*63*

Yoongi pov.

Siedziałem właśnie w swoim studio i jadłem obiad. Jin ugotowal tą pierdoloną kaczke, która mi o niej przypominała.

Chłopaki jakby się zmówili. Jakby robili wszystko żebym ciągle o niej myślał. A ja nie chciałem.

W czasie jedzenia już dwa razy poszedłem palić. Po prostu nie mogłem tego wytrzymać psychicznie. To było za dużo. Musiałem powstrzymywać myśli mojego głupiego mózgu.

Nie potrafiłem się powstrzymać i odruchowo sprawdzałem co jakiś czas telefon. Było to naprawdę głupie zachowanie. W końcu jakim cudem mogła zostawić wiadomość skoro ją zablokowałem?

Wiele razy nie dając siły zamykałem oczy. Widziałem ją przede mną. Uśmiechała się do mnie tak niewinnie i zwyczajnie jak zawsze. I przez moja głowę przebiegała głupia myśl.

Z nią ta kaczka byłaby smaczniejsza.

[T/I] POV.

Byłaś zawiedziona i to strasznie faktem, że Yoongi nadal się do ciebie nie odezwał.

Właśnie od waszego ostatniego spotkania minęły cztery dni. Trochę załamana jechałaś właśnie do   Siyounga, który leżał w szpitalu.

Czułaś się okropnie, że to wszystko przez ciebie... No i Suge. Było juz późno, ale nie na tyle by sklepy były pozamykane, a słońce jeszcze świeciło na niebie.

Kupiłaś kilka ulubionych smakołyków swojego przyjaciela i weszłaś na sale. Spędziłaś z nim ponad godzinę opowiadając o tym co się dzieje na uczelni. Siyoung miał wrócić w przyszłym tygodniu, więc cieszyłaś się z tego niezmiernie.

Okazało się ze przesunęli wam premierę o dwa miesiące, wiec już niedługo mieliście występować. Siyoung musiał szybko wyzdrowieć, bo nie miałaś zamiaru z nikim innym grać.

Wreszcie musiałaś się zbierać. Chciałaś wrócić nim słońce zajdzie. W końcu to niebezpieczne chodzić w nocy, a dodatkowo chciałaś się wyspać.

Siyoung poprosił cie jedynie byś znalazła lekarza nim wyjdziesz, więc chciałaś spełnić jego prośbę. Zobaczyłaś znajomy kitel i szybko ruszyłaś za mężczyzną.

Chodził niezwykle szybko. Skręciłaś za nim w korytarz, a ten jakby się rozpłynął. Usłyszałaś jednak głos w jednej z sal.

Zajrzałaś i ujrzałaś mężczyznę rozmawiającego z pacjentem. Weszłaś do środka, a drzwi się zamknęły z powodu przeciągu tam panującego.

- Przepraszam panie doktorze, pacjent spod 134 prosi pana, podobno to pilne - wskazałaś odruchowo we właściwym kierunku.

- Jasne, zaraz tam pójdę - odpowiedział ci.

Odwróciłaś się by odejść, ale nagle poczułaś uścisk w pasie i szmatkę przy twarzy. Zaczęłaś się szamotać i wierzgać. Chciałaś krzyczeć, ale mężczyzna ci na to nie pozwolił.

Szybko straciłaś przytomność.

****

Ocknęłaś się przywiązana do krzesła i cala obolała. Zamrugałaś kilkakrotnie i zauważyłaś, że znajdujesz się w tym samym pomieszczeniu co trzy lata temu.

Zaczęłaś się wiercić i szarpać próbując uciec. Ale węzły były tak mocne, że ruch sprawiał więcej bólu niż luzu.

Nagle drzwi się otworzyły, a ty zamarłaś. Czyżby koszmar się ziścił? Czy po kilku latach znowu zobaczysz Nobu?

Do pomieszczenia wszedł jednak jakiś młody mężczyzna. To nie on. Odetchnęłaś z ulgą.

- Kim jesteś? - zapytałaś.

Mimo, że mężczyzna stal w cieniu to widziałaś ze był młody. Nie czułaś się zagrożona od samego wyglądu jak u Nobu. Ten chłopak był prawie dzieciakiem.

- Twoim koszmarem - powiedział złowrogo. - Jestem synem Nobu - wyszedł z cienia.

W duchu zaśmiałaś się z jego słów. Doskonale pamiętałaś historie opowiedziane przez Nobu. On nie miał syna. Nie wiedziąc czemu postawiłaś się mu.

- Łżesz! On miał córkę, którą zabili! - poruszyłaś się na krześle.

- Och, [T/I] - zacmokał. - Kiedy byłem małym chłopcem... byłem sierotą. Wychowywałem się na ulicy. Kradłem, oszukiwałem. I pewnego dnia chciałem okraść jego - spojrzał w sufit. - Dał mi się z pozoru okraść. Kilka dni później znalazł mnie. Stwierdził, ze mam talent. Wychował mnie jak syna - zwrócił wzrokiem na twoja twarz. - A teraz się mszczę za mojego ojca - warknął.

Poczułaś strach. Skoro został wychowany przez Nobu na pewno jest równie niebezpieczny co on.

- Już go nie obchodzę. Po co ci jestem?! - krzyknęłaś.

