Przepraszam, przegrałem
Siedziałem wygodnie w swoim gabinecie robiąc rożne raporty oraz wliczenia związane z kawiarnia, lecz nie mogłem się skupić bo cały czas miałem przed sobą Byuna od którego mogłem wyczuć strach, nie pewność oraz lęk sprzeciwu. W jakimś stopniu bałem się o tego chłopaka i naprawdę nie chciałbym aby stała się mu krzywda. Mia zaczęła się ze mnie w pewnym momencie śmiać i mówić, że zakochałem się w jej przyjacielu w momencie kiedy mnie potrącił na co ja od razu zaprzeczyłem. Związki nie były dla mnie i nie zamierzałem aż tak zbliżyć się do chłopaka. Po za tym dziewczyna poprosiła mnie abym jej pomógł by chłopak nie wrócił do swojego byłego, może to zbytnio mi nie wyszło, ale hej...zawszę mogą jeszcze ze sobą zerwać prawda? Kiedy postanowiłem zostawić to wszystko na inny dzień i wrócić do domu usłyszałem dzwonek telefonu, odebrałem nie patrząc kto tak właściwie do mnie wydzwania.
- Słucham - Powiedziałem cicho szukając kluczyków do auta.
-Czy..czy możesz po mnie przyjechać?- Słysząc głos młodszego chłopaka który powstrzymuje się od płaczu od razu zapytałem się go o to gdzie jest i ruszyłem po niego.
Byłem na miejscu po parunastu minutach a widząc siedzącego chłopaka na chodniku usiadłem koło niego i przytuliłem. Nie pytałem o nic wiedziałem, że to nie jest czas ani miejsce by rozmawiać o czymkolwiek. Chciałem się go jedynie zapytać, o to czy chce wrócić do domu ale chłopak zasnął. Na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech widząc jak bardzo spokojny potrafi być ten chłopak. Przez myśl przeszło mi aby pocałować go w jego lekko rozchylone wargi ale po chwili się opamiętałem. Wziąłem go na ręce i zaniosłem do auta aby już nie musiał marznąc po czym zapiąłem go pasami i pocałowałem w czoło szepcząc, że za chwile wrócę. Nie rozumiałem co tak właściwie mną kierowało, wszedłem do domu w którym była impreza i zacząłem szukając tego chuja, gdy go znalazłem uśmiechnąłem się delikatnie.
- Hej suho...-Mruknąłem widząc jak jego ciało się spięło kiedy usłyszał mój głos. Odepchnął od siebie chłopaka z którym chyba bardzo dobrze się bawił i zaczął ogarniać.
- Gdzie Byun?- zapytał próbując udawać, że nic się nie stało, gdy chciał wyjść z łazienki automatycznie zagrodziłem mu drogę wyjścia.
- Poszedł sobie - Mruknąłem popychając go. - A to jest jego wiadomość którą miałem ci przekazać. - Powiedziałem po chwili przykładając mu z całej siły kilka razy. Zacząłem go lekko podduszając gdy leżał na ziemi. - Zobaczę cie jeszcze raz obok Byuna a obiecuje, że skończysz jeszcze gorzej. - Po chwili wyszedłem z łazienki kierując się w stronę wyjścia z domu wycierając przy tym moja dłoń. Wsiadłem do samochodu i spojrzałem na Byuna.
- Przepraszam...- szepnąłem po chwili odpalając swój samochód. Kiedy byłem już pod swoim mieszkaniem odpiąłem chłopaka i zaniosłem do mojego mieszkania układając go wygodnie na moim łóżku w sypialni. Przykryłem go szczelnie kołdrą po czym udałem się do kuchni aby przynieść mu tabletki i wodę na jutrzejszy ranek. Sam ułożyłem się na kanapie wpatrując się w jakiś punkt. Nawet nie wiem kiedy moje oczy stały się zbyt ciężkie i po prostu odpłynąłem w krainę snów. Rano obudziłem się pierwszy, nie powiem kanapa nie jest wygodnym miejscem do spania. Wstałem i rozciągnąłem swoje kości po czym napisałem sms dziewczynie gdzie jest Byun z powodu tego iż wczoraj do mnie wypisywała. Gdy odłożyłem telefon od razu udałem się do łazienki, a potem udałem się do kuchni aby przygotować śniadanie i kawę młodszemu.
- Hmmm - Usłyszałem jakieś ciche mruknięcia za mną, odwróciłem się i spojrzałem na rozczochrane włosy chłopaka i na niego w mojej bluzie co muszę przyznać cholernie mi się podobało, aż poczułem na swoim ciele ciepłe dreszcze.
- Wyspałeś się aniołku?- Zapytałem stawiając kawę oraz jajecznice na stole.
- Jak się tu dostałem ?- Mruknął cicho wpatrując się we mnie.
- Kazałeś mi po siebie przyjechać, wiec to zrobiłem no ale po chwili gdy się do mnie przytuliłeś zasnąłeś wiec nie chciałem cie budzić, wydaje mi się ze i tak by mi się nie udało bo masz mocny sen. - zaśmiałem się cicho siadając obok niego.
- A no i jeszcze pobiłem Suho tak że rozwaliłem sobie rękę. - Mruknąłem cicho pokazując mu moje zdarte kostki.
- Głupek. - Usłyszałem ciche słowa niższego i mogłem się założyć, że na jego policzkach pojawiły się rumieńce.
- To nic takiego Baekkie- Powiedziałem cicho.
- Gdzie masz apteczkę? - Zapytał a ja pokazałem mu górną szafę. Gdy zobaczyłem że chłopak nie dosięga podszedłem do niego od tyłu przez co mój tors stykał się z jego plecami.
- Proszę - Powiedziałem cicho, a chłopak się odwrócił w moją stronę i spojrzał na mnie zawstydzony, od tej pory wiedziałem, że przegrałem a moje serce należało już do niego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top