką.
Zaczęłaś szybko uciekać, a przynajmniej na tyle szybko na ile pozwalała ci śliska ulica. Niestety nie zdążyłaś daleko uciec, kiedy poczułaś jak Yoongi cię podnosi.
- Gdyby nie fakt, że nosisz mojego synka to bym cię wrzucił w tą zaspę - powiedział.
- Skąd wiesz, że to syn? Może to córka? - zaśmiałaś się.
- Przeczucie - uśmiechnął się.
Wyrwałaś się szybko raperowi, który niestety miał dobry refleks i złapał cię za rękę. Po czym pociągnął cię do siebie. Niestety to był zły pomysł, bo poślizgnęliście sie i upadłaś na chłopaka.
Śmiałaś się głośno patrząc na Suge, a on zawtórował ci. Chwilę później mężczyzna wyciągnął po coś rękę, a gdy ją cofnął kulka śniegu wylądowała na twojej czapce.
*
Hej kochani
Dzisiaj piątek i ostatnie moje chwilę wolności 😭😭
Mam nadzieję że ci co mieli ferie odpoczęli, a tych których to czeka życzę dużooooo spokoju
Kocham was ❤
Bayo <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top