- Myślisz, że cię zostawił? Tak po prostu? - zakpił. - Każdego dnia pilnował cię. Od wczesnego ranka, do późnej nocy. Ale... - urwał. - Dzisiaj nadarzyła się okazja. Miał ważne spotkanie więc zlecił komuś pilnowanie. A ponieważ to nie był on, miałem szanse - poruszał szczęką w uśmiechu.

To niemożliwe. Przecież ignoruje cie od prawie dwóch tygodni. Totalnie nie zwraca ma ciebie uwagi.

- Przestań kłamać - wyjąkałaś.

- Spójrz - rzucił pod twoje nogi kilka zdjęć. - Tak skończył facet, który miał cię pilnować - zobaczyłaś zakrwawionego mężczyznę, który leżał zastrzelony.

Ale nie to było najgorsze. Mężczyzna był pozbawiony fragmentów skóry, zębów, a także miał złamania otwarte na nogach i rekach. Wszystko było wykonane z największym okrucieństwem.

- To on go zabił. I będzie chciał zrobić to ze mną - uśmiechnął się.

Kiedy wystarczająco się napatrzyłaś podszedł bliżej i stanął na zdjęciu.

- Jak mogłaś mu powiedzieć, że go nie kochasz? - zaśmiał się opierając o stolik.

- Skąd wiesz? - spojrzałaś w jego oczy.

- To zabawna sytuacja - odepchnął się. - Widzisz, siostra Nobu była bardzo przydatna. Urodziła kogoś, kto bardzo kocha swojego hyunga - złapał się za serce.

O całym przebiegu zajścia wiedziały cztery osoby, oprócz ciebie i Yoongiego. Trzy z nich mogłaś od razu skreślić, ale o jednej nie mogłaś powiedzieć tego w 100%.

- Kihyun - wyszeptałaś.

- Och, czyżbyś poznała mojego kuzyna? On nie wie czym się zajmuję, ale jest tak strasznie naiwny - pokręcił głową w uśmiechu.

Do pomieszczenia weszła postać. Podeszła bliżej do środka i zsunęła kaptur z głowy. Zobaczyłaś Kihyuna.

- Mylisz się. Od początku widziałem co robisz - powiedział twardo wokalista.

- Wiec cały czas mi pomagałeś? - zapytał zdziwiony.

- Nie. Myślałem, że skończyłeś gdy wujek zmarł - odpowiedział.

- On nie zmarł. Został zabity!- krzyknął głośno mężczyzna uderzając pięścią w stół.

Drgnęłaś na ten nagły wybuch. Kiedy tracił panowanie stawał się przerażający.

- Wujek od początku mówił jaki jesteś zły, ale odkrył to za późno - mruknął.

- Przestań. Pomszczę ojca - warknął.

- Ty nie byłeś jego synem. Nigdy cię tak nie traktował - powiedział Kihyun.

Patrzyłaś na kłócących się mężczyzn z niedowierzaniem. To wszystko nie prawda. Nagle zauważyłaś kogoś w tyle.

- Uważaj! - krzyknęłaś, ale za późno. Ktoś założył worek na głowę wokalisty.

Kihyun jednak nie dal się tak łatwo. Przywalił mężczyźnie i kiedy tamten leżał ściągnął materiał. Wyciągnął pistolet i wymierzył w stronę mężczyzny, który stał bezbronnie.

- No dalej. Zrób to - powiedział patrząc mu w oczy.

- Ja cie nie zabije. On to zrobi - odpowiedział Kihyun.

- Agust? - mężczyzna się zaśmiał. - Może juz mnie znalazł, ale nic mi nie zrobi - dodał.

Syn Nobu szybko obezwładnił Kihyuna kiedy ten stał zszokowany.

W tej chwili do pomieszczenia weszła czwórka mężczyzn prowadząca jedna osobe, która była związana i z workiem na głowie.

Postać została zmuszona pod wpływem prądu do uklęknięcia. Wtedy syn Nobu podszedł do niego i ściągnął materiał. Zobaczyłaś zakrwawionego i wściekłego Yoongiego.

- Zadarłeś z niewłaściwym człowiekiem. - Próbował wyrwać się Suga. - Skończysz jak on! - krzyczał.

- Czyżby? Nie wydaje mi się - uśmiechnął się. - Mój Ojciec miał zwyczaj zostawiania ludzi przy życiu, chodź powinni umrzeć. Po prostu uważał, że są zbyt dobrzy w swoim fachu by zginąć. I zobacz do czego go to doprowadziło? - zaśmiał się. - Zginiesz zanim zdarzysz mi cos zrobić. A ją zabije na twoich oczach - wskazał na ciebie.

*

Musiałam pisać dwa razy ten rozdział ;-;

Nie chce was martwić, ale jeszcze trochę i zbliża się koniec książki

Ale będą inne!

Bardzo wam się podobał pomysł z "Dziwka| JHope" więc to będzie następna książka 😄

Chce tylko powiedzieć, że mam pomysł na kolejną, która będzie raczej poboczna

I see only you| RM

Kiedy pewnego razu odnajdujesz pamiętnik zakochanego w tobie Namjoona

Kocham was ❤

Bayo <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top