Smak słodkiego ciasta

Wróciłem do domu późnym wieczorem trzymając pudełko z moim ulubionym ciastem oraz klucze chłopaka które wypadły mu w drodze powrotnej do auta. Usiadłem na kanapie w salonie i ukroiłem sobie kawałek zastanawiając się jak oddać mu klucze, w sumie miałem jego numer telefonu ale gdy będę chciał je oddać on na pewno będzie chciał mi się jakoś odwdzięczyć. Postanowiłem dowiedzieć kim jest ten chłopak. Zadzwoniłem do kawiarni i zapytałem się czy ktoś zna chłopaka który był dzisiaj u nas w kawiarni i zakupił właśnie to ciasto. Okazało się na moje szczęście że jest przyjacielem pewnej pracownicy, znalazłem  jej numer w telefonie i zadzwoniłem do niej z nadzieją iż dowiem się czegoś więcej o osobie która mnie dziś potrąciła.

- Wybacz, że przeszkadzam z tej strony pan Park, słyszałem że przyjaźnisz się z jednym naszych stałych klientów.- Powiedziałem uśmiechając się delikatnie sam do siebie opisując jego dzisiejszy wygląd aby sprawdzić czy aby na pewno mówimy o tej samej osobie po czym po dłuższej chwili udałem się z salonu do swojej sypialni spojrzałem przez okno otwierając je delikatnie, uwielbiałem jesienną pogodę i ten zapach wieczoru, a raczej zapach z kominów.

- Mówi pan o Byunie?- zapytała nie pewnie czekając na odpowiedz w chwilowej ciszy.

- Czy...czy mogłabyś mi o nim trochę opowiedzieć ?- zapytałem zaciekawiony okładając się po chwili wygodnie na łóżku.

- Emm...dlaczego pan pyta? - zapytała cicho. - No jest ciamajda, no i ma dużego pecha w życiu.- Przyznała cicho, śmiejąc się nerwowo. - Lubi pić nasza kawę z mlekiem i syropem mógłby wypijać nawet i z cztery kubki tej kawy wpatrując się w okno i zachwycając się widokiem oraz zakochanymi parami.- przyznała już trochę bardziej entuzjastycznie. Wsłuchiwałem się w jej słowa uważnie zapamiętując najważniejsze rzeczy.

-A no i niestety nie ma szczęścia do miłości nie wiem czy nasza kawiarnia jest dla niego pechowa ale zawsze gdy się w niej umawia na randkę to jego partnerzy nie przychodzą. - Powiedziała smutno wzdychając,a ja gdzieś głęboko poczułem ulgę, że chłopak jest sam.

- Dobrze dziękuje ci za pomoc. - Powiedziałem po chwili rozłączając się z dziewczyna. sięgnąłem do tylnej kieszeni spodni wpatrując się w klucze chłopaka. Czyli nie poszedł spać do przyjaciółki, w sumie też nie powiedział jej o zgubieniu kluczy, chłopaka też nie ma znaczy osoby drugiej. Ciekawi mnie gdzie w takim razie chłopak spędzi tą noc.

Następnego ranka wstałem wcześniej i udałem się do kawiarni aby zawieźć tam klucze oraz zostawić wiadomość chłopakowi, miałem nadzieje że zjawi się tutaj aby sprawdzić czy nie zostawił ich tutaj.

- Możesz mu nie mówić kim jestem?- zapytałem się dziewczyny podając jej kartkę oraz klucze do mieszkania chłopaka.

-Skąd pan..

- Powiedzmy, że wczoraj miałem trochę nie miłe spotkanie z twoim przyjacielem no i zgubił klucze. - powiedziałem delikatnie się śmiejąc przy przypominaniu sobie wczorajszego wieczoru.

- No dobrze, skoro tak szef mówi...

- A i jeszcze postaw mu kawałek ciasta tego co wczoraj kupił oraz jego kawę ja pokryję koszty wszystkiego co dzisiaj chłopak u nas kupi.- Powiedziałem udając się do swojego gabinetu zastanawiając się kiedy chłopak pojawi się w kawiarni.

Nie minęło dużo czasu od otwarcia gdy chłopak przyszedł do kawiarni z zrezygnowaną miną. Kiedy przyszedł wyszedłem ze swojego gabinetu lecz nie chciałem aby szybko odkrył moja tożsamość wiec postanowiłem go obserwować z daleka. Usiadłem w kawiarni na miejscu które nie było zbyt widoczne i przypatrywałem się chłopakowi, musiałem przyznać że był dość uroczy jak na swój wiek oraz, że miał w sobie coś ciamajdowego co jednak nie odbierało mu uroku. Kiedy usłyszałem jego pytanie skąd znam jego ulubiona kawę zaśmiałem się cicho. Spoglądając na swoja pracownice która nie wiedziała co robić w takiej sytuacji więc po prostu wróciła do pracy, ja za to  postanowiłem do niego zadzwonić i umówić się jako potrącony przez niego chłopak. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top